Escriptors
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  FAQFAQ  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
_Jucundo_

_Jucundo_

Liczba postów : 47
Join date : 06/11/2016
Age : 105

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#26PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptySro Paź 24, 2018 11:45 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 53569ff96e956dddgen
       Na moment zapominając, że po Tremblayu spodziewać może się dosłownie wszystkiego, z nieukrywanym zaskoczeniem obserwował, jak ten w najlepsze zabawia się z jego palcami. Bez cienia krępacji czy wahania, dosłownie wymuszając na nim trwanie w kompletnym bezruchu i śledzenie swoich poczynań. Trwających zdecydowanie zbyt krótko, by dane mu się było nimi w pełni nacieszyć, jednak aż nadto wystarczająco, by zupełnie zbić go z tropu. Wyginający kształtne wargi uśmieszek, zamiast irytować, jeszcze bardziej go nakręcał. Intensywność pojedynczego spojrzenia, wyzwalała pierwotne instynkty. Niepopartą niczym ckliwym czy choć odrobinę czułym potrzebę zerżnięcia go na pobliskiej ścianie. Dla samej w sobie bliskości. W skutek nowo odkrytej potrzeby podporządkowania go sobie. Zapisania się w jego pamięci w sposób, za sprawą którego, będąc z kimkolwiek, myślami zawsze wracałby do jego osoby.
      –  Nie przyzwyczajaj się.  –  Mrugając wściekle, ukrył twarz w dłoni, za wszelką cenę próbując ograniczyć do niej dostęp drugiemu mężczyźnie. Polizał mnie, pomyślał sztywno, nie mając bladego pojęcia jak zareagować. Co na jego miejscu zrobiłaby każda inna, normalna osoba? Cholerny kundel! Warczenie z pewnością nie było zbyt powszechnym wyborem.
       Lądując twarzą na zimnej ścianie, musiał bardzo, ale to bardzo poważnie rozważyć, czego na chwilę obecną pragnie bardziej - pozwolić mu się łudzić, że może dowolnie rozstawiać go po kątach i zobaczyć, gdzie też ich to zaprowadzi, czy też najzwyczajniej w świecie go zamordować? Wybór okazał się być znacznie trudniejszy, niż mogłoby się wydawać.
      –  Przeginasz  –  oznajmił jedynie, w odpowiedzi na przylegające do siebie ciało, pozostając aż nienaturalnie rozluźnionym.  –  Z samego sobie obciągania? Niekoniecznie. Uwielbiam za to, gdy w najlepsze pieprzą mi usta.  –  Żartował? Ciężko stwierdzić. Po tym wszystkim, nikogo nie powinno to nawet szczególnie zdziwić.
       Puszczony równie szybko co w pierwszym miejscu złapany, zmierzył go miażdżącym spojrzeniem, nie mając najmniejszego zamiaru udawać, że to co pomiędzy nimi zaszło, jakkolwiek zmienia uczucia, którymi dotychczas zwykł go darzyć. Przeczesując włosy, dodatkowo utwierdził się w tym przekonaniu, woląc nie wnikać, jak bardzo poklejone i obleśne się stały. Niezabranie chusteczek stanowiło istny szczyt głupoty. Za lekkomyślność trzeba było z kolei płacić. Nie mając za dużego wyboru, resztki nasienia zetrzeć musiał z siebie tym samym rękawem własnej koszuli. W calu ukrycia dowodów, podwinął ją zaś po same łokcie, ignorując nieprzyjemnie sztywny materiał.
        Nie zaszczycając go niczym poza jakże uroczym i wymownym "pierdol się", w najlepsze dołączył do swojej najwidoczniej poruszonej czymś grupki. Dłoń Damiena bez cienia zażenowania spoczywająca na jego twarzy, by zetrzeć z niej coś, co najwyraźniej umknęło zarówno mu jak i Tremblay'owi oraz wściekle rumieniący się nieopodal Rose, mówiły same za siebie. Najwyraźniej został wykryty. Nie żeby którekolwiek z nich zamierzało kiedykolwiek poruszyć ten temat. Podobnie zresztą jak on sam nie miał nigdy dowiedzieć się, że młody Aziz zaniepokojony jego długą nieobecnością, postanowił go poszukać. Że po znalezieniu go w dość... jednoznacznej sytuacji, niczym oparzony wrócił do środka, opierając się na prowadzących na zewnątrz drzwiach. Że trwał tam dopóki nie zyskał stu procentowej pewności, że wracają, w międzyczasie blokując drogę każdemu, kto przypadkowo mógłby się tam na nich natknąć.



-------tydzień później-------

        Wracając z Rosji, po ciągnącej się nieprzerwanie przez przyszło tydzień libacji, za sprawą resztek zdrowego rozsądku poprzysiągł sobie, że na jakiś czas odpuści sobie wszelkie wysoko procentowe trunki.   Jakim, więc cudem skończyć przyszło mu w jednym z bardziej obskurnych barów w okolicy?   W głównym stopniu za sprawą Jane, która bez jego wiedzy postanowiła wyprawić w ich nieszczęsnym domu imprezę z okazji urodzin jednej ze swoich przyjaciółek, zupełnie ignorując tym samym jego wrodzoną niechęć do tego typu wydarzeń - jazgocząca i zbyt głośna muzyka przyprawiała go o ból głowy, podobnie zresztą jak ludzi, którzy zalani w trupa niszczyli wszystko w okół siebie, bądź też próbowali kopulować w jego sypialni. Swoje robiła również obecność pewnej dwójki idiotów, - która by nękać go przetransportowała swoje tyłki do Cochem z samiusieńkiego serca mroźnej Rosji - za sprawą których lądować zwykł w najbardziej z irracjonalnych sytuacji. Jak wtedy gdy po uprzednim opróżnieniu czwartej butelce wódki namówili go, by postrzelać do kaczek, w konsekwencji czego Kyle wpakował sobie kulkę w stopę. Albo wtedy gdy Mina obiecała ich narządy jakimś podejrzanym typkom w zamian za durną fajkę, po wypaleniu której bez ostrzeżenia rzuciła się do ucieczki, pozostawiając ich tam równie skołowanych co domniemanych handlarzy organów.
        Podsumowując - znalazł się w naprawdę kłopotliwym towarzystwie. O tyle upierdliwym, głośnym i irytującym, że za nic w świecie nie potrafił wziąć ich na trzeźwo. Nie gdy oboje nałogowo naruszali jego przestrzeń osobistą, uwieszając się na nim zupełnie jak gdyby było to najnaturalniejszą rzeczą w świecie. Nie było, co dość dosadnie oznajmiał im, raz po raz strząsając ich ze swoich ramion. Nie żeby robale dawały ci spokój, gdy zacząłeś machać na nie rękami.
        –  Mina, pastoj.
        –  Hampi, daj spokój.  –  Nadymając się jak dziecko, niestrudzenie podsunęła mu pod nos kolejny kieliszek z bliżej niezidentyfikowaną zawartością.  –  Jeśli nie napijesz się dobrowolnie, będzie nam bardzo smutno.
        –  Poprawka - będziemy musieli cię zmusić.
        –  Szantaż?
        –  Może roześlemy jego oceny z podstawówki?
        –  Albo seks taśmy?
        –  Zgłoszę go jako nielegalnego imigranta.
        –  Zacznę krzyczeć, że się do mnie przystawia, a ty nagrasz jak dostaje w twarz.
        Nie mogąc słuchać tych głupot ani chwili dłużej, posłusznie wychylił kieliszek, w akompaniamencie głośnego skandowania, krzywiąc się szpetnie. Szybciej czy później zawsze im ulegał. Prawdopodobnie dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie miał czasu czy ochoty mierzyć się z ich głupotą. Sympatia, którą w głębi serca ich darzył, nie miała tutaj tym samym nic do rzeczy. W ogóle. Nie ona uratowała tym samym Kyle'a przed niechybną śmiercią z jego ręki, gdy po którejś z kolei kolejce, ten w najlepsze postanowił zwrócić się mu na koszulę.
        Przed stłuczeniem go na miazgę w ostatnim momencie powstrzymany przez Minę, zadowolić musiał się jedynie zerwaniem z niego jego własnej odzieży, co by to sobie idiota nie myślał, że niedorozwinięcie umysłowe jakkolwiek go usprawiedliwia, z kolei on od tak mu odpuści. Jeszcze czego. Z pewnością nie zamierzał wracać do domu półnagi. Nawet jeśli wiązało się to z założeniem na siebie jednego z bardziej żałosnych t-shirtów jakie w życiu zobaczyć przyszło mu na oczy. "Party Bitch", przeczytał, poważnie zastanawiając się, czy rudzielec posiada dla siebie choć minimalny szacunek.
        Zgarniając swoich ledwo trzymających się towarzyszy pod ramię, bez większych problemów wpakował ich do taksówki (piętnastominutowe szarpaniny z obojgiem były dla niego czymś o tyle częstym, że nieświadomie uznawał je już za coś normalnego), która w mig przetransportowała ich prosto pod dom. Sam nie do końca wiedział czego dokładnie się spodziewał, przekraczając próg mahoniowych drzwi. Z pewnością nie przelatującego zaledwie centymetr od jego głowy plastikowego kubka. Czy grupki widocznie... wyzwolonych kobiet, swoje kształtne ciała okrywających jedynie szalem z piór. W ramach ciekawostki - jednemu z nich skończyć przyszło na jego szyi, gdy kruczowłosa piękność bez ostrzeżenia przyssała się do jego ust, postanawiając zostawić mu coś poza rozmazanym śladem swojej czerwonej szminki. Gdy z kolei przedzierał się przez tłum, zamierzając zawlec parkę pijaków do kuchni i odpowiednio ich napoić, wpaść udało mu się na solenizantkę we własnej osobie. Osóbkę zaprawdę uroczą, która bez zbędnych uprzejmości rzuciła w niego swoim diademem i szpilkami, na złamanie karku biegnąc do łazienki, gdzie najpewniej zwróciła większość spożytego ów wieczoru alkoholu.
        Zataczając się lekko, w ostatnim momencie uchronił twarz przed ostrym obcasem, pozostawiając swoich towarzyszy bez oparcia. Nie żeby zgodnie z najmroczniejszymi założeniami rozkwasili sobie twarze na podłodze. Zamiast tego stali tam jak gdyby nigdy nic, szczerząc się jak debile, którymi byli, uświadamiając mu, że najprawdopodobniej od samego początku nie było z nimi tak źle jak śmiał podejrzewać, a jedynie wykorzystali nadarzającą się okazję, by w najlepsze się na nim uwiesić. Gdyby nie gwałtowność ich ruchów, od której w sekundzie zakręciło się mu w głowie, z chęcią by ich skopał. Tak z kolei w otępieniu obserwował jak Mina odbiera mu kurczowo trzymane buty, sprawnie wsuwając je na własne nogi, gdyż cytując: "przeznaczenie dosłownie zesłało jej je z nieba" (z czym z pewnością nie zgodziłaby się jego twarz i solenizantka), podczas gdy Kyle wpakował mu na głowę połyskujący diadem, przy robieniu zdjęć dosłownie zalewając się łzami.
        –  Jesteś taka piękna  –  oświadczył szczerze poruszony, w nagrodę zarobiwszy pod żebra.  –  I okrutna!  –  zawył.
        –  Powinniśmy to wykorzystać...
        –  Nikt nie będzie niczego wykorzystywać, w szczególności mnie  –  ostrzegł, odruchowo przyjmując wręczony mu przez kogoś drink. Równie odruchowo go opróżnił, podświadomie głęboko przekonany, że w dalszym ciągu nie jest wstawiony wystarczająco, by jakkolwiek się ograniczać. Rzadko kiedy się upijał. Miał na to za twardą głowę. Nawet mu zdarzało się jednak przeliczyć. Zwłaszcza gdy "nieszczęsna parka" kręciła się w pobliżu.
        Nikogo nie powinno zaskoczyć tym samym, że kilka drinków później cały temat powrócił. Nonszalancka postawa Kyle'a i zadowolony grymas wyginający wąskie wargi, prowokowały go skuteczniej, niż wszelkie słowa które lada moment paść miały z jego ust.
        –  Erick przesyła powiadomienia...
        – Tylko tyle? Daj przeczytać... Owww, nazwał cię swoją małą suczką, kto by pomyślał, że potrafi być taki roman-
        Wyrywając jej telefon, przeleciał tekst wzrokiem, o mały włos nie spluwając.
        "Tydzień zabawy, a moja mała suczka dalej szuka rozrywki na imprezach"
        Fakt, że palant odwołał się do napisu z pożyczonej przez niego koszulki to jedno. To, że postanowił nazwać go "swoim" tylko i wyłącznie dlatego, że zdarzało im się pieprzyć, napawał go wstrętem. O tyle silnym, że wbrew wcześniejszym obiekcją, postanowił spełnić wcześniejszą z zachcianek przyjaciół, na odchodne aż nazbyt jasno dając im do zrozumienia, że wszystko co wydarzy się później, trafić ma prosto do jego rosyjskiego kochanka. Taka mała nauczka, że powinien znać swoje miejsce.
        Wybierając pierwszy lepszy cel, dotoczył się do niego chwiejnym krokiem, bez ostrzeżenia kładąc dłoń na szerokim ramieniu. Zyskując pożądaną uwagę, sennie zlustrował teraz już odwróconą w swoim kierunku twarz, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że skądś go zna. Gdzieś w oddali dwójka idiotów zapalczywie skandowała, by w końcu go pocałował. Nieszczególnie w jego stylu. Zamiast tego w najlepsze pochylił się nad jego uchem, niezbyt subtelnie atakując je zębami. Niewystarczająco mocno by zranić, jednak akurat, by zaznaczyć swój punkt.
        –  Zabaw mnie...
        Nieświadomie zaciągając się znajomym zapachem, zamarł. Ostrzegawcze lampki przebiły się przez mgłę spowijającą jego umysł. W sekundzie wszystko złożyło się w logiczną całość. Wybrał go. Kroki swe skierował ku jedynej znajomej w całym tłumie twarzy, dosłownie kopiąc sobie grób. Cholerny Alexis Tremblay. Dlaczego w ogóle tu był? Nie żeby rzeczywiście aż tak go to zastanawiało. Nie gdy obserwowały ich te dwie jakże szczególne pary oczu, pod wpływem których za żadne skarby świata nie mógł się wycofać. Nie jeśli oznaczałoby to, że w późniejszym czasie musiałby tłumaczyć się im z tej całej farsy.
Powrót do góry Go down
Kurokocchin

Kurokocchin

Liczba postów : 184
Join date : 10/06/2018
Age : 25
Skąd : Łódź

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#27PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyWto Paź 30, 2018 5:48 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 U6lp821

         Zabawianie się z nim było dla mnie ogromnym odprężeniem. A jego wściekła mina napawała mnie satysfakcją. Mógłbym go tak dręczyć do samego końca, nie pozwolić mu wrócić do magazynu, ale strzelam, że i tak większość osób padło tracąc przytomność albo z przemęczenia, a nie chciałbym znaleźć tam żadnego trupa. Na dodatek Sam oraz Larry mogliby nie być zadowoleni moim brakiem nieobecności. Szkoda, że tego wszystkiego nie uwieczniłem, a nawet jeśli by mi się udało, to Michael nie byłby zadowolony. Choć nadal nie uwierzę, że to jednorazowy wyskok, ale czy naprawdę tego potrzebowałem? Pod ręką miałem uroczego bruneta, a jeśli by mi się znudził, to znajdę kogoś innego, jednakże, jednocześnie odczuwam pragnienie zmiażdżenia go do samego końca. Jak bardzo jest się w stanie poświęcić?
         Do magazynu skierowałem się trochę później od niego, aby upewnić się, że nie ma żadnych widocznych śladów. Tak, jak myślałem, cała ustawka dobiła końca, a chłopaki z New Haven jednak nie okazali się być tacy dobrzy przy dowództwie Connora, sam chłopak padł, a to tylko przez cios blondyna. Hah, śmiechu warte, ale nie przestaje mnie zadziwiać, może jeszcze coś z niego wyrośnie, jednakże, nie róbmy sobie nadziei.
- Nie mów mi, że wy... W sumie nic nie mów, jak to usłyszę, to chyba cię uderzę - westchnął Sam, a po chwili podszedł Larry, który stał nieco zmieszany i zaniepokojony.
- Oszczędzę ci tych informacji i jak się sprawy mają? - zapytałem, zerkając za nich. Z naszej szkoły stało jeszcze parę osób nie licząc tych, co raczej nie mieszali się w tę bójkę. Spojrzałem jeszcze raz na Larrego, po czym delikatnie się uśmiechając, kiwając głową na znak, że może iść. Dobrze wiedziałem co go dręczy i liczę na to, że następnego dnia powie mi prawdę. A teraz... czas wracać do ciekawszych zajęć.

•••

         Tydzień okazał się być naprawdę nudny. Brak Michaela odbijał się na mnie przez co stawałem się nieco agresywniejszy niż zwykle. Cóż, tak to już jest, jak nie mam się z kim posprzeczać. Na szczęście starałem się być spokojny i cierpliwszy, ale przy tych idiotach nie było takie łatwe. Victor opuszczał mnie jedynie w czasie lekcji, a czasami kiedy ja nie szedłem, to i on ze mną zostawał, ale seks z nim był... inny, nie czułem takiej intensywności, a mój mózg wyobrażał sobie tego dupka, bez co sam miałem ochotę siebie zabić.
         Jedną z ciekawszych odskoczni była impreza urodzinowa, której nie mogłem, a raczej nie chciałem odpuścić. Czy dobrze zrobiłem? Nie wiem, ale musiałem spędzić czas wolny z dala od Victora, który powoli mnie irytował. To nowość. Tak czy inaczej, nie mogę go zranić, bo wiele ode mnie oczekuje. Gdy pojawiłem się na imprezie nie dbałem o to, ile wypiję. Nigdy sobie nie żałowałem, ale też nie byłem alkoholikiem. Chciałem się zabawić, nie ważne z kim i jak, równie dobrze to ja mogłem się oddać albo wziąć, to co na tacy mi podadzą. Byłem aż tak zdesperowany? Nie poznawałem samego siebie, ale chyba bardziej nie rozumiałem całej tej sytuacji, tym bardziej, że mam ochotę znów poczuć jego język. O Boże, gadam jak jakaś zakochana lafirynda, ale ja to nienawidzę, gardzę nim i gdybym nie martwił się o swoją przyszłość, to na pewno wąchałby kwiatki od spodu.
         Ciekawe towarzystwo krążyło po pomieszczenia, ale najwięcej do oglądania było w salonie, gdzie głównie wszyscy się bawili. Tańce, głośne śmiechy, oraz alkohol. Rozmawiałem z dziewczyną, którą w ogóle nie kojarzyłem, ale wspomniała coś, że jej dziewczyna dość szybko skończyła imprezować. Załapaliśmy kontakt i chciałem przegadać z nią jak najdłużej, ale obecna sytuacja mi na to nie pozwoliła. Znajoma czupryna, te same oczy oraz wyraz twarzy. Nie miałem wątpliwości, że właśnie Michael składał mi niemoralną propozycję. Uśmiechnąłem się szeroko, przepraszając dziewczynę, po czym spojrzałem prosto w jego oczy. Był na tyle pijany, że nie poznawał ludzi? A niby kto ostatnio wyraźnie powiedział, że to jeden raz? Cóż, mi to nie przeszkadza. Sięgnąłem ustami jego ucha.
- Czy jeszcze coś mnie zaskoczy? Naprawdę jesteś dziwką, skoro szukasz seksu u pierwszej lepszej osoby, a może już wcześniej mnie zauważyłeś i zechciałeś spróbować czegoś więcej? - szepnąłem, łapiąc jego nadgarstek, aby się nie wycofał, choć to i tak nie byłoby w jego stylu. Zerknąłem za niego, widząc jak dwie osoby bardzo dokładnie nas obserwują. - Twoi znajomi są chyba ciekawi, jak dalej się to potoczy - dodałem i wolną dłonią zjechałem na jego pośladek, który mocno ścisnąłem. Po chwili odpuściłem sobie, jednakże nadal trzymałem go za nadgarstek. Przyjrzałem się jego koszulce i chyba w gorszej sytuacji go nigdy nie widziałem. - Lepiej, niż ta koszulka bym tego nie ujął - zaśmiałem się, wskazując na napis. Znów mogłem zrobić zdjęcie, ale cholera, za dużo ludzi. No nic, nie mogę się naśmiewać z jego "pięknej" stylizacji. Jak powinienem zareagować na jego propozycję? Być skurwysynem czy nie? O to jest pytanie i nawet na nie sobie nie odpowiem.
- Będę taki dobry i dam ci wybór, możesz się wycofać albo zostać i pokazać, jaki to jesteś zajebisty. Decyduj, Mickey - wyszeptałem, palcami przejeżdżając po jego poliku. Sam jestem ciekawy co postanowi, cóż, mógłbym wykorzystać okazję, ale muszę coś sprawdzić. W końcu sam do mnie przyszedł, czy to świadomie, czy też nie~
Powrót do góry Go down
_Jucundo_

_Jucundo_

Liczba postów : 47
Join date : 06/11/2016
Age : 105

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#28PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyNie Lis 04, 2018 9:42 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 53569ff96e956dddgen
        Kołysząc się w rytm muzyki, bez cienia krępacji czy wahania zredukował dzielącą ich ciała odległość, przylegając do niego całym sobą. O tyle szczelnie, by doskonale czuć każdą z to bardziej wystających kości, mając coraz to lepsze wyobrażenie, o ile nęcących siniaków przypadkowo mógłby go przyprawić. W podobnych momentach, gdy myślami odpływać zwykł gdzieś daleko, mogąc skupić się jedynie na tym jak przyjemnie był ciepły, zaprzeczanie przychodziło mu z coraz to większym trudem. Od zawsze żył w zgodzie z własnymi pragnieniami. Tego z kolei bezsprzecznie pragnął. Po głębszym zastanowieniu - może nawet potrzebował. Pieprzyć się równie żarliwie co kłócić, cały akt degradując do rangi czegoś niewartego wtórnej myśli czy rozpamiętywania. Dać upust niezdrowym emocjom, zamieniając je na coś z czego obaj czerpać mogliby swojakom przyjemność, zamiast niepotrzebnie ryzykować, że szybciej czy później, któryś z nich pęknie, posuwając się do rękoczynów.
        –  Nazywaj mnie jak chcesz - więcej przyjemności sprawia mi rżnięcie niż udawanie cnotki.  –  Jak na potwierdzenie własnych słów, niczym w tańcu zakołysał biodrami, przejeżdżając zębami po ładnie zarysowanej szczęce.  –  Jednak pamiętaj... nawet mała brudna dziwka potrzebuje powodu, by błagać.  –  Strzepując z siebie jego dłonie, dumnie uniósł podbródek, przyglądając się mu bez cienia jakiegokolwiek zainteresowania czy wcześniej zauważalnej potrzeby.  –  Spędziłem przeszło tydzień uprawiając niesamowity seks. Skąd pomysł, że chcę od ciebie czegokolwiek, bądź że w ogóle możesz mi to dać?
        Był definitywnie i niepodważalnie pijany. Schlany Mike bywał z kolei humorzasty. Rządny wyzwań, rywalizacji i łez. Najlepiej czyiś. Kochał udowadniać ludziom o ile niżej znajdują się w łańcuchu pokarmowym, nie spełniając nawet połowy z podstawowych standardów. Nie żeby przekładało się to na jego miłosne schadzki. Alkohol widocznie zaniżał większość z posiadanych przez niego wymogów odnośnie ewentualnych partnerów czy też miejsca, w którym zamierzał przetestować ile rozrywki mogą mu dostarczyć.
        –  Dam ci równie głupi wybór, złamasie. Pójdę teraz do swojego pokoju - możesz dołączyć albo zostać.  –  Nigdy się nie wycofywał. Podobne zarzuty w ustach Blaya dodatkowo zmotywowały go do kontynuowania swojej pijackiej misji. Złamie go bądź polegnie próbując.  –  Oh, jeszcze jedno, nie będziemy się pieprzyć~~  –  zaświergotał na odchodne, o tyle głośno, by nie umknęło to uszom co poniektórych ludzi, w odpowiedzi zyskując sobie kilkanaście wymownych gwizdów.
Powrót do góry Go down
Kurokocchin

Kurokocchin

Liczba postów : 184
Join date : 10/06/2018
Age : 25
Skąd : Łódź

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#29PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyWto Lis 06, 2018 11:25 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 U6lp821
         Pokręciłem głową z dezaprobatą, słuchając go bardzo uważnie. Szkoda, że ktoś taki się nie szanuje, ale szczerze mówiąc, czy mi to aż tak przeszkadza? Ani trochę, sam nie jestem lepszy, jednakże nie chwalę się tym na prawo i lewo oraz nie kręcę tyłkiem do każdego.
- To z kim sypiasz ani trochę mnie nie interesuje - powiedziałem wyraźnie znudzony tą wiadomością. Naprawdę myślał, że ta informacja będzie dla mnie przydatna? Chyba w jego snach. - Nic ode mnie nie chcesz, tak? Cóż, raczej wątpię, że miałeś ochotę na rozmowę - dopowiedziałem, odwracając wzrok by jeszcze raz rozejrzeć się po pomieszczeniu. Było parę osób, do których mógłbym zagadać, ale jednocześnie brakowało mi kłótni z nim, tego jego chłodnego tonu, a zarazem pewnych siebie słów wypowiadanych przez te brudne usta. On chyba jest gorszy ode mnie... Teraz to zauważyłem? Chyba tak, jednakże serio... Może nawet lepiej, że nie pójdę z nim do łóżka, bo kto wie czy nie złapię od Michaela jakiegoś syfa.
           Moje oczy znów patrzyły na blondyna. Miałem ochotę iść i się zabawić, ale jednak stałem tutaj  i słuchałem tego, co ma do powiedzenia. Na to piękne przezwisko zaśmiałem się pod nosem, po czym dopiłem piwo, aby pognać za nim wzrokiem.
- Kto by chciał... - powiedziałem do siebie, a z samej ciekawości poszedłem zanim posyłając promienny uśmiech jego znajomym. Żałosne. Niczym dzieci z gimnazjum, ale nie winię ich za to, skoro bawią się w ten sposób, to oznacza, że ich inteligencja nie wcale na tak wysokim poziomie.
           Kiedy byliśmy sami, zamknąłem drzwi, po czym rozejrzałem się dookoła. Sypialnia, jego pokój, czułem tutaj zapach jego perfum, co bardzo mnie męczyło. Spojrzałem na niego i usiadłem na łóżku, podpierając się rękoma.
- Jeśli czegoś próbujesz, to od razu sobie odpuść. Nie chcesz się pieprzyć, a jednak zapraszasz mnie do pokoju, coś tu się nie zgadza... - Zmrużyłem oczy, chcąc wyczytać coś z jego mimika, ale ta sama twarz nie za wiele mi mówiła. Czego tak naprawdę ode mnie chciał? - Masz albo jakiś plan, albo po prostu nie chciałeś przy innych wyjść na łatwą dziwkę - wstałem i podszedłem do niego. - Powiem ci jedno, nie interesuje mnie seks z tobą, zrobiłeś mi loda? Świetnie! Sam uklęknąłeś, nie zmusiłem cię do tego, ale jeśli masz jakiś popierdolony plan w tej głowie co do mnie, to lepiej sobie odpuść, bo nie jestem w nastroju - uśmiechnąłem się, po czym odsunąłem się od niego. Przyszedłem się tutaj dobrze bawić, a chwilowo zaciągnął mnie tutaj do pokoju z jakimś celem i na dodatek nie znam tego pieprzonego powodu.
- Więc... czego ode mnie chcesz? - zapytałem nieco ostrzejszym tonem głosu niż zwykle. Tak naprawdę, to do końca nie wiem co mnie zdenerwowało, ale nie będę mówił tego głośno, bo i tak nie mam komu się tutaj wygadać. Nie jemu, on potrafi wykorzystać wszystko by zniszczyć drugiego człowieka, o ile jemu to nie zaszkodzi.
Powrót do góry Go down
_Jucundo_

_Jucundo_

Liczba postów : 47
Join date : 06/11/2016
Age : 105

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#30PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyNie Lis 18, 2018 1:02 am

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 53569ff96e956dddgen
        Wbrew wszelkim prawom fizyki, naturalnemu porządkowi czy pijackiemu kodeksowi hańby, jego motoryka wydawała się utrzymywać na całkiem stabilnym poziomie. O tyle, by po drodze nie wpadał na przypadkowych ludzi, czy potykał się o własne stopy. Problemy, z którymi aktualnie musiał się zmagać, leżały bowiem zupełnie gdzie indziej. Podczas gdy ciało, owszem, pozostawało jak najbardziej sprawne, umysł z trudem nadążał za całą sytuacją. Zamglone myśli, zbyt niespójne, by pomimo wszelkiego wysiłku, który od dobrej chwili wkładał w ów czynność, dojść do jakiegokolwiek logicznego wniosku. Na dobrą sprawę nie wiedział nawet o czym tak intensywnie próbował rozmyślać. Możliwe, że miało to coś wspólnego z Blayem, którego tak lekkomyślnie zaprosił do swojego pokoju (pokoju, do którego warto dodać - trafił. Bicie braw jak najbardziej uzasadnione.). Idiotą, który non stop mielił jęzorem, nieszczególnie ułatwiając mu tym samym życie. Za dużo słów do przetworzenia.
        Wyglądał na poważnego. Może odrobinę zirytowanego. Czym? Otóż jest pytanie. Gdyby miał strzelać, obstawiałby, że nim. Dlatego, że się nim bawił? Bo to właśnie robił, prawda? Czym usilniej próbował się skupić, tym mocniej kręciło mu się w głowie. Zaprawdę nieprzyjemne uczucie. O tyle, by w jak najbardziej naturalnym odruchu, spróbował się od niego odciąć. Skoro dumanie stanowiło problem, zaprzestanie ów działania powinno wystarczyć, by uchronić go przed zbliżającą się migreną. W razie czego, instynktownie zakrył jeszcze usta swojego towarzysza, powstrzymując go tym samym przed ewentualnym wznowieniem tak zawzięcie prowadzonego monologu.
        –  Shhh  –  zamruczał jedynie, na moment przymykając oczy, by drugą dłonią przyciągnąć go do siebie o tyle gwałtownie, że w najlepsze rąbnął plecami w drzwi.  –  Tak bardzo cię...  –  Przenosząc dłonie na smukłą szyję, zacisnął wokół niej palce, za sprawą alkoholu nie potrafiąc wykrzesać z siebie wystarczająco dużo siły, by wyrządzić mu realną krzywdę.  –  nienawidzę  –  dokończył sennie, wpatrując się w niego niczym w amoku. Intensywnie i wyczekująco. Z nieukrywaną niechęcią i odrazą. Poniekąd drapieżnie. Zupełnie jak gdyby chciał czegoś, czego sam nie potrafił ubrać w słowa. Nie gdy porzucił logikę na rzecz ciała. To z kolei pragnęło wszystkiego, czego przy zdrowych zmysłach wystrzegać powinien się jak ognia.
        Co tu jednak ukrywać - był niewyżyty. Nieustannie i nieuleczalnie. Dlatego też pakować zwykł się w relacje, których na dobrą sprawę nie chciał nawet w swoim życiu. Za szybko przywiązywał się do ludzi, by w najlepsze uganiać się za nimi dla seksu. Kochał go jednak uprawiać. Logicznym posunięciem wydawało się, więc nawiązanie kilku długoterminowych znajomości. Erick w Rosji, gdy wpadał z wizytą do dziadków. Przewodniczący, gdy na powrót zawitał w Cochem. Na ogół nie sypiał z nikim poza wymienioną powyżej dwójką, bo i po co? Dlaczego więc obecnie, nie potrafił oprzeć się pokusie rzucenia na Tremblaya? Nieszczególnie go ku temu zachęcał - ba, był opryskliwy i irytujący. Poza tym szczerze go nienawidził. O tyle mocno, by cholernie go to nakręcało. Cała ta wrogość wymierzona prosto w jego osobę - była czymś tak oczywistym, że wręcz namacalnym. Czym silniejsza się stawała, tym bardziej pragnął ją poczuć. Najlepiej całym sobą. Tak, by zostawiła po sobie blizny.
        Wyrywając się z trwającego bóg wie ile odrętwienia, niewiele myśląc, pokonał resztki dzielącej ich odległości. O tyle niespodziewanie i gwałtownie, by zderzyli się zębami. Nie żeby w czymkolwiek mu to przeszkadzało. Puszczając dotychczas kurczowo ściskaną szyję, wplątał dłoń w miękkie włosy, drugą w najlepsze gładząc go po twarzy. Ustami dosłownie pożerając ładniej wykrojone odpowiedniki, jęknął przeciągle ani myśląc przerywać. Nie gdy wciąż było mu mało. Zdecydowanie niewystarczająco. Chciał znaleźć się bliżej, skosztować więcej. Zupełnie poddać się temu obezwładniającemu uczuciu. Całować go jeszcze gwałtowniej. Zakosztować krwi, którą przypadkiem mógłby z niego upuścić. Pragnienie zawładnęło nim bez reszty (to i kilkanaście drinków, piw i opróżnionych dla zasady kieliszków wódki).
        –  Chcę cię skrzywdzić  –  wyszeptał bez tchu, na moment się od niego odrywając.
        Blay mógł go uderzyć, bądź odepchnąć. Wyzwać od najgorszych, czy też najzwyczajniej w świecie wyśmiać. Zważywszy na typ łączącej ich relacji, nie byłoby w tym nic zaskakującego. Na chwilę obecną nie miało to jednak większego znaczenia. Nie póki to właśnie on pozostawał w jako takiej kontroli nad sytuacją.
        Popychając go w kierunku łóżka, w sekundzie usadowił się na jego kolanach, ponownie atakując kształtne wargi. Zupełnie jak gdyby nie liczyło się nic poza nimi. Nie próbował nawet tym samym zastanowić się, co obecnie krążyć mogło mu po głowie. Nie łudził się bowiem, by rzeczywiście mógł do tego dojść, nie potrafiąc ustalić nawet, o czym sam myślał w danej chwili.
Powrót do góry Go down
Kurokocchin

Kurokocchin

Liczba postów : 184
Join date : 10/06/2018
Age : 25
Skąd : Łódź

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#31PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyWto Lis 20, 2018 7:07 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 U6lp821
         Zaskoczył mnie w momencie, gdy przyległ do moich ust. To pierwszy raz, kiedy nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Moje zdziwienie było wymalowane na twarzy, jednakże go na pewno to nie obchodziło. Chciałem go już objąć, schować w moich ramionach. Mike miał jednak inne plany, które ani trochę nie sprawiły, że się bałem. Gdy jego palce zacisnęły się na mojej szyi, spojrzałem prosto w jego oczy. Co zrobi dalej? Zechce mnie zniszczyć, a może odda mi ciebie? Nie wiedziałem czego mogę się po nim spodziewać, a chciałem to poznać jak najszybciej. Uśmiechnąłem się kącikiem ust, układając dłonie na jego biodrach. Nie chciałem nic mówić, a pewnie za wiele bym nie powiedział, ponieważ trochę siły używał przy zaciskaniu dłoni na szyi. Przyciągnąłem jego biodra do siebie, dumnie patrząc się w oczy chłopaka. Czy go pragnąłem? Jeśli chodzi o seks, to każdy się nada, ale sam wcześniej mówił, że nie będziemy nic robić. Czyżby zmiana planów? Nie mam nic przeciwko temu.
Michael wyglądał na zamyślonego. Nigdy nie wiedziałem co mu chodzi po głowie, ale liczyłem na to, że wkrótce się opamięta i zdejmie ręce z mojej szyi. Oczywiście, jeśli by się tak nie stało, to i sam musiałbym zareagować, a wtedy ani ja, ani on nie wyszlibyśmy z tego cało. Na szczęście blondyn wyszedł z tego chwilowego zawieszenia i zamienił się w małą bestyjkę. Pewniej złapałem go w biodrach, gdy puścił moją szyję, po czym odwzajemniłem każdy pocałunek. Nie wiem, czemu zwyczajnie go nie odepchnę, miałem ochotę skosztować go jeszcze bardziej niż on sam mi na to pozwala. Czy mógłbym się jednak posunąć aż tak daleko?
- To nie będzie takie proste, jestem zimnym dupkiem - odpowiedziałem grzecznie na jego słowa. Nie miałem miękkiego serca. Chce mnie skrzywdzić? Niech próbuje, ale niech nie myśli, że to będzie takie łatwe do wykonania.
Usiadłem na łóżku z szerokim uśmiechem, pozwalając mu działać. Mike wydawał się być nieco inny niż zwykle, czy tak właśnie wyglądał podczas innych relacji? Wątpię, myślę, że przy seksie dla innych jest zdecydowanie milszym kotkiem.
Tak, jak wcześniej zacząłem odwzajemniać pocałunki, nieco walcząc o dominację. Powoli zacząłem kłaść się na plecach, trzymając go, aby się przypadkiem nie zsunął. Przesunąłem dłonie na jego tyłek, gdy tylko byłem w pozycji leżącej. W tym momencie zapragnąłem go całkowicie zdobyć, uczynić moim, ale jednocześnie nie przesadzić. Nienawidzę go, gdyby nie groziło mi więzienie, to zapewne już dawno bym się go pozbył, ale obaj jesteśmy wygłodniałymi zwierzęciami, którzy muszą zaspokoić swoje potrzeby, wtedy wszystko inne schodzi na bok, a przynajmniej ja to tak widzę.
Nie odrywając się od jego ust, przekręciłem nas tak, by to on leżał. Ułożyłem sobie jego nogę na biodrze, ciepłą dłoń wsuwając pod materiał jego chorej koszulki, palcami dostając się do sutka chłopaka, który mało delikatnie ścisnąłem.
- Kto by pomyślał, że Michael będzie pode mną leżeć, widok wart uwagi - oblizałem usta i znów schyliłem się do niego by przejąć inicjatywę w pocałunku. Nie widziałem potrzeby, aby się hamować, szczerze mówiąc nie wiem czy uda się mnie teraz powstrzymać przed pożarciem go... w całości.
Powrót do góry Go down
_Jucundo_

_Jucundo_

Liczba postów : 47
Join date : 06/11/2016
Age : 105

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#32PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyPon Lis 26, 2018 10:03 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 53569ff96e956dddgen
         Drgając niekontrolowanie, z drobnym zawahaniem pozwolił się pieścić, na chwilę obecną nie potrafiąc znaleźć argumentów wystarczająco przekonywujących, by dobrowolnie zrezygnować z przyjemności, którą wkrótce przyjdzie mu z tego wszystkiego czerpać. Czy w jakimś stopniu mu to uwłaczało? Wielu uznałoby, że bez wątpienia. On sam nie podzielał jednak tej myśli. Bo co tu ukrywać - seks nigdy nie był, i z pewnością nie będzie, czystym aktem. Lubieżny, brudny, frywolny - owszem. Jednak czysty? Nic nie przeczyło temu lepiej niż dwa spocone, ściśle przylegające do siebie ciała, których właściciele zatracili się w sobie niczym para pospolitych zwierząt.
         Poza tym najzwyczajniej w świecie to uwielbiał. Obce ręce błądzące po spragnionym atencji ciele, rozpalając je dotykiem. Wgniatający go w materac ciężar. Ciepły oddech owiewający już nie tak powściągliwą twarz. Niespokojne bicie serca. Nieprzewidywalność ruchów partnera i towarzyszący jej dreszczyk podniecenia. Dla każdej z tych rzeczy bez trudu zapomnieć mógł o wstydzie. Nawet jeśli wiązało się to z ulegnięciem drugiemu mężczyźnie.
         –  Musiałeś niewiele widzieć w życiu  –  podjął, równie szybko milknąc, by z lubością przyjąć oferowany pocałunek. Zachęcająco rozchylając wargi, wpuścił go do środka, łącząc ich języki w zajmującym tańcu. Skoro nadarzyła się okazja, zamierzał się tym w pełni delektować.  –  Pokażę ci znacznie ciekawsze rzeczy...
         Jak na człowieka ze znikomą cierpliwością przystało, bez zbędnego przeciągania zabrał się do rzeczy. Nieszczególnie przejęty faktem, że tuż za drzwiami w najlepsze toczyła się impreza, objął Blaya w biodrach, niecierpliwie przyciskając go do własnego ciała. Dokładnie tam, gdzie aktualnie pożądał go najmocniej.
         Czując, że nie on jeden, westchnął nagląco, nieszczególnie przejęty własną artykulacją. Bywał głośny. Nawet bardzo. Potrafił tym samym bezwstydnie i dobitnie dać swoim kochankom do zrozumienia, czego tak właściwie od nich chce. Nie żeby od górującego nad nim mężczyzny chciał czegokolwiek więcej, niż to, co aktualnie z takim oddaniem mu prezentował.
         Chcąc zapewnić mu jeszcze lepszy dostęp - z drobną pomocą - pozbył się koszulki, ochoczo odchylając dla niego szyję. Pod wpływem znajomych ust na wrażliwej skórze, zamruczał gardło. We władczym geście wplątując dłoń w blond kudły, skierował go bliżej tętnicy. Chciał, by poczuł pod sobą jego niespokojne serce. By stłamsił je zębami, znacząc go swoją namiętnością.
         Normalnie szybciej wybiłby mu kły, niż rzeczywiście pozwolił, by zatopił je w jego ciele. Większością ludzi kierować zwykła bowiem kompletnie zła motywacja. Znacząc nie dla samego aktu, a z wyraźnym zamiarem "markowania". Podpisania innych niczym hurtowego produktu. Już na starcie należało wyznaczyć to podstawowe granice. Zwykle pewnie by to zrobił. Obecna sytuacja nijak miała się jednak do "normy". Toteż i on nieszczególnie trzymał się własnych postanowień, na dobrą sprawę nie pamiętając nawet czego dotyczyły, czy dlaczego też ustalił je w pierwszym miejscu. 
         Tracąc kontakt z rzeczywistością, otrzeźwiał dopiero pod wpływem rąk w okolicach swojego rozporka, nie do końca pewien co też dokładnie przegapił. W dalszym ciągu byli jako tako ubrani, choć nijak nie powstrzymało ich to przed próbą pieprzenia się przez ubrania. Chcąc więcej, zwolnił uścisk na jego biodrach, wracając nogami na miękką pościel, by w najlepsze pozwolić mu działać.
         Poddając się chwili, przymknął powieki, ukrywając twarz w ramieniu. Wcześniejsza żądza w sekundzie zeszła na drugi plan. Bardziej niż napalony, czuł się odprężony. Może nawet odrobinę zmęczony... Nawet on sam nie spodziewał się jednak, że niezależnie od odczuwanej właśnie błogości, z Blayem na sobie, uda mu się tak łatwo zasnąć.
Powrót do góry Go down
Kurokocchin

Kurokocchin

Liczba postów : 184
Join date : 10/06/2018
Age : 25
Skąd : Łódź

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#33PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyWto Lis 27, 2018 1:33 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 U6lp821
           Trudno było mi uwierzyć, że Michael pozwala mi na to wszystko, choć nie zdziwię się jak następnego dnia rzuci mi się do gardła, choć zastanawiam się czy w ogóle będzie w stanie się ruszyć, ja już o niego bardzo dobrze zadbam.
           Skorzystałem z jego oferty, ustami schodząc na jego szyję. Nie chciałem po sobie pozostawiać śladów, choć pewnie dla jego przyjaciół oznaczałoby to, że między nami do czegoś doszło. Mimo to, stwierdziłem, że mam na to jeszcze dużo czasu, więc nie śpieszyłem się. Tak naprawdę byłem łakomy, chciałem go mieć całego, a skoro tak łatwo się oddaje, to nie mogę zmarnować tej szansy. Jeszcze jakiś czas temu śmiałbym się na taką sytuację, ale to ja nad nim w tym momencie góruję, gdyby było na odwrót to miałbym wiele powodów, aby się hamować. Zjechałem ustami niżej, na jego sutka, aby wziąć go w usta, po czym w zęby, drugiego zaś trzymałem między palcami. Wydawał z siebie ciekawe dźwięki i tym razem nie były dla mnie obrzydliwe, a miłe dla ucha. Spojrzałem na jego błogą minę, po czym wróciłem do swoich działań. Czułem nad nim władzę, ale wiem, że i on wyznaczy jakieś granice.
           Kiedy ucichł, a ciało przestało drżeć, podniosłem się z niego, aby zobaczyć co się dzieje. W końcu nie chciałbym, aby przez swoje pijactwo mi tutaj zszedł. I jakie było moja rozczarowanie, dy zobaczyłem, jak ten dupek tak zwyczajnie sobie zasnął. Nie zamierzał kontynuować, choć byłem mocno podniecony. Wpadłem jednak na pomysł, jak się zemścić za to, że mnie zostawił.
           Rozpiąłem jego spodnie, po czym zsunąłem je z niego, zaś bokserki na tę chwilę zostawiłem. Ten widok jeszcze bardziej mnie zachwycił, ale powstrzymałem się od zagwizdania by nie obudzić pijaczka. Przyłożyłem usta do jego szyi by po chwili się na niej zassać, pozostawiając po sobie ślad w postaci malinki, zrobiłem je również w innych miejscach, tj. klatka piersiowa, brzuch, udo. Oblizałem usta, po czym znalazłem się na na wysokości jego klatki piersiowej, by ten był między jego nogami. Musiałem pozbyć się wybrzuszenia, aby nie ośmieszyć się na imprezie, choć wątpię by kogokolwiek to obchodziło, zapewne są tak samo nawaleni jak ten tutaj półtrup. Zsunąłem nieco spodnie wraz z bokserkami, złapałem za swojego członka i zacząłem poruszać dłonią po całej długości. Będzie chciał mnie zabić, ale teraz nie o tym chciałem myśleć. Skupiłem się na przyjemności, którą niestety sam musiałem sobie ją zadać.
           Jak tylko skończyłem na jego twarzy, uśmiechnąłem się triumfalnie, po czym doprowadziłem się do porządku. Wyjąłem telefon, aby zrobić mu kilka pięknych zdjęć, jednakże nadal coś mi nie pasowało, więc zdjąłem jego bokserki, rzucając je gdzieś na bok. Jestem świnią, ale wspomniałem mu wcześniej, że jestem dupkiem. Nabrałem nieco swojej spermy na palec, po czym wytarłem go o jego pośladek. Jeśli się na to nabierze, to nie dam mu spokoju do końca życia. Ponownie zrobiłem kilka zdjęć i schowałem telefon do kieszeni. Rozejrzałem się po jego pokoju i wziąłem pierwszą lepszą kartkę i długopis, aby napisać na niej ciekawą wiadomość.
"Byłeś naprawdę cudowny, kiedy tak pode mną jęczałeś. Liczę na to, że to nie będzie nasz ostatni raz. Całuski Mike ♥️
Zostawiłem karteczkę w widocznym miejscu, po czym podszedłem do drzwi. spojrzałem jeszcze raz na niego i się wróciłem. Nie chciałem być aż taką świnią, aby ktoś go w takim stanie zobaczył. Napisałem drugą kartkę, aby nakleić na jego drzwi. Oczywiście, podpisałem to jako on, więc myślę, że bardziej się posłuchają.
           Wyszedłem z jego pokoju, nakleiłem zakaz wstępu i zszedłem na dół, aby zobaczyć jak impreza się toczy. Uśmiechałem się od ucha do ucha, a nie widząc już nic ciekawego, po prostu wyszedłem.
           Wróciłem do mieszkania taksówką i nawet nie dbałem o to by sprawdzić czy ktoś śpi czy nie. Poszedłem do swojego pokoju i tam od razu położyłem się do łóżka. Ta impreza mogła się jeszcze lepiej skończyć, jednakże bez tego alkoholika nie było to możliwe. A szkoda, choć jednocześnie będzie miał nauczkę na przyszłość by nie zasypiać przed napalonym na niego chłopakiem. W końcu i ja zasnąłem wcale nie przejmując się tym, że mogę niedługo być martwy.
Powrót do góry Go down
_Jucundo_

_Jucundo_

Liczba postów : 47
Join date : 06/11/2016
Age : 105

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#34PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyWto Gru 18, 2018 8:56 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 53569ff96e956dddgen
         Rozmasowując obolałe knykcie, jakby od niechcenia wytarł resztki powoli zasychającej na nich krwi we własną koszulę, nieszczególnie przejęty jak rażąco odstawać wydawała się na śnieżnobiałej tkaninie. Nabałaganił. Znacznie bardziej niż ochotę miałby przyznać. Fatalny humor tragicznie przełożył się na jego samokontrolę. Zaczepiony przez grupkę pierwszaków, bez większego zastanowienia podzielił się z nimi ułamkiem swojej coraz to silniej narastającej irytacji. Uznając to za swoistą nauczkę, którą szybciej czy później zmuszony zostałby im udzielić. Najzwyklejsze w świecie przypomnienie, że nie każdy od tak wystąpić może przed szereg, z kolei brawura kosztować może znacznie więcej niż skłonni byliby zapłacić.
         Przeprowadzony przez niego pogrom, znacznie mijał się jednak z pierwotnym zamysłem. Czym dłużej oglądać mu przyszło ich wykrzywione w błogim zadowoleniu gęby, tym dotkliwszą czuł potrzebę, by nauczyć ich co nieco o tak zwanym instynkcie samozachowawczym. Permanentnie zamknąć bez zastanowienia poruszające się usta, powstrzymując tym samym nieprzerwany ciąg wypowiadanych przez nie bzdur. Podejmując się walki, z każdym to mijającym momentem, coraz to mocniej się zatracał. Zapominał, dlaczego w ogóle się na to zdecydował, czy też dlaczego niby to powinien się ograniczać. Doskonale pamiętał jednak, jak znacząco działali mu na nerwy. Chciał ich zmiażdżyć. W bynajmniej nie edukacyjnych celach.
         Odrzucając tonfy, zdecydował się na bardziej staromodną walkę na pięści, łamiąc tym samym podstawową z nałożonych na siebie zasad. Po incydencie z Jane, poprzysiągł, że się opamięta. Że za nic w świecie nie pójdzie w ślady rodziny. Że nawet w tej przeklętej szkole, nie podda się starym nawykom, prowadząc stosunkowo praworządne życie. Nie żeby katowanie pierwszaków jakkolwiek zaliczało się do zajęć dobrych obywateli.
         Nieszczególnie skory do kapitulacji, nawet pod wpływem szczelnie owiniętych wokół siebie ramion, w najlepsze rzucił się do przodu, po raz ostatni kopiąc rozpaczliwie próbującą podnieść się postać. Warcząc gardłowo, niczym w amoku obrócił się do wciąż krępującego go przybysza, ewidentnie marząc o przerobieniu go na miazgę.
         –  Wystarczy.  –  Szarpiąc się, zasłużył jedynie na głębokie westchnięcie. Dopiero wbite w ramiona paznokcie, jako tako skutecznie utrzymały go w miejscu.  –  Do jasnej... Powiedziałem wystarczy!  –  Trzeźwiejąc dokładnie w chwili, gdy dłoń Thorne'a zdzielić miała go po twarzy, instynktownie złapał go za przegub nadgarstka, ospale mrugając.
         Nie kryjąc obustronnego zdziwienia, przez dłuższy moment jedynie wpatrywali się w siebie bez słowa, dopiero po chwili decydując się jak na razie nie poruszać ów kwestii. Zamiast tego jak gdyby nigdy nic skierowali się do szkoły, pozornie niewzruszeni rozstępującym się przed nimi, niczym Morze Czerwone przed Mojżeszem, tłumem uczniów. Zapomniał się. Cholera... Nie powinien tak łatwo dać się omamić. Stres nieszczególnie mu służył. Podobnie jak wieczna złość. Co jednak zrobić, gdy jej sprawca niespodziewanie pojawiał się na jego drodze, w sekundzie przypominając mu o wydarzeniach (i następstwach) minionego weekendu.
         Mijając przednią część królewskiej świty, konspiracyjnie nachylił się do Blaya, mimo chodem puszczając zapobiegawczo owinięte wokół siebie ramię Damiena.
         –  Jak beznadziejny musiałeś być, skoro następnego dnia nie czułem dosłownie nic?
         Prawdę mówiąc, on sam nie miał bladego pojęcia do czego tak naprawdę między nimi doszło. Gdyby nie pozostawiona przez niego notatka i dwójka zawzięcie jazgoczących mu o tym wszystkim przez cały dzień osobników, prawdopodobnie nie wiedziałby nawet, że go wtedy spotkał, o zaproszeniu do swojego łóżka już nawet nie wspominając.
Powrót do góry Go down
Kurokocchin

Kurokocchin

Liczba postów : 184
Join date : 10/06/2018
Age : 25
Skąd : Łódź

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#35PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyWto Gru 25, 2018 1:56 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 U6lp821
          Od momentu pozostawienia po sobie pamiątki nie miałem żadnego kontaktu z uroczym blondynem. Nie przeszkadzało mi to, ale jednak chciałem wiedzieć jak zareagował, kiedy się obudził. Minę musiał mieć piękną, żałuję, że nie zostałem do końca, ale po co się dalej bawić skoro byłem znudzony?
          Dziś nie robiłem nic nadzwyczajnego, miałem ochotę wyjść z tej szkoły i nigdy więcej nie wracać. Od samego rana mam dzień zepsuty, więc byłoby dobrze, gdyby nikt nie wchodził mi pod nogi. Wiem, że mój staruszek ma duże wpływy, ale nie jest wcale taki stary by znów mówić o tym, że powinienem przygotowywać się do zastąpienia go w każdej chwili. Dopóki mogę, to chcę się bawić, a nie zajmować się grupą, która i tak nie chce zbytnio słuchać jakiegoś licealnego gówniarza... do czasu, jeszcze trochę i będą na każde moje zawołanie, choć uważałem, że to głupie. Tak naprawdę miałem dylemat... Z jednej strony moim obowiązkiem było przejąć pałeczkę po ojcu, ale z drugiej ani trochę nie interesowałem się naszą grupą. Co innego szkoła, to jest nic w porównaniu z grupą mojego ojca.
          Wraz z całą trojką przyjaciół, kierowałem się w to samo miejsce co zwykle. Vi był chory, co mnie nie pocieszało, bo chętnie w jakiś sposób bym sobie ulżył. Najgorsze jednak było to, że na tej drodze natknąłem się na Mikasia. Nie planowałem się zatrzymać, ale jego słowa sprawiły, że stanąłem w miejscu, nie zatrzymując tych z przodu. Odwróciłem głowę w jego stronę i posłałem mu szeroki uśmiech. Obraził mnie, ale najśmieszniejsze było to, że złapał haczyk.
- Nie pamiętam byś wtedy narzekał, a na dodatek wątpię by taka dziwka jak ty w ogóle coś czuła - puściłem mu oczko. Nawet jeśli to było retoryczne pytanie, to i tak musiałem swoje powiedzieć. I wcale nie przejmowałem się tym, że nas usłyszą, a niech wiedzą z kim się bawi ten blond chłopczyk. - Jeśli chcesz mnie sprowokować to proszę bardzo, ale dzisiaj mam okropny humor, więc nie wchodź mi swoimi brudnymi butami na MOJE terytorium - powiedziałem mało grzecznie. Nie czekałem na to aż mi odpowie, poszedłem przed siebie, aby zrównać kroki wraz z przyjaciółmi.
          Weszliśmy do mojej sali, gdzie rozsiadłem się wygodnie na kanapie.
- Alex, dziś znów miałem rozmowę na temat grupy? - usłyszałem pytanie od Sama, jakby debil nie wiedział...
- Mój ojciec chyba regularnie cię informuje, prawda? W końcu wraz z moim przejęciem grupy zostaniesz prawą ręką, myślisz, że nie wiem by poprosił cię, abyś mnie pilnował? - spojrzałem na niego czując się nieco zmęczony. Nie chciałem znów zaczynać tematu, zwyczajnie, potrzebowałem się zrelaksować. Hah, czemu tam nie zostałem? Może chociaż Mike zapewniłby mi jakąś rozrywkę, w sumie... Mam ciekawszy pomysł, ale to nie na ten moment, poczekam aż zapomni i wtedy wkroczę.
- Pójdę się przejść, ale sam -powiedziałem stanowczo, wychodząc z naszej miejscówki. Ulotniłem się na tył szkoły, gdzie chciałem sobie w spokoju zapalić, jednakże nie było mi to dane, gdyż jakiś śmiałek postanowił udowodnić, że może mnie pokonać, a co najlepsze nie był sam, gdyż miał do towarzystwa dwóch swoich kolegów. Zgasiłem papierosa o ścianę, po czym zatrzymałem pierwszy cios.
          Nie wiem ile to trwało, może z pięć minut, może trochę mniej. Spojrzałem na leżące pół trupy, po czym pochyliłem się nad chłopakiem, który śmiał zaatakować mnie nożykiem.
- Jak nauczysz się go używać to dopiero do mnie przyjdź - powiedziałem z uśmiechem, wbijając mu płytko nożyk w dłoń. Miałem gdzieś, że ktoś w końcu zareaguje, ale nie pozwolę by ktoś się na mnie rzucał. Wytarłem polik z krwi i skierowałem się do środka. Może znaleźć sobie jakiegoś pierwszaczka, który chętnie się mi odda? Nie, na to też nie mam ochoty. Cholera, jestem za bardzo zdenerwowany.
Powrót do góry Go down
_Jucundo_

_Jucundo_

Liczba postów : 47
Join date : 06/11/2016
Age : 105

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#36PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyNie Lut 24, 2019 2:24 am

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 53569ff96e956dddgen

        Usilnie walcząc z ważącymi przynajmniej tonę powiekami, westchnął męczeńsko, w geście czystej desperacji przeturlawszy się na drugi bok. Stwierdzenie, że czuł się beznadziejnie, stanowiłoby istne niedopowiedzenie. Definitywnie umierał. W końcu nadmierne dramatyzowanie nie leżało w jego naturze. Promieniujący ból dosłownie rozsadzał mu czaszkę. O akrobacjach wykonywanych przez jego wnętrzności, już nawet nie wspominając. Faktom nie sposób było zaprzeczyć, zwłaszcza gdy w swej dosadności doprowadzały go do kres ludzkiej wytrzymałości. Postawiona diagnoza wydała mu się tym samym o tyle zasadna, by w milczeniu zaakceptował nieunikniony los. Pogodził się z nim i światem, który przedwcześnie przyszło mu opuścić.
        Tłumione chichoty nieszczególnie współgrały z wzniosłością sytuacji, zakłócając ją o tyle, by pomimo całego odczuwanego w tym momencie bólu istnienia, zmusił się do otwarciu oczy i zasztyletowania spojrzeniem stojących nad sobą osóbek. Idiotów o tyle śmiałych, by uparcie trwać w swoim rozbawieniu, pomimo jego coraz to gwałtowniej narastającej irytacji.
        Gwałtownie wciągając powietrze, mentalnie przygotował się do zadania jednego z bardziej oczywistych pytań (jak na przykład CO DO JASNEJ CHOLERY ROBILI W JEGO POKOJU, RŻNĄC KOMPLETNE NIEDOROZWOJE? czy tam JAK BARDZO STRACIĆ CHCIELI RĘCE, ŻE TAK BEZTROSKO WYMACHIWALI MU PRZED TWARZĄ TELEFONAMI?) by w sekundzie porzucić i ten pomysł, gdy Kyle w najlepsze się zapowietrzył, zmuszając swoją siostrę do przerwania wykonywanej z takim zaangażowaniem czynności i zdzielenia go w przeponę, w celu rzekomego wyrównania oddechu. Nie mając najmniejszej ochoty czy siły się z nimi użerać, szczelnie owinął się prześcieradłem, za sprawą czystej siły woli podnosząc się z łóżka. Nie żeby przezwyciężenie wszelkich skutków wczorajszej libacji zależało tylko i wyłącznie od siły charakteru, o czym przekonać przyszło mu się niespełna sekundę później, gdy o mały włos nie zwrócił na podłogę całej zawartości żołądka. Zapowiadał się iście cudowny dzień.



        Pozwalając, by tłumiona dniami złość na nowo rozkwitła, z trudem powstrzymał się przed zdzieleniem Tremblaya w jego irytująco śliczną buźkę, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że obita znacznie bardziej przypadłaby mu do gustu. Grzecznie poddał się tym samym bezkompromisowemu chwytowi Thorna, subtelnie odciągającemu go jak najdalej niechybnych kłopotów, które z dziką chęcią zamierzał zapoczątkować. Był chodzącą bombą zegarową, gotową wybuchnąć w najbardziej nieodpowiedniej chwili.
        Zaciągnięty do pokoju komitetu, zamiast rozluźnić, dodatkowo się spiął, od progu wyłapując parę skanujących go z aż nadmierną ciekawością oczu.
        –  Zakładamy gang?
        –  Nie  –   odparł spokojnie, instynktownie próbując zetrzeć z siebie pozostałości zaschniętej już krwi.
        –  Obalamy Króla?
        –  Nie.
        –  To na twojej szyi to malinka?
        –  Rose!  –   zaryczał, niekontrolowanie się trzęsąc.   –  Jeszcze jedno słowo...
        –  Sypiasz z Królem?  –   Zastygając w kompletnym bezruchu, zmierzył pierwszoroczniaka bynajmniej pobłażliwie, nieświadom roztaczanej wokół siebie żądzy mordu. Podobnie zresztą jak Rose, który w najlepsze kontynuował.   –  Nie pytam. Wyciągam wnioski. Od ostatniej ustawki zrobiło się trochę... dziwnie. Pomyślałem, że coś może być na rzeczy. Poza tym widziałem jak...
        Przymusowo milknąc, pytająco zmierzył rozpaczliwie wręcz przywartą do swoich ust dłoń damiena, widocznie niezaznajomiony z jego dzisiejszym humorem. Był głupi i narwany. Wierny, podrzucił cicho rozsądek, za którego sprawą bez słowa odwrócił się na pięcie, wychodząc stamtąd dopóki wciąż był w stanie. Znęcanie się nad własnymi podwładnymi nijak by mu się nie przysłużyło. Aziz zasłużył na nauczkę, nie wycisk. Pozbawiony podstawowej kontroli, zdecydował się zostawić to w rękach Thorna, podczas gdy sam postara się ochłonąć gdzieś w odosobnieniu. Jeszcze tego brakowało, by zaledwie dzień po powrocie do szkoły obił wszystkim twarze.


        Niekontrolowanie się zataczając, wylądował w kościstych ramionach Miny, udając że nie zauważa odmalowanej na jej twarzy troski, stopniowo przerodzonej w realizacje i niekontrolowane obrzydzenie. Wymownie odgarniając przyklejone do jego twarzy kosmyki, ruchem głowy wskazała mu lustro, wypuszczając go ze swoich objęć, by z bezpiecznej odległości obserwować, jak na własne oczy przekonuje się, że wygląda znacznie gorzej niż przyszło mu się czuć. Głównie za sprawą pozostawionej mu przez kogoś pamiątki, której widok na powrót przyprawił go o torsje.
        –  Kto?  –   zapytał z nienaturalnym wręcz spokojem, wpatrując się w nich spojrzeniem o tyle martwym, by w sekundę wyplenić charakteryzującą ich beztroskę.



        Rozważając wszelkie za i przeciw, postanowił odpuścić sobie angielski, woląc nie ryzykować, że podirytowanie wyładuje na jednym z niewielu przyzwoitych belferów. Powinien puścić mu to płazem, o ile standardowo pomoże mu z papierkową robotą. Na chwilę obecną pozostało mu tym samym zbytnio nie rzucać się w oczy. Co w Libercie stanowić zwykło prawdziwe wyzwanie, zważywszy na ilość włóczących się po korytarzach nawet po dzwonku uczniów.
        Pozbawiony większego wyboru, w najlepsze zaszył się tym samym na dachu, niedbale podpierając się o chwiejną barierkę. Promienie słoneczne delikatnie pieściły go po twarzy, wprowadzając w specyficzny stan błogości. Pozwalając zapomnieć o buzującej pod cienką warstwą skóry irytacji. Uspokajając na tyle, by z opóźnieniem zarejestrował, że ma towarzystwo. Że ktoś ośmielił się naruszyć jego sferę sacrum, dosłownie podsuwając mu pod nos pretekst, do rozładowania na sobie odrobimy kumulujących się w nim negatywnych emocji.
        Normalnie rzadko kto ośmielił się zapuszczać na dach. Z oczywistych powodów, woląc nie ryzykować niepotrzebnej potyczki z królem, który namiętnie karmił prawdopodobnie już od dłuższego czasu trawiącego swoje płuca raka. Była to wiedza raczej powszechna, doskonale znana i Michaelowi. W swoim rozkojarzeniu, nie do końca połączył jednak poszczególne fakty, kompletnie nie spodziewając się, że spotkanie, które tak gorączkowo odłożyć planował w czasie, nastąpić może tak szybko.
        Biorąc niespokojny oddech, bez większego zastanowienia ruszył w jego kierunku.
        –  Ty pieprzony!-  –   Nie trudząc się by dokończyć, w najlepsze się zamachnął, próbując kopnąć go prosto w tą parszywą gębę.
        Nie żeby niepowodzenie szczególnie go zdziwiło. Miał dobry refleks. Z uwagi na ten jeden jakże istotny szczegół, pochwycony natychmiast wyszarpał nogę z solidnego uścisku, woląc nie dawać mu nawet najmniejszej szansy, na wykręcenie jej w drugą stronę. Zamiast tego przystąpił do błyskawicznego kontrataku, za cel obierając sobie jego jako tako odsłonięty żołądek.
        –  Cholerny wykolejeniec.  –   Porzucając defensywę, całkowicie skupił się na ofensywie.   –  Nie  –   Nie myślał.   –  jestem  –   Nie czuł.   –  twoim  –   Nieszczególnie się przejmował.   –  pierdolonym  –   Uderzał na ślepo, całkowicie kontrolowany przez wściekłość.   –  wychodkiem.  –   Szczerze go nienawidził. Prawdopodobnie co najmniej raz podzielił się z nim nawet tym jakże błyskotliwym przemyśleniem.
Powrót do góry Go down
Kurokocchin

Kurokocchin

Liczba postów : 184
Join date : 10/06/2018
Age : 25
Skąd : Łódź

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#37PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyNie Lut 24, 2019 7:50 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 U6lp821
         Chodzenie po szkolnych korytarzach było naprawdę wyczerpujące, ale to ze względu na ludzi, którzy się tutaj kręcili. Niektórzy nawet śmieli się do mnie podejść, choć było widoczne, że jestem chodzącą bombą, która nie tylko szuka zaczepki, ale ma ochotę kogoś zabić. Słyszałem nawet, że Sam mnie szuka, ale zignorowałem to, tak jak całą resztę, po czym udałem się na szkolny dach. Liczyłem, że chociaż tam będę mógł spokojnie posiedzieć i przespać resztę lekcji. Niby mógłbym się urwać, ale co robiłbym na mieście zupełnie sam? Jeszcze jacyś ludzie od ojca by mnie zobaczyli, że nie ma mnie na lekcjach to jeszcze dzisiaj musiałbym słuchać tego dupka. A kij im wszystkim w dupę!
         Kiedy tylko dotarłem na miejsce, otworzyłem drzwi i nieznacząco się uśmiechnąłem. Może jednak będzie coś, a raczej ktoś, kto rozładuje mój wspaniały humor. Michael w pełnej okazałości, stał sobie jak nigdy. Czyli jednak nie jest dany mi spokój, którego tak bardzo pragnę? Zacznę zaszywać się w szkolnej piwnicy, ale kto wie... może i tam jacyś uczniowie mają swoją miejscówkę i musiałbym znosić i szczęśliwe gęby, że król jest z nimi. Żałosne, cała ta szkoła jest żałosna, uczniowie, nauczyciele i pieprzona edukacja, ah! Dobrze, że i tak na niczym mi nie zależy, byleby to skończyć, nie? Nim zdążyłem zareagować, Michael zdążył się zamachnąć, ale na szczęście powstrzymałem jego atak, który cóż... prawdopodobnie mógłby mi zrobić krzywdę. Był silny, więc nie mogłem go nawet wyśmiać, że jest słaby. Jednakże wracają... Właśnie nadepnął na minę.
         Uderzając mnie w brzuch odczuwałem ból, jednakże nie było to na tyle silne bym się teraz kulił, jak jakiś słabiak. Patrzyłem na niego, słuchałem go, zastanawiałem się czy aż tak mu przeszkadzało, że go "wyruchałem". Chyba na tyle się najebał, że na następny dzień zapomniał o tym jak sam tego chciał. Jego wkurzona mina mimo wszystko była rozbrajająca, ale odczuwając coraz większą nieprzyjemność z tych jego uderzeń, złapałem za jego przedramiona i przyciągnąłem do siebie, aby zamknąć jego gębę w namiętnym pocałunku, wdzierając się na chama językiem do środka. Nie dbałem o to, że mu się nie spodoba i będzie chciał mnie odepchnąć, ale może choć trochę wytrzeźwieje.
         Zacząłem iść do tyłu, ciągnąc go za sobą i nawet na chwilę nie przerywając pocałunku. Obróciłem nas, aby ten mógł oprzeć się wygodnie o ścianę. Przygniotłem go do niej, dłonie kładąc na jego biodrach.
- Masz rację, nie jesteś - szepnąłem. Czułem jak cała moja złość gdzieś uciekła po tym pocałunku. - Oświecę cię księżniczko, nie było żadnego seksu, ale za to jak ładnie cię zostawiłem, chcesz zobaczyć zdjęcia? - zapytałem z szerokim uśmiechem. Przemyślałem to i stwierdziłem, że nie będę go wkręcał, w końcu jakbym rozesłał zdjęcia to i tak nikt by mu nie uwierzył, że do niczego nie doszło, bo na fotografiach wyglądało to zupełnie inaczej.
- Ochłoniesz na trochę? Dzisiaj nie jest mój dzień, a mimo wszystko nie chcę też zrobić ci krzywdy, Michael - powiedziałem spokojnie i go puściłem. Jeśli będzie się awanturować to prawdopodobnie sam wybuchnę.
Powrót do góry Go down
_Jucundo_

_Jucundo_

Liczba postów : 47
Join date : 06/11/2016
Age : 105

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#38PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyPon Lut 25, 2019 12:25 am

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 53569ff96e956dddgen
        Święcie przekonany, że w podobnej sytuacji nawet Blay nie da rady niczym go zaskoczył, mentalnie skupił się na zablokowaniu ataków, które ten ewentualnie spróbować mógłby wyprowadzić. Nijak nie spodziewał się tym samym, że główne natarcie skierowane zostanie na jego usta. Napierając na niego gwałtownie i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, bez większych przeszkód przejął kontrolę nad sytuacją, wprowadzając go w stan autentycznego niedowierzania. Osłupiały, pozostał kompletnie bierny na coraz to intensywniejszy pocałunek, do siebie dochodząc dopiero pod wpływem coraz to śmielej eksplorującego nowe obszary jego jamy ustnej języka, zaczepnie zapraszając do wspólnej zabawy. Nie chciał się bawić. Szczerze mówiąc najchętniej spróbowałby mu go odgryźć. Nie żeby mógł jakoś szczególnie poruszyć szczęką, o zaciśnięciu jej na tyle, by wyrządzić permanentną szkodę już nawet nie wspominając. Pozbawiony większego wyboru, skłonił się więc ku jednej z niewielu dostępnych w tym momencie opcji.
        Przymykając powieki, w najlepsze poddał się przyjemnemu uczuciu, nieszczególnie skory do zbyt długiej pasywności. Gładząc go po karku, zacisnął na nim szczupłe palce, przyciągając go jeszcze bliżej swojego spragnionego atencji ciała. Ochoczo odpowiadając na oferowaną pieszczotę, wczuł się na tyle, by z drobnym opóźnieniem zarejestrować pozycje, w której przyszło im skończyć. Przyparł go do ściany, celowo czy też nie, próbując go tym samym osaczyć.
        Niedoczekanie.
        Z wyraźnym zniesmaczeniem marszcząc nos, splunął na bok, ostentacyjnie wręcz próbując zaznaczyć, że cała sytuacja nie znaczyła dla niego zupełnie nic. Dla lepszego efektu powinien napluć mu prosto w twarz. Skoro jednak przyszło im grać cywilizowanych, postanowił powstrzymać się przed tak przesadzonym gestem.
        –  Nie całuj mnie więcej  –   napomknął na wstępie, nie kłopocząc się o rozwinięcie całej kwestii czy choć minimalne okazanie emocji. Chłodne, nieznoszące sprzeciwu żądanie.   –  Zdjęcia?  –   podjął beznamiętnie, z trudem ignorując wcześniejszą część zdania. Skoro ze sobą nie spali, dlaczego do jasnej cholery obudził się cały upaprany? JEGO nasieniem. KURWA, naprawdę skręcało go w środku, by dosadniej wyjaśnić to poniektóre sprawy.   –  Blay...  –   Zniżając głos do wibrującego pomruku, przysunął się bliżej jego uszka, odruchowo badając siłę trzymającego go w miejscu uchwytu.   –  Dlaczego do jasnej anielki miałbyś zrobić mi jakiekolwiek zdjęcia?
        Zwątpił. W całe swoje życie, podjęte wybory, i przede wszystkim w stojącego zaledwie pół stopy przed nim człowieka. Miał też drobne problemy ze zrozumieniem kierujących nim motywów, bo co tu ukrywać - same w sobie działanie wydało mu się dość jednoznaczne. Sposób w jaki postanowił go o tym poinformować? Nieszczególnie. Nie czuł się zastraszany. Zupełnie jak gdyby powiadomienie kogoś, że weszło się w posiadanie czegoś, co w sekundzie zniszczyć mogłoby cały jego wizerunek, czyniąc nieodwracalne szkody, nie było niczym znowu takim szczególnym.
        Całkowicie przylegając plecami do chropowatej powierzchni nieszczególnie przyjemnej w dotyku ściany, zwrócił twarz ku błękitnemu niebu, z nieukrywaną rezygnacją na nowo przymykając powieki. Miał dość podchodów. Choć raz w swoim życiu, potrzebował konkretów.
        –  Czego chcesz, by zniknęły?
Powrót do góry Go down
Kurokocchin

Kurokocchin

Liczba postów : 184
Join date : 10/06/2018
Age : 25
Skąd : Łódź

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#39PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptySob Mar 02, 2019 9:29 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 U6lp821
        To najlepszy sposób by zamknąć jego buzię, choć miał ładną barwę głosu to i tak nie miałem ochoty słuchać jego narzekań, w końcu tak naprawdę nic wielkiego się nie stało, chyba że tak to wyglądało jedynie z mojego punktu widzenia. Cóż, to teraz nie jest ważne...
        Prychnąłem rozbawiony, po czym odwróciłem wzrok. Miałem go nie całować? Jeszcze kilka minut temu nie narzekał, nawet mnie nie odepchnął, a wręcz przeciwnie, przyciągnął do siebie jeszcze bardziej.
- Tak, zdjęcia, wiesz, takie ładne, erotyczne - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Nie, ani trochę nie poprawił mi się humor, nadal byłem wściekły na swojego ojca, a przez to obrywało się innym, jednakże jeśli chodziło o droczenie się z Mikem to już inna sprawa, lubiłem to, więc nic dziwnego, że choć trochę pojawiał mi się uśmiech na twarzy.
        Przymknąłem powieki, nie odsuwając się od niego nawet na milimetr. Oj, źle pogrywał mówiąc do mnie takim głosikiem. Niepotrzebnie się nakręcam, bo przecież niczego nie oczekuję, ale można spróbować, prawda?
- Dla urozmaicenia sobie życia? Żeby tobie je zniszczyć? Hm, dopowiedz sobie co chcesz, Michael - powiedziałem, po czym wyciągnąłem telefon, aby pokazać mu piękne fotografie. Miałem do tego talent, choć było panujący półmrok w jego pokoju, więc było to naprawdę kłopotliwe, ale na jego nieszczęście było dokładnie widać kto leży na łóżku. - Mam wszystko zgrane, więc jak rozwalisz telefon to nadal mam na ciebie hak - uśmiechnąłem się uroczo, po czym schowałem smartfona do tylnej kieszeni spodni.
        Ułożyłem dłoń na jego policzku i potarłem kciukiem po miękkiej skórze. Czego chciałem? Było wiele rzeczy, ale chciałem jeszcze bardziej doprowadzić go do dna, choć to on chciał mnie zniszczyć, prawda? Nie ma za wiele czasu, jak tak dalej pójdzie to on szybciej skończy jako szkolna dziwka.
- Prosty układ, seks, ale niejednorazowy, co jakiś czas. Musisz zapłacić za te zdjęcia i imprezę - powiedziałem bez żadnego owijania w bawełnę. - Nie ładnie tak przed kimś zasypiać, gdy samemu się mu proponuje łóżko - dodałem, po czym zbliżyłem usta do jego ucha, zaś jedną dłoń wsunąłem pod jego koszulkę. - Prosty układ, prawda? Obaj będziemy mieć z tego przyjemność, a ty dodatkowo nie zostaniesz pośmiewiskiem wśród wszystkich. Pstryknięciem mogę zmienić twoje życie w piekło - wyszeptałem, zjeżdżając ustami na jego szyję. Odepchnie mnie, trudno, dam mu czas na przemyślenie, ale wierzę, że podejmie dobrą decyzję, a jak nie, to cóż, nawet najbliżsi się od niego odwrócą, ma to gwarantowane.
Wyprostowałem się, aby spojrzeć w jego oczy, po czym uśmiechnąłem się zadziornie.
- Mogę dać ci czas do przemyślenia, ale chyba sam wiesz co jest dla ciebie korzystniejsze - powiedziałem, po czym kciukiem musnąłem jego prawy sutek. Niech nie myśli, że tak go łatwo puszczę. Nie wiem czemu akurat on, ale tak to już chyba jest, że wrogów trzyma się jeszcze bliżej.
Powrót do góry Go down
_Jucundo_

_Jucundo_

Liczba postów : 47
Join date : 06/11/2016
Age : 105

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#40PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptyCzw Mar 14, 2019 3:58 pm

psuję jak mogę ;;
○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 53569ff96e956dddgen

        Pomimo niekorzystnego obrotu sytuacji, czuł się aż nadto odprężony. Groźby, szantaże, wymuszenia, koegzystowanie z Blayem - do tych rzeczy był przyzwyczajony. Fakt, że coś tak istotnego jak przelecenie swojego nemezis nie umknęło jego uwadze, wystarczyło, by przywrócić mu spokój. Wściekłość zupełnie opuściła jego ciało, uświadamiając mu, że wynikała z jednego z bardziej absurdalnych powodów, o jakich śmiałby pomyśleć. Chciał pamiętać. Nie po to, by z ckliwością rozmyślać o tym po nocach, czy rzeczywiście coś z tego wynieść. Pamiętać, by po fakcie jasno i wyraźnie oznajmić mężczyźnie, że nijak nie zmieniło to jego życia. Że seks znaczy dla niego równie niewiele co sama w sobie jego osoba. Że jeśli chce go złamać, będzie musiał znacznie bardziej się postarać.

        Trwając niewzruszenie, bez większych oporów pozwolił mu się dotykać, ostrożnie rozważając wypowiadane przez niego słowa. Mógł zamknąć mu usta czy też wyprzeć się każdego z zarzutów, jednak zdjęcia... pozbycie się zdjęć stanowiło odrobinę trudniejsze wyzwanie. Zwłaszcza jeśli zabezpieczył się w kopie. Widocznie do pionu sprowadzić mu go przyjdzie z przegranej pozycji.

        –  Chcesz mnie pieprzyć?  –  Działając bez zastanowienia, jednym porządnym kopniakiem zwalił go z nóg, kurczowo uczepiwszy się szczupłych ramion, by dodatkowo przeważyć jego zmysł równowagi. Z lubością przysłuchując się głuchemu odgłosowi towarzyszącemu upadkowi i jak najbardziej nieprzyjemnemu spotkaniu z twardym betonem, całkowicie zamortyzował siłę uderzenia spoczywającym pod sobą ciałem.  –  Na tyle, by spróbować to na mnie wymusić?  –  Pozwalając mu odzyskać rezon, z zimną krwią przyjął zaciskającą się na jego gardle - znacznie mocniej niż było to konieczne - dłoń. Powalając go na ziemię, dopuścił do siebie możliwość podobnego rozwoju wypadków. Nie dzieląc się z nimi swoimi intencjami czy zamiarami, nie mógł liczyć na nic mniej. Nie, gdy obaj słynęli ze swej nieprzewidywalności i zamiłowania do agresji.  –  Droga wolna  –  wychrypiał niewyraźnie, zmuszając go do poluźnienia chwytu.  –  O ile potrafisz trzymać gębę na kłódkę, zamiast rozgłaszać to na prawo i lewo  –  Inaczej zupełnie mijało się to z celem.  –  pozwolę ci sobie poużywać.  –  Jak dla potwierdzenia własnych słów, ulokował dłoń na jego kroczu, zaczepnie ściskając. –Za każdym razem gdy dochodzisz, usuwasz jedno zdjęcie i wszelkie jego kopie. Bez dorabiania i oszukiwania.  –  Rytmicznie poruszając palcami, wygodniej rozsiadł się na jego kolanach.  –  Zgoda?  –  zapytał z udawaną potulnością, doskonale świadom, że ów układ zapoczątkuje jedną z zacieklejszych potyczek o dominacje. Z przyjemnością udowodni mu, że nawet posuwany, nigdy w pełni się mu nie podporządkuje.

        Doczekując się jako takiej zgody, pozwolił mu podnieść się do pozycji siedzącej, nie widząc większego sensu w trzymaniu go wyłożonym jak kłoda. Chciał, by go dotknął. By zobaczył, że nawet tak nietypowa sytuacja nie zbiła go z tropu. Że najzwyczajniej w świecie nie trafił z groźbą, łudząc się, że w ten sposób szybciej się znudzi i zostawi go w świętym spokoju. Nie będzie on niego uciekał ani błagał, by zostawił go w świętym spokoju. Nie był kruchy czy delikatny. W niczym nie przypominał żadnego z jego popleczników czy kochanków podążających za nim jak za Bogiem. Przy pierwszej lepszej okazji - uprzednio pozbywszy się wszystkiego, co mogłoby mu zaszkodzić - wbije mu nóż w plecy. Zdecydowanie chciał, by blondynek o tym pamiętał.

        Pomagając mu częściowo pozbyć się spodni, samoistnie się do niego zbliżył, przylegając ciałem do ładnie umięśnionego torsu. Na tyle blisko, by jego ciepły oddech przyjemnie połaskotał go po szyi. Zdecydowanie za blisko. Zapowiada się ciekawie, pomyślał, wracając dłonią do pulsującej zaraz pod sobą męskości. Nie był naiwny. Wiedział, że niezależnie od tego, jak bardzo aktualnie wydaje się chcieć go posiąść, sam w sobie akt nie znaczy dla niego wiele więcej, niż dla niego samego. Prawdopodobnie chciał go jedynie upokorzyć. Podporządkować swojej osobie i przypomnieć, kto tak naprawdę ma tutaj kontrolę. W to ostatnie szczerze śmiał wątpić, zważywszy, że w najlepsze pomagał mu się właśnie onanizować.

        Doprowadzając go do godnego podziwu stanu gotowości, niechętnie wyzwolił się z przytrzymującego go w miejscu uścisku, zrywając się na równe nogi. Mógł być młody czy głupi, jednak z pewnością nie zamierzał zarazić się czymś od Blaya. Nie dla jednego, nic nieznaczącego ruchanka. Z tym też postanowieniem ruszył w kierunku prowizorycznej skrytki, którą jeden ze śmiałków postanowił ulokować akurat na dachu, na którym prawdopodobniej z powodu jego czy Tremblaya, nigdy więcej nie postawił stopy. Tym lepiej dla nich.

        Znajdując wciąż nieotwartą paczę gumek, bez słowa rzucił ją swojemu towarzyszowi, wymownie opierając się o ścianę. Otoczeni głównie nieszczególnie sprzyjającym harcom betonem; bez lubrykatu, musieli jakoś sobie radzić. W tym wypadku znaczyło to zaś tyle, że mając jako taki wybór, na straty spisać woli swoje plecy niż kolana czy tyłek. Też mi decyzja.

        –  Tu mi dobrze  –  oznajmił beznamiętnie, nieśpiesznie pozbywając się spodni. Skoro tak bardzo chce się z nim zabawiać, przyzwyczaić będzie się musiał, że prawdopodobnie nigdy nie pójdzie mu na rękę. Chociażby dla samego faktu bycia w opozycji do jego osoby.
Powrót do góry Go down
Kurokocchin

Kurokocchin

Liczba postów : 184
Join date : 10/06/2018
Age : 25
Skąd : Łódź

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#41PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 EmptySob Mar 16, 2019 6:01 pm

○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 U6lp821
Syknąłem, kiedy uderzyłem o beton. Niby nie było to aż tak bolesne bym się wił, ale jednak byłem zaskoczony jego ruchem w tym kierunku, ale nawet mnie to śmieszyło. W ogóle nasze relacje były śmieszne i cholernie pojebane, ale cóż... Czy to ważne by ktokolwiek inny je zrozumiał? Niekoniecznie.
- Chcę dostać to, czego nie mogłem, bo ktoś się najebał, a gwałcicielem nie jestem - powiedziałem. Choć miałem wtedy ochotę go wypieprzyć to jednak nie byłbym do tego zdolny, ponieważ siłą nic nie biorą, a przynajmniej nie zamierzam bawić się w gwałt, choć pewnie i to uszłoby mi płazem, ale po co robić sobie już problemów w liceum? Wolę wziąć to, co mi się należy głupim szantażem, choć pewnie i tak tych zdjęć nie rozesłałbym nikomu, bo po jaką cholerę mam się dzielić takimi widokami z kimś innym?
Uścisk palców na moje szyi był dość mocny, ale też nie przesadzony. Co prawda, moja twarz była wykrzywiona, ale trudno się w takim momencie uśmiechać. Zdolny byłby do wszystkiego, ale pewnie zdążyłbym się obronić przed tą kicią.
- Zgodziłeś się szybciej niż się tego spodziewałem, Mike - zaśmiałem się, kiedy potarłem swoją szyję i spojrzałem na niego z uśmiechem. W końcu jednak podniosłem się do siadu, gdyż twardość podłoża niekorzystnie wpływało na moje plecy. - Więc takie są twoje warunki? - zapytałem, ale nie oczekiwałem odpowiedzi. Nawet jak się zgodzę na ten układ to nie ma pewności, że zdjęcia znikną, bo jakby miał to kontrolować? Jest to wręcz niemożliwe, gdyż do swojego domu go nie wpuszczę. Co jak co, ale nie dość, że zostałby przeszukany to jeszcze natknąłby się na mojego ojca, co za każdym razem unikam, dlatego nikt oprócz Sam'a nie ma prawa tam wejść. - Niech ci będzie, ale zdajesz sobie sprawę, że to może się baardzo dłużyć? W końcu mało tych zdjęć nie posiadam - uśmiechnąłem się, po czym oblizałem usta. Jeszcze go zniszczę, uzależnię od siebie... Ale czy właśnie tego chciałem? Mieć na głowie kogoś tak problematycznego plus Victor... On tak po prostu mnie nie odpuści, choć nigdy nic mu nie obiecywałem, ale kto wie, może nawet jakiś trójkącik by się z tego ułożył.
Ponownie znalazłem się plecami na betonie i dałem mu zupełnie wolną rękę, choć było to ryzykowane. Nie chciałem go jednak powstrzymywać, gdyż zaraz miałem dostać to, co chciałem. Zagryzłem dolną wargę, czując dłoń na swoim przyrodzeniu. Było to tak przyjemne, że aż trudno było mi powstrzymać krótkiego sapnięcia. Czułem jak jego smukłe palce poruszając się na moim członku i było to przyjemne, lecz wolałem, kiedy robił to ustami, jak wtedy podczas ustawki. To jednak błogie uczucie zaraz mnie opuściło, pozostawiając mnie w pełnej gotowości. Z trudem podniosłem się na równe nogi, kiedy ten ze mnie zszedł i spojrzałem gdzie się wybiera. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że ktoś na dachu ma skrytkę, ale teraz powinienem mu w duchu podziękować, choć i coś nawilżającego by się przydało. Może od teraz powinienem zainwestować w jednorazowe lubrykanty? Ślina niby wystarczy, ale nigdy się nie ma tej pewności czy będzie aż tak gładko szło.
- Pozwolisz mi patrzeć na swoją twarz? Jestem zaskoczony - zaśmiałem się, nakładając gumkę na penisa. - Muszę kupić większe, cholera, jak później nie zejdzie to cię zajebę - powiedziałem. Nie została nałożona do końca, ale skoro chciał z gumką to jakoś to przeżyję, nie takie rzeczy się robi by nie złapać żadnego choróbska, w końcu nie wiem ile miał wcześniej w sobie kutasów.
Podszedłem do niego, po czym jednym sprawnym ruchem obróciłem go do siebie plecami.
- Mimo wszystko, tym razem nie mam ochoty oglądać twojej gęby - szepnąłem do jego ucha, wypinając jego tyłek przez co mogłem się spokojnie o niego otrzeć. - Może następnym razem - dodałem i polizałem jego kark, aby zaraz palce prawej dłoni znalazły się przy jego ustach. - Lepsza twoja ślina, niż gdyby moja się tam znalazła, prawda? - powiedziałem i rozchyliłem jego usta, po czym wsunąłem palce do buzi Mike'a.
Docisnąłem go bardziej do ściany, całując jego szyję, zaś druga ręka znalazła się przy jego sutku za który zaraz zacząłem ciągnąć i kręcić między palcami. Nie dbałem o to czy się wścieknie czy nie po zostawieniu malinek na jego ciele, jak inni się dowiedzą, trudno, ale niech każdy wie, że Mike jest przez kogoś ruchany.
Kiedy palce były wystarczająco poślinione, wsunąłem najpierw pierwszego, aby mógł się przyzwyczaić. Choć byłem czasami agresywny to i potrafiłem być delikatny. Po chwili dołączyłem drugiego palca, a po jakimś czasie trzeciego. Chciałem go jak najlepiej rozciągnąć, aby nie czuł bólu.
- Jak będzie bolało to mów, nie będę aż takim sukinsynem - powiedziałem, aby miał tą świadomość, że mimo wszystko nie zrobię mu krzywdy, ale musi dać mi znać. Wyciągnąłem z niego palce, po czym rozsmarowałem resztę śliny na swoim członku. Naparłem główką na jego dziurkę, po czym powoli zacząłem się w wsuwać do momentu aż nie znalazłem się cały.
- Boli? - zapytałem, szepcząc do jego ucha. Mimo, że go rozciągałem to i tak był nieco ciasny, dlatego mógł odczuwać ból.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty
#42PisanieTemat: Re: ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○   ○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○ - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
○ play dirty ○ 2os. ○ b.n. ○ szkolne ○ ⚣ ○
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» i don't need your help • 2os • bn • boys love • szkolne

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Escriptors :: Opowiadania grupowe :: Dwuosobowe-
Skocz do: