Stupid Pictures 4 ~ 2os, b.n, kontynuwacja, yaoi

Kashiro

Wywaliłem wargi do przodu, kiedy Kei przyszedł i zaczął mi grzebać w szafie.
- Ty nie masz takich problemów. Zakładasz cokolwiek i... wow - mruknąłem, przerzuciłem się na bok, potem znowu i wylądowałem na brzuchu, przy szafeczce nocnej.
Wyciągnąłem z paczki leżącej tam papierosa i odpaliłem go, uśmiechając sie delikatnie.
Wziąłem popielniczkę i położyłem się na plecach, na poduszkach, kładąc sobie ją na brzuch. Strzepnąłem popiół i przekręciłem głowe na bok.
- Em... To nie jest fair. Twój tyłek wygląda tak zajebiście, a jest taaaak daleko - mruknąłem i wyciągnałem do niego rękę. Jasne. Uwaga, bo sięgnę.

Zaśmiałem się, kiedy Kashiro powiedział, co powiedział. Jasne, byłoby całkiem fajnie, jakby było tak, jak powiedział.
- To samo pomyślałem o tobie, skarbie. - rzuciłem ze śmiechem. Jego to ja mógłbym codziennie go ubierać, bo nie dość, że ma zajebiste ciało, tak jeszcze szafę pełną zajebistych, markowych ciuchów.
- Powiedzmy, że moj tyłek jest w tym momencie dla Ciebie nieosiągalny. Muszę iść pod prysznic, tak swoją drogą. - powiedziałem, unosząc jedną brew, ze względu na to, że zastanawiałem się nad pierwszym i drugim zestawem. Koszula czy wycięta bokserka, huh? Trudny wybór, ale i w tym i tym będzie wyglądał powalająco.
- Długi rękaw czy coś krótszego? - zapytałem. To rozwieje moje wątpliwości.

Kashiro

- Krótszy - mruknąłem, a kiedy podał mi moje ciuchy - położyłem je na łóżku. Musze pierw papierosa spalić, tak?
Kiedy już skończyłem - przebrałem się w to, co mi dał Keiuś i no.. Jak zawsze ma świetny gust. Eh, no cóż. Usiadłem sobie na łóżku, jednak zaraz wstałem i zacząłem przeglądać jego ciuchy, żeby też się w coś zajebistego ubrał. No i koniec końców wybrałem mu białą, zwiewną koszulę, ktora pewnie będzie prześwitywać jak tak patrzę, rurki czarne i na sam koniec takie trochę lepsze buty. Skoro ja jestem tym zrobionym na bad boya, to niecdh ten będzie moim, kochanym elegancikiem.
i jeszcze mu warkoczyka zrobię! i będzie w ogóle cudny. Zawsze jest.

Kiedy powiedział, że krótszy, wyciągnąłem wyciętą pod pachami bokserkę i czarne rurki z dziurą na kolanie. Niegrzeczny chłopiec! No i właśnie, tak będzie dobrze, skoro dziś w koszuli chodził. Sam nie wiem, no... kogo i czego na tej imprezie się spodziewać. Podałem Kashiro wybrane ubrania, po czym podszedłem do drzwi.
- Idę pod prysznic, kotek. - mruknąłem, wychodząc. Poszedłem do łazienki, umyłem się a potem wróciłem do pokoju, już nawet nie męcząc się z łażeniem w ręczniku, wytarłem się w łazience, od razu.
Wziąłem ubrania, które Kashiro mi przygotował, a kiedy już to ubrałem, zacząłem zapinać białą koszulę. Lubię.
- I jak? - zapytałem, poprawiając kołnierzyk. - Pomożesz mi z włosami?

Kashiro

Uśmiechnąłem się lekko na widok Keia, a kiedy się ubrał, mój uśmiech się powiększył.
- Zajebiście - powiedziałem i poklepałem miejsce obok siebie. - Jasne, siadaj - mruknąłem, a kiedy to zrobił - złapałem jego włosy i od samego czubka głowy zacząłem mu robić warkoczyka. Pierw dobieranego, potem normalnego i tak do samego końca włosów.
- Trzymaj - powiedziałem, podając mu koniec włosów. Poszperałem chwilę w łazience, a gdy znalazłem czarną gumkę - wróciłem do Keia i związałem mu nią włosy.
- No i gotowe - mruknąłem, zabierając mu warkoczyk do przodu. Usiadłem przed nim, a tak właściwie to na jego udach i zabrałem mu dwa przednie kosmyki do przodu. Pocałowałem go następnie w usta.
- idziemy? - zapytałem, uśmiechajac się lekko.

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy powiedział, że zajebiście. Noo i takiej odpowiedzi oczekiwałem. Usiadłem na łóżku, tuż obok Kashiro i zamknąłem oczy, kiedy zaczął robić coś z moimi włosami. Jak sądzę warkocza. Po chwili byłem już pewien, że to warkocz, którego po chwili skończył i kazał mi podtrzymać. Zrobiłem co chciał, zaczekałem, a Kashiro wrócił i związał mi włosy. Objąłem go, kiedy usiadł mi na kolanach.
- Idziemy. Chyba.. To znaczy, tak. - mruknąłem. No, nie jestem pewien jednak... Ale obiecałem, że pójdę.

Kashiro

Uśmiechnąłem się i kiedy się zająknął - pocałowałem go w noc.
- Przestań się martwić. Zadzwonię po taksówkę, co? - powiedziałem i wziałem telefon, poprosiłem o przyjazd, a gdy koleś powiedział, że jest w okolicy i będzie za dziesięć minut- uśmiechnąłem się lekko do swojego faceta.
Złapałem go za rękę i po drodze zebrałem - paczkę papierosów, drugą, zapalniczkę, telefon, portfel i, ba! Nawet trampki mam.
przełożyłem tylko papierosy z jednej paczki do drugiej, żebym miał, niby, mniej do noszenia, po czym założyłem skórę i poczekałem na swojego cud chłopaka.
- Wyglądasz tak zajebiście, że mam tylko ochotę to z ciebie ściągnąc - mruknąłem, kiedy oparlem się o drzwi, czekając na niego. No jejku... Czemu on musi być tak zajebisty pod każdym, możliwym względem?

Ja wiem, że powinienem przestać się martwić. Powinienem, ale że nie dopuszczam do siebie myśli, że na tej imprezie może być dobrze to już co innego. No bo... Kashiro ma swoich znajomych, ja swoich... I dobra, wiem też, że on raczej nie będzie robił takich problemów jak ja, gdy będę chciał go zaciągnąć do swoich znajomych. NO ALE. Cholera.
- No dobrze, zadzwoń. - mruknąłem po chwili, a gdy Kashiro wykonał telefon westchnąłem cicho. Będę grzeczny, miły i w ogóle. Złapał mnie za rękę, więc poszedłem za nim. Stwierdziłem, że kurtki żadnej nie biorę, tym bardziej, że nie wiem, gdzie je dałem. To znaczy, pojęcia nie mam czy w ogóle zabrałem je ze swojego domu. Starego domu.
- Będzieszściągał, ale jeszcze nie teraz. - powiedziałem, uśmiechając się do niego szeroko. Kiedy doszliśmy pod drzwi, uświadomiłem sobie, że nie wziąłem ani portfela ani telefonu ani fajek nawet, ale tych ostatnich szukać nie będę.
- Chwila! - powiedziałem, po czym poszedłem po portfel i telefon, włożyłem to do kieszeni, potem wróciłem do swojego faceta. - Będziemy szli jeszcze do sklepu? Bo fajek mi się nie chce szukać. - wyjaśniłem.

Kashiro

Uśmiechnąłem się i kiedy ten wrócił ze swoimi rzeczami, pokiwałem głową.
- Tsa.. I tak musimy iśc jeszcze po jakąs wódkę, czy coś - rzuciłem i wyszedłem z nim z domu. Zamknąłem drzwi na klucz i, żeby go nie zgubić, zostawiłem w doniczce z paprotką przed wejściem.
Wyszliśmy zza ogrodzenia i przyjechał taksówkarz, więc od razu wpakowałem sie z Keiem do samochodu, na tyły.
Podałem kolesiowi adres, prosząc, żeby zatrzymał się przy pierwszym spożywczaku, jaki spotka, bo musimy coś kupić.
- Tylko nie ucieknij z tej imprezy, dobra? - poprosiłem i zaśmiałem się, łapiąc jego dłoń w swoją. Położyłem głowę na jego ramieniu i tak leżałem przez moment. Ej, fajnie mi.

Uśmiechnąłem się lekko, gdy powiedział, że pójdziemy, bo i tak musimy kupić jakiś alkohol. O tym zapomniałem, chyba pora zacząć myśleć.
- Świetnie. - skwitowałem, a potem wyszliśmy z domu. Kashiro zamknął drzwi, ja grzecznie poczekałem, a potem wsiedliśmy do taksówki, która akurat nadjechała. Mój facet podał adres, więc i ja przy okazji dowiedziałem się dokładniej dokąd jedziemy.
- Postaram się. A jak już będę miał uciec to ci o tym powiem. - obiecałem z uśmiechem. Oparłem głowę o głowę Kashiro, gdy ten ją oparł na moim ramieniu i zamknąłem na chwilę oczy. Podniosłem głowę dopiero wtedy, gdy zatrzymaliśmy się przed spożywczakiem. Wysiadłem, zaczekałem na Kashiro po czym obaj weszliśmy do sklepu. Wziąłem butelkę wódki i chwilę zastanawiałem się nad lodem, żeby ostatecznie zrezygnować. Jeszcze się porzygam.
- Chcesz coś? - zapytałem z uśmiechem.

Kashiro

Wyszliśmy razem do sklepu, a kiedy Kei pochwycił wódkę, pokiwałem głową.
- Chcę zapłacić - powiedziałem i wyciągnąłem portfel, po czym poczekałem, aż ten wybierze sobie papierosy i zapłaciłem.
Złapałem go za rękę i znowu zaczęliśmy jechać.
Tym razem już pod dom mojej siostry. No co? W końcu pozna kawałek rodziny, jakby nie patrzył.
Wyszliśmy z taksówki, a ja złapałem pewniej rękę chłopaka.
- No to idziemy - rzuciłem, ale przed tym zatrzymałem się i przyciągnąłem go do siebie, całując mocno. No, mój kochany nie ma się czym stresować i tyle.

Kiedy Kashiro powiedział, że chce zapłacić, skrzywiłem się, jednak stwierdziłem, że nie będę scen robił tutaj, w sklepie. Wybrałem papierosy, wziąłem wódkę, a potem wyszedłem razem z Kashiro ze sklepu.
- Jesteś okropny, wiesz? - westchnąłem, zerkając na niego. Chciałem fajki do kieszeni włożyć, ale uświadomiłem sobie, że miejsca nie mam, a przecież do tych z tyłu wkładał nie będę, bo zaraz przyjdzie mi na nich siedzieć. Wróciliśmy do taksówki, odjechaliśmy, a po niedługim czasie zatrzymaliśmy się przed ładnym domem. Kashiro wysiadł, więc zrobiłem to samo, a ten przyciągnął mnie do siebie i pocałował mocno, więc od razu odwzajemniłem jego pocałunek.
- Na pewno tam idziemy? - zapytałem, niezbyt chętnie spoglądając na budynek.

Kashiro

Zaśmiałem się cicho. - Tak, spokojnie - rzuciłem i złapałem go mocniej za rękę, ciągnąc w stronę domku.
Gdy się już tam zatrzymaliśmy, zapukałem kilka razy w drzwi, a gdy otworzyła mi Yukki, uśmiechnąłem się szeroko i przywitałem ją przytulasem.
- Hej, mała - rzuciłem i zaśmiałem sie. - Kei to Yukki, moja siostra, a to Kei, mój facet - rzuciłem, a gdy ta zaczęła się do niego przytulać i w ogóle witać w rodzinie i tak dalej, ja zabralem od niego wódkę i schowałem ją do lodówki.
Wrociłem do swojego faceta, żeby uratować ją z objęć mojej siostry i zaprowadziłem do reszty znajomych. Połowy imion i tak nie będzie pamiętał, ale no coż...
I w tym momencie podszedł do mnie Michael, który uwiesił się mi na szyi.
- No, no. Kogo moje piękne oczy widzą - powiedział, spoglądając na Keia. - Cześć, Kei - powiedział z uśmiechem, a ja roześmiałem się i przywitałem się z jego facetem. No. I jest fajnie.
Podszedłem do Keia, kiedy wszyscy się od niego odkleili i pocałowałem go.
- Widzisz? Nic strasznego - powiedziałem i złapałem go mocno za boki, rpzyciągając do siebie. Moje kochanie.

Westchnąłem pod nosem, gdy Kashiro zaczął ciągnąć mnie w stronę domu. Najchętniej bym uciekł, wrócił do domu i coś... Nie wiem, co bym zrobił, ale na pewno wymyśliłbym sobie jakieś lepsze zajęcie.
Podeszliśmy do drzwi, Kashiro otworzył, a kiedy otworzyła nam ładna, jak na moje zdanie dziewczyna, uśmiechnąłem się lekko. Dopiero gdy usłyszałem, że Yukki jest siostra Kashiro, mimowolnie uchyliłem nieco usta. Ale że jak? Jak to siostra? Przecież... dobra, wiem, nie widzieliśmy się sześć lat, wiele mogło się zmienić, ale mógł chociaż powiedzieć, że jedziemy do jego siostry! Objąłem ją, gdy zaczęła mnie przytulać, ogólnie, starałem się ogarniać jej natłok słów i ogólnie, stwierdziłem, że wydaje się niezwykle sympatyczną osóbką. W końcu przyszedł Kashiro, który wcześniej gdzieś sobie poszedł i tak po prostu mnie uratował. To znaczy można tak powiedzieć, bo trafiliśmy do większej ilości osób.
- Cześć Michael. - odpowiedziałem, starając się nawet uśmiechnąć. Nie wyszło, wiem. A łudziłem się, że nie będzie nam dane się spotkać, phhhf...
- Widzę. - westchnąłem, po tym, jak Kashiro mnie pocałował. Nie jest źle, chwila spokoju, co? Przyciągnął mnie do siebie, a ja ramionami objąłem jego szyję, żeby przytulić się mocno. Nie będę teraz tematu siostry zaczynał, innym razem.

Kashiro

Uśmiechnąłem się lekko i kiedy ten mnie przytulił - schyliłem się lekko i przytuliłem się mu do szyi. - Jak się napijesz będzie ci jeszcze lepiej - powiedziałem i zaśmiałem się, po czym złapałem go za rękę, ciągnąc do stolika, przy którym jest alkohol.
Wziąłem dwa, większe kieliszki i nalałem do nich wódki. Potem dwie szklanki i tam poleciała cola. Uśmiechnąłem się do Keia i pocałowałem go w czoło, podając mu to.
- A jak się nie odstresujesz - mam jeszcze coś fajniejszego - powiedziałem z uśmiechem, biorąc do ręki swój kieliszek, a do drugiej colę. Dalej nie mogę nic takiego przełknąć bez popity.

Uśmiechnąłem się lekko, kiedy powiedział, że jak się napiję będzie mi lepiej.
- To na pewno. - przyznałem, a Kashiro pociągnął mnie za rękę, jak się okazało w stronę stolika z alkoholem. Oparłem się o blat, a kiedy mój facet podał mi kieliszek i szklankę, zerknąłem na niego.
- W takim razie nie odstresuję się. Wolę coś fajniejszego niż wódka. - rzuciłem z lekkim uśmiechem i podniosłem kieliszek. - Zdrowie, kotek. - mruknąłem, po czym wypiłem wódkę i zaraz przepiłem colą. Nie pamiętam, kiedy ostatnio wódkę piłem, częściej wino, albo piwo po prostu.

Kashiro

- Na zdrowie - powiedziałem z szerokim uśmiechem, a kiedy powiedział, że chciałby coś lepszego, niż wódka, pokiwałem głową.
- To chodź - powiedziałem, złapałem go za rękę i wyprowadziłem na ogród, do małej altanki. Otworzyłem kieszeń w kurtce, po czym wyciągnąłem mały woreczek. Pomachałem Keiowi przed twarzą zielonym w środku, po czym wyciągnąłem bletki.
Nałożyłem do jednej trochę zielska. Wyciągnąłem papierosa i rozwaliłem go, dokładając trochę tytoniu, po czym ładnie dodałem filtr. Zwinąłem wszystko, polizałem końcówkę i skleiłem.
- Dużo lepsze od wódki - mruknąłem, uśmiechając się, po czym wyciągnąłem zapalniczkę. Włożyłem skręta do ust i odpaliłem go, zaciągając się. Raz, a przynajmniej długo trzymałem i podałem Keiowi.

- To idę. - rzuciłem z uśmiechem i gdy Kashiro złapał mnie za rękę, poszedłem za nim. W pierwszej kolejności do ogrodu, a później do altanki, gdzie usiadłem. Patrzyłem na Kashiro, zaciekawiony tym, co wymyślił, a gdy wyciągnął coś z kurtki uniosłem brwi. Dopiero kiedy pomachał mi przed oczami woreczkiem z jakże ciekawą zawartością uśmiechnąłem się szeroko.
- Ty wiesz co dobre. - mruknąłem z uśmiechem. Dopiero po tym, jak Kashiro się zaciągnął i to tak konkretnie, wziąłem od niego skręta i włożyłem do ust, zaciągając się raz, a potem drugi. Przymknąłem oczy, wypuszczając dym i dopiero wtedy oddałem swojemu koteczkowi magicznego papieroska.
- Dużo lepsze niż wódka. - przytaknąłem ze śmiechem.

Kashiro

Mój uśmiech momentalnie urósł do ogromnych rozmiarów. Tak bardzo, że kiedy się zaciągałem, ledwo powstrzymywałem śmiech. Więc wziąłem kolejne trzy buchy, podałem Keiowi i trzymałem je jeszcze przez moment, po czym pociągnąłem swojego faceta i całując go - przekazałem mu cały dym, który dalej miałem w płucach.
- I nagle jest zajebiście - powiedziałem, śmiejąc się jak posrany. Wykrzywiłem uśmiech jeszcze bardziej, po czym zacząłem zbierać wszystkie rzeczy z powrotem do kurtki - zielsko, bletki i zapalniczkę. Chociaż nie. Zapalniczkę zostawiłem.
Przysunąłem sie do Keia i wyszczerzyłem głupkowato.

Kashiro zaciągnął się, a potem mnie pocałował, przez co w moich ustach, a potem płucach znalazł się cały dym, który ten wydmuchał. Odchyliłem głowę i chwilę jescze trzymałem dym, po czym wypuściłem go powoli.
- Zioło, wódeczka i ty - czego mi potrzeba więcej? - zapytałem z szerokim uśmiechem. Kashiro przysunął się do mnie, więc ja zrobiłem to samo i oparłem czoło o to jego. Złapałem w zęby jego dolną wargę, pociągnąłem w swoją stronę i chwilę tak trzymałem, żeby potem puścić i zacząć się śmiać.
- Mój koooteeek. - wymruczałem i przejechałem językiem po jego wargach.

Kashiro


Złapałem go reką za kark, kiedy ten oparł czoło o moje, po czym zacząłem się śmiać, jak pojebany, bo ten złapał moją wargę i nie chciał puścić! Co za pijawka!
- Naćpałeś się! - wykrzyczałem i zacząłem się śmiać, przyciągając go do siebie, żeby ładnie i mocno pocałować.
Zabrałem od niego skręta i zaciągnąłem się znowu trzy razy.
- Kończ i idziemy - powiedziałem, uśmiechając się szeroko, po czym znowu go pocałowałem. Kochanie moje największe, no. Jak ja go kocham to nikt nikogo nie kocha, no!
Znowu zacząłem się śmiać, patrząc tylko na niego. Naćpany jak chuj i tyle.

Kiedy Kashiro powiedział, że się naćpałem zrobiłem oburzoną minę i w sumie nie wiem czy mi się to udało, ale nieważne. Ja wiem jak to miało wyglądać i wystarczy!
- Nie! Wypaliłem tylko jednego papieroska i to nawet nie całego! - wytłumaczyłem się, po czym odebrałem od Kashiro skręta i zaciągnąłem się tyle razy, na ile mogłem, do momentu w którym było jeszcze co palić.
- Nie patrz się tak na mnie, bo wyglądasz jak jebany pedofil. - fuknąłem. Taaak, a ja jak mały chłopiec. Mi pasuje ale trzeba być cicho, żeby mi mojego kota nie zamknęli w jakimś schronisku. Więzieniu znaczy się. Trudno, będę mu paczuszki woził, bo co mi innego pozostanie. Tylko jak on długo wytrzyma jadąc na ręcznym? Bo przecież nie mógłby pieprzyć innych... chyba że pozwoliłbym mu? Raczej tak, bo to wyjątkowa sytuacja.
Podniosłem tyłek i zrobiłem krok, jednak potknąłem się o własne nogi, które postanowiły zacząć żyć własnym życiem. W każdym razie, złapałem równowagę i nawet nie mój pysk nie przeżył bliskiego spotkania z podłożem.
- Kurwa, kto zostawia jakieś rzeczy na środku altany. Prawie się wypierdoliłem. - mruknąłem smutno.

Kashrio


Uśmiechnąłem się szeroko do chłopaka, po czym zacząłem się śmiać jak pojebany. Jeszcze głośniej, jeszcze bardziej, nie za bardzo uważając na to, co sobie ktoś o mnie pomyśli.
- Przykro mi, jestem pedofilem - rzuciłem. W sumie pedofil to ma ciężko. Jebać dziewice, które jeszcze okresu nie dostały. To to dopiero musi być ciasnota!
Wstałem, zaraz po Keiu i już wyciągałem rękę, żeby go złapać, kiedy ten o mało co nie poleciał na twarz. Złapałem go za rękę, po czym przyciągnąłem do siebie.
- Tak, Keiuś, to źli ludzie, dobrze, że z tobą wszystko w porządku - powiedziałem i zacząłem się brechtać i tak aż do dojścia do domu, a potem do salonu.
Usiadłem i posadziłem sobie Keia na kolanach. No... Głównie ze względu na to, że wolałem go trzymać przy sobie. Jak by teraz zabrał się za alkohol, mogłoby być ciężko.

Otworzyłem szeroko oczy, gdy powiedział, że jest pedofilem. Ej, nie, tylko nie to! Jednak mi się to nie podoba! Już nie wiem, co jest gorsze - czy to, że miałby pieprzyć laski czy to, że pieprzyłby dzieciaki. Mnie ma pieprzyć, a nie...
- Nie możesz być. Bo... bo więcej nie pozwolę ci dotknąć mojego tyłka, a już szczególnie nic w niego wkładać. NIC. - zagroziłem, spoglądając na niego groźnie.
Kiedy przyciągnął mnie do siebie, objąłem go w pasie jedną ręką i zacząłem się śmiać, stwierdzając, że to w chuj śmiesznie wygląda. To znaczy może i nie tak śmiesznie, ale w mojej głowie śmiesznie.
- Dobrze, że ty mnie rozumiesz, Kashi. - rzuciłem, a gdy uświadomiłem sobie, że zdrobniłem jego imię, zacząłem się śmiać. Ej, fajnie tak! Będę tak mówił, czasem. Ale będę, muszę zakodować.
Wróciliśmy do domu i do salonu, a tam zostałem zmuszony do siedzenia Kashiro na kolanach. Jęknąłem smutno i poruszyłem się niecierpliwie.
- Ej, puszczaj, pedofilu. Wódeczka mi ucieknie, noo... Sam mówiłeś, żebym pił, to idę. - powiedziałem, kładąc mu dłonie na barkach, żeby próbować się podnieść w ten sposób. Zły pedofil no...

Kashiro


- Dobrze, dobrze, nie jestem żadnym pedofilem. Tylko ciebie biorę kiedy chcę, tak? - zapytałem i kiedy ten objął mnie w pasie i zaczął się śmiać, no ja nie mogłem też przestać. Oj... Już czuję ten ból brzucha, kiedy mi faza przejdzie.
- Kashi? - zapytałem i uniosłem brew. Pierwszy raz słyszę, żeby ktoś mi imię zdrobnił. A jak już to robili to najczęściej było "Shiro", albo "Shiri". Ale Kashi? No dobra. Inaczej, fajnie, ale śmiesznie! Ej, Keiuś, ludzie tańczą!
- Nie pijesz - powiedziałem i złapałem go mocniej, ściskając wręcz przy sobie. - Wódka i zielsko to złe połączenie, kochanie - rzuciłem i zaśmiałem się, przytulając go jego klatki piersiowej. No bo... No. Wolałbym, żeby to się nie skończyło w szpitalu, a tym bardziej, kiedy on ma jutro otwierać swoją galerię. Ej... A gdyby właśnie spić go tak do nieprzytomności? Nie, Kashiiirooo... Skończ.