Stupid Pictures 4 ~ 2os, b.n, kontynuwacja, yaoi

Westchnąłem cicho, spoglądając mu prosto w oczy, które w tym momencie były przeszklone i zaczerwienione i... miałem ochotę to przerwać. A z drugiej strony nie chciałem, bo było mi za dobrze, mogłem być tak blisko Kashiro jak tylko się dało.
Całowałem go więc, wciąż poruszając biodrami, żeby jakoś zrekompensować mu ból i dyskomfort zarazem. Dopiero kiedy jęknął mi w usta, oderwałem się od niego i po raz pierwszy wszedłem w niego całkowicie. Zbliżyłem usta do jego ucha.
- Kashi... - jęknąłem - Kocham cię, skarbie. - dodałem, po czym przejechałem językiem za jego uchem i skupiłem się na swoich ruchach, żeby nie przyspieszać, nie robić tego za mocno, ale jednak całkowicie, do samego końca.

Kashiro


Odchyliłem głowę daleko za siebie, wydając z siebie niemy krzyk, kiedy wszedł całkowicie. No tak... Ale było już okej, więc kiedy zaczął się ruszać - nawet nie bolało tak bardzo. Psychicznie też nie.
W pewnym momencie Kei powiedział, że mnie kocha, więc uśmiechnąłem się ładnie i objąłem go, jedną dłoń kładąc na jego plecach, za to drugą położyłem na jego pośladku, ktory o ściskałem za każdym jego ruchem.
- Ja ciebie... też - wyjęczałem, patrząc na niego. Momentalnie sam przyśpieszyłem, wręcz każąc mu być szybszym. Nosz ja pierdolę. Serio to kiedyś było takie przyjemne? Naprawdę? Coś nie chce mi się wierzyć.

Podciągnąłem się trochę, żeby lepiej było mi się poruszać, a Kashiro mnie objął, a przynajmniej poniekąd, bo drugą jego dłoń poczułem zaciskającą się na moim pośladku.
- Nie spiesz się tak, jeszcze sobie krzywdę zrobisz. - powiedziałem, jednak mimo to sam przyspieszyłem. Nieszczególnie, ale różnicy nie dało się nie wyczuć. Opuściłem głowę i opierając czoło o jego ramię, wzdychałem cicho, przygryzając dolną wargę. Nie chciałem jęczeć... jakoś bardzo, ale to z każdą chwilą było coraz trudniejsze, bo było mi coraz lepiej. Poza tym... to Kashiro, nie ktoś inny, wyruchany wcześniej przez niewiadomą ilość facetów.

Kashiro

Westchnąłem ciężko, a kiedy Kei powiedział, że sobie zrobię krzywdę, spojrzałem na niego z politowaniem i przyśpieszyłem znowu. Potrzebuję jego dotyku. Jego ogólnie. A, że... Teraz już chyba będzie normalnie to będzie dobrze. Już teraz będzie tylko dobrze. a przynajmniej mam taką nadzieję.
Westchnąłem znowu i jęknąłem kilka razy pod rząd, wbijając paznokcie w jego plecy. Cholera. To naprawdę było aż takie cudowne?
Ja pierdolę. Kocham go. Naprawdę go kocham. I to całe jego ciałko.
Włożyłem tą rękę, którą właśnie miałem na jego plecach i włożyłem mu we włosy, przyciągając go do siebie, żeby móc mocno i namiętnie pocałować. Cudo.

No, dobra, Kashi, nie patrz tak na mnie. Wiem, że kiedyś zabawialiśmy się ostrzej, ale to było kiedyś, sześć lat temu... długie lata temu. Kiedy przyspieszył znowu, jęknąłem, ale sam nie przyspieszyłem. Mówiłem - nie.
Dopiero kiedy poczułem jego dłoń na swojej głowie, a potem samo to, że mnie pocałował... momentalnie odwzajemniłem jego pocałunek równie namiętnie i wtedy też przyspieszyłem. Wchodziłem w niego cały, poruszając biodrami szybciej niż do tej pory. Po chwili musiałem oderwać się od jego ust, bo jęki nie były do powstrzymania.

Kashiro

- No przestań - szepnałem, kiedy ten nie przyśpieszył, mimo, że sam dałem mu znak, że może. Ale... W sumie koniec końców przyśpieszył - więc wyszczerzyłem się do niego szeroko, jęcząc głośno jak tylko popadnie. Tak. Tak cudownie było zanim uciekłem. I przed... Alexem. Zagryzłem mocno wargi i spojrzałem na Keia. Złapałem w dłonie jego twarz i spojrzałem na niego. Tak, to mój Kei.
Jęknąłem znowu, kiedy słyszałem to, jak wzdycha mi w ramię i w pewnym momencie przewróciłem nas tak, że teraz to ja siedziałem mu na biodrach. Zacząłem unosić się z góry na dół i z dołu na górę, żeby jeszcze lepiej czuć go w sobie. Jak dobrze.

Z każdą kolejną chwilą było mi coraz lepiej i naprawdę, nie potrafiłem się powstrzymać, żeby nie wzdychać i pojękiwać na przemian.
W pewnym momencie Kashiro przekręcił nas tak, że teraz to on siedział na mnie i od razu narzucił swoje tempo, przez co odchyliłem głowę i zacisnąłem palce na jego udach. Po chwili już nie wiedziałem, co zrobić z dłońmi i zacząłem błądzić nimi po jego brzuchu, torsie, a potem złapałem w dłoń jego penisa i zacząłem poruszać ręką w rytm jego ruchów na mnie. I jak ja mam być przy nim normalny, co? Jak mam nie chcieć się z nim kochać i jak mam trzymać ręce przy sobie, kiedy chociażby siedzi obok mnie? To niewykonalne, po prostu.

Kashiro

Uśmiechnąłem się szeroko do mojego faceta, kiedy ten odchylił swoją głowę. Boże, jak ja go kocham. I te jego reakcje też. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy ten zaczął poruszać moim penisem. Momentalnie odchyliłem głowę i jęczałem jak pojebany, macając sobie jego całą klatkę piersiową dlońmi.
Jednak długo nie wytrzymałem i przyśpieszając kolejne kilka razy swoje ruchy na biodrach Keia, doszedłem, spuszczając się na swój brzuch, jego i podbrzusze. Ja pierdole.
Położyłem glowę na jego klatce piersiowej i oddychałem głośno. Umrę. Z przyjemności. Najzajebistrza śmierć na świecie.

Kiedy Kashiro przyspieszył swoje ruchy, ja też przyspieszyłem swoje, ale ręki. Ogólnie rzecz biorąc, jego jęki, jego ciało na moim, przyjemność, którą odczuwałem były mieszanką wybuchową. Po pewnym czasie Kashi doszedł, a ja wciąż poruszając dłonią, doszedłem chwilę, dosłownie chwilę po nim. Z głośnym jękiem oczywiście, ale to akurat było nieuniknione. Wsunąłem palce między jego włosy, gdy położył głowę na mojej klatce piersiowej i tak trzymając dłoń próbowałem unormować oddech. Oddychałem szybko i przez chwilę leżałem z otwartymi ustami, żeby potem podnieść wolną, lewą rękę i przyłożyć ją do czoła. O kurwa, jak wspaniale.

Kashiro

Przez moment oddychałem głośno, potem jeszcze głośniej, ale znacznie wolniej. Na koniec jeszcze chwilę głośno i tak, aż się nie uspokoiłem.
Podniosłem się na rękach i pocałowałem go ładnie.
- Dziękuję, skarbie - powiedziałem z uśmiechem i cmoknąłem go na dodatek w nos. Potem powoli wyciągnąłem go z siebie, przez co znowu syknąłem. Raczej jutro nic nie zrobię ze sobą. Cholera.
Położyłem się obok niego i podniosłem sobie przedramię do czoła, za to jedną nogę przerzuciłem przez jego. O tak... Było dobrze.

W ciszy słuchałem, jak oddycha mój facet, aż doszło do momentu, w którym sam się do porządku doprowadziłem. Kiedy mnie pocałował, położyłem dłonie na jego plecach i w ten sposób trochę do siebie przyciągając, odwzajemniłem pocałunek.
- Ja tobie też. Zapomniałem, że to może być coś więcej niż tylko bezsensowne pieprzenie. - westchnąłem. No, bo jaką ja wagę przywiązywałem do tych facetów, którym penisa w dupę wkładałem? Uśmiechnąłem się lekko, kiedy Kashiro położył się obok i przerzucił nogę przez moją nogę, a sam złapałem jego dłoń - tę, której nie trzymał przy twarzy.
- I powinienem podziękować za to, że mi ufasz. - dodałem.

Kashiro

Uśmiechnałem się do niego lekko, kiedy powiedział, że wcześniej było to tylko bezsensowne pieprzenie.
- To... Przerzucimy się teraz na romantyczny seks, co? Perwersyjny, ale romantyczny - powiedziałem z uśmiechem.
A kiedy powiedział, że powinien podziękować mi za to, że mu ufam, westchnąłem cicho i pokręciłem głowa.
- Pierdolisz - powiedziałem i cmoknąłem go w ramię, żeby chwilę potem móc już w spokoju złapać się za paczkę piepierosów. Odpaliłem dwa i jednego podałem Keiowi. Kocham go. Serio.

Uśmiechnąłem się lekko.
- Jestem za, zdecydowanie. - powiedziałem, uśmiechając się szerzej. Zdecydowanie mi to pasowało. Podniosłem dłoń i zacząłem przeglądać się swojej obrączce. No jaka piękna! Najpiękniejsza, jaką mogłem kiedykolwiek dostać.
- Dzięki. - mruknąłem, kiedy podał mi papierosa, po czym od razu zaciągnąłem się dymem. Paliłem chwilę w ciszy, aż w końcu przekręciłem głowę i spojrzałem na Kashiro.
- Kashiro... ilu było lepszych ode mnie? Z iloma było ci lepiej w łóżku niż ze mną, co? Chciałbym wiedzieć, tak po prostu. Może mógłbym się poprawić, jakbyś powiedział mi czego oczekujesz. - powiedziałem, wciąż na niego patrząc. To nie miało zabrzmieć jak jakikolwiek atak na jego osobę, czy coś w tym stylu. Po prostu chciałem wiedzieć, z czystej ciekawości.

Kashiro

Cieszyłem się z tego momentu. Tego, że leżeliśmy sobie tak po prostu, trzymaliśmy za ręce i paliliśmy, uśmiechając się sami do siebie. Naprawdę cudowne.
- Z nikim - przyznałem zgodnie z prawdą. - Naprawdę z nikim. Bo nikomu nie pozwalałem się chociażby tknąć, bo... Wiesz sam. A Jak z kimś sypiałem to tylko dlatego, że nabrała mnie chcica, więc szliśmy sobie do takiego delikwenta i po seksie trwającym dwie minuty, po prostu wychodziłem. Na ręcznym za daleko się nie zajedzie - powiedziałem i westchnąłem głośno, kiedy skończyłem. Naprawdę z nikim nie było tak dobrze. I z nikim nigdy nie będzie.
- A tobie? Z iloma? - zapytałem, unosząc brew.

Przymknąłem powieki, słuchając jego słów. Wierzę mu, że nie kłamał, a powiedział prawdę. I dlatego tak dobrze słuchało się tego, co mówił.
- Współczuję im. Tego, że mieli twoje ciało na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie tak bardzo nieosiągalne. - powiedziałem. Poza tym... nie mieli jego, jego uczucia, czułości. Nie dziwię się, jeśli potem jeden z drugim czuł się cholernie niespełniony. I dobrze.
- Wiem o tym, że na ręcznym długo jechać się nie da. - rzuciłem ze śmiechem - Dlatego też decydowałem się na seks z innymi. Po naszym... rozstaniu i śmierci Vicotra długo z nikim nie spałem. W sumie nawet sam siebie nie zadowalałem, nie miałem ochoty, nie czułem potrzeby, poza tym w pewien sposób mnie tl obrzydzało. A potem, po kilkunastu miesiącach na pewno, przyszło przełamanie. I wyglądało to inaczej niż u ciebie... tych, z którymi miałem cokolwiek wspólnego... źle zabrzmi jeśli powiem, że ich wykorzystywałem, nie? Ale tak było, robili, co chciałem, nie hamowałem się, bo nic do nich nie czułem. Z czasem spodobało mi się to, jak dużo można znaleźć zabaweczek, które prędzej czy później cię zaspokoją. A potem ich pieprzyłem, zupełnie tak, jakby to nie były istoty, które mają uczucia. Z nikim nigdy nie było mi tak dobrze, jak z tobą, przy nikim nie czułem się tak spełniony, jak przy tobie. Bo z tobą od początku było inaczej. - zaciągnąłem się i wypuściłem dym. Tak...

Kashiro


Westchnąłem głośno i słuchałem tego, co mówił, a kiedy już powiedział, że to koniec, zaciągnąłem się papierosem.
- Znaczy wiesz... Zanim nie... nie zmieniłem się na takiego, jakim chciałem z nikim nie sypiałem. Z nikim. I samemu mi się też nie chciało. Przez pierwszy rok nawet nie patrzyłem na swoje ciało, a kiedy się myłem nie chciałem siebie nawet dotykać i to całego ciała - mruknąłem, kręcąc głową. - A to, że ich wykorzystywałeś źle nie brzmi. Bo w sumie to nic nie znaczy, nie? - mruknąłem, wzdychając. - Seks nigdy nic nie znaczył - mruknąłem, wzruszyłem ramieniem i strzepnąłem popiół. - A przynajmniej od momentu kiedy uciekłem aż do momentu, gdy znowu jesteś - szepnąłem na dodatek, zaciągając się kolejny raz.

Zerknąłem na swojego faceta, gdy mówił, że czuł obrzydzenie do swojego ciała i po raz kolejny tak mocno uświadomiłem sobie, że to przeze mnie. Bo gdybym wtedy... Nie będę o tym teraz. Nie mogę znowu zaczynać.
- Właśnie w tym rzecz, że to nic nie znaczyło. - mruknąłem, zaciągnąłem się raz jeszcze po czym podniosłem się i zgasiłem papierosa, po czym postawiłem popielniczkę bliżej Kashiego. A potem on powiedział, co powiedział, przez co momentalnie się uśmiechnąłem i położyłem na boki, następnie podpierając na łokciu. - Uwielbiam cię, wiesz? Całego. - szepnąłem i pogładziłem go po policzku. - Mam nadzieję, że nic nam już nie odpierdoli. Że nie rozstaniemy się na kolejne sześć lat. - mruknąłem, przesuwając się do niego bardziej.

Kashiro

Zaśmiałem się cicho, kiedy powiedział, że mnie uwielbia, po czym odchyliłem głowę, patrząc dalej na niego. Przejechałem dłonią po jego ładnej klatce piersiowej i zostawiłem na chwilę dłoń na jego lewej piersi, żeby czuć jego bijące serce.
- Nigdzie się nie wybieram, skarbie - powiedziałem z uśmiechem. - Jesteś najlepszym człowiekiem, jakiego w życiu poznałem. Najlepszym. I nie umiem bez ciebie żyć. Naprawdę nie potrafiłem bez ciebie przeżyć - mruknąłem, po czym zagryzłem wargę. Jak ja go kocham.
- Idziemy spać? - zapytałem, zgaszając papierosa w popielniczce i kończąc swoje wino.

Kiedy położył mi dłoń na piersi, ja z kolei położyłem swoją na tej jego. Ciepluteńka łapka.
- Wiesz, że nie powinieneś mi tak mówić? Za dużo ładnych rzeczy od ciebie słyszę. - mruknąłem, uśmiechając się lekko. - Ale ja mógłbym powiedzieć ci to samo, bo to samo czuję. - powiedziałem i przysunąłem się jeszcze trochę, żeby go pocałować. Kashiro zapytał czy idziemy spać, a ja chwilę się zastanowiłem, po czym przygryzłem na kilka sekund dolną wargę.
- Czy ja wiem... Czy już chcę. Jak chcesz to ty możesz spać, a ja sobie na ciebie popatrzę i się pozachwycam. - powiedziałem i przesunąłem dłonią po jego torsie.

Kashiro

Uśmiechnąłem się ładnie, a kiedy powiedział, że chce się mną pozachwycać, pokiwałem głową, mówiąc, że tak. Tak, chcę, żeby sobie na mnie popatrzył i doszedł do wniosku, że jestem tylko jego.
Westchnąłem głośno i zaraz spojrzałem na niego. Położyłem rękę pod swoją głowę, po czym przymknąłem oczy. Podniosłem się zaraz i pocałowałem ładnie Keia.
- Kocham cię, Kei - powiedziałem z uśmiechem tak szerokim, że ja pierdolę.
Pocałowałem go znowu. A potem jeszcze raz.
Koniec.

Odwzajemniłem pocałunek Kashiego, kładąc dłoń na jego policzku. Od początku lubiłem go całować, bo zawsze to było inne niż z Victorem, chociażby. Do tej pory pamiętam to, jak pierwszy raz się całowaliśmy i chyba nigdy tego nie zapomnę.
- Ja ciebie też. Bardzo mocno. - powiedziałem, uśmiechając się lekko, a potem pocałowałem go znowu. W końcu przytuliłem się do jego boku i położyłem dłoń na jego piersi.
- Chcesz iść do łóżka? - zapytałem, bo wolałem to zrobić... jakby miało mu być niewygodnie.

Kashiro


Kiedy ten się do mnie przytulił - momentalnie objąłem go rączką. Boże, jak ja go kocham. Czy naprawdę potrafiłem to aż tak zjebać? Po chuj ja wtedy uciekłem? Ano tak. Myślałem, że w tym czasie, kiedy ja byłem... Kei zabawiał się z Victorem.
Właśnie tak myślałem.
Teraz całe szczęście jest lepiej.
Westchnąłem cicho.
- Nie - powiedziałem cicho i przytuliłem się do niego mocniej. - Zostańmy tutaj - szepnąłem cicho, patrząc na dół. Jednak zaraz przymknąłem oczy.
I nawet nie wiedziałem kiedy, ale zasnąłem.

Uśmiechnąłem się lekko.
- W porządku, zostajemy tutaj. - powiedziałem cicho, wciąż się uśmiechając. Mój ciepły, kochany miś. Naprawdę, uwielbiam go. Poleżałem chwilę, dosłownie chwilę, a potem, kiedy raz jeszcze spojrzałem na Kashiego, ten już spał. Uśmiechnąłem się pod nosem i pocałowałem go lekko w policzek. Zdjąłem jego rękę z siebie i poszedłem po koc, z którym jak najszybciej wróciłem do gabinetu Kashiego. Przykryłem swojego mężczyznę, a potem ułożyłem się obok niego w podobny sposób, jak wcześniej i okryłem nas obu, wtulając się w Kashiego mocniej. Można iść spać, w takich okolicznościach już można. Chociaż nie. Podniosłem się, opierając na łokciu i leżałem sobie patrząc na Kashiego. Co jakiś czas przejeżdżałem palcem po jakimś miejscu na jego twarzy, albo muskałem lekko ustami.
W końcu, sam nie wiem kiedy zasnąłem z głową ułożoną na torsie mojego misia.

Kashiro

Kiedy rano się obudziłem - Kei dalej spał. Uśmiechnąłem się szeroko do niego i pocałowałem go ładnie w czoło, żeby go nie obudzić.
Podniosłem się do góry i aż syknąłem z bólu. Ałć. Boli jak cholera. Z rezygnacją położyłem się znowu, dopiero teraz ogarniając, że Kei chyba przyniósł nam koc. Zaśmiałem się i z uśmiechem pokręciłem głową. Zaraz jednak cmoknąłem znowu mojego faceta w policzek i odpaliłem sobie papierosa. I co ja mam teraz zrobić, co? Poczekam sobie. I potem powiem mu, żeby zszedł mi po coś przeciwbólowego.

Obudziłem się, ale wcale mi się podnosić nie chciało, więc wciąż z zamkniętymi oczami przekręciłem się na brzuch. Wtuliłem się od razu w jedną z poduszek i westchnąłem cicho pod nosem. Leżałem chwilę, ale że spać już jakoś nie mogłem, po długim namyśle w końcu otworzyłem oczy. Domyślałem się, że Kashi nie śpi, bo kto inny by palił? Huh, co do tego to akurat nie mam wątpliwości.
- Dzień dobry, skarbie. - wymruczałem, a że policzek wciąż dociśnięty do poduszki miałem to mogło to wyjść niezrozumiałe. Czy taki dobry to nie wiem, bo póki co to nawet dupy mi się nie chce ruszyć.