Stupid Pictures 4 ~ 2os, b.n, kontynuwacja, yaoi

- A, no... Twoim facetem będę zawsze, nieważne co się wydarzy. Przez te sześć lat byłem twój, nic się nie zmieniło. - powiedziałem, po czym uśmiechnąłem się do niego. Taka jest prawda, przez cały ten czas wierzyłem, że kiedyś go odnajdę. I SIĘ UDAŁO. HAHA, JESTEM MISTRZEM! No i tak...
- Czyli że co, jak jestem trzeźwy to nie jestem zabawny? - zapytałem, spoglądając na niego z wyczekiwaniem. Staram się przecież, nie? Żeby go rozbawiać i żebym mu się nigdyyyy nie znudził.
- Kurwa, zapomniałem o tym. - westchnąłem ociężale i walnąłem się otwartą dłonią w czoło. - W co ja się ubiorę, Kashi? Przecież ja się w ogóle nie przygotowałem... - jęknąłem i położyłem dłoń na jego głowie, po czym zacząłem delikatnie masować jego skórę.

Kashiro


- No i dobrze, bo gdybym znalazł cię po tym, jak miałbyś już kogoś - pewnie pourywałbym tamtemu nogi z dupy - powiedziałem i zaśmiałem się, zaczynając gładzić jego mostek swoimi palcami.
- Jesteś - powiedziałem. - Ale jest różnica między zabawny, a śmieszny - rzuciłem, podniosłem się i usiadłem na nim, na jego biodrach, po czym całymi dłońmi jeździłem po jego klatce piersiowej.
- Ja cię ubiorę, a potem rozbiorę, a potem znowu cię ubiorę. Normalka - powiedziałem, zaśmiałem się i znowu położyłem głowę na jego klatce, więc ten zaraz zaczął mnie masować po głowie. Kochany mój, no.

- Nikogo nie kochałbym bardziej, więc to czy jakiemuś tam wyrwałbyś nogi z dupy... nawet by mnie to nie ruszyło. - mruknąłem i wzruszyłem ramieniem. - Gorzej, gdybyś to mnie nóg pozbawił. Potrzebuję ich jednak. - westchnąłem po czym głupio się zaśmiałem.
- A, skoro tak... To okay. - Uśmiechnąłem się słodko, mrużąc lekko oczy. No, bo skoro tak to ja dalej będę go rozśmieszał i będzie dobrze!
- Mój pomocny facet, co ja bym bez ciebie zrobił, mordko? - zapytałem, uśmiechając się pod nosem. Naprawdę, co bym zrobił? Nie muszę się sam rozbierać, no i nawet sam ubierać, czego najlepszy dowód miałem jakiś czas temu, kiedy Kashi przywdział mnie w swoje ubrania. Zamknąłem oczy, wciąż masując opuszkami palców skórę jego głowy.

Kashiro


Pokiwałem od razu przecząco głową. - Przecież nigdy nie chciałbym ci zrobić krzywdy - powiedziałem i zaraz roześmiałem się, gładząc mojego kochanego. - Poza seksem - dodałem, puściłem mu oczko i znowu się zaśmiałem.
- Chodźmy w końcu spać - powtórzyłem po raz, chyba, czwarty, po czym przytuliłem się do niego mocniej, prostując nogi. Po czym zjechałem na bok i trochę niżej, żeby na spokojnie móc przytulić się do jego boku. Objąłem go ręką i przycisnąłem do siebie, kiedy drugą zarzuciłem za siebie. Moje kochanie największe, no.
- Dobranoc - szepnąłem, zamknąłem oczy i zaraz odpłynąłem.

- Wiem o tym. A jeśli chodzi o seks to masz moje pozwolenie, poza tym... czasem to nieuniknione. - zaśmiałem się, odchylając nieco głowę. Ej, poza tym, gdybym nie chciał to wcale nie musiałbym się na taki seks godzić, nie? Dobra, nawet gdybym nie chciał to i tak bym na to przystał, żeby go tylko zadowolić.
- Ahaam... Chodźmy, może przyśni mi się coś przyjemnego, z tobą w roli głównej. - powiedziałem, uśmiechając się.
- Dobranoc, kotek. - mruknąłem cicho, po czym ziewnąłem. Jako że Kashiro przytulił się do mojego boku, ja objąłem go ramieniem, a wolną drugą dłoń położyłem na jego ręce. Jak dobrze, że mogę tak zasypiać. Teraz nikt mi tego nie odbierze, ha!

Kashiro

Kiedy tylko się obudziłem, było coś koło dwunastej, a Kei dalej mnie do siebie przytulał, a ja przytulałem się do niego. Moje, słodkie kochanie. Jednak nie chcąc tego wszystkiego psuć, po prostu odsunąłem się na moment, wziąłem papierosa, którego odpaliłem i położyłem popielniczkę na brzuch śpiącego Keia.
Paliłem sobie, co jakiś czas patrząc na Keia. No moj kochany słodziak, no.
- Keeeei - jęknąłem szeptem, kiedy papieros już mi się skończył, a ten idiota dalej nie spał. Zabrałem popielniczkę i usiadłem mu na biodrach.
Zniżyłem się i pocałowałem go w usta. - Kochanie moje największe - powiedziałem i zaśmiałem się, po czym znowu go pocałowałem, tylko, że dużo mocniej. - Wstawaj, leniu - mruknąłem i znowu go pocałowałem. Idiota.

Obudziłem się, kiedy poczułem nacisk na swoich biodrach. Szybko uświadomiłem sobie, co to, a raczej kto, jednak wspaniałomyślnie nie otworzyłem oczu. Nie zareagowałem też na pierwszy pocałunek i ledwo co udało mi się powstrzymać uśmiech, gdy tak łaaadnie do mnie powiedział. Mój kochany kocur! Dopiero kiedy pocałował mnie mocniej, wsunąłem koniuszek języka do jego ust i tym swoim musnąłem jego. Taak, plan idealny, poudaję, że dalej śpie! A pewne rzeczy można robić przez sen, nie? Szczególnie, jeśli śni się coś przyjemnego. Powoli podniosłem rękę i położyłem dłoń na jego udzie. Ja tylko śpię. Tak swoją drogą, ten wczorajszy ostatni raz, który pamiętam był tak zajebiście zajebisty, że teraz wolałbym się wcale z tego łóżka nie ruszać. I się nie ruszę, nie chcę.

Kashiro

Westchnąłem głośno, kiedy Kei wsunął język do moich ust, po czym przyjąłem go, a gdy otworzyłem oczy - ten dalej miał swoje zamknięte.
Zaśmiałem się i wyszedłem z pokoju, idąc prosto do kuchni. Tam nalałem do miski wody, prosto z lodówki i poszedłem z nią na górę. Stanąłem przy łóżku, po czym zniżyłem się.
- Wstaniesz? - zapytałem cicho i uśmiechnałem się, po czym pocałowałem go mocno... No, a chwilę potem... No cóż. Woda z miski wylądowala na głowie Keia.

Kiedy Kashiro odsunął się ode mnie, odczekałem chwilę, po czym powoli otworzyłem w pierwszej kolejności jedno oko. Ha, chyba go nie ma. Na pewno. Ponownie zamknąłem oczy dopiero wtedy, gdy usłyszałem jego kroki. Uchyliłem lekko usta, gdy znowu mnie pocałował i całkowicie zignorowałem jego pytanie. Nie wstanę. To znaczy, myślałam tak do chwili, w której szoku termicznego nie przeżyłem. Od razu zerwałem się z łóżka.
- Kurwa! Zajebię cię! - krzyknąłem i rzuciłem się na swojego faceta, tym samym powalając go na podłogę. Dopiero kiedy leżałem na nim poczułem ten chujowy ból, którego miałem nadzieję, że czuć nie będę. Jęknąłem, opierając czoło o jego tors.

Kashiro

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy ten simę poderwał nagle do góry i zaczął drzeć, a zaraz wylądowaliśmy na podłodze. Kiedy oparł swoją głowę o mój tors, zaśmiałem się cicho i pocałowałem go w nią.
- Chcesz tabletkę? Mam na dole - mruknąłem cicho i znowu go w głowę pocałowałem. Co prawda - mokrą, ale zawsze to głowa mojego Keiusia, który jest idiotą i nie chciał grzecznie wstać, kiedy się go o to prosiło.
Podniosłem się lekko do góry, wraz z nim i położyłem dłoń na jego udzie.
- Bardzo boli? - zapytałem i cmoknął;em go lekko w nos.

- Nie chcę, nie potrzebuję. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się, a raczej spróbowałem to zrobić, bo zamiast uśmiechu tylko się skrzywiłem. Kiedy mnie podniósł, wziąłem głęboki oddech, po czym ramionami objąłem jego szyję i wtuliłem się w niego, zupełnie, jakby w czymś miało mi to pomóc. W sumie, pomogło.
- Trochę. - mruknąłem cicho. Trochę? Kurwa, nie dość, że łeb mnie boli to jeszcze te dużo niższe partie ciała. Ale wcale nie narzekam! I się nie przyznam, bo potem nie będzie chciał mnie nawet dotknąć, bo będzie bolało. Musi boleć, o.
- Pocałuj to przestanie. - powiedziałem po chwili, dość słabym głosem. Jedną ręką wciąż obejmowałem jego szyję, a dłoń drugiej położyłem na policzku Kashiro i pocałowałem go delikatnie, tak naprawdę delikatnie, łapiąc jego dolną wargę między te swoje.

Kashiro


Popatrzyłem na niego. - Jasne, jasne. Zaraz ci przyniosę, skarbie - mruknąłem cicho i spojrzałem na swoją szafkę nocną. Czyżbym znowu to gówno brał? Fajnie. No przecież. Dwa razy. Jaki ja jestem pojebany.
Objąłem go momentalnie, kiedy ten zrobił to samo i pocałowałem go w szyję, uśmiechając się delikatnie. W sumie ja temż potrzebuję tabletki. Głowa mnie napierdala i to równo. Dobrze, że przynajmniej odruchów wymiotnych nie mam.
Kiedy mnie pocałował - oddałem od razu pocałunek i razem z nim na sobie wstałem i położyłem go z powrotem do łóżka. - Zaraz wracam - szepnąłem i przykryłem go ładnie kołderką. Mokrą, ale dobra. Jakoś to przeżyje. To tylko woda. Wyschnie.
Zszedłem na dół, gdzie to poszedłem do kuchni. Stamtąd zabrałem całe opakowanie aspiryny i wziąłem dwie do ręki, kiedy kolejne dwie rozpuściłem w wodzie. Potem zrobiłem nam kawę i zabrałem kubek dla Keia i kawy na górę, gdzie to usiadłem na brzegu, obok swojego faceta.
- Pierw na ból głowy, potem kawa - powiedziałem, podałem mu tabletki do ręki i kubek, kiedy kawę odłożyłęm na szafkę nocną.

No przecież... mówie mu, że nie chcę, nie potrzebuję... Dobra, może i potrzebuję, ale przemęczę się bez. Westchnąłem cicho, kiedy mnie podniósł, jednak nie miałem nawet najmniejszego zamiaru protestować. Przykrył mnie kołdrą, którą od razu się otuliłem, ignorując to, że jest mokra. Skinąłem lekko głową, gdy powiedział, że zaraz wróci. Sam wykorzystałem sytuację i zamknąłem oczy, starając się zrobić coś, żeby nie myśleć o napierdalającej głowie. Mało dało się z tym zrobić, ale sam tego chciałem, wczoraj nie myślałem o tym, jak się będę dziś czuł.
Kiedy wrócił do sypialni i usiadł na brzegu łóżka, podniosłem się do siadu. - Nie traktuj mnie tak. Staram się udawać twardego, a ty wszystko psujesz. - mruknąłem, przenosząc wzrok na twarz Kashiro. Mimo to wziąłem od niego kubek i wypiłem od razu większą część jego zawartości. - Dziękuję, kotek. Tak naprawdę łeb mnie napierdala. - przyznałem, po czym dopiłem resztę.

Kashiro

Uśmiechnąłem się lekko, kiedy powiedział, że próbuje być twardy, a przeze mnie mu nie wychodzi. To już nie moja wina, no, że ten tylko stara się być taki. Zresztą - jeszcze nie widział mnie w histerii, więc no. Nic o tym mu nie powiem.
- Spoczi - powiedziałem z uśmiechem i wpakowałem się do łóżka, łapiąc go za rękę. Splotłem nam palce i uśmiechnąłem się delikatnie, opierając głowę o jego ramię.
- Dużo wczoraj wziąłem? - zapytałem i uniosłem na niego swój wzrok, wchodząc do niego pod kołdrę, żebym mógł się przytulić. No misiem jest! To do czegoś zobowiązuje.

Uśmiechnąłem się lekko, kiedy Kashi wszedł do łóżka, a potem wpakował mi pod kołdrę, a w dodatku przytulił. Położyłem się, tak, żeby i jemu wygodnie było, po czym objąłem go ramieniem.
- Jeśli zebrać by do kupy wszystko... nawet część to tak, dużo. - mruknąłem, zamykając oczy. - Często bierzesz? - zapytałem po chwili zastanowienia i zatrzymałem wzrok na suficie. Wolałbym żeby nie... mimo wszystko. Swoją drogą, dobrze, że nie wyciąga mnie z łóżka, bo jeszcze nawet najmniejszej ochoty na to nie mam. Chociaż, jakby znowu odpierdolił coś z zimną wodą to od razu bym dupę ruszył.

Kashiro

Zagryzłem wargi od środka, kiedy tylko Kei powiedział, że dużo. Ja pamiętam, że wziąłem kreskę. Potem on wziął, potem ja kolejną i wszystko... Się urywa. Kiedy zapytał, czy często biorę, pokiwałem głową przecząco.
- Kiedyś byłem uzależniony, teraz tylko okazjonalnie - mruknąłem cicho i wyciągnąłem się z jego uścisku i położyłem się na plecach. Sięgnąłem po papierosa i odpaliłem go, kładąc sobie popielniczkę na brzuch. Paliłem, po czym podałem Keiowi.
- O której musimy być na tym otwarciu? - zapytałem, odwracając głowę w jego stronę.

- Mhm... - mruknąłem tylko, kiedy powiedział mi, że kiedyś był uzależniony. Myślałem, że moje problemy z alkoholem były poważne, ale skoro tak... to niebardzo. Poza tym miało to swoje plusy, między innymi spora część obrazów powstała w stanie... dobrym.
Wziąłem od niego fajkę, zaciągnąłem się trzy razy, po czym oddałem mu, żeby sam sobie jeszcze mógł pociągnąć. Powoli wypuściłem dym, a kiedy Kashi zapytał o której mamy być na otwarciu, spojrzałem na niego i zmarszczyłem brwi.
- Jakim otwarciu? - zapytałem, zupełnie faktów nie kojarząc. Dopiero po chwili, gdy uświadomiłem sobie, że mam dziś otwarcie galerii, o to WŁASNEJ galerii, zerwałem się z łóżka, jednak najlepszy pomysł to to nie był. - Kurwa, pierdolona dupa. - jęknąłem, wracając na łóżko. Zrobiłem smutną minę i przytuliłem się do swojego faceta, kładąc mu dłoń na torsie. - Otwarcie o 18, ale ja muszę być wcześniej. Ty możesz przyjechać późnej... Nie stresuj mnie tak więcej. - mruknąłem. Kurwa, byłem pewien, że już się spóźniłem.

Kashiro


- Znając życie ty aż takich przebojów nie miałeś, co? - zapytałem i zaśmiałem się, a ten zaraz zabrał mi papierosa. Wziąłem go z powrotem i paliłem dalej, uśmiechając się szeroko.
A Kei zaraz się zerwał z łóżka, zaczął przeklinać, a kiedy zaczął mówić, pokiwałem głową.
- Nie, nie. Pojadę z tobą. Pomogę coś i tak dalej - powiedziałem, objąłem go jedną ręką, a drugą położyłem na tej jego, która leżała na moim torsie. Głowę oparłem o tą jego i uśmiechnąłem się.
- Co powiesz na wspólny prysznic, co? - zapytałem, uśmiechnąłem się i pocałowałem go w głowę. Nie stracimy przynajmniej tyle czasu, żeby jeden się umył. uczesał, ubrał, a potem jeszcze drugi. Przynajmniej coś takiego fajnego super i w ogóle. Poza tym... Kto nie chciałby widzieć swojego faceta nagim?

- Nie miałem, zawsze byłem grzecznym chłopcem przecież. - zaśmiałem się. No, bo co ja będę opowiadał? Poza tym, Kashiro wszystkiego wiedzieć nie musi.
- Tak? No to dobrze, twoje ręce to mi się akurat przydadzą. Tylko wcześniej będziesz musiał pomóc mi się ubrać, muszę wyglądać co najmniej zajebiście. - powiedziałem, gładząc jego tors. Kiedy położył dłoń na mojej dłoni, przekręciłem ją i ścisnąłem jego palce.
- Wiesz, że tobie wspólnego prysznica nie odmówię. - powiedziałem z uśmiechem, po czym podniosłem się, krzywiąc lekko. Powoli zszedłem z łóżka i zdjąłem ciepłą bluzę, ktorą miałem na sobie. Mój Kashi taki troskliwy? Kochaaany. Wziąłem do ręki kubek z kawą i napiłem się gorącego jeszcze napoju. Mhh, tego to mi było trzeba.

Kashiro


- Jasne, jasne - rzuciłem i zaśmiałem się.
- Zawsze wyglądasz przynajmniej zajebiście - powiedziałem i zaśmiałem się cicho. Ścisnąłem jego palce i pocałowałem go w czółko. Moje kochanie największe.
Podniosłem się zaraz za nim i gdy ten ściągnął moją bluzę, przekręciłem głowę na bok.
- Kiedy ty ją wziąłeś? - zapytałem i roześmiałem się. Wziąłem łyk kawy i sięgnąłem po bokserki.
Wyszedłem z pokoju i poszedłem do łazienki. Puściłem wodę, żeby była ciepła i poczekałem na swoje kochanie.

- Taa, szczególnie jak łażę w starym dresie, kompletnie najebany i w dodatku cały w farbie, kiedy biorę się za malowanie. Wtedy też wyglądam zajebiście, możesz być pewien. - prychnąłem. O tak, ja się teraz postaram i zawsze będę wyglądał dobrze, żeby Kashiro był zadowolony.
- Ej, myślałem, że to twoja sprawka, już mi było dobrze na samą myśl, że aż tak się o mnie troszczysz. - roześmiałem się. Sam bym grzebał w jego rzeczach? No dobra, możliwe. Kashiro wyszedł, ja napiłem się jeszcze kawy, po czym poszedłem do łazienki, gdzie od razu wlazłem do niego pod prysznic. Objąłem go w pasie i przytuliłem lekko, opierając czoło o jego czoło.
- Może to mało romantyczne, ale kocham Cię, wiesz? - mruknąłem, spoglądając w jego oczy.

Kashiro


- Wtedy wyglądasz seksownie - mruknąłem i uśmiechnąłem się. - Taki cały w farbie, w dziwnie i niedbale związanych włosach i... Z tym cudownym spojrzeniem - mruknąłem i zaśmiałem się, rozmarzając na chwilę. - W sensie... Jak coś robisz i ci na tym zależy - zawsze wyglądasz tak, jakby nic innego nie miało sensu - mruknąłem cicho i zagryzłem wargę.
Zaraz przyszedł do mnie Kei, więc kiedy mnie objął - ja zrobiłem to samo, tylko w szyi. Pocałowałem go w nos, kiedy oparł swoje czoło o moje.
- Nie wiem - mruknąłem i zaśmiałem się. - Powiedz mi to tak ładnie - mruknąłem, znowu pocałowałem go w nos i zaśmiałem się cicho.

Nie wiesz, tak? Co jak co, kochanie, ale o tym wiedzieć powinieneś najlepiej.
- W takim razie... Kocham Cię, Kashiro. Kocham Cię tak bardzo, jak nikogo innego nigdy nie pokocham i nieważne, co by się stało, zawsze będziesz tym jedynym. Zawsze. Tylko ty. - powiedziałem cicho, przenosząc jedną dłoń na jego policzek. Pogładziłem go po nim, a potem pocałowałem delikatnie. - Bo jesteś najlepszy. - dodałem, biorąc jego twarz w dlonie. Musnąłem ustami te należące do niego, a potem zaśmiałem się cicho.
- Mówiłeś, że jeśli robię coś na czym mi zależy... na tobie mi zależy. I w sumie, kiedy jestem z tobą nic innego nie ma sensu. - przyznałem, zsuwając jedną dłoń na jego tors, a potem brzuch i biodro.

Kashiro


Uśmiechnąłem się delikatnie i podniosłem dłoń do jego ręki, którą lekko ścisnąłem. Potem podniosłem ją do góry i pocałowałem we wnętrze, a zaraz Kei pocałował mnie. Kochany mój.
- Też cię kocham - odpowiedziałem dopiero potem i pokiwałem głową. - Ale to nie to samo - mruknąłem. - Jak na mnie patrzysz to wyglądasz jak zakochany czternastolatek - powiedziałem i zaśmiałem się. - Zresztą pewnie ja tak samo - dodałem, pocałowałem go w czoło i położyłem dłoń na jego szyi. - Ale jak malujesz... Sam wiesz/ To jak ja i moje książki - rzuciłem, pocałowałem go w nos i wepchnąłem pod deszczownicę, żeby na niego woda leciała i żeby się umył, bo śmierdzi. Co prawda... Mną, ale jednak.
Sięgnąłem po szampon i ładnie umyłem mu włoski. Potem nałożyłem trochę żelu na myjkę i zacząłem go dokładnie myć, jednak kiedy był już prawie cały pachnący i czyszczący - nalałem sobie żelu na rękę i w ten sposób umyłem jego penisa, a potem wchodząc w niego palcem tak samo umyłem jego tyły. No co? Cały musi być gładziutki!

- Bo przy tobie to ja się czuję jakbym miał czternaście lat, a nie dwadzieścia osiem. - mruknąłem ze śmiechem. Przy nim naprawdę mlodziej się czuję i to kolejny plus jest!
- Wiem, co masz na myśli. Miałem ostatnio scenkę, którą można by podpiąć pod coś w stylu "Kashiro w transie". Ale to fajne, nie? Obaj znaleźliśmy coś, co nam sprawia przyjemność, a jednocześnie na tym zarabiamy. No i masz cholerne szczęście, że z początku jednak wybrałeś ASP. - powiedziałem z uśmiechem. Chwilę potem wylądowałem pod wodą, więc zamknąłem oczy i odgarnąłem włosy do tyłu. Przejechałem dłońmi po twarzy, potem szyi i ramionach. Standardowo, sam nie musiałem się myć, bo Kashiro zaczął to robić. Nieznacznie się do niego przysunąłem, a potem otworzyłem jedno oko, uśmiechając się do swojego misia, gdy zaczął myć moją męskość. A potem bezceremonialnie włożył we mnie palec, więc zacisnąłem dłonie w pięści i mruknąłem, nie do końca zadowolony.
- Znowu mnie wczoraj zerżnąłeś? - zapytałem, nawiązując do odczuwanego bólu. Fajnie, fajnie, ale byłoby lepiej, gdybym pamiętał. Wziąłem myjkę, nalałem na nią żelu i zacząłem go myć, żeby nie było tak, że to tylko on się mną zajmuje.