Why I Can't Hear You? [ 웃♥웃 | 2os. | b.n ]

Uśmiechnąłem się szeroko, po czym odłożyłem miskę z kulką ciasta na bok, przykrywając ją ścierką. Spojrzałem na Alexa, kiedy ten robił sos, a gdy powiedział, żebym spróbował, podszedłem do niego i włożyłem palec do miski.
- Dosyp soli - powiedziałem z uśmiechem i sam sięgnąłem po wegetę. Dosypałem trochę, spróbowałem i pocałowałem Alexa w głowę.
- Idealnie - rzuciłem i przytuliłem go do siebie, szczerząc się jak głupi.
No i mój kochany zrobił wszystko jak trzeba.
- Musimy poczekać dwadzieścia minut - powiedziałem, włączając piekarnik na sto osiemdziesiąt stopni, po czym zaśmiałem się cicho.

Roześmiałem się głośno, a kiedy Alex zapytał się, co będziemy robić, uśmiechnąłem się lekko. Podszedłem do zlewu i zmyłem resztki ciasta z palców i mąkę.
Potem wytarłem ręce i zaśmiałem się znowu, przysuwając do niego i złapałem go za biodra, przyciągając go do siebie.
- Ja chyba nawet wiem, co - powiedziałem, zagryzłem wargę i posadziłem go za blacie, całować go ładnie w szyjkę, a potem podjechałem do góry. Zagryzłem płatek jego ucha i uśmiechnąłem się szeroko, całując go.
O tak... Zdecydowanie możemy porobić to.

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy Alex powiedział, że to dobry pomysł.
Odsunąłem się od niego na moment i wyciągnąłem ze swojej kurtki paczkę kondomów, którą następnie rozpakowałem i wyciągnąłem jednego.
Podszedłem do Alexa i całując go ściągnąłem z niego koszulkę, którą następnie rzuciłem gdzieś daleko.
- Potem będzie trzeba umyć ten blat - powiedziałem z szerokim uśmiechem i odłożyłem kondoma obok Alexa, rozpinając mu powoli spodnie i rozporek.
Włożyłem dłoń do jego bokserek i zacząłem pieścić to, co w nich znalazłem, uśmiechając się przez pocałunek, przejeżdżając na jego policzek, potem na szyję i całowałem go po niej, robiąc mu ze trzy, czy cztery malinki. Boże.. Uwielbiam jego ciało, nie.

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy Alex jęknął. No i takich właśnie reakcji oczekiwałem! Wyszczerzyłem się jeszcze szerzej, kiedy zsunął ze mnie spodnie.
Podniosłem go lekko i ściągnąłem mu spodnie z bokserkami.
Sięgnąłem już pewniej za jego penisa, rozchylając mu nieco bardziej nogi. Zaraz zniżyłem się i przejechałem językiem po jego penisie.
Zaraz pocałowałem czubek jego męskości i wziąłem ją całą do ust. No i tak powinno być. W sumie mamy tylko dwadzieścia minut, ale jednak trochę pomęczyć go mogę.

Uśmiechnąłem się lekko, kiedy pociągnął mnie do góry, a od razu całując nałożył na mojego penisa prezerwatywę. objął mnie nogami, a ja zabrałem jego nogi i odwróciłem go do tyłu. Zaśmiałem się cicho i obcałowałem cały jego kręgosłup.
Przez moment ocierałem się o Alexa wejście, jednak w końcu wszedłem w niego i pocałowałem go jeszcze raz w kark.
Zaczałem się ruszać. Powoli i spokojnie, jednak z czasem było to szybsze. Przyssałem się do jego szyi, robiąc mu kilka kolejnych malinek i wyrównałem tempo. O jak mi dobrze.

Westchnąłem cicho w jego plecy, kiedy ten jęknął. I to tak ładnie. A jeszcze biodra wypchnął, przez co dałem radę wejść w niego w całości i jęknąć mu w plecy.
Moje plecy, hehe.
Tak, czy siak, Alex też zaczął poruszać biodrami, a ja położyłem dłoń na jego penisie i zacząłem nią poruszać. Niech też ma coś z życia, nie?
Podgryzłem skórę na jego plecach i drugą ręką ścisnąłem jego pośladek. Uwielbiam go, nie.

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy jego biodra zostały jeszcze bardziej w moją stronę wypchnięte, przez co przy każdym pchnięciu mogłem wchodzić w niego w całości i nawet nie martwić się, że zrobię mu kuku. Przecież inaczej, gdyby coś go bolało, powiedziałby mi, nie?
Przyśpieszyłem swoje ruchy, tak samo jak te ręką. Położyłem głowę na jego ramieniu, jęcząc mu co jakiś czas w szyję. No właśnie. Tak mi jest dobrze. A poza tym tak mi się nawet dobrze oddycha.
Westchnąłem cicho i mocniej ścisnąłem zarówno jego pośladek, jak i jego penisa, znowu przyśpieszając.Tak mi dobrze.

Z szerokim uśmiechem wzdychałem, jęczałem i w ogóle robiłem wszystko, żeby tylko sobie ulżyć w nadmiarze przyjemności.
Zaraz doszedłem, podobnie do Alexa. Oparłem swoje czoło o plecy Alexa i pocałowałem go w nie, po czym wyszedłem z niego, próbując opanować swój oddech. Boże, pomocy. Ratunku. Naprawdę. Pomocy.
Uśmiechnałem się szeroko.
- Żyjesz? - zapytałem, puszczając go i zakładając na nowo swoje bokserki i spodnie. Tak mi dobrze, że o matko.

Westchnąłem ciężko, kiedy tylko powiedział, że umarł. O, nie, nie. Nie zgadzam się. Jak ja bym bez niego wytrzymał?
Zaśmiałem się głośno, bo dostałem w głowę koszulką.
- No ej! - rzuciłem i zacząłem go łaskotać w ramach odzewu za moje. No co?
Zaraz Alex podszedł do mnie, a ja złapałem go ładnie i objąłem w talii.
- Ja ciebie mocniej, kocie - mruknąłem i kiedy ten bawił się moimi włosami - ja trąciłem jego nos swoim.
- Posprzątasz? ja zrobię postawę na pizzę - powiedziałem z uśmiechem, po czym wyciągnąłem dwie duże, okrągłe blachy. Odkryłem ciasto i uśmiechnąłem się lekko, patrząc jak wyrosło. Podzieliłem to na pół i jedną połowę znowu przykryłem, kiedy drugą znowu podzieliłem. Jedną czwartą odłożyłem na bok, za to drugą część zacząłem obracać i rozciągać, zanim nie osiągnęła takiego rozmiaru i grubości jakiej chciałem.
Resztą ciasta z tej połowy zrobiłem długi sznurek, dość szeroki, który rozciąłem i zakręciłem, by bardziej przypominał warkocz. Rozciągnąłem go jeszcze trochę i nałożyłem na koniec pizzy, jako jedyny ozdobnik.
- Nałożysz dodatki? - zapytałem, zabierając się za drugie ciasto.

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy Alex zabrał się za robienie dodatków. Zostawiłem na chwilę ciasto i podszedłem do niego, przytulając go od tyłu.
- Zapomnieliśmy o sosie - powiedziałem, zaśmiałem się i pocałowałem go w głowę. - Musisz ściągnąć dodatki, polać sosem i ułożyć je jeszcze raz - powiedziałem z szerokim uśmiechem, patrząc na pizzę.
Odsunąłem się, zrobiłem do końca ciasto, dołożyłem na około warkoczyk, po czym od razu polałem sosem, żeby nie było.
Uśmiechnąłem się do Alexa, kiedy usłyszałem dźwięk pikającego domofonu.
- Oho, idą - powiedziałem z uśmiechem.

Przez to, że robiliśmy pizzę zupełnie zapomniałem o tym, że stoję bez koszulki, a Alex na szybko nasunął na siebie spodnie i miał je niezapięte. Spojrzałem zmartwioną miną pierw po sobie, a potem po rodzicach Alexa. Tsa... Musiało to dwuznacznie wyglądać.
Zaraz jednak przywitali się i zagadali.
- Tak - powiedziałem z szerokim uśmiechem, kiedy Anne patrzyła mi przez ramię, co robię. Zaraz Alex wystrzelił z sosem, a ja zaśmiałem sie i złapałem jego głowę w swoją dłoń i przyciągnąłem ją do siebie, po czym cmoknąłem w czubek.
- Najlepszy sos, jaki istnieje kochanie - rzuciłem z uśmiechem, po czym obie, przygotowane pizzy włożyłem od razu do rozgrzanego piekarnika.
- No i teraz piętnaście minut i będzie dobra - powiedziałem, spojrzałem na Alexa wymownie i uśmiechnąłem się pod nosem, opierając o blat lędźwiami.

Zaśmiałem się cicho, kiedy rodzice Alexa się zmyli.
- Myślisz? - zapytałem, po czym po prostu zacząłem się głośno śmiać. Przecież w sumie ja stałem bez koszulki, Alex w niezapiętych spodniach... Jednoznaczne, prawda? - To chyba dobrze, co? - zapytałem i złapałem Alexa za szlufki od spodni, po czym przyciągnąłem go do siebie mocno, od razu go całując. Tak, żeby nie myślał o niczym innym, niż o tym, co właśnie robię.
Odsunąłem się od niego i włożyłem rękę w kieszeń jego spodni z tyłu. Potem drugą tak samo.
- Teraz może nawet jak nas w łóżku przyłapią to nic nie zrobią - powiedziałem z szerokim uśmiechem i zaśmiałem się, znowu calując go, jednak tym razem w głowę.

Zaśmiałem się głośno, a kiedy Alex powiedział, że ojciec dostałby zawału, ścisnąłem lekko jego tyłek i wyszczerzyłem się do niego, znowu całując go w usta.
- No przecież żartuję - rzuciłem, zaśmiałem się cicho i znowu ścisnąłem jego tyłek.
Oparłem głowę o tą jego, po czym uśmiechnałem się lekko.
- Wiesz, że cię kocham? - zapytałem i zacząłem miziać go nosem po jego policzku. - Najmooocniej na świecie - dodałem z szerokim uśmiechem, a gdy usłyszałem tupanie na schodach, odwróciłem głowę w tamtą stronę.
Alexa ojciec wszedł do kuchni, spojrzał na mnie, śmiejąc się cicho, po czym pokręcił głową na Alexa z tym samym uśmiechem.
- Boże, dzieci... - rzucił pod nosem, wziął piwo z lodówki i poszedł na górę.
Zacząłem się śmiać, kiedy tylko wyszedł. A potem jeszcze mocniej. I znowu, ale to wszystko przez tego głupka.