✗Pieseł (2os; yaoi;bn)

Imię ~ Hashi
Nazwisko ~ A kij wie
Wiek ~ 18 lat, a przynajmniej fizyczny
Pochodzenie ~ Japońskie
Status społeczny ~ Były pieseł ;-;
Data urodzenia ~ 14 sierpnia, bodajże
Znak zodiaku ~ Lew
Orientacja ~ Homoseksualny



Wzrost ~ 168 cm!
Waga ~ 60kg
Kolor włosów ~ Blond
Kolor oczu ~ Szare
Znaki szczególne ~ lekkie poparzenie na prawym ramieniu.

|
| godność ~ Soul Same  ~
| ksywka ~ Chodzące zwłoki~ || wiek ~ dziewiętnaście lat || zodiak ~ lajon |

| w wolnych chwilach ~ wyrywa dupy i ucieka przed swoją sąsiadką |

| dorywczo ~ robi za błazna pod stokrotką, opiekuje się zabranym z ulicy chłopakiem |

Jest tak cholernie zimno, że ja tutaj gdzieś pierdolnę. Gdzie jest moje cieplutkie futerko? Gdzie jest mój słodziutki ogonek. I gdzie, do cholerny jasnej są moje uszka? I mój pyszczek! No co ja mam teraz zrobić!? Cholerny woźny. Powiedział, że żebym był znowu psem mam zrobić sto uczynków dobrych. Ja!? A co ja takiego złego narobiłem! Tylko i wyłącznie czasem kogoś osikałem, albo zabierałem dzieciom cukierki... Ale to były moje zwierzęce tony, nie ja!
Cale szczęście dał mi chociaż coś do ubrania.
Boże, jak zimno.
Siedząc w ziemie, w dziesięciostopniowym mrozie, ubrany jedynie w koszulkę, spodnie i jakieś buty przypominające te takie "trampki", co niby ludzie mówią, nie wiem, czy do jutra przeżyję. W dodatku na ręce mam jakiś licznik, który mnie wkurwia!
Usiadłem gdzies w jakiejś wnęce, żeby tylko śnieg się na mnie nie sypał. Skuliłem się i przytuliłem kolana do siebie, zakrywając je koszulką. Oby to mi jakoś pomogło. Schowałem ręce do środka i pocierałem zimne rączki. Gdzie są moje łapki!? No ja nieeee chccęęęęęęęęęęęę!

Wiem, że to może trochę durne, ale ja się trząść zacząłem. Dostałem ciarek na całych rękach, karku, twarzy ,wszędzie no! Pewnie gdybym nawet spojrzał do spodni to tam też miałbym ciarki.
W pewnym momencie do mnie podszedł jakiś facet. Wystawiłem w jego kierunku głowę i obwąchałem go, jednak nic szczególnego nie wyczułem.
- Nie? - zapytałem i odchrząknąłem. - Znaczy... tak wyszło - mruknąłem, po czym dotknąłem swojej szyi. Ha! Dalej nikt mi obroży nie założył, taki plus całej sytuacji. Chociaż tyle, c'nie?
Przysunąłem się znowu do niego. Śmierdzi piwskiem. I kimś jeszcze. Ktoś się o niego ocierał, czy coś... A chuj tam go wie.
Zamarznę tutaj zaraz.

Spojrzałem na niego i kiedy ten nagle zarzucił mi swoja kurtką, mój wyraz twarzy zmienił się dosłownie na to, co on powiedział. Jest idiotą. Ja wcale tego nie potrzebuję. Nie chcę, ja chcę swoje futerko, nie jakąś zasraną kurtkę.
Ale... Była ona tak ciepła, że od razu wyciągnąłem rączki z koszulki i włożyłem je do za dużych rękawów.
- Nie mam domu - mruknąłem ciszej, niż myślałem, że to powiem. - Jestem bezpański - odpowiedziałem już nieco dumniej, po czym zagryzłem wargę. Przytuliłem się do materiału, który w końcu zaczął mnie ogrzewać i uśmiechnąłem delikatnie.
Jakie to mięciutkie! Ale i tak ja chcę swoje futro.
Westchnąłem cicho i wyciągnąłem nogi z koszulki, wstając. E... Wyższy jest. I to jak cholera.

Kiedy powiedział, że idziemy do niego chciałem zaprotestować, ale w sumie... Ciepełko, da mi jeść... Fajnie. Ja się zgadzam, jak najbardziej.
Poszedłem grzecznie, jednak potem szedłem z tyłu. Aż w końcu ten otworzył przede mną bramę. Wlazłem do środka, po czym ładnie ściągnąłem butki. Potem kurtkę i poszedłem grzecznie do góry.
Potem wszedłem do jakiegoś pokoju, który wyglądał na jego i położyłem się na mięciutkim łożeczku. No, jak mi fajnie i jak mi dobrze.
Ściągnąłem spodnie, bo są w chuj niewygodne, potem koszulkę i zawinąłem się w kulkę na brzegu łóżka, podpierając sobie przedramieniem głowę. O jak mi dobrze.
- Podrapiesz mnie? - zapytałem ładnie, robiąc do chłopaka maślane oczka.

Zdziwiłem się, kiedy powiedział, że idzie sobie spać do salonu. Ale czemu! Mógłbys spać ze mną i dać mi swoje ciepełko!
Westchnąłem cicho i położyłem się do łóżka, jednak zaraz przestało chcieć mi się spać. No przecież ja sam nie zasnę! Zawsze spałem z kimś. I najczęściej była to ta ładna Rosa, którą rodzinka wywaliła, bo dzieciak miał problemy z sierścią. I my razem zawsze spaliśmy!
Pokręciłem się długi czas w łóżku, aż w końcu wstałem i zszedłem na dół. Położyłem się obok chłopaka i zaskamlałem.
- Chodź ze mną - poprosiłem i wyciągnąłem do niego rękę. - Sam nie zasnę - dodałem po chwili, zagryzając wargę.