Why I Can't Hear You? [ 웃♥웃 | 2os. | b.n ]

Kiedy zaczął się zachowywać jak obrażone dziecko - roześmiałem się głośno i zaraz usiadłem na jego biodrach i podciągnąłem mu koszulkę.
- Nie, ale byłoby dobrze, gdybyś poszedł - powiedziałem cicho i pocałowałem go w sam dół gręgsłupa, zaraz nad linią spodni. Potem znowu, tylko nieco wyżej. I potem znowu. To nic, że to szpital. Ja go tylko całuję. A to zabronione nie jest.
Zszedłem z niego i podniosłem mu głowę.
- Od kogo ja lekcje wezmę? - zapytałem cicho i zabrałem mu kilka kosmyków włosów za ucho.

- Będe czekać - powiedziałem z uśmiechem i gdy pchnął mnie na materac - uśmiechnąłem się szeroko i zaraz oddałem jego pocałunek, kładąc rękę na jego tyłu, który zresztą zaraz ścisnąłem.
- Pa, Ali - powiedziałem i zaraz znowu leżałem na materacu, nie mając pojęcia, co mam ze sobą zrobić.
Wyciągnąłem książkę, którą zabrał mi Alex, ale już po około trzech stronach, ktoś zapukał mi do drzwi. Spojrzałem na faceta, po czym uśmiechnąlem się lekko.
- Hej, przeszkadzam? - zapytał Ramon, a ja pokiwałem przecząco glową.
- Nie, nie. Siadaj - powiedziałem i przystawiłem mu krzesło do swojego łóżka. W sumie rozmowa zaczeła się od książki, którą zresztą przeczytał. A jakoś tak skończyło się na tym, że gadaliśmy trochę o motorach, trochę o motoryzacji, o mnie i o nim, o Alexie, nawet mu o Danielu opowiedziałem. I wtedy najbardziej zdziwiło mnie, kiedy powiedział, że gdyby był na miejscu Alexa nie wypuściłby mnie z rąk za takie coś. Chociaż w sumie to nic wielkiego nie było.
Naprawdę jeszcze z nikim, poza Alexem, tak dobrze mi się nie gadało. I w sumie nawet nie wiem kiedy, ale zaraz przyszła godzina czternasta, a Ramon zaproponował mi obiad, który zresztą sam kupił. Może spełnienie marzeń to to nie było, bo kebab kupiony za rokiem, ale zawsze coś.
jednak koło trzeciej musiał się zbierać, więc oczywiście pożegnaliśmy się i powiedział, że może jutro przyjdzie, żeby dotrzymać mi towarzystwa, kiedy mojego chłopaka nie będzie. No i... W sumie dobrze.

Zaraz do sali przyszedł Alex, więc wyszczerzyłem sie do niego, dokańczając swojego kebaba. Odłożylem złotko i wytarłem sobie buzię. Zaraz usiadł na krześle, więc pokiwałem głową, mówiąc tym samym, żeby dał mi chwilę, aż przełknę.
- Hej skarbie - powiedziałem i zniżyłem się, całując go ładnie w usta. - Dzięki, super - powiedziałem i złapałem kubek, odkładajac go na szafkę obok, żeby wystygło. Za ten czas złapałem go za rękę i ścisnąłem lekko jego palce.
- Coraz lepiej. Nic mnie nie boli i nie kaszlę, ani nic - powiedziałem z uśmiechem, przesuwając się, żeby usiadł obok mnie.

Uśmiechnąlem się miękko, kiedy usiadł i objałem go ładnie ręką, przytulając do siebie. Oparłem głowę o tą jego i podciągnąłem mu koszulkę, kiedy połozyłem ją na jego biodrze. Dobrze czuć jego ciepełko na swojej łapce.
- Ano - powiedziałem i zaśmiałem się, kiedy to pocałował mnie w szyję. Zaraz uniosłem mu dłoń i pocałowałem go tak, jak należy. - A wtedy cały dzień spędzimy razem, okej? Pojedziemy do kina, a potem zjemy coś. Ugotuję taką wiesz... Romantico kolację i w ogóle - powiedziałem i uśmiechnąłem się szeroko do swojego faceta, zaraz znowu całując go w skroń. - I zostaniesz u mnie na noc - dodałem, całując go w szyję, potem w ramię, kiedy je odsłoniłem. - Na caaaałą noc - wyszczerzyłem się do niego, znowu go do siebie przytulając,

- Tak. W końcu kiedyś trzeba - powiedziałem z ładnym uśmiechem, a zaraz znowu pocałowałem go ładnie, gładząc dłonią jego policzek.
- Wiesz... jakbyś był cicho to może... - dostał całusa w szczękę. - byśmy... - dodałem po chwili, całując go w szyję, kiedy moja ręka z biodra przeniosła się na jego klatkę piersiową, obejmując całą jego pierś. - zrobili coś baaaardzo - odsunąłem mu koszulką obojczyk i to w niego dostał kolejnego całusa. - baaardzo niegrzecznego? - zapytałem w końcu, zostawiając jego górną część koszulki tylko po to, żeby zaraz zsunąć dłoń na jego tyłek, który zaraz ładnie ścisnąłem. Grzeczny jestem!

Uśmiechnałem się szeroko, a chwilę potem zmrużyłem oczy i wstałem, siadajac na brzegu łózka. Odpiąłem kroplówkę, wyciągnąłem te śmieszne rureczki z nosa i wszystko odłożyłem, bo w końcu potem i tak będę musiał to założyć.
Wstałem i podszedłem do drzwi. Zamknąłem je, a korzystając z tego, że klucz był w drzwiach po drugiej stronie - wyciągnąłem go i włożyłem od naszej strony, zamykając je na klucz. Podchodząc do łózka już ściągnąłem z siebie koszulkę, a unosząc się nad Alexem - on miał już rozpięte przeze mnie spodnie.
- Dasz rade - powiedziałem cicho i uśmiechnąłem się, calując go baaardzo ładnie i baaardzo namiętnie. Tak, jak powinienem go zawsze całować.
Ściągnąłem z niego koszulkę, która swoją drogą dołączyła do mojej i znowu go calowałem, jeżdżąc dłońmi po całym jego brzuchu, klatce piersiowej i bokach. Tak! Tak ma własnie być!

Uśmiechnąłem się szeroko do swojego faceta i zdusiłem w sobie westchnięcie, kiedy tylko ten otarł się o mnie kilka razy. No... Serio? Tylko tyle? No wiesz, mój drogi przyjacielu. Ja rozumiem, że dawno dotykany nie byłeś, nawet patykiem, ale żeby aż tak?
Ściągnąłem z niego spodnie i rzuciłem je gdzieś dalej, usmiechając się jak pojebany, kiedy to robiłem i zaraz na spokojnie mogłem wsunąć dłoń pod jego bokserki, prosto na pośladek, który ścisnąłem i to porządnie. Kochanym, miłym chłopakiem będę, tak.
- Aleeex? - zacząłem, zjeżdżając ustami na jego szyję, potem na ramię i obojczyk, a dotarłszy do jego sutków - zacząłem je męczyć, wchodząc w Alexa jednym palcem, żeby móc już teraz go przygotować. Na coś... większego. Tsa.

Kiedy zsunął ze mnie bokserki - ściągnąłem je do końca, szczerząc sie do niego jak powalony. Potem jeszcze tak ładnie złapał i w ogóle... No. Uwielbiam człowieka.
- Nic, już nic - powiedziałem i podniosłem go lekko, żeby ściągnąć z niego bokserki i uważając, że w sumie już mu rozciągania wystarczy - wszedlem w niego powoli, od razu czując, że jest tam trochę więcej miejsca, niż porpzednio. No, Alex. Pięknie. Jeszcze kilka razy i w ogóle będzie super.
Złapałem w rękę od razu jego penisa, po czym podniosłem się do siadu, ciągnąć go za sobą. Pocałowałem go mocno, żeby zdusić jego jęk i nawet, kiedy zaczynałem się powoli poruszać - dalej go całowałem. No bo... Co potem bedzie, jak ktoś go usłyszy, co?

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy tylko zaczął się poruszać, po czym drugą ręką dotknąłem jego policzka, który zreszą zacząłem gładzić kciukiem. Przyśpieszyłem delikatnie, zeby mu nic się nie stało i tak samo przyśpieszyłem ruchy ręką na jego penisie.
- Nie boli? - zapytałem w pewnym momencie miedzy pocałunkami, kiedy zjechałem na dosłowną chwilę na jego szyję, żeby zaraz znowu wrócić do jego ust.
I znowu móc go tak nieziemsko całować. Jak ja kocham te usta to to jest jedna, wielka porażka.
Znowu przyśpieszyłem, otwierając oczy, żeby spojrzeć, czy nie zaciska tych swoich, albo, czy przypadkiem nie lecą mu łzy. Jednak wolę kontrolować sytuację, tym bardziej, że to mój facet i nie chce mu sprawiać bólu.

Zagryzłem własną wargę, kiedy Alex jęknął. No przestań, no... Jakby ktoś p[rzechodził obok sali to to bardzo łatwo usłyszeć, więc, Alex, błagam...
Przez następne kilka minut co chwila przyśpieszałem i ręką i biodrami, starając się robić jak najlepiej Alexowi i sobie.
Ale... Tsa... Nie trwało to jakoś specjalnie długo, bo zaraz Alex spuścił się sobie na brzuch i mi na rękę, a ja doszedłem w nim. Zaagryzłem wargę i oparłem głowę o jego klatkę, korzystając z tego, że był na mniej - więcej takiej wysokości.
- Wszystko okej? - zapytałem, kiedy oddech już lekko mi się wyrównał, podobnie do kołaczącego serca. Położyłem Alexa na materacu, a sam wyszedłem z niego i ubrałem swoje bokserki, a potem spodnie. Podpiąłem kroplówkę, założyłem te śmieszne rurki i usiadłem obok mojego faceta, uśmiechając się do niego szeroko.

[


- Na przeciwko - pokazałem dłonią na drzwi zaraz przed moim łóżkiem. - Jest chyba prysznic, a w szafeczce jest ręcznik i coś do umycia - dodałem po chwili z miękkim uśmiechem.
Zaraz jednak podniosłem się delikatnie i sięgnąłem po swoją kawę, która była już letnia. Ale tym lepiej, bo przynajmniej dało się ją pić. I to tak szybko w miarę.
- Biedactwo moje - powiedziałem z uśmiechem i nie przejmując się ani tym, że jest spocony, ani tym, że najpewniej cały się lepi - przytuliłem się do jego ramienia, które zaraz zacząłem całować. Raz, drugi, trzeci. Pięknie, naprawdę.
- Jak wyjdziemy na tą randkę, to coś ci powiem. Ale to dopiero wtedy, okej? - zapytałem z szerokim uśmiechem.

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy zobaczyłem tą jego ładną buźkę. Zaraz jednak mój chłopak zmarszczył brwi i gdy wyrzucił mi z takim pytaniem - uśmiechnąłem się szeroko.
- Bo to będzie odpowiednia chwila, żeby móc to powiedzieć - powiedziałem z uśmiechem, całując go w nos. - No, już, idź pod ten prysznic - dodałem po chwili, po czym położyłem rękę na jego nadal nagim biodrze. Przesunąłem po nim ręką w dół - do uda i do góry - do żeber. I tak sobie jeździłem samymi opuszkami palców, bardzo powoli i spokojnie.
Zaraz jednak zabrałem rękę i podniosłem się, żeby poszedł i się umył, skoro tak bardzo chce. A ja muszę zobaczyć, czy coś mi się z płucem nie zrobiło... A może szwy poszły? Ale w sumie jak tak oglądam to nic się nie dzieje. Jest ogarnięcie i w ogóle. Tylko w takim razie co mnie tak boli?

Zaraz moje kochanie wyszło do łazienki, a ja mogłem pewniej sprawdzić, co mi jest. Syknąłem może ze dwa razy z bolu, kiedy tylko dotykałem tej swojej zszytej ranki. Może to? Tak. Albo... Nie wiem. Dobra, nie ważne.
Zaraz wrócił do mnie Alex, a kiedy powiedział, że najchętniej to by u mnie spał, objąłem go ładnie łapkami.
- wiem, kochanie - mruknąłem cicho i zagryzłem wargę. - Też wolałbym, żebyś tutaj był - powiedziałem z uśmiechem, żeby zaraz mocniej przyciągnąć go do siebie.
- Ale ni da rydy - mruknąłem. - Poza tym... Musisz odrobić lekcje, nie? I w ogóle... Nie chcę, żebyś przeze mnie miał braki - mruknąłem cicho, żeby zaraz potem przesunąć dłonią po jego boku. Sięgnąłem reką po kawę i dopiłem ją. No i nie ma kawki...