Stupid Pictures 4 ~ 2os, b.n, kontynuwacja, yaoi

Zaśmiałem się pod nosem, kiedy Kashiro ściągnął mnie z barierki, a zaraz potem przycisnął do siebie. Jak ja mam go nie uwielbiać, co? Nie żebym się jakoś szczególnie zachwycał tym, jaki jest teraz, bo satysfakcji to ja mu nie dam. Chociaż, gdyby zaszła taka potrzeba to nawet przez chwilę nie ukrywałbym tego, że wolę go jako zdecydowanego, cholernie męskiego Kashiro.
- Daj mi minutę. - mruknąłem cicho, gdy powiedział, zebym szedł. Nie chcę się spóźnić, akurat na otwarcie własnej galerii nie. Z resztą, nie spóźnię się przecież, bo jakby nie patrzeć na miejscu już jestem. Położyłem dłoń na policzku Kashiro, a potem wsunąłem palce między pasma jego włosów i trzymając rękę na tyle jego głowy, przycisnąłem jeszcze bardziej do siebie. Przysunąłem się do niego, chociaż już niekoniecznie było jak, no bo, byliśmy wystarczająco blisko, ale co ja poradzę, skoro najchętniej poczułbym go w sobie, a nie przy sobie? Alee... Z tym poczekam, ponoć jak się na coś czeka to potem smakuje lepiej.

Kashiro


Kiedy przycisnął mnie jeszcze bardziej do siebie, uśmiechnąłem się szeroko. Oddałem od razu jego pocałunek i mocniej ścisnąłem jego tyłek. Jejku... Nikt go tak nie kocha, jak ja. Siedem lat i dalej jest dla mnie tak samo ważny, jak na początku.
Po chwili, kiedy zabrakło mi oddechu, ściągnąłem go z siebie i uśmiechnąłem się, dając mu zaledwie całusa. Złapałem go za rękę i pociągnąłem go wyjścia.
- Chodź, przylepo - mruknąłem i zaśmiałem się cicho, wychodząc z dachu. Zeszliśmy razem po schodach, a potem podeszliśmy do drzwi.
- Ilu ludzi zaprosiłeś? - zapytałem cicho, stając gdzieś z boku, żeby mu nie przeszkadzać. To jego dzień, więc ja sobie będę gdzieś w tle i będę patrzeć jak się cieszy. A przecież jego uśmieszek jest najważniejszy, nie?

Nie powiem, żeby jakoś szczególnie ucieszyło mnie to, że w końcu mnie od siebie odsunął, a w dodatku tak lekko pocałował. Tak, że ja w sumie tego bym pocałunkiem nie nazwał.
- Oczywiście, jak mógłbym cię nie posłuchać? - mruknąłem ściskając trochę mocniej jego dłoń. Zszedłem za nim z dachu, a gdy zapytał o ilość zaproszonych gości, uświadomiłem sobie, że ja jednak w chuj się steruję. Posłałem mu niezbyt zadowolone spojrzenie, po czym poszedłem do Kashiro i oparłem czoło o jego ramię.
- Tylko parę osób. - powiedziałem, zamykając oczy. Może by to na jutro przełożyć? Wolałbym z Kashiro w łóżkuLG leżeć i nic nie robić, a nie wystawiać się tu na widok tych wszystkich ludzi, którzy przecież swoją obecność już potwierdzili. I powiedzmy, że to "parę osób" to ci wszyscy artyści, których w mniejszym lub większym stopniu mogłem poznać, kilku dziennikarzy z pism na poziomie, bo byle gówna to ja do siebie nie wpuszczę. No a reszta... Dobra, po co mi to było? Wcześniej może i się nie stresowałem, ale teraz... To już co innego. Podniosłem głowę i wyciągnąłem telefon. Całe szczęście że to nie okazja, żeby rodziców zapraszać. To znaczy może i mógłbym, a nawet powinienem, ale o tej galerii dowiedzą się innym razem. Będzie niespodzianka.

Kashiro

Spojrzałem na niego i pocałowałem go w głowę, mocniej ściskając dłoń.
- Tylko kilku? - zapytałem i roześmiałem się. Znając tego idiotę to zaprosił połowę miasta i wcale nie zdziwiłbym się gdyby... Zaprosił też rodziców? O kurwa. Przecież jak oni tutaj wejdą to nie mogą mnie zobaczyć. Przecież mama Keia wie, że ja to... Kawaii. Pewnie zabiłaby mnie na miejscu za to, że znowu mieszam jej synowi w głowie. Jak to kiedyś sama powiedziała. W ogóle śmieszna akcja była, bo kiedyś spotkałem ją w kawiarni... Naszej. I powiedziała, że jestem autorem książek, które tak Kei uwielbia i w ogóle... I wtedy powiedziała, że za słabo sie ukryłem. Oczywiście rżnąłem głupka, że nikogo takiego nie znam i to najpewniej zbieżność nazwisk, bo no kurwa, ale połowa Tokio może mieć tak na nazwisko. Potem powiedziała, że jak jeszcze raz mnie przy Keiu zobaczy to mi oczy wydłubie... A ja wolałbym nie spotkać jej teraz.
- Nie zaprosiłeś swoich rodziców, nie? - zapytałem, widząc, że ludzie zaczynają się zbierać i wchodzić do galerii.

- Tylko kilku. - powiedziałem, uśmiechając się lekko. Taa, zaraz się przekonamy, jak bardzo kilku. Nieważne.
- Rodziców nie będzie. Pewnie bym ich zaprosił, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że spotkam Cię tak szybko. Nie wierzyłem że w ogóle Cię spotkam, tak właściwie. - powiedziałem, po czym zablokowałem telefon i wsunąłem go z powrotem do kieszeni spodni. Zerknąłem w stronę drzwi, a widząc kolejnych wchodzących, odpierdolonych ludzi, westchnąłem unosząc oczy. Jeszcze chwilę poudaję, że mnie tu nie ma. Tylko chwilę no, na to sobie mogę pozwolić. Kashiro ma mi w tym wszystkim pomóc, wcale nie żartuję. Kurwa, chwila... jaki ja popierdolony jestem, obaj jesteśmy dość rozpoznawalni (chociaż i tak odnoszę wrażenie, że wzmianki o Kashiro widziałem dużo częściej, w gazetach czy internecie) a skoro... No, możemy się spodziewać sensacji z naszym udziałem.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jak tylko dziennikarze przyjdą, uswiadomią sobie, że prawdopodobnie jesteśmy razem, a jutro ta cudowna nowina rozejdzie się po całym najgorszym prasowym i nie tylko, gównie? - zapytałem, poprawiając marynarkę. Ha, pod kłaków kolor, można powiedzieć.

Kashiro

Ogarnałem to, że chciałem odetchnąć z ulgą i kiedy kolejni goście wchodzili do galerii - Kei jakby się za mną dosłownie chciał chować. Złapałem jego głowę i cmoknąłem go w policzek. No, już, ogarnij się.
- Wiem - powiedziałem, zaśmiałem się cicho i uniosłem mu za podbródek twarz. - Dlatego przy KAŻDYM fotoreporterze mam zamiar cię całować - dodałem, zagryzłem wargę, uśmiechając się lekko i zaraz podszedł do nas jakiś koleś, który też wyglądał na geja. I w ogóle... Gadał z moim facetem, jakby znali się od kilku lat.
Więc ja... No. Pocałowałem Keia w policzek i powiedziałem, że idę szukać jakiegoś alkoholu, więc poszedłem w głąb sali. Zabrałem kieliszek szampana ze stołu w centralnej części sali i zacząłem się rozglądać po obrazach. Tsk... Kei zawsze był w tym lepszy ode mnie.

- Na to akurat masz moje pozwolenie. - uśmiechnąłem się szeroko, mrużąc przy tym oczy. Tak, zdecydowanie, całować to on mnie może kiedy tylko chce i przy kim tylko chce. W każdym razie, po chwili zauważyłem Jamesa, którego w sumie trudno byłoby nie zauważyć, skoro podchodził właśnie konkretnie do nas. Wyszczerzyłem się, a po tym, jak się przywitaliśmy, zaczęliśmy gadać o wszystkim i niczym, w sumie. Dość długo się nie widzieliśmy, ze trzy miesiące chyba będzie, a wszystko przez to, że z jakiegoś tam powodu był u swojej rodziny w jakimś niewielkim kalifornijskim mieście. Od kiedy tylko dowiedziałem się, że od osiemnastego roku życia mieszkał w Los Angeles, cholernie mu tego zazdrościłem. Z resztą, nie dość, że dobrze się dogadujemy, James też jest gejem, to jeszcze jest tylko dwa lata starszy. No i samo to, jak się poznaliśmy jest ciekawe, pasuje to kiedyś wspomnieć.
Wystałem się z Jamesem... chyba trochę dłużej niz planowałem, zdążyłem w tym czasie wypić dwa kieliszki szampana, jak i stać się zapewne jednym z dwóch osób, które przedstawiała większość zdjęć. Nie, nie, proszę państwa, ten tu to nie jest mój nowy kochanek, nigdy się nawet nie pisprzyliśmy. Jakoś nie było ochoty, albo raczej takiej potrzeby, po co mieszać przyjaźń z łóżkiem? Stwierdziłem, że poszukam mojego koteczka, który gdzieś na pewno jest i wcale bym się nie zdziwił, gdyby przyciągał większą uwagę niż moje obrazy. Po drodze zdążyli mnie dopaść jeszcze dwaj dziennikarze z jakiś tam pism, kilku znajomych "z branży" i nawet wykładowcę z ASP spotkałem. Och, czyżbym jednak trochę rozpoznawalny był? Wziąłem dwa kieliszki szampana, zakładając, że jeden wcisnę swojemu facetowi, po czym wyszedłem na balkon. Zapalę i będę szukał dalej, ale wiadomo, muszę siły zregenerować.

Kashiro


Łaziłem i łaziłem i w sumie... Oblazłem wszystkie, możliwe obrazy, przy dwóch chyba zatrzymując się dłużej. Jeden to byłtaki ładny feniks, który na górze był popiołem, a potem odradzał się. A jeden był ze mną. Tym... Jeszcze małym mną. Kawaiiem. Przy nim nastałem się najdłużej. Musze przekonać Keia, żeby wyrzucił wszystkie te okropne obrazy. Znaczy... Są piękne, jak wszystko, co robi Kei. Ale są okropne. Każdy na pewno wie, o co mi chodzi.
Wziąłem kolejnego szampana i wlazłem na dach, żeby zapalić, gdzie to spotkałem swojego faceta. Podszedłem do niego i pocałowałem go ładnie w kark, odgarniając mu warkocza.
- I co? - zapytałem, przytulając go ładnie od tyłu. Wyciągnąłem z paczki dla siebie papierosa i odpaliłem go, przytulając swoje kochanie do siebie.
Jednak... Tsa. Właśnie. Wypiłem kolejny łyk szampana i znowu, aż nie było kieliszka... bo poleciał... gdzieś za mnie. Dobra, nie ważne.

Postawiłem oba kiliszki na stabilnym podłożu, po czym wyciągnąłem z kieszeni spodni paczkę fajek, którą wcześniej kupił mi Kashiro. Wziąłem jednego papierosa, odpaliłem i nie minęło wiele czasu, gdy poczułem, jak ktoś staje za mną. Wcześniej kroków nie słyszałem, ale ciepła drugiego ciała nie sposób nie poczuć.
- Kashiro. - mruknąłem zadowolony, widząc i czując, że to on. - I nic, w sumie. Szukałem cię, ale trochę zboczyłem z kursu. - przyznałem, odchylając nieco głowę. Zamknąłem oczy, po raz kolejny się zaciągając po czym przysunąłem się bardziej do Kashiro, tyłem ciała wręcz na niego napierając.

Kashiro

Usmiechnałem się szeroko, kiedy powiedział, że to ja.
- Ah tak? - zapytałem z uśmiechem, wsuwając dłoń pod jego koszulę, żeby zaraz rozpiąć mu dolny guziczek i pomacać go troszkę. No przecież mogę, nie?
- Wiesz co? - zapytałem, uśmiechając się lekko, kiedy ten tak na mnie naparł. Pocałowałem go w szyję, idąc do góry, prosto za jego ucho. - Mam na ciebie tak cholerną ochotę, że najchętniej zrobiłbym to tutaj. I to teraz zaraz - dodałem po chwili, znowu rozpinając mu kolejny guziczek koszuli.
I znowu. I znowu, aż nie miał jej całkowicie rozpiętej. Zsunąłem jedną dłoń na jego tyłek i ścisnąłem lekko, ocierając się o swojego faceta kilka razy, kiedy uniosłem papierosa do ust. Zaraz go zresztą nie było, niestety.
- Wyobrażasz to sobie? Ktoś wyjdzie na chwilę na papierosa i będzie slyszał, jak pięknie mi tutaj jęczysz - dodałem, podgryzając mu ucho.

Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy dłoń Kashiro znalazła się pod moją koszulą. Nie, żeby mnie to jakoś szczególnie zaskoczyło, oczywiście. Przygryzłem dolną wargę i po raz kolejny zmrużyłem oczy, gdy jego słowa do mnie dotarły. On naprawdę musi mi to robić? Jak ja mam mu się niby oprzeć? Szczególnie teraz, kiedy wygląda tak zajebiście.
- Nie mogę, Kashiro. - mruknąłem, mocno niezadowlonym tonem głosu. No bo... będę wyglądał jak idiota, kiedy będę musiał do ludzi na dół wrócić. Nie wzbraniałem się jednak w żaden sposób przed tym, co robił Kashiro, a kiedy poczułem jego palce zaciskanące się na moim tyłku, westchnąłem cicho i po tym, jak wyrzyciłem przed siebie kiepa, zacisnąłem palce na metalowej barierce. To tak na wszelki wypadek, żeby nie było, że jednak mogę... bo nie mogę! A to, że ten seksowny idiota się o mnie ociera, wcale mi nie pomaga. Stwierdziłem, że skoro tak to wygląda... pochyliłem się i zacząłem ocierać pośladkami o jego krocze, starając się robić to tak, żeby wystarczająco mocno czuł.
- Nie będę jęczeć, bo naprawdę nie mogę. - powiedziałem i zamiast zataczać koła biodrami, zacząłem poruszać się w górę i dół. Nie mogę.

Kashiro

Jeknąłem cicho, kiedy tylko pośladki Keia ocierały się o mnie. Wsunąłem dłonie pod jego jeansy i ścisnąłeem jeszcze mocniej jego tyłek, przyszpilając go do tej cholernej barierki swoim ciałem.
- Możesz, Kei - szepnąłem, ściągając z niego koszulę. No co? Już i tak rozpięta była! - Możesz. A potem wszystko ładnie poprawimy - powiedziałem z uśmiechem i odwróciłem go do siebie przodem - całując mocno. Zaraz jednak zjechałem po całym jego ciele ustami, uklęknąłem przed nim i wyciągnąłem z jego bokserek jego penisa, patrząc raz na oczy swojego faceta, a raz na właśnie jego męskość.
- To proste - powiedziałem, wyszczerzyłem się, a zaraz połowa jego przyjaciela była w moich ustach. Oblizałem go dookoła, po czym zacząłem ruszać głową, jednocześnie podjeżdżając dłońmi do jego sutków, które to zacząłem męczyć.

- Nie... - jęknąłem, może trochę za głośno, ale to ze względu na to, że zostałem unieruchomiony pomiędzy barierką a ciepłym ciałem Kashiro. Naprawdę nie mogę, nie powinienem się na to godzić, może ktoś tu przyjść, powinienem być na dole razem z Kashiro, i nie damy rady tego poprawić. I tak będę wyglądał już źle, co najmniej.
Kiedy odwrócił mnie do siebie przodem, objąłem go w pasie, przyciskając do siebie i jednocześnie odwzajemniając pocałunek. Spojrzałem na twarz Kashiro, kiedy ukleknal przede mną, a gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, gdy miał już mojego penisa w ustach, zalała mnie dala gorąca. Od razu zacząłem wzdychac, kiedy zaczął poruszać głową, a że jego dłonie zawędrowały na moją klatkę piersiową i zaczęły męczyć sutki, położyłem dłonie na tych jego i zacisnąłem na nich palce. Pozwoliłem mu chwilę na to, co robił, po czym unioslem wzrok ku górze.
- Kashiro... - jęknąłem, starając się nie dyszeć za bardzo. - Nie męcz, ciebie chcę.

Kashiro

Kiedy powiedział, że chce mnie, wyciągnąłem jego penisa z ust.
- Dobra, odpuśćmy - powiedziałem z szerokim uśmiechem i pocałowałem go mocno. - Tylko się wyglupiałem - dodałem, po czym zalożyłem na niego jego koszulę, a potem marynarkę. - Dokończymy ww domu - dodałem, całując go znowu w nos.
Znaczy... To nie tak, że ja nie chciałem, czy coś. Tylko to, że znowu Kei powiedział "Nie" i to tak żałośnie już... Odechciało mi się. tym bardziej, że w sumie miał rację. I on i ja będziemy wyglądać jak gówno, kiedy stąd wyjdziemy.

Kiedy Kashiro powiedział, żebyśmy odspuścili, otworzyłem szeroko oczy i przez chwilę patrzyłem na niego w milczeniu. Kiedy założył mi koszulę, zacząłem zapinać guziki, a gdy skończyłem, poprawiłem bokserki i spodnie. Pocałował mnie w nos, a ja, jakże wspaniałomyślnie, odepchnąłem go lekko.
- Kurwa, przestań. - powiedziałem, niezbyt zadowolony. - Ja pierdole, kurwa. - mruknąłem pod nosem, odchodząc spod barierki. No kurwa, jak on mógł, do chuja? Zszedłem po schodach, a że po drodze zaczepił mnie jeden z tych dziennikarzy, z którymi nie gadałem, zbyłem go i pierwsze, gdzie poszedłem to do łazienki. Zamknąłem się, zdjąłem spodnie, zsunąłem bokserki i z cichym westchnięciem zacząłem zajmować się sobą. No kurwa mać, żebym ja sam musiał? W dodatku tu i teraz?

Kashiro

Westchnąłem ciężko, kiedy mnie odepchnął.
- No przestań! - wykrzyczałem za nim. - No przecież... Kei, kurwa, wracaj! - wykrzyczałem, ale ten już dawno był na schodach. Przekląłem kilkanaście razy głośno, po czym kopnąłem w barierkę tak mocno, że aż w glanach zabolała mnie noga, a barierka wygięła się lekko.
Wyszedłem z całej tej cholernej galerii, po czym wsiadłem do samochodu. Wyjechałem od razu, nawet się nie oglądając. Chuj z tym, że zostawiam SWOJEGO faceta w towarzystwie tych wszystkich, zajebistych artystów, którzy tylko czekają, aż będą mogli mu ściągnąć spodnie. Nie to nie. Śpi dzisiaj na kanapie i koniec.
Podjechałem pod nasz dom, po czym wszedłem do środka. Wyciągnałem od razu swój magiczny woreczek i wciągnałem jedna po drugiej cztery kreski. Opadłem na kanapę i tylko patrzyłem, jak po suficie biegają zielone ufoludki.

Potrzebowałem dość długiej chwili, żeby sobie ze swoim problemem poradzić, a wszystko przez to, że za każdym razem, kiedy byłem już blisko, uświadamiałem sobie, że to moja pierdolona ręka, nikogo innego. Nie chciałbym nikogo innego tylko Kashiro, oczywiście, ale kurwa no, powiedział, że tylko się wyglupial? Powiedział. Tyle wystarczy. Doprowadziłem się do porządku, po czym wyszedłem z łazienki i jakby oczywiście było w tym coś dziwnego, wpadłem na dziennikarzy. Grzecznie odpowiadałem na pytania, bo jednak zdaję sobie sprawę, że pasuje oddzielić emocje od pracy. No i życie prywatne, którego od kiedy znowu w nim jest Kashiro, nie mogę tak po prostu na chwilę od siebie odsunąć. Kiedy skończyłem z nimi, zrobili mi zdjęcia, jakby rzeczywiście było to komuś do czegoś potrzebne, a potem stwierdziłem, że znajdę znajomych, z którymi wcześniej nie miałem okazji pogadać,  a skoro przyjechali na otwarcie to pasuje jednak.
W sumie nawet nie wiem, kiedy zleciało te kilka godzin, w końcu ludzie zaczęli się zbierać, a ja przez cały ten czas nie widziałem Kashiro. Chyba mnie nie zostawił, co? Przegięcie podwójne, kurwa, mógł mi cokolwiek powiedzieć, a nie tak po prostu spierdolić. Zostałem do samego końca, aż ostatni gość wyszedł, chwilę pogadałem ze swoją ekipą, co i jak trzeba zrobic, że jutro przyjadę, ale jeszcze nie wiem o której i że dam znać. Zadzwoniłem po taksówkę, a czekając aż przyjedzie, wypaliłem jeszcze papierosa. No dobra, trzy.
Dojechałem pod dom, zapłaciłem za kurs po czym poszedłem do budynku, do którego wszedłem, następnie zamykając za sobą drzwi. Zdjąłem buty, marynarkę, podwinalem rękawy koszuli i poszedłem do kuchni, żeby coś do picia znaleźć.

Kashiro


Siedziałem tak, w pewnym momencie puściłem sobie muzykę. Strasznie głośny, porządny rock walił mi w uszy, kiedy to ja całkowicie odpłynąłem. Latałem sooobie... I w ogóle robiłem wszystko, na co tylko miałem ochotę, a to był rżnięcie Keia. Znaczy.... Nie tak często. Tylko chyba ze dwa razy. Ale to nic. A kiedy wróciłem, w miarę, do rzeczywistości - znowu wciągałem, chcąc znowu odpłynąć.
Jednak za już tak chyba trzecim razem coś mi przeszkodziło. Spojrzałem do tyłu, a widząc fioletową czuprynę, wstałem nagle, przez co się wywróciłem.
- Ty chory pojebie! - wykrzyczałem, wskazując na niego palcem. - Co ty tutaj robisz!? Nie siedzisz w swojej galerii, gdzie to jakiś chujowy dzieciak ci obciąga!? - zapytałem, krzykiem tak żałosnym, że aż mi się odechciało w ogóle cokolwiek robić. - Jak ja cię kurwa mać nienawidzę... Siebie też nienawidzę - powiedziałem, po czym usiadłem na podłodze, jednak zaraz znowu i tak poleciałem do tyłu i zacząłem przypierdalać pięścią w podłogę.
- Choodź tu - wyjęczałem, patrząc zamglonym wzrokiem przed siebie.

Westchnąłem cicho, słysząc jak Kashiro nazywa mnie chorym pojebem. Tsa, kto tu jest pojebany, co? Ja na pewno mniej, kurwa. Nalałem sobie ze sztery kieliszki zimnej wódki do szklanki, wypiłem szybko a potem przepiłem to sokiem pomarańczowym. Wystarczy? Póki co tak, zresztą w końcu mogę się napić. Poszedłem do salonu, żeby trochę muzyke przyciszyć, bo mimo tego, że gust muzyczny Kashrio ma zajebisty, tak teraz łeb mi chyba zaraz rozpierdoli.
- Wróciłem, bo już wszyscy, którzy chcieli mi obciągnąć, zdążyli to zrobić. - powiedziałem, zirytowany. Jakbym ja jeszcze chciał, żeby ktokolwiek mi obciągał. Kiedy już zrobiłem, co zrobić miałem, podszedłem do Kashiro i złapałem go pod pachami, żeby pomóc mu wstać.
- Wstawaj. Znowu wciągałeś? Lepsze to niż siedzenie ze mną, nie? - prychnąłem, podciągając go trochę do góry.

Kashiro


Spojrzałem na niego, kiedy ten powiedział, że wszyscy, którzy chcieli to juz mu obiągnęli. Ah tak? Ale on to ma dobrze, nie ma co. Kurwa pewnie zajebiście się bawił!
Kiedy podszedł do mnie i pomógł mi wstać, złapałem go za ramię i jakoś tak nogi mi się omcknęły. Nie upadłem, ale za to wpadłem na Keia i przytuliłem się do niego.
- Tak. Prochy mnie przynajmniej nie odepchną - powiedziałem, po czym puściłem go i podszedłem do stolika. Schowałem większość mojego magicznego proszku w postaci koki do woreczka i zostwiłem jeszcze tak na ze dwie kreski. Na wszelki wypadek, nie?
Położyłem się na sofie i zacząłem klnąć w poduszkę, a gdy skończyłem - obróciłem się i spojrzałem na Keia.
- Pierdolę, kurwa. Idę się roztrzaskać. Smachodód też roztrzaskam! Kurwa wszystko roztrzaskam! - wykrzyczałem, wstając powoli z sofy. Oj... Za dużo. Za dużo. Albo za mało!

Przytrzymałem Kashiro chwilę przy sobie, dopóki ten nie chciał się ode mnie odsunąć. Skrzyżowałem ręce i patrzyłem na to, co robił.
- Zastanów się, kto kogo odepchnął pierwszy. A, nie, wybacz, tylko się wygłupiałeś. - powiedziałem, uśmiechając się krzywo. Przezabawne te jego wygłupy kurwa, naprawdę. Zakląłem pod nosem, gdy powiedział, że idzie się roztrzaskać, a że zaczął wstawać z sofy, podszedłem i pchnąłem go tak, żeby znowu na niej usiadł. Sam usiadłem mu okrakiem na kolanach, chcąc go w ten sposób zatrzymać w jednym miejscu. Złapałem go jedną dłonią za twarz, żeby jakoś utrzymać z nim kontakt wzrokowy i zacisnąłem mocniej palce. Niech go kurwa zaboli, może otrzeźwieje.
- Nigdzie kurwa nie idziesz. I ty mi powiesz, że jestem pojebem? Za samo pierdolenie o czymś takim powinieneś.. Uh, masz tak nie mówić, do chuja. - powiedziałem. Taa, roztrzaska się, jasne, bo ja mu na to pozwolę.

Kashiro


- Sam mówiłeś chyba z dziesięc razy nie! - powiedziałem, z czasem pogłaśniając głos. - Więc nie to nie - mruknąłem, zamykając oczy.
Zaraz, kiedy tylko wstałem, Kei znowu usadowił mnie na kanapie, usiadł na mnie okrakiem i przytrzymał mi twarz swoją dłonią. Ale kiedy zacisnął palce - zamknąłem oczy i zabrałem mu ręce ze swoich policzków.
- Weź, kurwa, to boli - mruknąłem, a gdy ten powiedział, że nigdzie nie idę i mam tak nie mówić, spojrzałem na niego, zagryzając wargę.
- Kei... - jeknąłem żałośnie i objąłem go ładnie, przytulając się do mojego misia. No i po chuj ja ćpałem?

- Mówiłem, że nie, a kiedy już powiedziałem, że tak to ty stwierdziłeś, że tylko się wygłupiałeś. - powiedziałem, kręcąc głową. Nie, żebym nie potrafił poradzić sobie sam, no ale...
Kiedy zabrał moją rękę, westchnąłem cicho. - Ma boleć, należy ci się. - mruknąłem, spoglądając na niego, a kiedy ten przytulił się do mnie, położyłem jedną dłoń na jego plecach, a drugą na tyle jego głowy.
- No już. - szepnalem, gładząc jego włosy. - Idiota. - Westchnąłem, zamykając oczy.

Kashiro


Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy tylko Kei położył dłoń na mojej głowie. Znaczy... Wiem, że drugą też gdzieś położył, ale tą na tyle głowy bardziej czułem.
- Wiem - mruknąłem, przytulając się do niego bardziej. W pewnym momencie rozpiąłem mu koszulę i przytuliłem głowę do jego nagiej klatki piersiowej.
- Nie znasz jakiegoś sposobu na pozbycie się haju? - zapytałem cicho, zagryzając lekko wargę. Zaraz jednak i tak przymknąłem oczy i siedząc tak sobie z moim, kochanym Keiem, którego kocham i on o tym dobrze wie, głaszącym mnie po włosach, nawet nie wiem, kiedy odpłynąłem. W sensie poszedłem spać. Ale tak fajnie było, no.

Chociaż tyle, że to wie, co nie zmienia faktu, że i tak będę mu o tym przypominał. Zeby nie zapomniał.
- Chciałeś to masz. - odpowiedziałem na jego pytanie i nawet nie sprzeciwiałem się, kiedy rozpial mi koszulę i przytulił się do mnie. Wkurwienie już mi przeszło, więc byłbym idiotą, gdybym się przeciwstawiał. Cały czas gladzilem go po głowie i w sumie nie wiem, ile tak siedzieliśmy, ale w końcu odsunąłem się trochę od Kashiro, a widząc, że ten śpi, uśmiechnąłem się lekko. Zszedłem mu z kolan, a potem wziąłem go na ręce, podniosłem z sofy i zaniosłem do sypialni, a potem położyłem do łóżka. Rozebrałem go do bielizny, starając się go przy tym nie obudzić, chociaż teraz i tak byłoby mi ciężko wyrwać go ze snu, tak sądzę. Poszedłem pod prysznic, umyłem się, włącznie z włosami, potem zmylem resztę makijażu, rozczesałem włosy i wróciłem do sypialni, wcześniej gasząc jeszcze światła. Założyłem bokserki i wszedłem do łóżka, zostawiając włączona tylko lampkę przy łóżku. Poleżałem trochę przytulony do Kashiro, a w końcu wpadłem na pewien pomysł. Co jakby go tak przez sen spróbować... Tak. Przerzuciłem jedną nogę przez tą jego, a dlon położyłem na torsie, zjechałem nią po umięśnionym brzuchu, a potem wsunąłem dłoń do bokserek Kashiro. Ciekaw jestem, czy się uda, bo jeśli tak, to będę wykorzystywał to częściej.