Stupid Pictures 4 ~ 2os, b.n, kontynuwacja, yaoi

Kashi

Pokręciłem głową.
- Keiuś, skarbie. Pamiętasz? Dzisiaj Francja. Trzeba wstawać - powiedziałem, zaśmiałem się jednak mimo wszystko - odłożyłem tackę na stolik i wlazłem do łóżka, przytulając go do siebie. - Śniadaniee zrobiłem - powiedziałem z szerokim uśmiechem i pocałowałem go w czoło, a potem w nos i w policzek. I w drugi i... I w usta. Jednak tam zatrzymałem się nieco dłużej, smakując te cudowne usta, które są tylko i wyłącznie moje. Położyłem dłoń na jego policzku, pogłębiłem pocałunek, a zaraz odsunąłem się, biorąc na swój brzuch tackę.
- Smacznego - powiedziałem, zagryzajac wargę.

- Dzisiaj? Kashi, przecież ja nie dam raaady... To pieprzone łóżko mnie nie puści. - wymamrotałem i już miałem zamiar przewrócić się na drugi bok, gdyby nie to, że Kashiro mnie do siebie przytulił. Momentalnie do niego przylgnąłem, nie mając nawet zamiaru puszczać. Uśmiechnąłem się czując, jak mnie całuje, a kiedy w końcu jego usta znalazły się na moich, od razu odwzajemniłem pocałunek. - Chcę ciebie na śniadanie. - powiedziałem, dopiero wtedy, kiedy się ode mnie odsunął. W końcu zmuszony byłem otworzyć oczy, żeby zobaczyć chociaż gdzie mi Kashi uciekł. Jak się okazało, daleko mu się nie udało. Położyłem się na boku i uśmiechnąłem, widząc naleśniki. Żartuję, widząc Kashiego, a nie jedzenie, pięćset razy wolę mojego faceta niż naleśniki. - Czyli to jednak nie sen, że dziś lecimy. - powiedziałem i zaśmiałem się cicho.

Kashi

- A kiedy ty mnie nie chcesz? - zapytałem retorycznie i uśmiechnąłem się do niego szeroko. Zaraz odstawiłem jednak tackę i przyciągnąłem go na siebie. Złapałem w biodrach i pocałowałem namiętnie.
- Ja ciebie też chcę - wyszeptałem mu w usta, żeby zaraz podjechać dłonią do jego karku, za który przyciągnąłem go do siebie mocniej.
Zjechałem samymi opuszkami palców po jego kręgosłupie i wsunąłem mu rękę za bokserki, usadzając ją na jego pośladku, który zresztą zaraz ścisnąłem.
- Śniadanie nie ucieknie - zapewniłem, szczerząc się jak głupi. On o poranku wygląda tak bosko, że to nie jest możliwe, żeby trzymać się od niego z daleka.

Właśnie, dobre pytanie - kiedy ja go nie chcę? Jakby się nad tym zastanowić... ciężko byłoby znaleźć taką chwilę. Chyba że akurat jesteśmy na siebie wkurwieni. W sumie nie, wtedy mam na niego jeszcze większą ochotę. Dobra, kurwa, nieważne.
Odwzajemniłem jego pocałunek z równie dużym zaangażowaniem, układając mu dłoń na szyi. - Dostaniesz to, czego chcesz. - uśmiechnąłem się niewinnie i przymknąłem oczy, gdy przyciągnął mnie do siebie. Mimowolnie zadrżałem, przez te jego cholerne palce! Dlatego kiedy tylko poczułem ciepłą dłoń na swoim pośladku, podniosłem się i usiadłem okrakiem na jego biodrach, żeby praktycznie od razu się położyć i mocno pocałować. Bo teraz go na pewno nie wypuszczę, nie ma nawet szans! Zjechałem ustami na jego szyję, a prawą dłoń podniosłem i wsunąłem mu palce między włosy, za które lekko zacząłem go ciągnąć. Śniadanie nie ucieknie, to pewne. Swoją drogą, nam się dziwnym sposobem śniadania przesuwają...

Kashi


Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy Kei usiadł na mnie okrakiem, otarłem się o niego następnie, a po chwili zacząłem całować po szyi, zjeżdżajac coraz niżej. No a przynajmniej na tyle, na ile pozwalało mi moje położenie. No leżenie pod nim jest zajebiście dobre, ale z drugiej strony nie wierzę, że mam tak mało do roboty.
Bawiłem się jego tyłkiem, a po chwili wszedłem w jego jednym palcem.
Zaraz przekręciłem nas tak, żeby on leżał na materacu, a ja między jego norami i zacząłem jeździć po jego klatce piersiowej ustami, natrafiając na sutki i hacząc nimi zębami.
Włożyłem drugi palec w niego, po czym zrobiłem mu malinkę na klatce piersiowej... I szyi. I brzuchu. I boku... Ciii, można to wybaczyć.

Mogłem się domyślić, że prędzej czy później jego palec tam trafi. I prawidłowo, proste. Zacząłem się poruszać, sam sobie radząc z jego palcem, a przy okazji ocierałem się o niego. Potem wylądowałem na materacu, więc rozłożyłem bardziej nogi, żeby miał do mnie łatwiejszy dostęp. Pozwoliłem mu na to, co robił, bo czemu nie? Przynajmniej pozwalałem przez chwilę, bo potem z trudem złapałem go za nadgarstek. Z trudem, bo nie chciałem tego przerywać, ale nie może być tak, że on zawsze odbiera mi zajęcie!
- Nie możesz mi zawsze przeszkadzać. - powiedziałem siląc się na smutny ton głosu.  Złapałem go za ramiona, odsunąłem od siebie i podciągnąłem go tak, żeby mógł się oprzeć, a niekoniecznie leżeć. Po chwili już leżałem między jego nogami z penisem w ustach. Najlepszym penisem w ustach. Położyłem dłonie na udach Kashiego i skupiałem się tylko na nim. Po pewnym czasie dodatkowo zacząłem pieścić jego odbyt palcem, tylko minimalnie, sam jego koniuszek wkładając w niego. Czasem pomagałem sobie ręką, żeby usta mogły zająć się jądrami i czasem podbrzuszem. Kilka razy łzy mi popłynęły, ale tylko dlatego, że zachciało mi się brać go całego do ust. To znaczy, wziąć jak najwięcej. Dopiero kiedy stwierdziłem, że już wystarczy, podniosłem się, położyłem jedną dłoń na ramieniu Kashiro, a drugą pomogłem sobie odpowiednio nakierować na siebie jego penisa. Jęknąłem przeciągle, gdy wchodził we mnie coraz bardziej, do samego końca. Zacząłem się poruszać, niezbyt szybko, ale miałem zamiar to za jakiś czas zmienić. Odchyliłem nieco głowę i oddałem się wydawaniu przykrych jęków. No trudno.

Kashi

Wszystko poszło tak szybko.. On pode mną, zaraz na mnie. Jego usta na moim penisie, jego palec przy moim wejściu, jego cudowne dłonie gładzące moje ciało. Kei, cholera, czemu z Tobą musi być tak dobrze, czemu?
Jęczałem w pewnym momencie jak popierdolony. Włożyłem dłoń w jego włosy i przytrzymywałem mu je, bawiąc się jednocześnie nimi.
Zaraz Kei jednak usiadł na mnie i wszedłem w niego, przy jego pomocy. Złapałem go za biodra i nakładałem na siebie, jęcząc głośno. Zaraz jednak Złapałem jego głowę i przyciągnąłem do swojej, żeby móc całować go mocno. I już nie chcieć puścić. Nie chciałem. Nie mogłem. Mimo przyśpieszenia. Mimo wszystko. Mój Kei. Mój Kei. MÓJ.

Kiedy tylko przyciągnął mnie do siebie, równie mocno odwzajemniłem jego pocałunek. Każdy kolejny też, obejmując ramionami jego szyję. Oderwałem się od niego dopiero wtedy, kiedy zaczęło mi już brakować tchu. - Dobrze Ci? - zapytałem, starając się zrobić to tak, żeby zrozumiał. Jeśli nie to przecież zrobię coś innego! Zjechałem dłonią do swojego penisa, a lewą rękę zacisnąłem na barku Kashiego i przyspieszyłem jeszcze trochę swoje ruchy. A przynajmniej wydawało mi się, że to zrobiłem, chociaż... pewnie tempo było takie samo. Nieważne.

Kashi


Uśmiechnąłem się delikatnie, potem szerzej i tak przez cały czas, kiedy się całowaliśmy.
- Jak w niebie - wyjęczałem, bo ten się mnie zapytał. Jak mogłoby mi nie być dobrze, hm? No jak? Przy takim cudownym facecie.
Kiedy jednak położył łapę na swoim penisie - zabrałem ją od niego i pocałowałem chwilę, bo zaraz znowu złączyłem nasze usta, znalazłem językiem ten jego, potem położyłem swoją dłoń u nasady jego męskości i na spokojnie zacząłem się nią bawić. Jak dobrze.
Przyśpieszyłem, bo on też to zrobił. I już naprawdę nie potrzebowałem dużo. Zaraz doszedłem w nim z głośnym jękiem, wyrzuconym wprost w jego usta.

Uśmiechnąłem się szeroko, słysząc odpowiedź Kashiro. Jak mógłbym się z tego nie cieszyć? No błagam! Zrobiłbym naprawdę dużo, żeby sprawić mu przyjemność. W spokoju, a raczej niezbyt spokojnie pieściłem jego język swoim, kiedy tylko znalazł się w moich ustach. Zachować spokój w takim momencie... śmieszne. Przez cały ten czas pojękiwałem mu w usta, bo nie dość, że czułem go w sobie, to jeszcze jego dłoń na swoim penisie... no kurwa! Po chwili poczułem, jak Kashi dochodzi, więc pocałowałem go mocno, całkiem przez przypadek wgryzając mu się w wargę i... cóż, sam doszedłem i spuściłem się przede wszystkim na jego brzuch. Chyba. Nieważne. Zamknąłem usta, bo wyrwał mi się całkiem przeciągły jęk i objąłem jego szyję, przytulając się.

Kashi


Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy doszedł i jeszcze przytulił się tak ładnie do mnie. Objąłem go w pasie i odrzuciłem nasze ciała do tyłu, wychodząc z niego.
Pocałowałem go następnie w głowę, ale coś mi nie pasowało. Dotknąłem wargi, która była przegryziona przez oto tego tutaj delikwenta, na co uśmiechnąłem się.
- Śniadanie, kąpiel, pakowanie i sklep - powiedziałem głośno swoje myśli, po czym pocałowałem go znowu w czoło, tym razem jednak ściągając mu włosy z czoła.

Kiedy zauważyłem, że dotyka swojej wargi, otworzyłem nieco usta, chcąc coś powiedzieć, jednak niezbyt wiedziałem, co takiego.
- Przepraszam za to. - wymruczałem pod nosem. Chciałem go pocałować, ale stwierdziłem, że w tej sytuacji to nie jest dobry pomysł.
- Jasne, ale daj mi jeszcze chwilę. - powiedziałem, wciąż go obejmując i oparłem czoło o jego ramię zaraz po tym, jak mnie w nie pocałował. Przecież za kilka minut się ogarnę, ale to dopiero za kilka minut. Właśnie, trzeba przyznać, że we właściwy sposób mnie rozbudził.

Kashi


Uśmiechnąłem się. - Kei, idioto, nie masz za co przepraszać - powiedziałem i zacząłem się śmiać, a gdy ten powiedział, że jeszcze chwila - pokręciłem głową i przytulałem go tak do siebie dość długą chwilę. Ale no naprawdę musimy się spakować, bo nie zdążymy.
Odsunąłem mu twarz od siebie, pocałowałem czule i wygramoliłem się spod niego, żeby zaraz wziąc tackę i położyć pomiędzy nami. Walić to, że oboje jesteśmy nadzy. Jakbyśmy siebie nawzajem nigdy w życiu nie widzieli, no naprawdę.
- Smacznego, kochany - powiedziałem z uśmiechem, biorąc sobie naleśnika.

Właśnie w tym rzecz, że mam go za co przepraszać, bo mogłem się powstrzymać. No ale... skoro on tak mówi to nie będę się spierał. Zamiast go przepraszać, skupiłem się na jego bliskości i ciepłym ciałku, które zdecydowanie było lepsze od moje. W każdym razie, ta chwila minęła zdecydowanie za szybko, bo nie zdążyłem się tym nacieszyć, a Kashiro już odsunął mnie od siebie. Będę męczyć go później!
Usiadłem wygodnie i uśmiechnąłem się szeroko, kiedy Kashi podał nam śniadanie. - Tobie też, skarbie. - nie ma opcji, żeby nie były smaczne, nie? Wziąłem sobie naleśnika, a po zjedzeniu go - następnego.

Kashi


Jadłem tak, zapijałem kawą, paliłem i w sumie Kei robił dokładnie to samo. Jednak w końcu jedzenie się skończyło, więc wyszedłem do łazienki, gdzie to puściłem wodę do wanny i wróciłem do łóżka do mojego faceta. Położyłem głowę na jego udzie, po czym przymiliłem twarz do jego biodra i części brzucha i podbrzusza.
- Mój jedyny, najlepszy, najwspanialszy, kochany facet - wymruczałem i uśmiechnąłem się delikatnie, żeby zaraz podnieść się do góry. Zabrałem bokserki dla siebie, dla Keia i w sumie juz znowu byłem w łazience.

Jako że dostałem jedzenie nie widziałem już sensu żeby się odzywać. Bo po co? Oczywiście naleśniki pyszne i tak dalej, ale Kashi powinien o tym wiedzieć, ewentualnie powiem mu później, jak już skończę.
W końcu on gdzieś poszedł, więc wziąłem do ręki kubek z kawą i czekałem, wychodząc z założenia, że przecież prędzej czy później przyjdzie. I przyszedł. Uśmiechnąłem się szeroko na widok swojego faceta i kiedy tylko wrócił do łóżka odstawiłem praktycznie pusty już kubek. Pogłaskałem go po głowie, spokojnie przeczesując pasma jego włosów.
- Co ty mi tak słodzisz, Kashi? - zapytałem ze śmiechem, gładząc go po policzku. Kiedy wyszedł, poleżałem jeszcze chwilę, a potem W KOŃCU ruszyłem dupę, żeby pójść za nim, do łazienki, jak się okazało. Taki był plan, nie?
- Czemu to zawsze ty robisz więcej dla mnie? - zapytałem, siadając na brzegu wanny. Taka prawda, śniadanie, kąpiel... a to tylko dziś!

Kashi


Usmiechnalem się szeroko. - Bo bardzo rzadko to robię. A dzisiaj jest tak ważny dzień, że musze - powiedziałem z uśmiechem i zaraz zagryzlem warge, uśmiechając się delikatnie.
Musze pamiętać o tym, że wziąć swój aparat i zrobić kilkaset zdjęć mojemu Keiowi. W sumie to jak tak raz na jakiś czas będziemy wyjeżdżać to można by był potem wywołać zdjęcia i zrobić sobie taka całą ścianę z tego. Bo w sumie to kto bogatemu zabroni.
Kiedy wszedł do łazienki usmiechbalem się delikatnie i zaraz wylaczylem wielka wannę, bo już się napełniła.
- Nie prawda. Poza tym... Uwielbiam Cie rozpieszczac więc to robię - powiedziałem, objąłem go i przytulilem się do jego ciepłego ramienia, zaraz je calujac. - Chce cię znowu - szepnalem mu na ucho, które zaraz przygryzlem i podnioslem go sobie na biodra, sadzajac zaraz na blacie przy lustrze. Tak jeszcze nie było.

Zmarszczyłem brwi, słysząc jego odpowiedź. Nie satysfakcjonuje mnie to, bo... no cholera, on mnie rozpieszcza a ja jego kiedy? Pora się ogarnąć i to zmienić. Tak, teraz to ja go zaskoczę i będę się starał, bo będę miał dla niego dużo czasu! Mimowolnie westchnąłem cicho, czując jak przygryza moje ucho. Chyba że raczej chodziło o to, co usłyszałem. Objąłem ramionami jego szyję, bo zachciało mu się mnie nosić. Okropny! To znaczy... okropnie cudowny. - Wiesz, że ci nie odmówię. - wymruczałem, po czym przejechałem językiem po jego policzku, a potem wepchnąłem mu w usta, odnajdując ten jego.

Kashi


Usmiechnalem się szeroko, Kiedy Kei powiedział, że mi nie odmówi. A by tylko spróbował... W sumie to nie muszę mi grozić, przecież wiem, że zawsze powie mi tak. Bo jest tak samo wielkim nimfomanem jak ja. Całe szczescie my tylko ze sobą.
Usmiechnalem się i przejechałem językiem od jego szyi, przez klatkę piersiową i do podbrzusza, gdzie to przejechałem nim po penisie Keia. Takim całym moim.
Usmiechnalem się do niego szeroko, po czym włożyłem to całego do ust zaraz czując łzy w oczach. Niestety czasami lecą, co i tak mi się podoba.
Ruszalem głową cały czas, jedna dłonią drazniac jego wejście, za to druga obmacujac jego klatkę. Cudo po prostu, cudo nie facet.

Odchyliłem głowę, kiedy tylko poczułem ciepły język Kashiro na swojej szyi... a potem coraz niżej. Mówiłem, że jest okropny, mówiłem! Kiedy tylko wziął mojego penisa do ust, jęknąłem... kilka razy. Dobra, kurwa, Kashi, ogarnij się, bo za dobrze z tobą mam. Podciągnąłem jedną nogę na blat, a palce prawej dłoni wsunąłem między jego włosy, które zacząłem tarmosić. Czasem... ciężko mi się powstrzymać. Po chwili byłem już na tyle podniecony, że sam błądziłem dłonią po swoim ciele, jęcząc przy tym jak popierdolony. Potem zjechałem ręka niżej, żeby dosięgnąć tej należącej do Kashiego i przycisnąłem ją do siebie, żeby chociaż tylko palec we mnie włożył, bo zdecydowanie - nie potrafiłem już nad sobą zapanować. I chyba nie chciałem, bo przecież mógłbym...

Kashi


Uśmiechnąłem się delikatnie, a przynajmniej w duchu, a kiedy ten mi tutaj tak jęczał i w ogóle próbował cokolwiek zrobić, żebym w niego wszedł - puściłem go na wszystkie sposoby i pocałowałem zaraz.
Zaraz potem przekręciłem, żeby tyłkiem stał do mnie, a na blacie leżała pozostała część jego ciała. Uśmiechnąłem się do lustra, które stało przed nami, po czym uśmiechnąłem się delikatnie.
Zaraz wszedłem w niego i przejechałem palcem po jego kręgosłupie. Od razu narzuciłem nam szybsze tempo, przy okazji jeżdżąc ustami od jego ramion, przez większość pleców.
Mój kochany Kei.

Kiedy tylko Kashi mnie pocałował, przytrzymałem jego głowę i zacząłem zachłannie całować, bo jakoś nie chciało mi się zachowywać normalnie. Po chwili przekręcił mnie, więc oparłem się o blat i wypiąłem bardziej. Wcale nie czuję się, jak szmata. Sam proszę się o to, żeby w końcu we mnie wszedł, zachowanie godne uznania, naprawdę. Spojrzałem w lustro, jednak szybko odrzuciłem ten głupi pomysł i spuściłem głowę. Nie chcę się widzieć w takim momencie... Byłem pewien, że podczas seksu wyglądam... chociaż trochę lepiej. Niemalże zaskuczałem, kiedy we mnie wszedł, czego momentalnie pożałowałem i oparłem czoło o blat. Bo... no ja pierdole. Nie chcę się tak zachowywać. To znaczy, dobra, chcę, przy nim mogę, co nie zmienia faktu, że to żałosne.

Kashi

Po chwili spojrzałem na to, że opuścił głowę. O nie, nie, kochany, Po to posadziłem cię przed lustrem, żebyś patrzył. Podsunąłem swoją rękę do jego szyi i podniosłem mu ją za żuchwę, uśmiechając się zaraz. Wszedłem w niego w całości, przez co moje usta mogły dosięgnąć do jego ucha.
- Patrz - szepnąłem cicho, przygryzłem mu płatek i dalej trzymając jedną rękę na jego szyi, żeby patrzył, po czym wróciłem do pchania w niego, co było absolutnie fantastyczne.
Czy istnieje coś lepszego?

Zamknąłem oczy kiedy tylko podniósł mi głowę i nawet chciałem ją odwrócić, ale się niezbyt udało. Cóż...
- Nie mogę. - powiedziałem cicho, a zaraz jęknąłem przeciągle, bo wszedł we mnie cały. Nie mogę na to patrzeć, na niego mógłbym patrzeć bez końca, ale na siebie? Nigdy. Zacisnąłem palce na jego nadgarstku i wciąż jęcząc chciałem odchylić głowę. Widok zdecydowanie nie jest fajny, nie podoba mi się o tyle. O ile Kashiro cholernie mi się podoba i podoba mi się to, co robi tak na siebie patrzeć nie chcę. Jak on może na mnie w takim momencie patrzeć chociażby przez chwilę?

Kashi

Uśmiechnąłem się, po czym znowu przyśpieszyłem tempa., Schyliłem się do jego ucha i przygryzłem je.
- To patrz na mnie - szepnąłem mu, urywając gdzies w środku jękiem, który oczywiście poleciał prosto do jego uszu... Więc pewnie pomyślał, że jest nieco głośniejszy, niż w rzeczywistości był. - Bo ja patrzę tylko na ciebie - dodałem i zacząłem calować mu ramię, jednak patrzyłem się w lustro i prosto na jego zamglony wzrok. Tak, takim mógłbym go widzieć cały czas.