Why I Can't Hear You? [ 웃♥웃 | 2os. | b.n ]

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Zamrugałem kilka razy, powoli. Próbowałem zakodować sobie te informacje, które Michael mi podał i gdy mi się to udało - zamachnąłem się, aby trzepnąć tego debila w głowę, ale wtedy ten powiedział, że mam
go nie bić. Zacisnąłem usta w cienką linię i opuściłem rękę, w głowie licząc do dziesięciu.
-Naprawdę...-zacząłem i wziąłem głęboki oddech.-Naprawdę muszę ci przypominać, że leżałeś w śpiączce przez dwa tygodnie z pieprzonym krwotokiem wewnętrznym i przebitym płucem?-wziąłem głęboki oddech i napiłem się wody.
Po chwili ciszy spojrzałem na bruneta i się znów odezwałem.
-Zapomnę o tym, jeśli jutro wrócisz do szpitala i poczekasz tam grzecznie do piątku. A po wypisie, będziesz zawsze nosił kurtkę i kask, gdy wsiądziesz na ... na motor-zaproponowałem chłodnym głosem. Ja naprawdę przeszedłem piekło po jego wypadku. I nie wiem, czy dałbym radę przejść coś takiego znowu. On niczego się po tym nie nauczył?

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Why I Can't Hear You? [ 웃♥웃 | 2os. | b.n ] - Page 16 Newcreate.php?text=Michael%20Gare&name=riesling

- Nie, nie musisz... Ale... - zacząłem, jednak zamilknąłem. Słuchałem go dalej, jednak kiedy powiedział, że mam wrócić do szpitala.
- Alex... Nie wracam do szpitala. Jak już z niego wyszedłem to zostanę. Wrócę do szkoły i chcę normalnie żyć, a nie leżeć w szpitalu i czekać, aż w końcu przyjdziesz, no - mruknąłem cicho, a kiedy powiedział, że mam cały czas zakładać kask i kurtkę, spojrzałem na niego miękko, po czym zamknąłem w swojej dłoni tą jego.
Przyciągnąłem ją do siebie i ucałowałem delikatnie.
- Nie denerwuj się, proooszę - powiedziałem i znowu pocałowałem mu dłoń. - Przepraszam - powiedziałem z uśmiechem skierowanym do niego. Spojrzałem na Alexa maślanymi oczami.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Westchnąłem ciężko, kręcąc głową. On był niemożliwy. Zostały mu tylko dwa dni do wysiedzenia w szpitalu, dlaczego nie mógł wytrzymać? To było aż takie straszne? Przecież przychodziłem do niego codziennie i siedziałem do późnego wieczoru. A kiedy mnie nie było, przychodził Ramon i pani Gare. No i przede wszystkim miał opiekę 24/7.
Uśmiechnąłem się mimowolnie, kiedy ten złapał moją rękę i pocałował.
-Za bardzo cię kocham, żeby się złościć. Ale naprawdę nie wysiedzisz tych ostatnich dwóch dni w szpitalu?-spytałem, patrząc na niego proszącym wzrokiem, którego sam przed chwilą skubaniec używał.
-To może chodźmy tam jutro po szkole na ostatnie badania, będę spokojniejszy-poprosiłem, wkładając do ust trochę chłodnego już makaronu.
Wolałem być pewien, że wszystko z moim Mikey'm w porządku. A jeśli nie, siłą go zaciągnę do tego szpitala, a pani Gare mi w tym pomoże.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Pokiwałem przecząco glową, po czym uśmiechnąłem się.
- No dobra, na badania możemy iść - powiedziałem z uśmiechem i puściłem jego rączkę, żeby znowu móc jeść. Zakręciłem makaron i zjadłem.
- Jak twoi rodzice przyjdą to też zrobię coś dobrego, co ty na to? - zapytałem z uśmiechem i zaczałem się drugą ręką bawić jego palcami.
No przecież... wypadałoby się podlizać, nie? Jego ojciec i mama muszą zobaczyć, że ja się ładnie opiekuję Alexem i w ogóle jest dla mnie najważniejszy. Bo jest.
- Bardzo mnie kochasz? - zapytałem z szerokim uśmiechem. - Ha. Ja i tak mocniej - mruknąłem, ściskając jego palce.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Uśmiechnąłem się i odetchnąłem z ulgą, kiedy się zgodził. I niech mi tylko lekarz powie, że coś z moim Mikey'm nie tak, to obu nogi z dupy powyrywam, obiecuję.
Zakręciłem na widelec jeszcze trochę makaronu i pokiwałem ochoczo głową na tę propozycję.
-O tak, koniecznie! Moja mama to się w tobie zakocha na zabój-zaśmiałem się i napiłem wody.
Prychnąłem pod nosem i pokręciłem głową. Czy on śmie kwestionować moją miłość?
-O nie, ja ciebie zdecydowanie mocniej-odparłem w stu procentach przekonany o swoich racjach i znowu zjadłem trochę makaronu.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Zastanowiłem się przez chwilę. - Co powiesz na... kaczkę w sosie słodko - kwaśnym, zapiekaną z ravioli szpinakowym? - zapytałem, unosząc brew.
Zaraz jednak ten powiedział, że on mocniej, zaśmiałem się i podniosłem się na rękach, po czym pocałowałem go ładnie, podnosząc mu swoją głową tą jego.
- Nie. Prawda. Ja. Mocniej. I. Koniec. Kropka - powiedziałem, patrząc na mojego chłopaka. Usiadłem z powrotem i znowu zacząłem jeść, co jakiś czas, patrząc na Alexa i uśmiechając się do niego szeroko.
Moje kochanie.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Zaskoczony uchyliłem usta, z których po chwili wyrwał się cichy śmiech.
-Łał... ty naprawdę powinieneś założyć restaurację. Ja nie żartuję-powiedziałem, kręcąc głową. On był po prostu niesamowity. Po sosie słodko-kwaśnym już straciłem wątek. Ale to musiało być pyszne. Dlatego po chwili pokiwałem głową na znak, że takie danie będzie super. Cóż, rodzice kochali jedzenie. To pewnie się wzięło z tych ich podróży, więc mięli nieźle wyrobiony gust.
Nagle Michael podniósł się i mnie pocałował, co oddałem od razu z uśmiechem.
Wywróciłem oczami na jego następne słowa i zjadłem jeszcze trochę makaronu. Gdy napiłem się wody, mruknąłem.
-Ja nadal mocniej

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

- Alex nie żartuj - powiedziałem i zaśmiałem się z szerokim uśmiechem. - To tylko... kaczka - mruknąłem, patrząc na niego.
- Gorzej, jak ją spierdolę. Bo wiesz... Ona powinna się rozpływać w ustach, a nie rozłazić. Do tego powinna mieć chrupiącą skórkę, ale przez to łatwo jest łatwo ją spalić i... Wiem, pewnie cię to nie interesuje - mruknąłem, wzruszylem ramieniem i dalej jadłem, a kiedy powiedział, że jednak on mocniej, zacisnąłem usta.
- Nie prawda - powiedziałem z szerokim uśmiechem, zagryzając wargę.
Dokończyłem swoją porcję i oparłem na ręce głowę, patrząc na moje kochanie.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Jadłem, słuchając wywodu Michaela na temat kaczki i naprawdę nie mogłem się już doczekać, aż ją zjem.
Na jego ostatnie słowa pokręciłem głową od razu.
-Nie! To ciekawe! Naprawdę powinieneś założyć tę restaurację. Przecież to lubisz i jesteś w tym świetny. Co cię hamuje?-spytałem, pijąc później wodę.
A na jego zaprzeczenie co do naszej sprzeczki machnąłem już tylko lekceważąco ręką. Ja i tak wiem swoje i kocham go bardziej.
Skończyłem swoją porcję i zaśmiałem się widząc, że Mikey mi się przygląda. Wstałem z miejsca i wziąłem swój talerz, po czym sięgnąłem też po jego.
-Dawaj to-poprosiłem i zabrałem brudne naczynia, które włożyłem do zlewu. Po tym wróciłem z powrotem do stolika.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Spojrzałem na Alexa, kiedy powiedział, że powinienem założyć tą restaurację, wzruszyłem ramieniem.
- Nie wiem, jak to będzie - mruknąłem cicho i kiedy spytał, co mnie hamuje, odwrociłem na chwilę głowę. - Chyba za mało wiary mam w siebie... Poza tym trzeba byłoby mieć na to pieniądze i w ogóle - dodałem, a kiedy ten zabrał mi naczynia - chciałem mu je zabrać, bo w końcu to ja przepraszam jego... Ale dobra. Skoro się upiera.
Kiedy wrócił do stolika - złapałem jego dłoń i położyłem sobie na policzku, ściskając mocniej jego palce.
- Pomożesz mi przepisać te zeszyty? - zapytałem, unosząc brew do góry.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Uśmiechnąłem się, kiedy moja ręka wylądowała na policzku Michaela i pogłaskałem go delikatnie kciukiem.
-Pewnie, że tak. Chodźmy-powiedziałem i splotłem nasze palce i pociągnąłem go, aby wstał. Zgasiłem świeczki, żeby nic się nie zapaliło i ruszyliśmy na górę do jego pokoju.
-A wracając do tej restauracji... przecież jesteś świetnym kucharzem. Każdy ci to powie. Pieniądze... to nie jest jakiś duży problem-powiedziałem wzruszając ramionami. Przecież mogliśmy razem się gdzieś zatrudnić, pozbierać... rodzina też by mu na pewno pomogła. Łącznie z moją.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Uśmiechnąłem się szeroko i zaraz wstaliśmy, idąc na górę. Dobrze, że mam takiego, mojego Alexa. I serio powinienem się trochę ogarnąć i popracować nad sobą, żeby w końcu przestać tak wybuchać. I w stosunku do tego kolesia w szkole i w... W szpitalu. Eh.
Westchnąłem ciężko, a zaraz weszliśmy do mnie do pokoju. Podszedlem do odtwarzacza i podłączyłem swój telefon, żeby włączyć muzykę, po czym wziąłem swoje zeszyty i te, które należały do Alexa.
Podałem mu połowę, za to z drugą usiadłem na łóżku. Spiąłem sobie grzywkę do góry i zagryzłem wargę.
- To zajmie wieeeczność - mruknąłem, a raczej wyjęczałem i spojrzałem na mojego faceta. Wolałbym robić coś innego.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Usiadłem na łóżku i obserwowałem jak Michael włącza muzykę, po czym znalazł się obok mnie.
Zaśmiałem się głośno i wyciągnąłem rękę, żeby roztrzepać mu fryzurę.
-Wyglądasz uroczo z tą spiętą grzywką-zachichotałem i przyjąłem od niego połowę zeszytów do przepisania.
Machnąłem ręką na jego jęk i uśmiechnąłem się.
-Mamy całe dwa tygodnie, nie martw się, zdążysz-poinformowałem go i otworzyłem pierwszy zeszyt. W końcu nauczyciele dali mu czas na dojście do siebie i nadrobienie zaległości.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Pokiwałem głową niedowierzając, kiedy ten rozwalił mi fryzurę. Odpiąłem grzywkę i znowu ułożyłem ją tak samo.
- Ja zawsze jestem uroczy - powiedziałem obrażalskim tonem, po czym zaśmiałem się.
- Nie nie. w następnym tygodniu wracam do szkoły - powiedziałem momentalnie, po czym wyciągnąłem telefon, który zaczął dzwonić.
Pogadałem chwilę z mamą, a gdy ta powiedziała, że nie wraca na noc, uśmiechnąłem się do Alexa. Najpierw miało być, że wróci późno to... No. Mamy wolny domek, o jak mi dobrze.
Odłożyłem telefon i wyciągnąłem z plecaka dwa długopisy. Jeden podałem Alexowi, za to drugim zacząłem to przepisywać. O masakra...

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Zaśmiałem się na jego słowa i kiwnięciem głowy przyznałem mu rację. Moje urocze kochanie.
Otworzyłem zeszyt, ale nagle zadzwonił telefon Michaela. Okazało się, że to pani Gare. W dodatu oznajmiła, że nie wróci na noc, więc skoro tak to ja bardzo chętnie z Mikey'm zostanę.
Skończył gadać i podał mi długopis, więc od razu zabrałem się za pisanie. Śmiesznie wyglądało moje pismo obok pisma Michaela.
-Stęskniłeś się już za szkołą, co?-zaśmiałem się, zerkając znad zeszytu na bruneta.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Zacząłem przepisywać, ale kiedy Alex powiedział mi, że stęskniłem się za szkołą, pokiwałem przecząco głową.
- Nie, ale to tak jak z wakacjami. Na początku super, a potem już zaczynasz się nudzić - mruknąłem, wzruszyłem ramieniem i pisałem dalej.
Westchnąłem cicho i i kiedy skończyłem jeden zeszyt - opadłem na swoje ramię i westchnąłem męczeńsko.
- Mi się już nieeee chce - jęknąłem żałośnie, patrząc na Alexa.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Pokiwałem głową, uśmiechając się pod nosem. Oczywiście, przecież szkoła to nadal szkoła. Kto by tęsknił? Chociaż trzy tygodnie w szpitalu zmieniają człowieka.
Wróciłem do przepisywania i udało mi się skończyć już półtora zeszytu, kiedy Mikey się odezwał i zaśmiałem głośno. Nagle dopadła mnie jakaś fala radości. Skoczyłem w stronę mojego chłopaka i ułożyłem się obok niego, patrząc mu w oczy i uśmiechając się pięknie.
-Wiesz co? Kocham cię, Mikey-powiedziałem. Od dzisiaj będę mówił mu to cały czas. Niech wie.
Przysunąłem się i przytuliłem mocno do niego, uważając na ranę na klatce piersiowej.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Westchnałem cicho i zaraz Alex znalazł się obok mnie.
- Ja mocniej - powiedziałem szczerząc się jak idiota. Zaraz jednak przestałem się uśmiechać i po prostu przytulałem Alexa mocno do siebie. Boże, naprawdę mocno go kocham. Naprawdę mocno. Nawet on sobie nie wyobraża jak bardzo.
Westchnąłem cicho i smyrnałem go nosem po głowie.
\- Śpisz dzisiaj u mnie? - zapytałem nagle, unosząc lekko brew do góry.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Zaśmiałem się i pokręciłem głową. No i znowu się zaczyna. Dla kogoś, kto by nas obserwował z boku musieliśmy być naprawdę do bólu przesłodzeni, ale mi się to teraz podobało i miałem ochotę być taki póki mogłem.
-Nie prawda, ja mocniej-zachichotałem i przytuliłem twarz do jego ciepłego torsu.
Kiedy spytał, czy będę dzisiaj u niego spał, odsunąłem się lekko i musnąłem ledwo jego usta swoimi w czułym pocałunku.
-Nie zostawię cię samego-odparłem pewnie. W końcu pani Gare nie wraca na noc, a ja wolę mieć moje kochanie na oku. No i stęskniłem się za nim podczas spania. Uzależniłem się od tego ciepłego ciałka.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Westchnąłem cicho i kiedy powiedział,że mocniej, a potem mnie przytulił, zaśmiałem się cicho. Zaraz jednak pocałował mnie, więc oddałem od razu ten lekki pocałunek.
- No i tak ma być - powiedziałem z szerokim uśmiechem. Zaraz objąłem go nieco mocniej i przytulałem się do niego, żeby chwilę potem móc na spokojnie podnieść mu głowę i pocałować go mocno i tak porządnie, jak uwielbiam.
- Chyba naprawdę nie mogę się doczekać, że twoi rodzice tutaj przyjdą - powiedziałem z uśmiechem tak szerokim, że nie wiedziałem,że mogę się tak uśmiechać. Naprawdę.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Uśmiechnąłem się szeroko, gdy poczułem na wargach jego usta i westchnąłem cicho, odwzajemniając to. Przerzuciłem jedna nogę przez jego biodra, żeby być bliżej Mikey'go.
Oderwaliśmy się od siebie, więc cmoknąłem go jeszcze w ten mały nosek.
Kiedy Michael się odezwał, uśmiechnąłem się niemal tak szeroko jak on i wydałem z siebie rozczulone "ooo".
-Naprawdę? A tak się denerwowałeś. Zobaczysz, polubisz ich-zapewniłem go.
Moi rodzice byli cudowni. Jedyną wadą była ich praca, która była również ich pasją, więc nie miałem tu nic do gadania. Tak naprawdę to nie byłem planowanym dzieckiem. Troszkę popsułem im ich gry plan. Ale i tak mnie bardzo kochają. Po prostu... przywykłem, że widujemy się rzadko.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Pozwolę sobie przyśpieszyć xD

Minęło kilka dni, Alex pomógł mi dotrwać do końca tygodnia w domu, a w następym wróciłem do szkoły. Śmiesznie wszyscy mnie witali, bo nagle polubiła mnie cała szkoła, nawet wiząc Alexa ze mną nie wyzywali go, czy nie robili z niego pośmiewiska.
Jednak tego dnia przyeżdżali w końcu rodzice Alexa. Więc zaraz po szkole odwiozłem Alexa do domu, uzgoniłem z nim i moją mamą godzinę i od razu pojechałem do domu, gdzie to zabrałem się za robienie dla nas obiadu. Tak wiec zacząłem od nadziewania kaczki serem feta, potem ugotowałem ravioli i położyłem je obok, w pojemniku żaroodpornym. Niżej do piekarnika włożyłem ziemniaczki, a potem, kiedy moja mam nakrywała do stołu - ja poszedłem wziąć prysznic i ubrać si. Znaczy... Nie niewiadomo jak, ale jednak spodnie i koszulka z nadrukowaną muszką są lepsze, niż koszulka z napisem "Fuck you all, God is gay too".
Potem poszedłem na dół i czekałem z mamą i Thomem, który przywiózł wino dla nich i rodziców mojego faceta, a dla nas po jakimś śmiesznym soku. No, chodźcie już.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Proszę bardzo ~

Minęło kilka dni, aż w końcu doczekałem się tego momentu, w którym Mikey odwiózł mnie do domu po szkole, a ja tam miałem zaczekać na rodziców. Byłem tak cholernie szczęśliwy, że nie umiałem usiedzieć w miejscu. Cały czas krążyłem po domu, a po umyciu się i przebraniu w trochę lepsze ciuchy, usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Momentalnie wybiegłem z pokoju, a widząc rodziców z walizkami, rzuciłem się im obojgu na szyję.
-Ali!-ucieszyli się oboje, a ja zaśmiałem się na tę synchronizację.
-Cześć wam! Tak bardzo tęskniłem! Jak podróż?-spytałem, ściskając ich obu jeszcze raz oddzielnie. Porozmawialiśmy jakiś czas, a potem rodzice poszli się odświeżyć.
Powiedziałem im, że sobie kogoś znalazłem, a radosny krzyk mamy usłyszeli chyba wszyscy sąsiedzi. Dlatego jak tylko stanęli przede mną gotowi do wyjścia, zaczęli mnie popędzać i mówić, że nie zdążymy dojechać do mojego Mikey'go na czas. Śmiałem się z nich cicho, ale wydało mi się to bardzo urocze. Już po kilkunastu minutach siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy na osiedle mojego chłopaka. Mama skomentowała oczywiście, jaka ta okolica jest śliczna, po czym stanęliśmy przed właściwymi drzwiami. W akompaniamencie podekscytowanych pisków mamy, zapukałem kilka razy.

Liczba postów : 889 Join date : 09/07/2015 Age : 24

Siedziałem jeszcze chwilę, po czym jednak pomyślałem, że lepiej byłoby gdybymsię wypsikał perfumami.Po czym porzuciłem ten pomysł, bo to już totalna przesada...Chociaż nie co dziennie poznaje się rodziców swojego ukochanego faceta.
Tak, czy siak, dalej siedziałem w salonie, aż w końcu usłyszałem pukanie do drzwi. Pobiegłem szybko po kwiaty.
Gdy miałem już je w rękach, podszedłem i otworzyłem szeroko drzwi.
- Hej Alex - powiedziałem i przywitałem się z nim pocałusem w policzek. - I dzień dobry, jestem Michael - powiedziałem, wyciągając rękę do ojca Alexa, za to do mamy wystawiłem bukiet kwiatów. No co? Kochany jestem! Hehe. No co? Najważniejsze pierwsze wrażenie.

Liczba postów : 286 Join date : 09/07/2015

Uśmiechnąłem się szeroko na widok mojego chłopaka, gdy tylko ten otworzył drzwi. Zaśmiałem się cicho, widząc, jak się pięknie wystroił i dostałem całusa! I kwiaty kupił... cóż, nie ma opcji, żeby rodzice go nie pokochali.
-Cześć, Mikey-odpowiedziałem mu, a w tym czacie moja mama zamiast przyjąć od niego bukiet, objęła go mocno i przytuliła, na co się rozczuliłem. A nie miałem racji?
-Oh witaj, jak miło cię nareszcie poznać! Możesz mi mówić po prostu Anne. Jestem taka szczęśliwa, że Ali ma kogoś takiego! Rany, ale ty jesteś wysoki i umięśniony! Alex, powinieneś jeść to co twój chłopak! Ah, przepraszam! Kwiaty są śliczne, dziękuję-mówiła szybko, a ja się zaśmiałem. Mama wzięła kwiaty i uśmiechnęła się radośnie, po czym przyszła kolej na tatę, który dopiero teraz miał szansę uścisnąć dłoń mojego chłopaka.
-No proszę, wreszcie jakiś mężczyzna w rodzinie. Mów mi Collin-odparł i poklepał Michaela przyjacielsko po plecach. Mówiłem, że ich reakcja będzie dokładnie taka.