Escriptors
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  FAQFAQ  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Pris au piège

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
AutorWiadomość
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

Pris au piège - Page 7 Empty
#151PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyPon Kwi 12, 2021 11:09 am

Pris au piège - Page 7 C7a3bec65271ac401a05e5bd2a23579e

Nie chciał zabrzmieć zbyt arogancko, ale wiedział, że Enzo w końcu mu się odda. Nie spodziewał się takich okoliczności, że stanie się to, gdy obydwaj będą otoczeni trupami ich pobratymców, którzy martwymi oczami przyglądali się temu zwycięstwu pewnego rodzaju człowieczeństwa nad jego brakiem. Seraphine w końcu był gotów zaakceptować to, co większość jemu podobnych uważała za słabość, a Enzo akceptował w końcu swoje własne uczucia. To był moment przełomowy i Seraphine zamyśliłby się nad poetyckością tego wszystkiego, ale obecnie miał nieco istotniejsze rzeczy na głowie. Chodziło mianowicie o całkowicie nagiego Enzo, który tym razem w końcu odwzajemniał pragnienie swojego stwórcy, by się z nim połączyć.

Czas na tę chwilę przestał istnieć i Seraphine nie zwracał uwagi na to, że lada chwila pojawi się wsparcie w postaci Williama i pozostałych wampirów. W jego głowie istniała obecnie tylko jedna, dziwnie nieuformowana myśl o tym, jak wiele emocji teraz go trawi. Pozytywnych, gorących emocji o tym, jak odzyskał swoją i Enzo przyszłość, a obecnie wkraczali w nią razem, trzymając się nawzajem w ramionach, a wzrok chłopca przesuwał się po jego twarzy.
Ciepłe spojrzenie ciemnych oczu pochłaniało go i sprawiało, że jego martwe serce wydawało mu się bić tak głośno…
Potem zorientował się, że nie było to jego serce, a serce Enzo, które tak biło. Teraz ów nie należało tylko do młodego wampira, ale i do niego. Mieli jedno i to samo, gdy znajdowali się tak blisko siebie.
Wspomnienie tego, że jeszcze kilka dni temu Enzo niemalże umierał w jego ramionach było obecnie tak odległe, że przypominało nocny koszmar sprzed lat.

Usta Seraphine’a wykrzywiły się w drapieżnym uśmiechu na dźwięk słów wampira. Nadal był wampirem, a chęć zapolowania wcale w nim nie gasła po tym, jak obudził ją tą okrutną jatką. Teraz tylko wzmogła, a ciepło i ucisk w jego trzewiach sprawiał, że szybko nie porzuci intensywnej potrzeby, by ugasić to pragnienie. Tylko Enzo mógł je zaspokoić.

  — Ani mi się śni — wymruczał de Lusignan, by następnie w mgnieniu oka przycisnąć plecy chłopca do podłogi i zajął miejsce ponad nim.
Jego usta ponownie zaatakowały te należące do Enzo, przyciskając swoje ciało do nagiego ciała chłopaka i wbijając palce w jego udo, by zmusić go do objęcia jego pasa swoimi bladymi kończynami.
Wijące sie pod nim ciało sprawiało, że jego erekcja stawała się coraz trudniejsza do zniesienia. Z pewnością nie będzie w stanie zbyt długo wytrzymać tym razem. Czekał na ten moment odkąd tylko zobaczył chłopca po raz pierwszy na oczy. Z początku miało to wiele wspólnego z tym, jak Enzo przypominał mu Maxa, ale szybko okazało się, że chłopiec nie mógł bardziej różnić się od swojego przodka.

Usta Seraphine’a oderwały się od warg Enzo i zsunęły się po jego szczęce na szyję chłopaka, którą jęły obsypywać gorliwymi pocałunkami. Jego skóra smakowała jego krwią, jego ciepłem i jego pragnieniem, co jeszcze bardziej pobudzało de Lusignan.
Mężczyzna złapał swoją dłonią prącie Enzo i przejechał po nim ze zdecydowaniem, zachwycając się tym, jak gotów był chłopak.
Seraphine nie zwykł przygotowywać nikogo w tych okolicznościach, ale musiał pamiętać, że choć Enzo był chętny – był to także jego pierwszy raz.
Oderwał się od skóry chłopca niechętnie, by przez chwilę napawać się widokiem rozochoconego chłopca, a następnie by włożyć dwa palce do swoich ust. Przez chwilę majstrował przy swoich dwóch najwiekszych kłach, zbierając na nich większą ilość wampirzego jadu.
Był to jedyny lubrykant, którego użycia kiedykolwiek dopuści się ktoś taki jak Seraphine.
Powrót do góry Go down
Ivan
Admin
Ivan

Liczba postów : 679
Join date : 02/07/2015
Age : 28

Pris au piège - Page 7 Empty
#152PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyPon Kwi 12, 2021 2:58 pm

Serce zaczęło bić możliwie szybciej, gdy ujrzał na ustach swojego stwórcy przyprawiający o dreszcze uśmiech. Seraphine miał wiele oblicz, potrafił założyć suknię i uśmiechać się uprzejmie do gości, strzelając wymalowanymi rzęsami. Narąbać się winem, by na dachu nieudolnie przepraszać swojego podopiecznego za niestosowne zachowanie. Nie wiedzieć, jak zachować się, gdy w grę wchodzą głębokie emocje. Siedzieć dzień i noc przy łóżku, by doglądać chłopaka, którego poznał raptem chwilę temu, bo czymże były te miesiące w perspektywie długowieczności? Potrafił być czuły, delikatny, rozbrajający i zadziwiająco ludzki. Ale potrafił być również taki jak teraz.
Ciałem Enzo wstrząsnął przyjemny dreszcz, gdy patrzył na te rozpalone pożądaniem, pociemniałe oczy, podziwiał wyłaniające się spod drapieżnego uśmiechu kły i słyszał mrukliwy głos, brzmiący niemal tak samo jak wtedy, gdy Seraphine pierwszy raz ugryzł Enzo. Jęknął cicho, gardłowo, poddając się w pełni gwałtownemu ruchowi, by przywitać plecami chłód płynący od podłogi. Jego własne ciało było rozgrzane do granic i z każdym momentem wydawało się je przekraczać.
Lusignan z pewnością podobał mu się od samego początku z tą swoją charyzmą, urzekającym uśmiechem, przeszywającym spojrzeniem i świeżo upieczoną szarlotką w łapach. Ale na pewno nie patrzył na niego od początku jak na potencjalnego kochanka. Nieznane dotąd Enzo napięcie rosło powoli z każdym dniem i chłopak nie zauważył, kiedy przerodziło się w najprawdziwsze pożądanie. Nie chciał decydować się wcześniej na ten krok, nie był go pewien i obawiał się pomyłki. Przez większość czasu sądził, że jest jedynie zastępstwem Maxa. Wciąż nie był pewien, czy to nie jest prawda, jednakże teraz wiedział, że tego chce. Umierał, tak samo jak Lusignan i pamiętał dobrze, że w tamtych krytycznych chwilach potrafił myśleć tylko o nim i żałować, że wątpił, choć przecież od dawna chciał się do niego zbliżyć, tak, by choć na moment stali się jednym. Tylko tego teraz pragnął i tylko tą myślą żywił się jego umysł, wtórując rozgorączkowanemu ciału, niespokojnie szukającemu dotyku Seraphine’a. Ciemne oczy nieustannie wpatrywały się w twarz mężczyzny, nawet jeśli cała buzia Enzo niestrudzenie pokrywała się wyraźnym pąsem.
Zamruczał wprost w wampirze usta, czując na udzie ukłucie bólu, posłusznie oplatając Lusignan długimi nogami. Uniósł biodra wyżej, raz jeszcze, tym razem śmielej, ocierając się o erekcję wampira i nie potrafił już powstrzymać głośnego westchnienia, które stłumił nieco głęboki pocałunek. Zdawał sobie sprawę z otoczenia, czuł krew i śmierć, a gdyby zerknął w bok, zauważyłby wpatrujące się w niego oskarżycielsko oczy Fergusa. I dobrze. Tak celebrował to, że przetrwali. Niech patrzą. Przecież mówił im, że przyjdzie. To, że mieli kochać się pod okiem zimnych trupów jego oprawców, niezdrowo go nakręcało jeszcze mocniej.
Odchylił mocno głowę, oddychając szybko i niespokojnie, gdy usta Seraphine’a składały niecierpliwe pocałunki na szyi, mogąc wyczuć przy tym nienaturalnie szybki puls łowcy. Jęknął niepowstrzymanie, niespodziewanie czując na swoim przyrodzeniu stanowczy dotyk. Wariował z podniecenia, pomimo podświadomego strachu, który wzmógł się nagle, gdy spod rzęs ujrzał, jak Lusignan bez zwlekania zwilża swoje palce. Drżącym ciałem wstrząsnęła fala lęku, choć przecież po tym, co niedawno przeszedł, nie powinien bać się tak znikomego bólu i… samego aktu. Czy powinien to wszystko tak przeżywać? To przecież tylko… To tylko seks. To nic takiego. A jednak bał się i wyczekiwał jednocześnie, mając wrażenie, że to jedno wydarzenie zmieni wszystko. Gdy niespokojnie przełykał ślinę, sądził, że serce za moment wyskoczy mu z piersi. Sam przecież nakazał mu brak zwlekania. Teraz zaś czuł, że to wszystko dzieje się za szybko.
Nie bądź dzieckiem, upomniał się, wpatrując się zamglonym spojrzeniem w pociemniałe oczy Seraphine’a. Zsunął nogi z bioder wampira i uniósł się delikatnie na łokciu by własną ręką sięgnąć do jego spodni, rozpiąć je i wsunąć rozgrzaną dłoń pod bieliznę. Chciał zobaczyć, jak słabnie pod jego dotykiem. Chciał odwrócić swoje myśli od nieuzasadnionego lęku, nawet jeśli ten przez chwilę wzmógł się, gdy Enzo mógł wyraźnie poczuć w dłoni, na co się pisze.
– Nie… – zaczął niepewnie, paląc się z zażenowania, gdy zerkał na pokryte lepką mazią oba palce Seraphine’a. – Nie wkładaj obu naraz – wydusił z siebie w końcu, spuszczając spojrzenie, by uciec jak najdalej od zielonych oczu. Starał się ignorować gorąco na polikach i uszach, wkładając więcej zaangażowania w masowanie członka Lusignan.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

Pris au piège - Page 7 Empty
#153PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyPon Kwi 12, 2021 11:16 pm

18+

Pris au piège - Page 7 C7a3bec65271ac401a05e5bd2a23579e


Nadeszły pewne czasy, gdy na różne rzeczy było wiele różnych określeń. Seraphine był nadal nieco zamknięty w poprzednich stuleciach, ale to obecne… było nadzwyczajne, jego zdaniem. Wreszcie mógł czuć się wolny w tym, co robił. Może to zabrzmieć nieco śmiesznie z ust bogatego wampira, który i tak żyje poza prawem ze względu na multum swoich cech, ale każde stulecie wnosiło coś nowego do życia tego tysiącletniego wampira. To stulecie sprawiło, że czuł się na miejscu jak nigdy dotąd. To nie tak, że wśród wampirów homoseksualizm był niespotykany… Po prostu nigdy na to nie patrzono szczególnie przychylnie. A Seraphine zawsze czuł się inny pod każdym względem. Taki się urodził – inny. Kochał inaczej, czuł inaczej i był kim innym, niż taki był zamiar. Był zupełnie niezwykły i wreszcie nikomu to nie przeszkadzało, a wręcz celebrowano tę inność.
Enzo też był inny. Był wyjątkowy.
Miał w swoim życiu wiele przeszkód, które jeszcze miał czas pokonać. Seraphine miał zamiar być obok przy jak największej ilości tych przeszkód, by pomóc chłopcu je pokonać. Wiedział, że Enzo raczej ma go za niego nieprzystosowanego emocjonalnie i społecznie, ale z pewnością mógł mu dać jedno – swoje oddanie i wsparcie.
W tej sytuacji zaś miał zamiar być przy nim, gdy po raz pierwszy zbliży się z kimś na tyle. Seraphine cieszył się, ze tą osobą był on nie tylko dlatego, że był już na tym nawet etapie bardzo zaborczy o chłopca, ale też ze względu na to, że wiedział, że chce dla chłopca jak najlepiej.
I choć obecnie czuł, że nie wytrzyma choć chwili dłużej, by nie wziąć chłopca tu i teraz, gwałtownie i bez litości – miał zamiar przemóc swoje pragnienie wzbierające w nim od dawna i potraktować chłopca delikatnie. Jeszcze przyjdzie czas na nieco bardziej brutalne zbliżenia.

  — Powiedz mi, jeżeli miałbym przestać — mruknął Seraphine szeptem i zajrzał w ciemne oczy nieco delikatniej i już nie tak drapieżnie. To trwało jednak jedynie sekundę, bowiem Seraphine był nadzwyczaj chwiejny emocjonalnie i teraz powracał do swojej wampirzej natury, w której oglądał chłopca jak najpiękniejszy stek na wystawie u rzeźnika.

Jęknął gardłowo, czując gorącą dłoń na swoim prąciu. Na jego usta wkradł się pełen zadowolenia uśmiech, gdy następnie dotarła jego uszu pełna nieśmiałości prośba chłopca.
Był taki uroczy, że to powinno być absolutnie zabronione w tym kraju i Seraphine nie mógł się doczekać aż zobaczy wiele, wiele więcej odsłon tej dziwnej niepewności chłopca. Chłopca, który zazwyczaj ubierał się w arogancki wyraz, chroniąc swoje delikatne wnętrze, które Seraphine, i tylko Seraphine, mógł oglądać.
Uśmiechnął się, widząc jak Enzo jeszcze bardziej pokrywa się rumieńcem. Był tak ludzki pomimo swojej przypadłości, którą dzielił wraz ze swoim stwórcą. Był bardziej ludzki, niż cokolwiek, co spotkał na swojej drodze Seraphine. Tak wiele emocji i sprzeczności mieściło się w tym drobnym ciele…

  — Nie zrobię ci krzywdy — mruknął, nachylając się czule nad twarzą Enzo. Po chwili zaś jego dłoń wsunęła się między pośladki chłopca, a jeden z palców delikatnie zatoczył kółko u jego wejścia, drażniąc ów obietnicą gwałtowniejszego posunięcia.
Usta Seraphine’a zbliżyły się do warg Enzo, liżąc je podstępnie i odwracając uwagę pocałunkiem od wtargnięcia szczupłego palca do wnętrza chłopca.
Seraphine wsunął się głęboko, ale nie zaczął się od razu poruszać, a jedynie drażnić delikatne, ciasne wejście.
Niedługą chwilę później, gdy zdecydowanie zaczęło to sprawiać przyjemność ciału chłopca – dodał do tego drugi palec, a nieco zniecierpliwiony umieścił dłoń Enzo na swoim prąciu.
Powrót do góry Go down
Ivan
Admin
Ivan

Liczba postów : 679
Join date : 02/07/2015
Age : 28

Pris au piège - Page 7 Empty
#154PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyPon Sie 23, 2021 12:14 am

Enzo ufał Seraphine’owi i czuł się przy nim bezpiecznie, choć niezaprzeczalnie miał w sobie zasiane ziarno respektu do jego siły i nieprzewidywalności. Nie ufał w pełni temu, że Seraphine nie byłby w stanie oderwać głowy Enzo w przypływie obezwładniających emocji, które zawsze były ewentualnością w takich relacjach, jednakże zaczynał wierzyć, że byłby w stanie go od tego odwieść. Miał wpływ na czyny Seraphine’a, nie wątpił w to dłużej i myśl ta sprawiała, że czuł się lepiej ze sobą, a to, co właśnie robili, stawało się jedyną właściwą obecnie rzeczą. Pomimo drapieżnego i wygłodniałego spojrzenia, które wampir mu serwował, Enzo wiedział, że ma na myśli to, co mówi. Jedno jego słowo i przestanie. Nie zrobi mu krzywdy. Wierzył, że Seraphine zrobi wszystko, by dotrzymać tej obietnicy. I choć wciąż walczył z tym, co wpajano mu przez całe życie oraz z własną niepewnością na gruncie, którego zupełnie nie znał, postanowił oddać się w pełni swojej bestii i zaufać jej we wszystkim, co zdecyduje się zrobić z jego rozpalonym, całkiem chętnym ciałem.
Dopóki sprawy nie zaszły tak daleko, a jedynie wisiały nad nim, wzmagając stres, który usilnie starał się ukryć, całkiem pewnymi ruchami pieścił przyrodzenie Seraphine’a, z wewnętrzną satysfakcją obserwując reakcje na ten dotyk. Kiedy jednak poczuł ciepły palec między swoimi pośladkami, dłoń automatycznie zatrzymała się, a powieki zacisnęły w oczekiwaniu. Oddech miał szybki i nierówny, choć tego akurat nie powodował stres a całe podniecenie, które zapanowało nad nim na tyle, że nie był w stanie zebrać ze sobą myśli i coraz bardziej wierzył w to, że świat naprawdę zaczął wirować.
Uczucie było dziwne i przez chwilę miał ochotę cofnąć pośladki. Mimo to nie ruszył się, a zamiast tego wydał spomiędzy warg zduszony jęk, podszyty cząstką bólu, ale zdecydowanie zdominowany przez przyjemność, która targnęła nim tak szybko, jak pierwsze uczucie dyskomfortu odeszło w niepamięć. Mruknął wprost w usta Seraphine’a, kiedy ten upomniał się o pieszczoty i przypomniał Enzo, do czego ma mu posłużyć zastygła dłoń. Łowca bez sprzeciwu ponownie zaczął nią poruszać, coraz wyraźniej rozluźniając mięśnie i czerpiąc z każdą chwilą większą przyjemność z poczynań Serpahine’a. Twierdza, w której się znajdowali była bez wątpienia zimnym i nieprzyjemnym miejscem, a jednak jego ciało płonęło i było mu z tym cudownie. Uchylił powieki, gdy ich usta rozłączyły się na krótko, by mógł na nie wstąpić lekki, zachęcający uśmiech. W oczach miał niemniejszy głód jak Seraphine i bezsprzecznie trawił je ogień. Pożądanie sprawiało, że niewinność płynnie odchodziła z twarzy Enzo, ukazując pewną drapieżność, która bardziej mu pasowała i wydawała się bardziej na miejscu. Strach ustępował miejsca oczekiwaniu, pragnieniu i chęci wykazania inicjatywy. Inny rodzaj adrenaliny znów wlewał się w jego żyły, kierując wolną dłonią, która brutalnie i bez ostrzeżenia przyciągnęła kark wampira do spragnionych kłów.
– Zrób to – poprosił mrukliwie, poruszając biodrami w rytm palców Seraphine’a, by moment później znów przerwać strukturę jego skóry i nacieszyć swoje podniebienie cudownym, nowoodkrytym smakiem. Pragnął nasycać się nim, gdy w końcu staną się jednością, a przyjemność całkowicie opanuje umysł. Miał ochotę upodlić się aż do całkowitej utraty kontroli, jaką z pewnością zapewniał mu ten ujmujący smak, w połączeniu ze skrajnym podnieceniem. Nigdy przedtem się tak nie czuł, ale nie miał nic przeciwko, bo już teraz pokochał ten stan, który w swym nieokrzesaniu zakrawał o szaleństwo. Miał ochotę uśmiechnąć się do pustych oczu wpatrujących się zewsząd i pewnie by to zrobił, gdyby nie usta zajęte przysysaniem się do bladej, uprzejmie ustępującej pod kłami skóry.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

Pris au piège - Page 7 Empty
#155PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyPon Sie 23, 2021 12:47 am

Pris au piège - Page 7 C7a3bec65271ac401a05e5bd2a23579e

Gdyby umysł Seraphine’a nie był całkowicie pochłonięty obrazem, który roztaczał się przed nim, uczuciem zalewającym jego ciało… być może nawet oddałby się jakiejś melancholii. Cały ten czas żałował tego, że odebrał temu dziecku normalne życie, a jednak nie wyobrażał sobie innego scenariusza napisanego przez los lepiej niż ten. Seraphine i Max nigdy nie mieli prawa bytu, gdy Max był człowiekiem i łowcą, a do wampira docierało wreszcie, że nigdy nie wyobrażał sobie nawet przyszłości z przodkiem chłopca. Gdy zaś widział jego twarz codziennie po przebudzeniu, gdy oglądał ten przebiegły, olśniewający uśmiech i spijał z pełnych ust słodycz jego nadzwyczajnego ciepła – widział ich przyszłość razem bardzo wyraźnie. Czekała ich wieczność? Być może. Seraphine przyjmie każdą przyszłość, którą mu zaserwuje życie. Jedyne o co prosił to, by Enzo był wówczas przy nim.

Westchnął z rozkoszą, gdy kły młodzieńca pożądliwie wbiły się w jego szyję, rozkosznie przerywając każdą kolejną warstwę, która chroniła jego zimną, zastygłą krew. Teraz był ten dźwięk w stanie usłyszeć o wiele wyraźniej. Brzmiało to nieco jak trzaskające kości lub pękający lód, a Seraphine nigdy nie słyszał czegoś podobnie podniecającego.
Chęć błyskawicznego zastąpienia palców członkiem stała się niemożliwa do dłuższego odwlekania w obliczu tego wszystkiego. Na domiar złego – Enzo prosił o to. Seraphine nie miał zamiaru kazać mu czekać. Jego ciało znalazło drogę między nagie pośladki chłopaka.
Czubek prącia wbił się w ciepłą, chętną tkankę z niewielkim oporem, ale Enzo wydawał się być na tyle pochłonięty wysysaniem życia z wampira, że jedynie zadrżał, co zachęciło Seraphine’a do bardziej zdecydowanego ruchu i już w następnej sekundzie wbił się w niego mocno, do końca.
Jego długie paznokcie zacisnęły się na jednym pośladku Enzo, raniąc go nieco. Druga dłoń złapała chłopaka za szczękę, odciągając jego kły od szyi i przygważdżając jego głowę do ziemi, gdy pchnął go po raz drugi.
     — Chcę widzieć twoją twarz — wystękał w podnieceniu Seraphine, napawając się widokiem oblicza łowcy usmarowanego jego własną krwią. Krwią jego wrogów.
Jego oczy nadal lśniły znajomym ogniem, który nareszcie powrócił do nich po tym pełnym zmartwień czasie w rodzinnym zamku.
Seraphine wbił się w niego znowu, jeszcze mocniej i jęknął z rozkoszy, nadal wpatrując się dzikim spojrzeniem w oczy chłopaka.
Jego własne usta wykrzywiły się w uśmiechu, gdy gardłowy dźwięk opuścił również usta ukochanego. Zachęciło go to do przyspieszenia ruchów, które mimo dzikości i pełni namiętności nadal miały w sobie tę szaloną grację Lusignan.

Gdy skończyli – obydwaj byli całkowicie zmasakrowani. Bardziej niż po walce z wampirami, być może. Ciała obydwu z nich był pogryzione i obdrapane, a choć Seraphine wyczuł, że pomoc nadeszła to docenił jej wyczucie, gdy zdecydowała się poczekać przed budynkiem, w którym obecnie działy się te wszystkie feralne rzeczy.
Wyszli do nich na przywitanie zakrwawieni, ale Seraphine nie miał już nawet pojęcia czyją krew przywdziali na siebie.
     — On nadal żyje — zakomunikował Seraphine grupie wampirów, nie zwracając uwagi na pełne zaciekawienia spojrzenia kierowane w stronę obydwu mężczyzn. — Nie mógł uciec daleko, ale myślę, że zajmie mu chwilę powrót do stanu, w którym będzie mógł stawić na czoło jak równy z równym. Nie mam zamiaru kopać mojego krewniaka, gdy leży i mam nadzieję, że moja łaska da mu nieco do myślenia.
Powrót do góry Go down
Ivan
Admin
Ivan

Liczba postów : 679
Join date : 02/07/2015
Age : 28

Pris au piège - Page 7 Empty
#156PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyPon Sie 23, 2021 1:24 am

Nie powstrzymując już zdradzieckich dźwięków opuszczających samoistnie jego gardło, westchnął, kiedy Seraphine się w niego wsunął i jęknął głośno, gdy tylko jego głowa została oderwana, by zostać przygwożdżoną do zimnej posadzki. Ciałem wstrząsnął silny dreszcz przyjemności wymieszanej z bólem, kiedy wampir wbił się w niego do końca, na co wnętrze Enzo zupełnie nie protestowało, choć jego oczy wyglądały, jakby jedną nogą był w innym świecie. Zasłaniała je gęsta mgła, gdy patrzył spod rzęs na zatopionego w rozkoszy Seraphine’a, a oddech stał się tak trudną czynnością, że w pewnym momencie miał wrażenie, że miast podtrzymywać go przy życiu, prowadzi do rychłej śmierci. Czuł go w sobie bardzo wyraźnie, jednak rozrywający ból był niczym w obliczu przyjemności i uniesienia, jakich dostarczał ten długo wyczekiwany akt. Enzo nie wiedział nawet, że przez cały ten czas podświadomie do tego dążył. Teraz, gdy miał go już w sobie, mógł wbijać paznokcie w delikatną skórę, przyciągać do siebie rozgrzaną klatkę, oplatać smukłe biodra i wyginać się posłusznie w rytm ich płynnych ruchów, wiedział, że od bardzo dawna tego pragnął. Nie mógł uwierzyć, że mógł się czegokolwiek bać. To była czysta rozkosz, wynosząca zmysły na zupełnie inny poziom, szczególnie, gdy po jego wnętrzu krążyła świeża, życiodajna krew, wciąż skapująca leniwie z szyi Lusignan wprost na rozchylone usta Enzo. Oddał się temu całkowicie, przestał nad sobą panować, a coraz pewniejsza brutalność wampira zupełnie mu nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, łapał się na tym, że każda salwa bólu przyprawia go o silniejsze dreszcze podniecenia i prowadzi do rychłego końca.
Stracił oczywiście poczucie czasu i nie miał nawet pojęcia, ile dochodził do siebie po tych nieoczekiwanych doznaniach, gdy już osiągnął spełnienie i zaczął znów wyraźnie widzieć. Całość dominowała czerwień, a zapach krwi mógłby kogoś innego przyprawić o mdłości. W tym wszystkim jednak bez trudu mógł wyodrębnić usatysfakcjonowaną, łagodną w swoim spełnieniu twarz Lusignan, co sprawiało, że Enzo mógłby tu leżeć jeszcze długi czas, po to tylko, by napawać się jej widokiem i nowymi uczuciami, które się w nim zagnieździły. Nigdy w swoim życiu nie czuł się tak jak teraz i musiał przyznać, że naprawdę polubił to uczucie. Mógłby się od niego uzależnić.
Rzeczywistość powracała do niego stopniowo, ale choć nadal była paskudna, nie wydawała się już aż tak przerażająca. Obydwaj żyli i jak się okazywało, Enzo wcale nie musiał umierać w najbliższym czasie. Wiedział co prawda, że jest celem prawdopodobnie najniebezpieczniejszego wampira, który obecnie istniał, ale jednocześnie był spokojny, bo Simon nie wykorzystał swojego elementu zaskoczenia. To znaczy, wykorzystał, lecz bez sukcesu. Teraz już wiedzą, czego mogą się spodziewać i mają szansę przyszykować się nie tyle na kolejny atak, co na odwet. We dwoje mogli go pokonać.
Nadal oddychał nierówno, a wszystko wokół wciąż lekko dwoiło się w oczach, ale z cichym jękiem protestu wobec własnych działań, podniósł się na łokciach i odgarnął włosy z zakrwawionej twarzy, bo w końcu i bodźce z zewnątrz zaczęły do niego docierać. Nie wiedział, jak długo banda Seraphine’a czekała przed budynkiem, ale z pewnością nie wypadało kazać im czekać drugie tyle. Tym bardziej, że Enzo miał ważną sprawę do załatwienia w tej kwestii. I o ile wolałby zatopić się w ramionach swojej bestii, której nowe w swojej perspektywie oblicze dopiero co odkrył, nie mógł sobie na to na razie pozwolić.
Cały był pokryty krwią, zupełnie, jakby go ktoś zatopił w kotle nią wypełnionym, więc równie dobrze mógłby nie przejmować się kwestią ubrania, ale choć czuł się ze sobą dziwnie… pewnie i swobodnie, po tym co właśnie zaszło, wolał jednak zachować konwenanse.
– Gdzie jest twój… O, mam. – Z grymasem podniósłszy się na nogi, chwycił podarty płaszcz Seraphine’a, który zawieruszył się gdzieś w nogach jednego z trupów. Gdy już się niedbale w niego ubrał, podszedł jeszcze do Lusignan, chcąc choć o jeden moment przeciągnąć chwile tej beztroski.
– To było naprawdę miłe – mruknął z ujmującym uśmiechem, składając na napuchniętych ustach wampira ostatni namiętny, choć całkiem delikatny pocałunek, tworząc kontrast dla tego, co działo się między nimi jeszcze kilka chwil temu.
Przywitał grupę wampirów na zewnątrz wesołym machnięciem dłoni, zupełnie nieadekwatnym do tego, co przeszedł jeszcze niedawno za sprawą Simone’a i jego popleczników. Nie, wcale się po tym nie otrząsnął i był przekonany, że kolejne noce, które będzie musiał przeżyć, nie będą należeć do najłatwiejszych. Nie zamierzał jednak dawać innym powodu, by snuć domysły na temat tego, co mu zrobiono i wierzyć, że jakkolwiek osłabiło to jego ducha czy charakter. Nie miał zamiaru dać się zmienić bandzie nieudaczników, która próbowała go złamać. Nie zrobili tego. Był silniejszy niż kilka godzin temu, czuł to, a krew Seraphine’a krążąca wartko w jego wnętrzu ciepło o tym przypominała.
– Znajdźcie Ileana’ę – rozkazał gładko, kiedy tylko Seraphine skończył przemawiać. – Muszę sobie uciąć z nią pogawędkę, a domyślam się, że spakowała już manatki. Przyprowadźcie ją do rezydencji. – Dopiero teraz zaczynał czuć zmęczenie i to uderzało z zaskakującą siłą. Przeczesał pozlepiane zaschniętą krwią włosy i objął ramię Seraphine’a, układając na nim ciężką od nowych doświadczeń głowę.
– Możemy już wrócić do domu? Potrzebuję naprawdę długiej kąpieli.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

Pris au piège - Page 7 Empty
#157PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyPon Sie 23, 2021 2:20 am

Pris au piège - Page 7 C7a3bec65271ac401a05e5bd2a23579e

Trudno mu było stać obok Enzo i myśleć o czymkolwiek innym, gdy chłopak miał na sobie warstwę swojej własnej krwi oraz jego własnej. Była to nietypowa mieszanka aromatyczna, ale wcale nie była nieprzyjemna. Przypominała mu bardzo skutecznie o tym, co zaszło chwilę wcześniej i sprawiała, że miał chęć jak najszybciej powrócić do tego, co musieli niechętnie przerwać przedwcześnie.
Nadal pamiętał ten pocałunek, którym został obdarzony przez ciepłe wargi chłopca, które jeszcze chwilę temu przywierały ciasno do jego szyi, wysysając z niego krew.
Seraphine sądził, że Enzo jest doskonały już wcześniej, ale dopiero teraz, gdy tak całkowicie przeniknął ich nowym, wspólnym zapachem… Seraphine’owi będzie ciężko trzymać swoje ręce przy sobie.

Baczne, skupione oczy przyglądały się im, a wraz z rozkazem Enzo – część z wampirów rozpierzchła się nadludzko szybko i niezauważalnie. Percival i William, jako jedyni, którzy pozostali, wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
    — Mistrzu — odezwał się William spokojnie. — Wybacz mi, ale nie uważam, że zostawienie tego potwora na wolności jest dobrym pomysłem.
Seraphine postąpił o krok w kierunku młodszego wampira i zajrzał mu prosto w oczy. Nigdy nie miał kontroli nad nimi. Nigdy jej nie potrzebował. Chciał ich szacunku i miłości, a na to ciężko sobie zapracował. Ileana była być może jedną z wielu, która nie zasługiwała na jego zaufanie, ale co do Williama nie miał żadnych wątpliwości. Byli rodziną. Jedyną, która się liczyła tak naprawdę w oczach Seraphine’a. Simon mógł być jego bratem, Rorgon również, ale więzy krwi nic nie znaczyły dla Lusignan.
     — Nie czuję potrzeby zemsty na moim krewniaku, Will — powiedział szczerze mężczyzna, zaglądając miękko w jego poważne, dojrzałe oczy. — Już dawno przestałem czuć złość względem jego poczynań, ale popełnił błąd, gdy zagroził mojej rodzinie. Przyjdzie na niego czas, gdy wszyscy odzyskamy siły i razem wyrównamy rachunki.
William skinął sztywno głową, a następnie wszyscy ruszyli w kierunku zaparkowanego nieopodal samochodu.

Jego myśli zajmowało wiele różnych kwestii w czasie tej podróży. Wilfred, Fifi, Ileana, Simon… Wszystkich ich uważał za rodzinę w którymś momencie swojego życia. Znał Simona odkąd tylko się urodził, pamiętał go jako młodego człowieka i wierzył, że jakiś kawałek duszy nadal tkwił w jego sercu. Rozumiał też Ileanę i jej powody, dla których zwróciła się przeciwko jemu i Enzo.
Czasami miał wrażenie, że popełniał błąd ufając każdemu z nich dogłębnie, ale wtedy przypominał sobie, że ta rzekoma naiwność była częścią jego człowieczeństwa, której nie chciał się wyzbyć za wszelką cenę. Chciał wierzyć w dobro, które było ukryte głęboko w każdym stworzeniu.
Każdy miał swoje powody.
    — Ufasz mi, Enzo? — spytał kładąc swoją smukłą dłoń na udzie chłopca i zwracając na niego spojrzenie kątem oka.
Sam chciał ufać chłopcu, ale ze wszystkich jego naiwnych podrygów ten mógł być śmiertelny.
Seraphine zaś przyjąłby ten wyrok bez wahania.
Powrót do góry Go down
Ivan
Admin
Ivan

Liczba postów : 679
Join date : 02/07/2015
Age : 28

Pris au piège - Page 7 Empty
#158PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyWto Sty 18, 2022 3:57 pm

Ledwie wsiedli do samochodu, znów wsunął rękę pod ramię Seraphine’a i ułożył na nim głowę, przymykając oczy. Ciepło samochodu było miłym kontrastem dla zimna posadzki, na której spędził ostatnie godziny. Ciało Seraphine’a również wydawało się bić własnym ciepłem, choć Enzo miał świadomość, że wcale tak nie jest. Jego myśli wciąż były dość chaotyczne, jakby nie mogły przebić się przez gęstą mgłę, za którą wszystko robi się przejrzyste, jasne i wyraźne. Był śpiący, ale jednocześnie nie pamiętał, kiedy ostatnio mógł tak swobodnie oddychać. Nie bolały go kości ani oczy, nie czuł, że mięśnie odmówią współpracy, gdy tylko spróbuje ich użyć. Nie był już jedną nogą w zaświatach. Odzyskał kontrolę.
Ufasz mi, Enzo? Uchylił oczy na brzmienie cichego głosu i mruknął coś niewyraźnie w reakcji na chłodny dotyk w okolicach swojego nagiego uda. Seraphine zadał mu już kiedyś to pytanie, prawda? Co odpowiedział? Nie potrafił sobie teraz przypomnieć.
– Ufam ci – odparł półszeptem, znów przymykając oczy, wtuliwszy się mocniej w obejmowane ramię. – Tylko nie twojej intuicji. – Okrężny sposób na zaznaczenie tego, jak naiwnym wampirem jest Seraphine. Ale to nic. Enzo był nieufny, był rozsądny i czujny. Lusignan może trzymać się swojej najsilniej wybrzmiewającej cząstki człowieczeństwa, póki Enzo przy nim jest. Nie zamierzał mu tego odbierać ani namawiać do wyplenienia tejże naiwności. Potrafił ją zaakceptować.
Kazał wampirom przyprowadzić Ileana’ę, ale tak naprawdę nie miał pojęcia, co z nią pocznie, gdy już dostanie w swoje ręce. Nie był zabójcą – ledwie zdobył się na pociągnięcie z kuszy, z której trafił dawniej Seraphine’a, mimo że do zabijania wampirów szkolony był całe życie. Nie był pewien, czy dziewczyna zasłużyła na śmierć. Miała w sobie dużo żalu, musiała go na kogoś przenieść. Jej dzieci nie żyły, a dziecko jej oprawców bezczelnie przejęło jej terytorium i zostało otoczone czułą opieką. Z drugiej strony, po tym, jak zobaczył z jakim wyrachowaniem kobieta może zwodzić tych, którzy uważali ją za przyjaciela, nie umiał zdobyć się na współczucie. Nie mógł zaakceptować jej logiki, ani tego, że został zdradzony. On i Seraphine. Nie mógł wybaczyć, że postawiła ich życie w bezpośrednim niebezpieczeństwie. Patrzyła na upokorzenie Enzo – w porządku. Ale zdradziła Lusignana, tego Lusignana, który naiwnie jej ufał, dawał dach nad głową i poczucie przynależności. Wiedziała, że Seraphine zginie razem z tym, którego próbowała się pozbyć. To było zbyt wiele, by mógł odpuścić i pozwolić jej rozpłynąć się w powietrzu.
W oczekiwaniu na znalezienie zdrajczyni przez wampiry Seraphine’a, Enzo ujął swoją bestię za dłoń i natychmiast pokierował do łazienki, bo o ile przez jakiś czas czuł się przyjemnie triumfalnie z krwią swoich oprawców na całym ciele, tak teraz gdy ta zaschła, pragnął już tylko ją z siebie zmyć, a potem zanurzyć się w ciepłej kąpieli. Zrzucił z siebie za dużą marynarkę Lusignan, gdy weszli do łazienki i odkręcił wodę w wannie, a w czasie, gdy ta się napełniała, wszedł pod prysznic i poczekał, aż mężczyzna do niego dołączy. Kilka chwil potem, już czyści, nasiąkali przyjemnie pachnącymi bąbelkami w obszernej wannie. Mimo że miejsca było dużo, Enzo wszedł pośladkami pomiędzy nogi Seraphine’a i z pełnym ulgi westchnieniem ułożył głowę na jego ramieniu. Należało im się to. Dopiero teraz poczuł rzeczywiste zmęczenie. Powinien odespać wszystkie te miesiące, kiedy ledwie żył, a każdy oddech kosztował niemożebną ilość wysiłku.
– Jakie to ironiczne. Przemieniony łowca umrze, jeśli zabije tego, kto go przemienił – wyszeptał, rozluźniając się całkowicie, po brodę zanurzony w wodzie. Dopiero dochodziła do niego waga tego odkrycia. Enzo nie mógłby przeżyć, nie widując choćby co jakiś czas Seraphine’a. Nawet jeśli zdecydowałby się na wieczność bez niego, była ona nie do spełnienia. Umarłby bez pożywienia.
– Co zrobiłbyś z Ileana’ą? – zmienił temat, nie dając mężczyźnie pochwycić myśli, którą przed chwilą zarzucił.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

Pris au piège - Page 7 Empty
#159PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptySro Lut 09, 2022 2:31 am

Pris au piège - Page 7 C7a3bec65271ac401a05e5bd2a23579e

Zaufanie Enzo w tym momncie było kluczowe, bowiem znaleźli się w sytuacji, gdzie Seraphine najpewniej by sie pozbył Enzo dla jego własnego dobra, tropiąc Simona aż w końcu któryś z nich nie wykończy drugiego na śmierć. Nie mógł tego zostawić tak po prostu, wiedział o tym, ale znałe też siebie. Wiedział, że jeżeli teraz wyruszy – zapewne nie wróci przez długi czas. Dla niego i Enzo… mogło to się skończyć conajmniej kiepsko.
Zdecydował, że najlepszą opcją na tę chwilę będzie nie myśleć o niczym poważnym. Seraphine po prostu chciał się cieszyć faktem, że nie wąchał kwiatków od spodu, bowiem te wcale nie pachnaiły inaczej niż bycie pogrzebanym żywcem.

— Może być — odparł Serpahine, słysząc odpowiedź Enzo. Najwyższa pora, by sobie zaufali, bo w końcu… okazuję się, że są skazani na siebie, mimo wszystko. — Byłoby ci trudno wytrzymać beze mnie, dziecko — mruknął wampir, uśmiechając się leniwie i dotykając jego ciepłej dłoni. Popieścił kciukiem jej wierzch, a następnie przysunął ów do swoich ust, całując ją krótko. — No i w dodatku wychodzi na to, że moja krew jest ci nezbędna do życia — kontynuuował swój wykwintny żart, uśmiechając się miękko do samego siebie, rozkoszując się ciepłem sylwetki chłopca przylegającej do jego boku. Rozkoszował się również faktem tego, że chłopiec należał wobec tych wydarzeń… tylko do niego. Był równie zależny od jego krwi, jak Seraphine od jego. Lusignan nigdy nie chciał wierzyć w to, że na świecie jest tylko jedno stworzenie przeznaczone każdemu, do końća życia, ale widząc Enzo… czuł więcej niż wydawało mu się, że może. Czuł się niemal odkupiony w oczach Boga, jakby wreszcie udało mu się poczynić coś zgodnego z zasadami świata zamiast im się sprzeciwiać na każdym kroku.
Niemalże nie czuł się jak ślepy zaułek moralności, a zamiast tego szukał siebie w Enzo. Odbijał się w nim jak w lustrzanym odbiciu. Nie, nie byli do siebie podobni, ale Seraphine doskonale mógł siebie samego dostrzec. Wiedział w końcu kim jest i dlaczego znalazł się na tym świecie w perwszej kolejności. Nie umiał tego wytłmaczyć, brakowało mu słów, ale gdy patrzył na chłopca – widział nie tylko swoją przyszłość. Widział ich wspólne życie.

Chcąc, nie chcąc – Serpahine zaczął rozmyślać. Poddawać pod wątpliwość lojalność każdego ze swoich stworzeń. Stworzył swoją włąsną rodzinę, miał nadzieję, że te stworzenia są tak samo wdzięczne mu, jak on im, ale Ileana… Seraphine musiał zastanowić się dokładnie nad tym, jaką przyszłość wytyczy swojej linii.

Znaleźli się sam na sam po raz pierwszy od spotkania z Simonem i Serpahine doskonale wiedział, że ich relacja nie będzie już tak samo niewinna. Nie potrafił spojrzeć na chłopca inaczej niż na coś, co chciałby pochłonąć w oka mgnieniu. Jednocześnie, kosztował jego słodki zapach krwi, jego gładką strukturę ciała. Czuł się jeszcze bardzie uzależniony od jego obecności, niż wcześniej. Nie chciał nawet myśleć o tym, że Enzo mógłby uciec gdzieś bez niego.

Uśmiechnął się leniwie, odprężając się w kąpieli i sięgając po smukłe uda młodszego wampira.
Jego dłonie przesuneły się po nagich biodrach Enzo, obiecując im, że dzisiejsza noc nie skończy się na ich wspólnej kąpieli.
Nagle też, Enzo zmienił temat. Seraphine nie poświęcił temu zbyt wiele namysłu.

— Och, Ileana już nie należy do mnie — powiedział Seraphine. — Teraz jest tylko twoim przeciwnikiem. Dostosuję się do twojego wyroku.
Nie było w tej decyzji zbyt wielkiej filozofii. Seraphine wiedział, że relacja Enzo i Ileany od początku nosiła ślady bliskości i nie miał zamiaru ingerować w zemstę chłopca bardziej, niż było to potrzebne. Oddał tę zwierzynę chłopcu i ten mógł postąpić z nią w sposób taki, w jaki chciał. Seraphine nie miał nic na ten temat do powiedzenia, co też również go nieco… emocjonowało.

— Mam tylko jeden warunek. — Seraphine nachylił się w kierunku chłopca, zaglądając w jego młode wjerzenie. — Chcę to zobaczyć na własne oczy. Każdy moment, każdy cios, każdy jej krzyk — wymruczał ciszej, uśmiechając się niemal. — Chcę widzieć, jak cierpi przez to, jak cię zraniła.
Powrót do góry Go down
Ivan
Admin
Ivan

Liczba postów : 679
Join date : 02/07/2015
Age : 28

Pris au piège - Page 7 Empty
#160PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyNie Lut 13, 2022 8:05 pm

Przymknął na moment oczy, rozkoszując się bliskością i dotykiem Seraphine’a, które teraz odczuwał kilkukrotnie mocniej, jakby właśnie ktoś go odczarował i zeszła klątwa, o której istnieniu nie wiedział. Dopiero teraz czuł się tak, jak powinien czuć się po przemianie. Euforycznie. Był pełen siły, wszystko było tak bardzo wyostrzone, miał ochotę tańczyć i skosztować każdy skrawek Seraphine’a. Czuł się trochę jak inny człowiek. Dopiero teraz wiedział, że od pierwszej minuty po swojej przemianie nie czuł się tak, jak można byłoby się spodziewać. Nie mógł tego wiedzieć, bo nigdy wcześniej nie był wampirem. Ale to teraz, dopiero po posmakowaniu krwi Seraphine’a naprawdę narodził się na nowo. Czuł, jak życie wrze w jego żyłach; odkrywał całkiem inną rzeczywistość. Ale nie wszystko się zmieniło.
Uchylił oczy, słuchając tego, co miał do powiedzenia Seraphine. Każdy cios, każdy krzyk? Enzo powoli spuścił spojrzenie, wbijając je w dłonie skryte częściowo pod wodą. To nie było takie łatwe, to nie miała być tylko jego zemsta. Od tego, co zrobi z Ileana’ą zależy jego pozycja w tym domu. Seraphine chciał być dla swojej służby nie tylko panem, ale i przyjacielem, ufał im i wierzył w ich zaufanie do niego. Enzo nie potrzebował ich przyjaźni, nie teraz gdy jego rola w życiu Seraphine’a nakreśliła się tak wyraźnie i jednoznacznie. Enzo potrzebował lojalności, której nie będzie musiał zbyt często poddawać w wątpliwość. Lojalności wobec siebie, nie tylko wobec Seprahine’a. Te wampiry powinny zrozumieć jak najszybciej, że teraz on i Lusignan są jednością. Nie mogą go skrycie nienawidzić, czekając, aż Seraphine wyda polecenie, by pozbyć się Enzo, licząc na to, że ten nieszczęsny łowca w końcu mu się znudzi, lub czymś podpadnie. To, co zrobi z Ileana’ą po tym, jak ta dopuściła się wobec niego zdrady, zbuduje wydźwięk lojalności całej reszty. Czy powinien pokazać, że wystąpienie przeciwko niemu to „ciosy i krzyki”? Śmierć? Czy powinien wpierw sam pokazać, że mogą liczyć na jego zaufanie i pozwolić im zdecydować na jaką karę zasłużyła ich towarzyszka? A może powinien nakazać jednemu z nich skrócić ją o głowę i przekonać się, czy ktoś będzie chętny to zrobić wystarczająco szybko, tak, jakby zrobiliby to, gdyby polecenie wydał Seraphine. Dla Lusignana te rzeczy nie miały znaczenia, nie myślał o nich, bo jego pozycja była pewna, a na swoich popleczników patrzył zbyt naiwnym okiem, by wziąć pod uwagę, że z Enzo rzecz miała się inaczej. Dla młodego Harveya ta jedna decyzja znaczyła całą najbliższą przyszłość.
Odwrócił się płynnie przodem do Seraphine’a, by usiąść okrakiem ja jego udach i z lekkim uśmiechem objąć ramionami smukłą szyję, w którą jeszcze niedawno z taką zawziętością się wgryzał.
– Nie wiem, czy potrafię taki być – przyznał bez trudu. Nie czuł potrzeby udawania przed Seraphinem nikogo innego, nie było tak przedtem i nie będzie teraz. Enzo nie cieszył się bezmyślną brutalnością. Nawet w przypadku Simona… wciąż czuł się nieswojo, gdy wracał myślami do momentu, gdy bez chwili wahania pozbawił go ręki. Krew trysnęła ciepłym strumieniem na jego twarz, a Enzo się tym cieszył. Teraz czuł się tak, jakby zrobiła to inna osoba, której nie poznawał. Być może to miała być jego nowa natura po tym, jak w końcu zyskała przestrzeń na swoje żądze. Ale na razie Enzo wciąż nie dopuszczał jej do głosu. – Czy Max by tak zrobił? Torturował by ją, a potem zabił? – Był ciekaw. Im dłużej żył z Seraphinem, tym bardziej ciekaw był jego pierwszej miłości. Tak naprawdę nic nie wiedział o Maximilianie. Miał dziwne wrażenie, że nie był okrutnym człowiekiem, zupełnie, jakby go poznał. Ale tak naprawdę nie miał pojęcia jaki był. Być może nie potrzebował tej wiedzy, jednak… Chciał ją mieć. Chciał go poznać. Może gdy usłyszy o nim więcej, może gdy pozna go w wersji Seraphine’a, przestanie czuć się tak, jakby wisiał nad nim jeden wielki cień. Nie potrafił uwolnić głowy od rozmyślań na temat swojego przodka. Ilekroć patrzył w oczy Lusignan i widział w nich swoje odbicie, miał wrażenie, że widzi w nim dwie osoby. Seraphine zapewniał go, że nie patrzy na Enzo przez pryzmat dawnego ukochanego, ale… Enzo nie potrafił pozbyć się wrażenia, że to nigdy nie będzie w pełni możliwe.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

Pris au piège - Page 7 Empty
#161PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 EmptyPon Lut 14, 2022 12:06 am

Pris au piège - Page 7 C7a3bec65271ac401a05e5bd2a23579e

Seraphine westchnął z rozkoszą, podnosząc wzrok na górującego nad nim Enzo. Każda odsłona chłopca przyprawiała go o dreszcze. Uwielbiał patrzeć jak ten jest okrutny, miłosierny, uległy i wręcz przeciwnie. Miał wrażenie, że Enzo był doskonałą wersją człowieka, a fakt, że Seraphine posiadł go na własność – podniecała go i ekscytowała. Oczywiście, ich władza nad sobą nawzajem działała tak samo skutecznie w obie strony. Byli od siebie zależni, ale ani jeden nie śmiał na to narzekać. Ich połączenie nie było tylko strategicznie sprzyjające, ale również emocjonalnie. Lubili być tak blisko, jak to tylko możliwe.

Słowa dziecka wcale go nie zadziwiły, ale sprawiły, że jego ksztaltne usta wykrzywiły się w sympatycznym grymasie. Ufał intuicji Enzo i miał wrażenie, że ten jest czasami bardziej wyrachowany niż on sam, ale obecncie kierował się swoją własną wściekłością względem Ileany. Gdyby zależało to tylko od niego – Ives już wlókłby ją ku niemu po posadzce, by ta spojrzała w oczy okrutnej śmierci i jedynemu przeznaczeniu, które jej teraz dotyczyło.

— Zrobisz, co uważasz za właściwe — mruknął pojednawczo Seraphine, gładząc nagie plecy Enzo. — Po prostu wolałbym się jej pozbyć raz na zawsze — dodał słodko, co zupełnie nie współgrało z jego słowami i drapieznym błyskiem w oku. Nie zdarzało się często, by Lusignan był okrutny czy skory do zabijania, ale bardzo brał do siebie zdradę. Teraz był zraniony i chciał, by każdy kto się przyczynił do tego został ukarany w jak najbardziej bolseny sposób.
Zazwyczaj nie zadawał sobie tego pytania, dlaczego akurat w ten sposób reagował. Uznawał to za naturalne konsekwencje sprzeciwu.
Następne pytanie Enzo sprawiło, że twarz Seraphine’a nieco się wygładziła w ten bezemocjonalny sposób, w który zazwyczaj wyglądał, gdy musiał mówić o nim.

— Nie, pewnie nie — mruknął Lusignan. — Ale twój przodek wiedział, że czasami decyzje, które musiał podjąć nie były łatwe. Potrafił byc bezlitosny, gdy sytuacja tego potrzebowała — dodał z pewnym smutkiem, jak gdyby to okrucieństwo dotyczyło jego osobiście. Tak, zdecydowanie dotyczyło. Seraphine nigdy nie doświadczył tak dogłębnego okurcieństwa jak to z ręki Maxa.
— Nie jesteś nim, Enzo — dodał po chwili. — Choć wyglądacie podobnie, co zresztą samego mnie niepokoi, bo czasami mam wrażenie, że to on, który wrócił się zemścić… to nie jesteście do siebie podobni. — Seraphine westchnął, przekrzywiając głowę i powoli sięgając smukłą dłonią do twarzy Enzo. Odgarnął z jego czoła wilgotne kosmyki. Te chłopiec był mu droższy niż jego własne życie, czego dowiódł dzisiaj przed samym sobą. Chciał, żeby był wolny, ale jednocześnie nie potrafił go spuścić z oczu nigdy więcej w życiu, które mu pozostało.
— Wiem, że jesteś ciekaw tego, kim był. Widzę to w twoich oczach, gdy pytasz o niego — mówił wampir, wplatając palce we włosy chłopca i masując skórę jego głowy pieszczotliwie. — Będę z tobą szczery, jeżeli tego ode mnie chcesz, więc pytaj śmiało o niego, aczkolwiek chcę też, żebyś był świadom tego, że twój przodek kłamał przez cały czas, gdy się znaliśmy, więc nie jestem pewien czy go w ogóle kiedykolwiek znałem.

Powrót do góry Go down
Sponsored content




Pris au piège - Page 7 Empty
#162PisanieTemat: Re: Pris au piège   Pris au piège - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 
Pris au piège
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
 Similar topics
-
» Pris au piège – galeria.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Escriptors :: Opowiadania grupowe :: Dwuosobowe-
Skocz do: