Escriptors
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
Indeks  FAQFAQ  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#26PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyNie Gru 16, 2018 3:53 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Porpentine stał bezradny, niezbyt rozumiejąc, co się właśnie rozgrywa przed nim. W osłupieniu przyglądał się drzewu genealogicznemu, którego dokładną kopię zbadał już w piwnicy domu Yusufa Kamy. Zmarły brat Lety umknął wtedy jego uwadze. Czuł, jak za jego plecami Newton porusza się, a następnie przemieszcza w stronę Credence’a. Był nadzwyczaj spokojny, wręcz emanujący kojącym uspokojeniem, które udzielało się także Goldsteinowi. Skoro Corvus już nie żył, Kama nie miał powodu, by skrzywdzić przerażonego chłopaka.
Goldstein zacisnął pięść na różdżce, tym razem jednak nie celującej w nikogo. Nie wiedział, co ma teraz zrobić. Odnalazł Credence’a, jak planował, ale… co dalej? Nigdy nie myślał tak daleko wprzód.

Trzask teleportacji zwrócił uwagę wszystkich. Na środku pojawiła się dwójka mężczyzn. Skoro tylko Porpentine zauważył swojego brata, całego i zdrowego - rzucił się ku niemu i porwał w ramiona. Położył mu dłonie na policzkach i upewnił się, że wszystko w porządku.
Gdyby Queenie’mu coś się stało, Tini nigdy by sobie tego nie wybaczył. Obiecał rodzicom, że żaden z tych jego złotych włosów mu z głowy nie spadnie.

Chwila euforii nie trwała długo, gdyż Jacob poinformował wszystkich o ucieczce Grindelwalda.
Za nimi otworzyły się ukryte uprzednio drzwi. Auror spojrzał pytająco na Scamandera, który skinął głową. Wciąż trzymając kurczowo dłoń młodego Goldsteina, Porpentine przekroczył próg.

Znaleźli się w ogromnej auli pełnej niebieskich ogni, rozświetlających twarze zebranych popleczników Gellerta Grindelwalda. Czarodzieje tłoczyli się i wesoło rozprawiali. Od grupki najbliżej nich usłyszał podekscytowane próby przekonania jednego z nich, który najwyraźniej nadal się wahał. Zapewniali go, że pod koniec tego spotkania będzie już jasno rozumiał wyższy cel Grindelwalda.
Dłoń blondyna poluzowała się, a następnie puściła Porpentine’a. Z paniką w oczach spojrzał w kierunku, w którym Quinn ciągnął Jacoba. Ostatnim, czego teraz chciał, było zgubienie go w tłumie popleczników terrorysty. Widząc, że nie dopcha się do dwójki, odszukał wzrokiem Newta i to do niego podszedł, wciąż jeszcze mając na oku swego braciszka. Tak jak bardzo darzył Kowalskiego bezgraniczną sympatią, tak wiedział, że nie będzie w stanie zapewnić Queenie’mu ochrony w żadnym stopniu. Był niemagiem otoczonym przez czarodziejów wrogich niemagom.

W końcu rozmowy ustały, a na centralnej scenie pojawił się on - Gellert Grindelwald. Człowiek, którego rok temu wraz z Newtonem schwytali. Człowiek, którego MACUSA nie doceniła i pozwoliła uciec. Wśród grupki wokół czarnoksiężnika, Porpentine dostrzegł znajomą twarz, której obecność oznajmiła mu, jak zbrodniarz zdołał uciec.
– Abernathy… – wyszeptał odruchowo z załamaniem w głosie. Ku niemu na moment odwrócił się Newton, który zdołał poznać ów czarodzieja.
Wszystko jasne…

Cisza została przerwana przywitaniem się przez Grindelwalda.

Przyszliście tutaj z pragnienia oraz z wiedzy, że dawne zwyczaje nam mnie służą – zaczął, a Goldsteina przebiegł dreszcz po plecach. Spojrzał w stronę swojego brata, który wyglądał na zainteresowanego, co go mocno zaniepokoiło. – Przyszliście, bo pragniecie czegoś nowego, innego. Ludzie mówią, że nienawidzę Les Non-Magiques. Mugoli. Niemagicznych. Nieczarujących. Nie nienawidzę ich – uśmiechnął się, co spowodowało falę dyskretnych uśmiechów wśród słuchających. Także na ustach Quinna pojawiło się coś w rodzaju podekscytowania, gdy nachylał się do Jacoba. – Nie walczę z nienawiści! Twierdzę, że mugole nie są gorsi, ale inni. Nie są niewarci, ale innej wartości – głos roznosił się echem po komnacie. Za nim krążyła trójka innych czarodziejów, zdecydowanie zadowolonych z efektu, jaki Grindelwald wywierał na ludziach. – Magia kwitnie jedynie w niezwykłych duszach. Jest zagwarantowana dla tych, którzy żyją dla wyższych wartości – rozmarzenie przebiegło po bladej twarzy czarodzieja. – Ah, jaki świat moglibyśmy stworzyć. Dla całej społeczności! My, którzy żyjemy dla wolności, prawdy i miłości.

Grindelwald zamachał różdżką ukazując nad głowami widzów wizję okrutnej wojny, którą spowodować mają niemagiczni, jeśli nadal pozostawieni będą sami sobie. Głosy oburzenia przetoczyły się falą po widowni, a Porpentine zmarszczył brwi.

Okropne, prawda? Ich arogancja jest kluczem do naszej wygranej – kontynuował białowłosy czarodziej. Za nim Abernathy wymienił porozumiewawcze tryumfujące spojrzenie z jakąś ciemnowłosą Francuzką.

Gdzieś z przodu rozległ się krzyk i mignęło zielone światło. Wiedźma padła na ziemię martwa. Goldstein rozejrzał się teraz uważniej po tłumie. W niektórych osobnikach dostrzegł udających zwolenników francuskich aurorów, którzy dla wprawnego oka wyróżniali się. Tłum zakotłował się.
Sytuacja oczywiście została wykorzystana przez Grondelwalda, który oznajmił, że jego armia nie zabija niewinnych, robiąc przy tym teatralnie smutną minę. Ukryci aurorzy zaczęli denerwować się.

Moi bracia, moje siostry! Zegar przyspieszył. Nadszedł moment, byśmy zajęli nasze należyte miejsce w świecie, gdzie czarodzieje są wolni! – cień szaleństwa przebiegł przez twarz Grindelwalda. – Dołączcie do mnie, albo umrzyjcie.
Z podłogi buchnęły ogromne niemieskie płomienie, odcinające okrągłą scenę od widowni. Ludzie zaczęli rzucać się ku niemu. Ci, którym udało się pokonać je, byli deportowani przez rozszalałego Grindelwalda. Inni ginęli w agonii w płomieniach.

Kątem oka Porpentine zauważył blond czuprynę swego brata, który kierował się w stronę płomieni. Przekonywał o czymś zawzięcie Kowalskiego, a w oczach miał lśniące łzy. Goldstein nie był w stanie się poruszyć.
Gdy Quinn dotarł do płomieni, po policzku Tiniego spłynęła pojedyncza łza.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#27PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyPon Gru 17, 2018 12:19 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Serce Newta coraz bardziej dogłębniej trawiła nienawiść, gdy słuchał czarnoksiężnika i jego obłudnych słów. Wszystko to, co mówił było jedynie jego jednostronną opinią, chorą utopią, ukrytym za fasadą złem.
Newt nie mógł uwierzyć w to, że ludzie potrafili słuchać go i wierzyć we wszystko, co im wciskał bez mrugnięcia okiem.
Niemożliwe… – szepnął w trwodze Scamander, gdy nad ich głowami pojawiły się makabryczne obrazy wojny.
Newt podążył spojrzeniem do twarzy Porpentine’a, którego to rysy były napięte. Mężczyzna usilnie próbował zachować spokój, wiedząc, że panika w niczym nie pomoże.
Dłoń Newtona ponownie podążyła do tej Amerykanina i zacisnęła się na niej pokrzepiająco.
Czarodziej nie był do końca pewien czy robi to dla Tiniego, czy dla siebie i ze względu na własny strach.
Nie odchodź ode mnie na krok – powiedział niemal do siebie Newt, spoglądając w ziemię.
Był w stanie z całą pewnością stwierdzić, że zaraz zdarzy się coś okropnego i nie wiedział jak zachowa się w obliczu zagrożenia życia swojego towarzysza.
Chciał go chronić.
Za wszelką cenę.

Nie musieli czekać długo, bowiem panika wybuchła wraz z przybyciem Aurorów w tym…Tezeusza.
Na widok mężczyzny, twarz Newta zbledła ze strachu. Od dawna nie był z bratem blisko, ale nie mógł znieść myśli o tym, że musiałby patrzeć jak Gellert morduje starszego Scamandera.

Jedna z czarownic wspierających działania Grindelwalda wystąpiła z szeregu i wskazała oskarżycielsko na jednego z Aurorów, który w akcie paniki wystrzelił ze swojej różdżki klątwę, zabijając dziewczynę na miejscu.
Zapanowało poruszenie. Ludzie poczęli sięgać po różdżki, deptać po sobie i przepychać się w kierunku ognia lub uciekając przed nim.
Newt również sięgnął po swoją różdżkę, nie chcąc by ogień dotarł do nich. Gdy jednak spróbował się ruszyć – okazało się, że Tini ma zupełnie inne plany.
Mężczyzna stał nieruchomo i wpatrywał się martwo w punkt u dołu auli, gdzie rozgrywała się dramatyczna scena między Jacobem Kowalskim a Quinnem – jedno z nich próbowało przekonać drugie do tego, by nie popełniało straszliwego błędu.
Tini – zawołał Newt swojego towarzysza, ale ten nadal ani drgnął. – Tini, proszę cię – powtórzył, tym razem błagalnym tonem.
Newt patrzył jak po policzku mężczyzny spływa pojedyncza łza.
W tym samym czasie coś wybuchło u góry sali i zwróciło uwagę Scamandera.
Tam zobaczył Letę, która pomagała wstać rannemu Tezeuszowi z ziemi.
Kolejne spojrzenie magizoologa podążyło do Grindelwalda, który swoją uwagę ulokował na Lecie.
Newton wiedział, że czarnoksiężnik pragnie tego, by ta znalazła się w jego szeregach.

Musimy stąd uciekać – powiedział Newt, zbliżając się do Tiniego i ujmują jego oblicze w swoje dwie ręce, a następnie przyciskając jego czoło do swojego własnego. – Pójdziesz za mną?

***

Jego dzikie spojrzenie przyciągało Letę Lestrange, próbowało zwrócić na siebie jej uwagę.
Wiedział, że kobieta doskonale wie, czego on pragnie.
Obserwował ze znikomym przejęciem jak Leta pomaga podnieść się Tezeuszowi Scamanderowi z ziemi, jak dopada go jego młodszy brat, jak brat Quinna zmaga się z płomieniami, stara się by nie skrzywdziły nikogo.
Najbardziej zaciętą wojowniczką była Leta.
– Przyłącz się do mnie, panno Lestrange – zawołał Gellert, uśmiechając się do niej zachęcająco.
Ta jednak posłała mu dumne i butne spojrzenie, a następnie wycelowała swoją różdżkę prosto w niego.
– Nigdy – syknęła Leta i posłała paskudną klątwę w jego stronę.
Ogień pochłonął jej skutki i błyskawicznie podążył po czarownicę, by strawić ją swoim magicznym żarem.
Nie było mu to dane bowiem, by chronić Letę, Tezeusz wskoczył przed nią, spychając kobietę na bok.
Dało się słyszeć pełen bólu krzyk młodszego ze Scamanderów, gdy ciało jego brata zajęło się płomieniami.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#28PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyPon Gru 17, 2018 9:37 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Porpentine nie słyszał prósb towarzysza. Przerażonym wzrokiem obserwował, jak jego braciszek przechodzi na drugą stronę piekielnego ognia i zostaje radosnym uśmiechem powitany przez Grindelwalda, po czym deportowany w niewiadome miejsce, wraz z resztą popleczników czarnoksiężnika. Odwrócony przez Newta siłą, nadal tkwił w osłupieniu. Dopiero gdy obie dłonie Scamandera znalazły się na jego policzkach, a ich czoła zetknęły się - oprzytomniał. Czule złapał przegub mężczyzny.
– Nie martw się o to – szepnął, gdyż na nic głośniejszego nie było go stać.

Agonalny krzyk skupił uwagę Goldsteina, ostatecznie przywracając do rzeczywistości. Tezeusz wił się po ziemi, od pasa w dół trawiony przez płomienie. Porpentine podbiegł do spanikowanej Lety i rozkazał jej zabrać stąd Jacoba Kowalskiego w bezpieczne miejsce. Sam nie mógł sprawdzić stanu przyjaciela, gdyż miał teraz ważniejszą rzecz. Obaj jednakże stracili właśnie ukochaną osobę.
Nachylił się nad starszym Scamanderem i nakazał zachować zimną krew. Aurorzy wiedzieli, że ogień ugasić mógłby jedynie jego twórca, który nie miał takiego zamiaru. Miał więc tylko jedno rozwiązanie, a przynajmniej tylko tyle przychodziło mu teraz do głowy.

– Trzymaj się – powiedział najspokojniejszym tonem, na jaki mógł się zdobyć w takowej sytuacji. Położył rękę na ramieniu mężczyzny. Nie był pewien czy to zaklęcie zadziała tak, jak by chciał. Musiał jednak działać szybko, gdyż za chwilę ogień mógł zająć go całego.

– Diffindo – szepnął, celując różdżką w płonącą nogę. Ta, odcięta, potoczyła się na bok i ostatecznie spłonęła. – Przepraszam – powiedział. Musieli stąd uciekać, nim unieruchomionego Tezeusza ponownie dosięgnie ogień.

Przetarł twarz. Oby to zadziałało.
Rozejrzał się dookoła. Newt i Leta zdawali się być bez szwanku, choć ledwo unikali rozszalałych płomieni. Jacob był bezpieczny gdzieś daleko. Przerażeni aurorzy deportowali się jeden po drugim. Po Yusufie Kamie nie było śladu, podobnie z Grindelwaldem, który zdołał już zwinąć swoich ludzi i deportować się w swe demoniczne leże. Poza tym, miejsce było pełne jedynie martwych korpusów.
Mauzoleum skazane było na spłonięcie i nic nie mogli z tym zrobić.
Mogli jedynie ratować siebie.

Porpentine krzyknął do Newta i Lety, żeby deportowała się na zewnątrz, po czym sam to zrobił, kurczowo trzymając ramię wijącego się z bólu mężczyzny. Nim deportują się do bezpiecznego lokum, musieli ustalić, czy szalone ognie nie przemieszczą się poza obręb cmentarza. Chociaż Grindelwald raczej nie miał w planach zamordować wszystkich mieszkańców Paryża, a uformować armię, to człowiek ten był nieprzewidywalny.
Na zewnątrz szczęśliwie nie wyglądało to tak fatalnie, jak wydawało się w środku, gdzie rozegrała się makabryczna scena. Płomienie posiadły cały gmach i powoli zapadały się razem ze sklepieniami. Niemagiczni powinni uznać to za zwykłe podpalenie, czy jakiś wybuch gazu. W najgorszym przypadku zostanie wszczęte dokładne śledztwo, które i tak niczego nie wykaże.

Leta skoro tylko pojawiła się na zewnątrz, dopadła swego narzeczonego, próbując zaklęć przeciwbólowych. Potrzebny mu był jednak ktoś znacznie bardziej doświadczony na tym polu.
Od razu dołączył do nich także zdyszany Jacob, który najprawdopodobniej deportowany niedaleko.
– Czy Queenie…? – zapytał, unosząc z pożałowaniem brew. Porpentine smutno skinął głową.

Goldstein musiał oddalić się na chwilę od wszystkich. Zostać na moment sam. Nie odszedł daleko, gdy ból w okolicach klatki piersiowej zmusił go po podparcia się o jakiś nagrobek.
Stracił brata.
Osunął się na kolana i przetarł oczy, starając się rozetrzeć napływające łzy. Usiadł na ziemi, a dłońmi objął skronie.
Zawiódł rodziców, samego siebie oraz Queenie’go. Zawiódł wszystkich. I nigdy sobie tego nie wybaczy.
Pozwolił, by jego braciszek uległ zdradzieckiemu szeptowi. Nawet o niego nie zawalczył. Stał i patrzył, jak - zmanipulowany - wybiera złą stronę.
I za jaką sprawę? Bo prawo zabraniało mu być z jego ukochanym? Teraz i tak stracił go ostatecznie. Został sam w obcym świecie pełnym zła.
Gwałtownie otarł łzę formującą się pod zamkniętymi powiekami, gdy ciepła dłoń dotknęła jego pleców. Kojący dotyk, który tym razem nie będzie w stanie załatać wyrwy w jego sercu. Odwrócił nieznacznie głowę i spojrzał na doskonale znane sobie buty. Angielski czarodziej uklęknął koło niego, a Tini oparł o niego głowę.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#29PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyPon Gru 17, 2018 11:05 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Z trwogą w oczach patrzył jak noga jego brata dzięki zaklęciu zostaje oddzielona od reszty ciała i natychmiast spala się w niebieskim płomieniu.
To samo stałoby się z resztą ciała, gdyby nie Porpentine i Newt byłby mu wdzięczny, gdyby jego myśli nie zagłuszała panika, strach i wrzask Tezeusza.
Nie mógł sobie jednak pozwolić na ani jedną chwilę nieuwagi, bowiem płomienie nie miały zamiaru spocząć dopóki nie uśmiercą wszystkich tych, którzy sprzeciwili się Grindelwaldowi.
Musieli jak najszybciej stąd zniknąć, jeżeli nie chcieli dołączyć do reszty trupów.

Decyzja o wydostaniu się poza obręb mauzoleum była jednogłośna i szybka.
Lecie udało się wydostać Jacoba i choć jej stan był daleki od tego, jak zazwyczaj była spokojna – udało jej się nie zawahać ani na chwilę. Bezpiecznie przeniosła z dala od płonącej auli Jacoba i kilku innych mugoli, którzy jakimś cudem umknęli zaklęciu czarnoksiężnika.
Duża większość czarownic i czarodziei…dołączyła do Gellerta.
Dzisiejsza bitwa była sromotną porażką Rządu Stanów Zjednoczonych oraz samego Newta.
Tego Newta, który nie zdołał dzisiaj ochronić nikogo przed tragedią, bólem i cierpieniem.
Starał się nawet odnaleźć kolejne ofiary swoich błędów – Credence’a i Nagini. Spostrzegł jednak, że dwójka zniknęła w innych okolicznościach niż śmiertelnych z mauzoleum, co dostarczyło Newtowi choć namiastki ulgi – chwilowej i ulotnej.

W najgorszym stanie znalazł się jednak Tini, który musiał patrzeć jak jego brat bez zawahania przekracza krąg ognia i dołącza do mroku.
Scamander nie dotrzymał swojej obietnicy złożonej samemu sobie, gdy przysięgał, że nie pozwoli na to, by starszy Goldstein cierpiał, by w jego oczach pojawiły się łzy.
Na myśl o tym serce Newta rozsypywało się na kawałki.

Obserwował, jak przez zasłonę gęstej mgły, Letę, która próbowała odjąć nieco bólu swojemu narzeczonemu.
Tezeusz żył i najlepszym tego świadectwem było to, że przeraźliwie krzyczał.
Newton nie miał pojęcia w co ręce włożyć, a doskonale wiedział, że i Leta znajduje się na skraju wytrzymałości, trzęsącymi dłońmi gładząc czoło Aurora i rzucając kolejne bezużyteczne zaklęcia.
 – Nicolas na pewno będzie wiedział co robić – usłyszał ze strony Jacoba Newt.
Skinął głową Lecie, dając jej znać, żeby posłuchała Kowalskiego i przeniosła się w miejsce bezpiecznego lokum przy użyciu wspomnień o nim Kowalskiego.
Sam postanowił zostać tu jeszcze przez chwilę, poczekać aż Porpentine dojdzie do siebie na tyle, by być w stanie ruszyć dalej.
Newt nie był w stanie stwierdzić czy to w ogóle było możliwe, by po czymś takim ruszyć dalej.

Powoli podszedł do skulonej postaci, uklęknął obok niej i przygarnął do siebie bliżej, wiedząc, że Goldstein powinien znaleźć się właśnie w jego ramionach.
Jego dłoń gładziła ciemne włosy mężczyzny, gdy ten bezgłośnie rozpaczał.
Scamander nie był dobry w słowach, ale nawet on wiedział, że teraz żadne nie są potrzebne.
Nie musieli sobie powtarzać, że wszystko będzie w porządku, bo być może już nigdy nie będzie tak, jak kiedyś.
Wszystko się zmieniło tej nocy.
Mogli przyjąć te zmiany jako porażkę i załamać się…
Mogli też walczyć, by nie pozwolić na to, by Grindelwald wygrał ponownie.

***

Jakiś czas później wszyscy już znaleźli się w lokum Nicolasa Flamela – sławnego alchemika, znakomitego naukowca.
Jeżeli ktoś był w stanie załagodzić cierpienia Tezeusza to był to właśnie on.

Leta tkwiła cały czas przy wyczerpanym Tezeuszu, sama opadając powoli ze wszystkich sił.
Jacob zniknął gdzieś, zapewne potrzebując chwili dla siebie.
Newt zaś nie odstąpił Tiniego ani na krok odkąd kilka godzin wcześniej wyjaśnili sobie w Ministerstwie wszystkie niedomówienia.
Trwał przy nim również, gdy Goldstein nie miał ochoty odzywać się na temat Quinna.
Wówczas milczał, w ciszy odtwarzając zdarzenia tego wieczoru i układając je w prawidłowej kolejności, dopasowując niuanse tam, gdzie pojawiły się wcześniej luki.
Newt wiedział już, że dopóki Grindelwald nie pozyska między swoje szeregi Credence’a – to właśnie oni mają szansę na zwycięstwo.
Wiedział także, że ucieczka Gellerta była zaplanowana co do dnia i godziny. Nie istniało prawdopodobieństwo takie, że czarnoksiężnikowi udało się zaplanować tak wielkie wydarzenie bez pomocy osób z zewnątrz. To one cały ten czas tkały misterną, pajęczą nić, która była planem uwolnienia Gellerta.
Tutaj pojawiała się przeszkoda, na którą wpadał Scamander raz po raz.
Komu Grindelwald tak naprawdę zawdzięczał swoją wolność?

Jego szmaragdowe spojrzenie podążyło do nieruchomego Goldsteina.
Oczy mężczyzny były zaszklone od łez, usta wyschnięte od gorącego ognia i milczenia, a na brudnych od sadzy policzkach odcinały się dwie jaśniejsze linie, rynny wyznaczone żalem.
Newt boleśnie pragnął zrobić coś, by ten widok zastąpił widok tego Tiniego, którego pamiętał sprzed kilku miesięcy – poruszonego, złaknionego przygód.
Nie chciał mu mówić, że to dopiero początek, ale też nie mógł powiedzieć, że mają za sobą najgorsze.
Nie był w stanie kłamać temu mężczyźnie w twarz tylko po to, by ten się poczuł choć na sekundę lepiej po czym przypomniał sobie, że to przecież niemożliwe.
Grindelwald planował całą rewolucję.
Wiele osób miało jeszcze zginąć.

Newton zerknął w kierunku swojej walizki wypełnionej magicznymi istotami.
Ze smutkiem uświadomił sobie, że żadne z tych stworzeń nie ma mocy przeganiania smutku.
Sam Newt nawet takowej nie posiadał. Żadne z zaklęć nie mogło na dobre uwolnić nikogo od okrucieństw życia.

 – Nie powiedziałeś mi, że wybierasz się do Anglii – odezwał się cicho Scamander, spoglądając na zaciśnięte pięści Tiniego. – Co miałeś zamiar zrobić, gdy się w niej znajdziesz? – spytał, spoglądając w bok na twarz Goldsteina.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#30PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyWto Gru 18, 2018 12:01 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Porpentine nie był w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. Gdy znalazł się w objęciach Newtona, po jego policzkach spłynęły nowe łzy. Nie mógł nic zrobić. Newt także nie był w stanie ukoić w żaden sposób jego żałoby.
Chociaż Quinn nie umarł, ale stanął po przeciwnej stronie barykady i klamka jeszcze nie zapadła, to auror nie potrafił pozbyć się wrażenia, że stracił chłopaka bezpowrotnie. Nic nie będzie w stanie skleić rozerwanej więzi po czymś takim. Po dobrowolnej zmianie frontu.
Zacisnął pięści i wyprostował się. Chociaż tak blisko Scamandera czuł się w końcu fizycznie bezpieczny, to marnował czas opłakując coś, co nie zostało jeszcze przesądzone. Coś, co miało cień szansy na zmianę.
Quinn wróci do niego, choćby siłą.

Podniósł się i przetarł twarz. Spojrzał na Newta i słabym głosem powiedział, że powinni dołączyć do reszty.

***

Goldstein siedział w milczeniu na schodach starego domu alchemika. Z oddali słyszał jęki Tezeusza, uspokajanego przez Letę. Młodszy brat brytyjskiego aurora jednak czuwał przy Porpentine’ie. Mężczyźni stykali się to ramionami, to kolanem, niby mimowolnie, ale z premedytacją.
Tini nie chciał być sam, ale nie by też w stanie przebywać z Jacobem. Mogłoby to na nowo dobić. Mimo to, obiecał sobie, że gdy uspokoi się już - pójdzie upewnić się, że niemagiczny ma się jakkolwiek dobrze.

Pytanie Scamandera rozerwało względną ciszę i wyrwało go z bezmyślnego wpatrywania się w drzwi, jakby z nadzieją, że Queenie zaraz przez nie przejdzie. Odchrząknął i spojrzał na niego krótko.
– Nie wiem – mruknął zgodnie z prawdą. – Odwiedzić ciebie, pozwiedzać. Naprawdę już nie wiem…

Odgarnął włosy i pociągnął nosem. Chciał zrobić Newtonowi niespodziankę, której plan kończył się na dotarciu do Londynu. Miał zamiar spędzić Halloween po angielsku, gdyby nie fałszywa wieść i spontaniczna decyzja o natychmiastowym wyjeździe do Paryża.
Odwrócił głowę ku mężczyźnie, który już wpatrywał się w niego. Powoli podniósł dłoń i spróbował strzepać kurz z kołnierzyka Scamandera, usilnie starając się nie złapać kontaktu wzrokowego. Szmaragdowe oczy Anglika miały coś takiego, że nie dało się od nich oderwać.
Aczkolwiek Tini nie miał pewności czy była to faktyczna cecha tychże oczu, czy działały tak szczególnie na niego.
Uniósł dłoń wyżej i odgarnął kosmyk, opadający na twarz Newta. Tutaj musiał już spojrzeć w zielonkawą toń i w niej utonąć.

Goldstein spróbował wziąć głęboki oddech, ostatecznie uspokajając roznerwicowane wnętrze, lecz odezwał się zapomniany uraz na żebrach. Adrenalina sytuacji zdmuchnęła w niepamięć ten ból, który powrócił, gdy tylko atmosfera uspokoiła się. Czarodziej syknął dyskretnie i skrzywił się. Przymknął oczy, dotykając bolącego miejsca i jednocześnie wywołując nową falę bólu.
Nie mógł okłamywać Newta, że to świeże obrażenie, gdyż nie został dotknięty przez ognie. Musiał mu ulec i unieść koszulę, odsłaniając fioletowo zielony obrzęk.
W końcu nabrał koloru, uśmiechnął się do siebie w duchu.

Wewnętrzne pragnienie wyznania prawdy wydusiło ją z niego. Powiedział mu, że to pozostałości po ataku Kamy, których nie był w stanie wyeliminować, gdyż nie wiedział, jakiego zaklęcia użyć. Teraz, gdy uraz okazał się krwiakiem, mógł się tym zająć.
I zrobiłby to teraz, gdyby nie gorąca dłoń, której dotyk na zasinieniu nie wywołał aż takiego bólu, za to załaskotał w okolicy lędźwi.
Poddał się magizoologowi i pozwolił zrobić, co uzna za słuszne. Nie miał nic przeciwko dotykowi, który zamiast poirytować obite miejsce, uśmierzał ból swym ciepłem.
Porpentine uniósł wzrok na skupione oblicze czarodzieja i mimowolnie uśmiechnął się.
Gdyby Quinn był w bezpiecznych rękach i okoliczności były nieco inne, ta chwila mogłaby trwać wiecznie.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#31PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyWto Gru 18, 2018 12:45 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Ilekroć Tini znajdował się tak blisko i Newt zdawał sobie sprawę z tego, jak niewielka odległość ich dzieli, coś w mężczyźnie ożywało.
I z pewnością nie było to serce, które biło szybciej za każdym razem, gdy widział Goldsteina…
Miał wrażenie, że coś w rodzaju impulsu elektrycznego łaskotało jego skórę, gdy tylko dłoń Tiniego stykała się z jego policzkiem. Nie potrafił temu uczuciu przypisać żadnego ogniska, bowiem wydawało się Newtowi, że całe jego ciało wówczas płonęło.
I choć „płonięcie” oraz „ogień” miały ostatnimi czasy mało pozytywny wydźwięk, to Newt miał na myśli jak najbardziej pozytywne odczucia.
Odkąd poznał Tiniego to wszystkie emocje, każdy dotyk, każdy dźwięk i barwa nabrały innego nasycenia, intensywności.
Zupełnie tak, jakby Tini sprawiał, że Scamander żył bardziej niż żył wcześniej, jakby jego dotychczasowe istnienie było tylko oczekiwaniem aż zdarzy się coś tak niezwykłego jak pojawienie się Goldsteina.
I choć na samą myśl, że miałby powiedzieć Amerykaninowi o swoich uczuciach coś skręcało go w środku i protestowało, nie zmieniało to wcale tego, jak przedstawiała się rzeczywistość sfery emocjonalnej Scamandera.

Ktoś mógłby rzec, że niebieskie oczy pochłaniają najmocniej, że ich barwa jest najbardziej wyjątkowa.
Newt nigdy nie byłby w stanie się z tym zgodzić, bo najwyraźniej nikt, kto tak twierdzi nigdy nie patrzył w oczy takie, jak te, które miał Porpentine.
Dwa ciemne tunele, w których na próżno było szukać mroku czy ciemności, bo czaił się w nich najbardziej wyraźny blask i ciepło.
Okalał te oczy dodatkowo wachlarz ciemnych, długich i gęstych rzęs, których faktura przedstawiała się atrakcyjniej niż zestaw piór nawet tak majestatycznego zwierzęcia, jakim był kruk.
W miarę, jak wzrok Newta sunął dalej po tej zjawiskowej powierzchni, jaką było oblicze przyjaciela, tym więcej zauważał zachwycających detali, doskonałych wykończeń.
Od zgrabnego nosa, przez pełne usta, aż po długą i smukłą szyję.
Scamander był niemal gotów przyznać, że najwspanialszym stworzeniem, jakie kiedykowliek odkrył był właśnie Porpentine.

Jego potok myśli został przerwany przez stęknięcie bólu studiowanego obiektu.
Newt od razu wzrokiem spróbował odszukać źródła niedogodności, które wyrwało z ust Goldsteina ten dźwięk.
Znalazł ów źródło na jego żebrach.
Jego oczom ukazał się spory obrzęk, który wykrzywił jego brwi w wyraz niezrozumienia.
Tini po chwili wyjaśnił mu, skąd wzięło się coś takiego na jego ciele i Newt niemal siłą powstrzymał się od tego, by dać upust swojej frustracji związanej z tym, jak niezadowolony był z tego, że mężczyzna dopiero teraz mu o tym mówił.
Wycelował różdżką w swoją dłoń, szepnął pod nosem zaklęcie, a następnie delikatnie ułożył swoją ciepłą dłoń na odkrytym kawałku ciała towarzysza.
Zachowujesz się jak każde ranne stworzenie – odezwał się Scamander. – Dopiero, gdy jest naprawdę źle to pozwalasz sobie pomóc…

W ciągu kilku kolejnych sekund było już po wszystkim, a po obrzęku został tylko niewielki siniak. Dokładnie w tym samym momencie, gdy Newt odsunął dłoń od żeber Goldsteina – pojawił się przed dwójką czarodziei starzec.
– Tezeusz chciałby was zobaczyć – poinformował dobrotliwie Flamel i posłał Newtowi pokrzepiający uśmiech.
Obydwaj mężczyźni czym prędzej podnieśli się ze schodów i ruszyli w kierunku pokoju, w którym leżał ranny Auror.

Jego twarz była blada i spocona.
Wyglądał na wycieńczonego i ledwo świadomego.
Na widok Newta oraz Tiniego jednak się ożywił, a nawet spróbował swoje usta wykrzywić w uśmiechu.
Jego młodszy brat przysiadł na miejscu Lety, które ta mu udostępniła. Wzrok Tezeusza nadal utkwiony był w Goldsteinie.
– Dziękuję… – wyszeptał słabo starszy Scamander. – Jesteś prawdziwym bohaterem.
Newt pozwolił sobie na delikatny uśmiech, bo nikt bardziej nie był wdzięczny Goldsteinowi niż on – Newt.
– Dziękuje, że go uratowałeś – odezwała się nieco załamującym się tonem Leta i, nim ktokolwiek się spostrzegł, porwała Porpentine’a w swoje drobne ramiona.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#32PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyNie Gru 23, 2018 5:58 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Goldstein uśmiechnął się raz jeszcze na porównanie do zranionego zwierzątka. Gdy Scamander odjął dłoń, nagły chłód przeszył bok Porpentine’a. Zmarszczył odruchowo brwi i wcisnął koszulę na jej miejsce. Nadal nie podnosząc głowy, podziękował słabo.
Odkąd Quinn przekroczył diabelskie płomienie, jego starszy brat nie był w stanie nawet zebrać w sobie głosu. Dla nikogo z tu obecnych nie była to łatwa sytuacja, ale najbardziej jednak obwiniał się właśnie Porpentine.

Ledwo zdążył spojrzeć z wdzięcznością w szmaragdowe oczy Newtona, zauważył, że z pokoju obok wpatrywała się w nich żółtobiała twarz bardzo starego człowieka. Faktycznie, jęki Tezeusza uspokoiły się już chwilę temu, a z pomieszczenia słychać było tylko głos Lety.
Porpentine wsunął się więc do komnaty tuż za Scamanderem, ale zatrzymał z tyłu. Chciał zostawić dwóm Anglikom przestrzeń. W końcu również Newt mógł przecież stracić brata, jednakże nieco bardziej nieodwracalnie niż Porpentine. I to właśnie dzięki niemu brytyjskie ministerstwo nie straciło wspaniałego aurora, co zostało mu niewymownie przypomniane.
Skinął głową na Tezeusza i Letę.
– Taka praca.
Po chwili Lestrange rzuciła mu się na szyję, nadal jednak pozostając pełna gracji w każdym swoim kroku. Odruchowo skrzywił się, dopiero po chwili przypomniawszy sobie, że nie odczuwa już bólu na żebrach. Odwzajemnił uścisk Lety, niezwykle sztywny.  
– Zostawię was – oznajmił, gdy kobieta w końcu odsunęła się. – Poszukam Jacoba.

Nie musiał szukać długo, choć pokoi w domu alchemika było mnóstwo. Znalazł zgubę za pierwszymi drzwiami na piętrze.
Mężczyzna stał przy oknie i sprawiał wrażenie spokojnego. Pomijając oczywiście jego nerwowe uderzanie opuszkami palców o parapet. Porpentine stanął w drzwiach, zastanawiając się jak zacząć.
– Jacob… – przestąpił próg i zatrzymał się na środku pomieszczenia. Mężczyzna nie odwrócił się do niego, choć śledził jego ruchy w odbiciu szyby.
Goldstein rozejrzał się po pokoju. Było już ciemno za oknem, a nikłe światło ostatniej świecy w żyrandolu w duecie z lampami ulicznymi nie były zbyt pomocne. Gdzieś pod ścianą znajdowała się kanapa, a pod przeciwległą stare biurko. Resztę zajmowały książki. Porpentine nie był w stanie stwierdzić czy to tylko ten pokój, czy może cały dom pełnił rolę biblioteczki. Podniósł jakąś książkę i rzucił okiem na okładkę i tytuł w niezrozumiałym języku.

– Jak… się czujesz? – zapytał Goldstein po długiej ciszy.
Przeglądając pokoje na parterze, był pewien, że wie, co chce powiedzieć ukochanemu swego brata. Gdy jednak stanął przed nim, jego głowa boleśnie opustoszała.

– Czy to już przesądzone? – zapytał opanowanym głosem Kowalski. Czując, że Porpentine nie zrozumiał, odwrócił się do niego i oparł o paratep. – Czy Queenie już nie wróci?

– Wróci – odpowiedział stanowczo starszy Goldstein. – Choćbym miał go siłą sprowadzić, nie pozwolę, by tkwił u boku tego… węża.
Choćby miał zrobić to wbrew woli chłopaka, Popentine nie miał zamiaru z założonymi rękami patrzeć, jak jego braciszek bierze czynny udział w działaniach Grindelwalda. Quinn dorastając zawsze miał tyle wolności, ile było mu potrzebne. Decyzja o przekroczeniu diabelskiego ognia była jednak ostateczną granicą, do przejścia której blondyn został zmanipulowany.
Goldstein odmawiał uwierzenia, że jego brat zrobił to, bo tak chciał.
To było absolutnie nie w jego stylu.

– To moja wina, Tini – powiedział załamującym się głosem Jacob. – Gdybym nie był takim tchórzem…

Porpentine natychmiast znalazł się koło mężczyzny i objął go ramieniem. Znał zamiary swego brata odnośnie jego związku z niemagicznym, ale stał po stronie Jacoba. Obnoszenie się z tym było niebezpieczne, nawet przy zasługach, jakie odniosło rodzeństwo rok wcześniej. Mimo że w innych krajach relacje magów z niemagicznymi nie były tak surowo tępione, jak przez MACUSę, to homoseksualizm nie był tolerowany nawet w Anglii. Mieli zbyt wiele do stracenia, zwłaszcza, że dotychczas nie mieli żadnych problemów związanych ze swoim wyborem partnera. O ile robili to w zaciszu domowym.

– Wina spoczywa tylko na jednej osobie, Jake. I z pewnością nie jesteś to ty. Queenie przeszedł na stronę Grindelwalda tylko dlatego, że w chwili słabości został zmanipulowany – Goldstein nie był pewien, kogo próbował przekonać - Kowalskiego, czy samego siebie. – Jeżeli szukać winnego wśród nas, to ja. To ja nie upilnowałem Quinna. Ja odpowiadam za niego.

Stali chwilę w milczeniu, wpatrując się w sterty papierów i rozmyślając o wydarzeniach tej nocy. W końcu jednak Porpentine przypomniał sobie, że od wielu godzin nie zmrużył oka. Zmęczenie uderzyło go z potężnie zwielokrotnioną siłą. W tej chwili trudno mu było określić czy były to tylko dwadzieścia cztery godziny, czy przypadkiem nie parę dni.
Musieli więc wrócić do reszty i rozlokować się w domu Flamela.


Ostatnio zmieniony przez Askella dnia Nie Gru 23, 2018 7:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#33PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyNie Gru 23, 2018 7:23 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Tini postanowił zostawić ich samych, więc Newt wylądował w pokoju z bratem i jego narzeczoną.
Jego narzeczoną, która niegdyś przecież była sympatią Newta.
Jeszcze do dziewięciu miesięcy wstecz Scamander był z tego powodu okropnie pokłócony zarówno z Tezeuszem jak i Letą.
Teraz już wiedział, że jego zachowanie było dziecinne, a uczucia jedynie widmem tego, co czuł do dziewczyny, gdy razem chodzili do szkoły.
Gdy z jej powodu prawie wyleciał z tej samej szkoły.

Tezeusz szybko usnął spokojnym i głębokim snem, co pewnie było zasługą leków, które podał mu alchemik.
Newton siedział w ciszy, czując na sobie wzrok Lety.
Miał wrażenie, że ta oczekuje od niego, by w jakiś sposób rozpoczął rozmowę, a było to okrutnie ironiczne w związku z tym, jakimi byli ludźmi. Jakie różnice ich dzieliły.
To Leta z ich dwojga była świetnym manipulatorem, mówcą…politykiem.

 – Mało brakowało, a byłabyś martwa – odezwał sie nieco ponuro Newt, nie podnosząc na nią spojrzenia.
Lestrange usiadła wygodniej w fotelu przy łóżku Tezeusza. Newton był niemal pewien, że na jej usta wkradł się pełen zadowolenia z siebie uśmiech.
Tak, zmusiła go do mówienia.

 – Myślałam, że mogę go zniszczyć – odezwała się po chwili ciszy. – Chciałam was chronić, Newt.
Scamander w końcu zerknął w jej kierunku. Nie odezwał się jednak.
 – Kocham was. Nie mogłam pozwolić na to, by coś wam się przytrafiło.
Newt westchnął cicho, a jego wzrok spoczął na starszym bracie.
Gdyby plan Lety się powiódł…być może Grindelwald byłby martwy, ale wówczas również Leta by tego nie przeżyła. Tezeusz musiał domyślić się tego od razu i dokonać trudnego wyboru, który zapewne będzie kosztował go wiele.
Zwłaszcza teraz, gdy zapewne już nie będzie mógł wrócić do czynnej służby…

 – On też cię kocha – mruknął Newt, a następnie podniósł się z krzesła i opuścił pomieszczenie, nie oglądając się za siebie.

***

Newt przez chwilę wpatrywał się we Flamela nierozumiejącym wzrokiem.
 – Dwóch z was będzie musiało ulokować się w jednym pokoju – powiedział starzec.
Okazało się bowiem, że dostępne dla gości były jedynie dwa łóżka i wygodna kanapa.

Jedno z łóżek przypadło Lecie, drugie Jacobowi ze względu na jego opłakany stan.
Newt musiał wybrać gdzie będzie spał tej nocy.
Jego wzrok podążył do Jacoba, który wyglądał na potwornie wykończonego całym dniem. Zapewne będzie płakał całą noc…a później chrapał…
Spojrzenie Newta przeskoczyło na Tiniego.
Mężczyzna był oczywistym wyborem.
Jest raczej cichym współlokatorem i Newt był gotów pomóc mu samą swoją obecnością, gdyby temu zrobiło się przykro.

Kilka minut później obydwaj mężczyźni znaleźli się w pokoju–biblioteczce.
Ich wzrok spoczął na kanapie.
 – Możesz ją zająć, jeżeli masz ochotę – odezwał się niespodziewanie Newt i położył swoją walizkę na ziemi.
Zdołał upewnić się, że zwierzęta wewnątrz niej mają się dobrze i są nakarmione.
Tęsknił jednak za tymi, które zostawił w domu, w Londynie.
Na tę myśl w jego oku zakręciła się łza, którą szybko spróbował schować przed wzrokiem przyjaciela.
Newt powinien być wykończony, ale wiedział, że ze zmartwienia o Tezeusza i swoje zwierzęta nie będzie w stanie zmrużyć oka.
Nie powinien wobec tego zajmować kanapy.


Ostatnio zmieniony przez Voldemort dnia Pon Gru 24, 2018 1:53 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#34PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyNie Gru 23, 2018 9:40 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Popentine ziewnął przeciągle, ukrywając twarz w łokciu. Obserwował skupioną minę Newta, który podejmował bardzo ważną decyzję, która zaświadczy o jego wypoczęciu następnego dnia. Stał już jedną nogą na stopniu. Decyzja między nim a Jacobem była dość prosta i nie tylko dlatego, jakim towarzyszem snu Jaboc był. Porpentine miał już niejednokrotnie okazję doświadczyć tego zaszczytu.
Gdy decyzja została podjęta, uśmiechnął się i ospale ruszył na górę. Przypadł im pokój z serii bibliotekowych, z małą kanapą i zagraconym biurkiem. Gdyby okna nie wychodziły na inną stronę domu, Porpentine pomyślałby, że wrócił do pokoju, w którym znalazł Jacoba wcześniej.
Przespacerował się wzdłuż półek, obserwując tytuły. Większość była po francusku, co dało mu jakiekolwiek światło na to, jaką literaturą parał się Nicolas Flamel.

– To nie w porządku – mruknął na propozycję Newta. Kanapa z raczej nie pomieściłaby ich dwóch obok siebie, a Scamander nie wyglądał na zmęczonego. Mimo wszystko, Goldstein nie czułby się dobrze, zmuszając go do ewentualnego spania na ziemi.
Usiadł w rogu kanapy, chwytając pierwszą z brzegu książkę w języku angielskim. Nie bardzo wiedział, jak powinien się zachować, ani co powiedzieć. Zazwyczaj nie miewał problemów z średnio jasnymi sytuacjami, ale tym razem było inaczej. Z Newtem było inaczej. Przyjrzał się stronie tytułowej, bogato zdobionej w wybujałe ornamenty. Przejechał opuszkami palców po starym papierze, prawdopodobnie w połowie tak starym, jak sam jej właściciel.

Goldstein słuchał tłumaczeń Scamandera, wciąż wpatrując się we wspaniale wykaligrafowane nazwisko właściciela książki. Uniósł w końcu głowę i zmarszczył z rozbawieniem brwi.

– Newt. Nie będziesz spał na ziemi.
Nie interesowało go, jaką wymówkę miał mężczyzna, by zmusić go do skorzystania z kanapy. On zdołał już ustosunkować się do tej sytuacji.
Podniósł się i odłożył książkę, ziewając.
Przejechał dłońmi po twarzy i przeczesał włosy. Potarł powieki. Odwrócił się z powrotem do Newta, który kucał nad swoją walizką i pokręcił głową ze zrezygnowaniem.

Nie miałby absolutnie żadnego problemu ze spaniem w jednym łóżku z Newtonem. Wielokrotnie zdarzało mu się dzielić przecież łóżko ze swoim bratem czy… innymi ludźmi.
Problem stanowił tutaj rozmiar kanapy. Nie był nawet pewien, czy sam dałby radę jakkolwiek wygodnie się na niej przespać.
Wsadził ręce do kieszeni i przeszedł się po pokoju. Mógłby przecież nie spać i zrobić to przy pierwszej okazji. Co prawda mogłoby to nieco podburzyć jego sprawność, ale przecież nie planowali niczego na następny dzień. Nie, dopóki Tezeusz nie wróci do zdrowia, bądź Grindelwald zaatakuje.

Zbliżał się z nieznacznie uniesioną brwią wpatrywał się w zawziętą twarz Brytyjczyka, który jeszcze się nie poddał. Porpentine jednakże również się nie poddawał.
Stał teraz tuż przed nim, wnaprawdę niewielkiej odległości. Wzrok Goldsteina zjechał z zielonkawych oczu czarodzieja nieco niżej, na usta. Nie słyszał co ten mówi. Nie był w stanie zrozumieć poszczególnych słów.
Uświadomił sobie właśnie, jak bardzo chciał go pocałować.
Mimowolnie minimalnie nachylił się w jego stronę.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#35PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyNie Gru 23, 2018 10:40 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

 – Jestem w stanie sam zdecydować gdzie będę spał, dziękuję – mruknął Newt, mrugając obsesyjnie. Był nieco zdenerwowany upartością Tiniego, ale w zasadzie…nie spodziewał się z jego strony innej reakcji.
Jakby w decydującym argumencie dla Newta – Goldstein ziewnął. Mężczyzna zastanawiał się skąd się bierze ta cała upartość przyjaciela, bo przecież, któryś z nich musiałby i tak spać na ziemi! I jeżeli to nie będzie on…to będzie to Tini.
A zatem powinna decydować kwestia pierwszeństwa, czyli „kto pierwszy, ten lepszy”, a z tego co pamiętał Newt – to właśnie on był…pierwszy.

 – Nie sądziłem, że ktoś poza Gromoptakiem może być tak uparty…. – powiedział Newt, a następnie zorientował się, co powiedział…
Oczywiście, że tak! Tini z pewnością doskonale pasował do swojego Domu. Prawie tak doskonale, jak Leta do Slytherinu.

Newt zaczął podnosić się z kucek, by zmierzyć się po raz ostatni z Goldsteinem w walce o podłogę.
 – Zdecydowanie powinieneś odpocząć. Jesteś wykończony i doskonale to wi-… – Jego usta zamknęły się w połowie słowa, bo gdy tylko znalazł się tak blisko Porpentine’a, jak wtedy, gdy chowali się przed Tezeuszem – Newtowi odjęło mowę. Mógłby przysiąc, że miał coś jeszcze do powiedzenia, ale w tej chwili nie miał pojęcia co to było…
Szybko jednak zorientował się w sytuacji.
Zorientował się do czego pcha go podświadomość i dlaczego jego serce bije jak oszalałe, a w ustach panuje okropna suchość.
Było to równie przerażające, co ekscytujące.
Równie jednoznaczne, co dezorientujące…
A kiedy ich wargi już miały się zetknąć – Newt zwrócił swoją twarz w inną stronę i zacisnął powieki w obawie przed tym, co mógłby zobaczyć w tamtej sekundzie.
Scamander zorientował się również, że cały ten czas wstrzymywał oddech i teraz mu go brakowało.
Zaczerpnął płytkiego oddechu, a następnie kątem oka obserwował jak Tini robi niewielki krok w tył, a na jego twarzy maluje się bardzo niezidentyfikowany wyraz.
 – Widzę, jak cierpi Jacob… – zaczął cicho Newt, nieco zachrypniętym od suchości w ustach głosem. – Nie chcę, by…któryś z nas…musiał tak samo cierpieć.
Jąkał się, ale bardzo się starał, by do Goldsteina dotarło, że chciał tego równie mocno, jak nie mocniej, co on.
Jednocześnie wiedział, że czasy, w których żyją są nieprzyjazne.
Że być może pewnego dnia będzie inaczej, ale póki co…czeka ich wiele cierpienia, jeżeli zdecydują się na to, czego chcieli obaj.
Być może będą chwilę, gdy będą szczęśliwi, ale nie będą trwały długo i każdej z nich będzie też towarzyszyła nuta goryczy.
Nuta goryczy, której smak na języku czuł Newt za każdym razem, gdy widział Porpentine’a, wiedząc, że nieistotne są ich uczucia, bo i tak na zawsze zostaną tylko przyjaciółmi.
Jeżeli chcieli być bezpieczni to tak właśnie zrobią.

 – Chcę, żebyś wiedział, że…chcę tego, co ty… – wybełkotał Newton, zerkając na przyjaciela nieco śmielej. – Ale nie potrafię przestać myśleć o tym, że… –”…mogłoby ci się coś stać.„
Nie potrafił dokończyć zdania, obawiając się tego, że mogłoby się to stać rzeczywistym zagrożeniem, gdyby wypowiedział to na głos.
Jego spojrzenie błyskawicznie zmierzyło szczupłą sylwetkę Tiniego. Spoczęło na jego szyi, jedynie na ułamek sekundy.
Wystarczyło to jednak, by Newt przypomniał sobie o czymś…wyjątkowo ważnym.

Mężczyzna gwałtownie sięgnął do walizki i już po chwili miał w dłoniach zadowolonego z siebie Niuchacza.
 – Pakt krwi – powiedział na głos Newt. – Dlatego Dumbledore odmówił walki z Grindelwaldem – mówił trochę za szybko i w zbytnim rozgorączkowaniu Newt.
Następnie wytrząsnął z Niuchacza niewielki wisiorek z piękną ozdobą.
Pokazał ją Goldsteinowi, na chwile zapominając o ich problemie.
 – Dumbledore nie może walczyć z Grindelwaldem, a Grindelwald nie może z Dumbledore’m.

Jak mógł zapomnieć o tym?!
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#36PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyPon Gru 24, 2018 12:31 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Na unik Newta, Porpentine opuścił głowę. Choć wstyd mu było przed samym sobą się do tego przyznać… spodziewał się tego.
Za szybko.
Sytuacja nie sprzyjała tego typu sprawom i Porpentine doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jego serce jednak pchało go do czegoś innego.
Postanowił jednak w tej chwili, że na czas, gdy właściwie cały świat jest zagrożony ze strony Grindelwalda - odseparuje swoje uczucia i pozwoli działać jedynie chłodnemu rozumowaniu.
Odsunął się parę kroków na bezpieczną odległość, nie sugerującą niczego.
Spojrzał na Scamandera kątem oka, nadal nie podnosząc do końca głowy. Nie miał mu nic za złe. Był świadom, że posunął się za daleko, zbyt pośpieszył.
Wiedział, czego chce, a także wiedział, czego chciał Newt. W końcu sam go w tym uświadomił. Tak dosadnie, na ile młodszy Scamander był w stanie.
Nie potrzebował przypomnienia o tym, choć zrobiło mu się nieco lżej, będąc pewnym, że nic się nie zmieniło od akcji w ministerstwie i podjęcia współpracy z Letą Lestrange.
Gdzieś w głębi duszy nie potrafił pozbyć się myśli o tym, że młodzieńcze uczucia Newtona do Francuzki mogłyby powrócić, teraz tylko doroślejsze.
Upewniony został, że nie, aczkolwiek coś przypominało mu, że pierwsza miłość jest tą na zawsze.
Przerażało go, że ich relacja zakończyłaby się na tej nieszczęsnej zamorskiej listownej przyjaźni.
A to mogło złamać mu serce, czy raczej dobić jego resztki.
Przeczesał włosy.

Nagle Anglik podskoczył i rzucił się ku swojej walizce. Poruszony gwałtownym ruchem, Goldstein spojrzał w jego kierunku. Ten wydobył z magicznych czeluści Niuchacza, który, nieco zawstydzony acz nadal arogancki, starał się schować z powrotem. Mały stwór reagował w ten sam sposób, odkąd Tini go poznał w zeszłym roku.
Z niesamowitych rozmiarów kieszeni brzusznej zwierzęcia, Newt wydostał wisior, który auror widział już wcześniej, jednakże do tej pory nie wiedział, czym on jest.
Pakt krwi…
Coś co powinien był zrobić, gdy jeszcze miał czas. Gdyby wiedział, jak potoczą się wydarzenia, dawno temu złożyłby taki pakt z Quinnem. Nikt jednak nie spodziewał się po tym niewinnym blondynie takiego czynu.
A teraz doigrał się. Być może za jakiś czas spotka się oko w oko ze swym młodszym braciszkiem na polu bitwy.
Pakt krwi czy nie - auror nie będzie w stanie walczyć ze swym Queenie’m.

Grindelwald nie był głupi. Prędko zda sobie z tego sprawę i z pewnością wykorzysta tę przewagę. Jeśli udało mu się przekonać go do dołączenia w jego szeregi, to jaką trudność sprawi mu nastawienie chłopaka przeciw jego starszemu bratu.

Uniósł spojrzenie na Scamandera. Ten medalion był w tej chwili jedynym, co może powstrzymać smutny obrót brata przeciwko bratu.
Bumbledore był ich jedyną przewagą.

– Leta powinna to zobaczyć – powiedział w końcu.
Szmaragdowe oczy zwróciły się na niego. Porpentine powoli odwzajemnił spojrzenie. Mężczyźni złapali kontakt wzrokowy, ale Goldstein po chwili odwrócił się w stronę drzwi.
Zielonkawa toń przypominała mu o porażce głosu jego serca nad głosem rozsądku.
Stało się właśnie to, przed czym przestrzegał się od początku swojej kariery w MACUSie.
Dał się powieźć emocjom i przejechał się na tym.
Za szybko.
Powtórzył sobie, próbując przekonać siebie, że to nie jest tak, jak wewnętrzny sabotażysta mu podpowiadał.
Przekonać siebie, że między nim a Newtem nic się nie zmienia, a ten incydent pozostanie puszczony w niepamięć.
Potarł powiekę i spojrzał na medalion.
– Leta z pewnością jeszcze nie śpi.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#37PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyPon Gru 24, 2018 1:29 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Wiedział, że nie jest to najbardziej stosowna okazja na rozterki miłosne.
Czuł się winny temu, że na rzecz jednego człowieka był gotów porzucić ratowanie świata.
Był też głupi myśląc, że Gellert nie przyjdzie szukać tego artefaktu, a on będzie w stanie odeprzeć zagrożenie.
Być może nawet nie powinien był zabierać tej rzeczy ze sobą.
To było jak zaproszenie do walki, a on zdecydowanie nie był kimś, kto mógłby się mierzyć z Grindelwaldem.
Dlatego ważne było to, by jak najszybciej dotrzeć z tym do Dumbledore’a, na którego wspomnienie młody mężczyzna niemal się uśmiechnął.
Był ciekaw jak ogromne uczucie kierowało Albusem, gdy zawierał ten pakt ze swoim dawnym przyjacielem Gellertem.
Był też ciekaw…jak mężczyzna radzi sobie teraz z poczuciem winy.

Wisiorek znalazł się w dłoniach Lety kilka minut później.
Dziewczyna przyglądała się magicznemu przedmiotowi, wnikliwie studiując jego każdy skrawek.
– Z pewnością nie może tego Paktu zerwać nikt poza Dumbledore’m lub Grindelwaldem – powiedziała na głos to, czego cała trójka się obawiała.
Byli bezsilni, nawet mając ten przedmiot w rękach.
– Działa to trochę jak…horkruks – dodała po chwili, nieco ściszając głos. Następnie schowała naszyjnik w swojej drobnej dłoni i posłała ku obydwu czarodziejom ciepły uśmiech.
– Myślę, że dzięki temu możemy wygrać.
Newt skinął dziewczynie głową, a następnie zrobił krok w tył, by jak najszybciej zająć miejsce do spania na podłodze.
Leta jednak powstrzymała go w sekundę później.
– Stój, Newton – rozkazała, by po chwili sięgnąć ręką pod fotel, spod którego wyjęła butelkę…ognistej.
Wargi Scamandera mimowolnie rozchyliły się w zdziwieniu na ten widok.
Ostatnio, gdy pił alkohol…
Było to bardzo dawno.
– Zasłużyliśmy – powiedziała Leta, uśmiechając się lisio.

***

Newton, Porpentine oraz Leta skończyli z kieliszkami w dłoniach, siedząc kolektywnie na kanapie w pokoju-biblioteczce.
Nie chcieli obudzić Tezeusza, więc przenieśli się do pokoju, w którym mieli odpoczywać razem Newt oraz Tini.

– Tini, żałuj, że nie znałeś tego człowieka, gdy chodził do szkoły. Był najbardziej niebywałym okazem… – zaśmiała się Leta, upijając duży łyk whisky.
Newt nie potrafił się zaś nie zgodzić ze słowami Lestrange więc jedynie wypił za to, jakim dziwakiem był i będzie…
– Oboje byliśmy niebywali, ale on z naszej dwójki…był wyjątkowy – dodała Leta, uśmiechając się w zamyśleniu.
Newton był gotów o kobiecie powiedzieć to samo.
Dziewczyna była wyjątkowa i już na zawsze w jego odczuciu będzie. Bo, mimo wszystko, wcale aż tak wiele się nie zmieniło.
Nadal byli trochę zagubieni i nieco przestraszeni tym, czym były uczucia.
Newt mógł nie rozmawiać z Letą już tak często, ale wiedział doskonale, że jej relacja z Tezeuszem nie była prosta, a jej uczucia wobec niego bardzo silne, ale i chaotyczne.

Dobrze wspominam te lata – odezwał się Scamander, a jego usta wykrzywił słaby, zamyślony uśmiech. Przez wiele lat starał się pamiętać tylko te chwile, które nie były bolesne, ale zapomniał przez to, jak wiele tych pięknych momentów wynikało z nieporozumień między nim a światem, ile silnych przyjaźni zawarł przez to, że był inny.
Leta oraz Dumbledore byli w większości tych wspomnień, które wydały się Newtowi warte zapamiętania.
Warte opowiedzenia komuś, kogo się pewnego dnia pokocha.

– Pamiętasz te Święta, które spędziliśmy w zamku? – spytała Leta, ożywiając się na to wspomnienie.
Newt, oczywiście, doskonale je pamiętał.

***

HOGWART, 1913 ROK

– Pospiesz się Newt! – szepnęła piętnastoletnia Lestrange, a jej przyjaciel chwilę później zrównał się z nią na schodach.
Była zima, za kilka dni miała mieć miejsce Wigilia. Newt oraz Leta byli jednymi z niewielu uczniów, którzy zostali na te Święta w Hogwarcie.
Leta z przymusu, a Newt, bo nie mógł znieść myśli, że dziewczyna mogłaby zostać sama na Święta!
Mieli zaplanowane tak wiele atrakcji, że Scamander musiał przyznać iż wydawał się to być najbardziej ekscytujący czas w tym roku.
Zwolnij trochę… – poprosił zdyszany piętnastolatek. Nie spodziewał się jednak, że dziewczyna zatrzyma się od razu.
Okazało się, że tutaj właśnie mieli skręcić.
– Wszyscy z Ravenclawu wyjechali na Święta, co oznacza, że nikt się nie dowie, że tu jesteśmy – wyjaśniła konspiracyjnym szeptem Leta, uśmiechając się chytrze.
Newt mógł jedynie unieść brew w braku zrozumienia dla planu dziewczyny.
Ta nie miała zamiaru jednak tłumaczyć mu szczegółów i złapała go za rękę, a następnie pociągnęła ku wejściu do pokoju wspólnego Ravenclawu.

Skąd to masz? – zaśmiał się nieznacznie Newt, opadając na kanapę. Leta trzymała w swoich niewielkich dłoniach po jednej butelce ognistej whisky.
– Pora, by Newt Scamander stał się niegrzecznym chłopcem… – stwierdziła z rozbawieniem Leta.

***

PARYŻ, TERAZ

Nie mam zamiaru słuchać tej historii ani przez chwilę dłużej – powiedział Newt, zawstydzając się na wspomnienie tego, jak pierwszy raz spróbował alkoholu i jak okropne miało to skutki na jego organizm.
Wiedział, że Letę okrutnie bawi ta historia, gdy wydawało jej się, że zdeprawowała Scamandera. W rzeczywistości…Newt nigdy nie był aniołem, ale to okazało się dopiero kilka dni później od tego wydarzenia, które tak bardzo Letę obecnie rozbawiło.
Na szczęście Newt jeszcze nie był na tyle pijany by się dzielić wszystkimi historiami z życia. Zwłaszcza, że ta jedna była szczególnie…prywatna.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#38PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyPon Gru 24, 2018 2:26 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Trzymając w obu dłoniach kieliszek, Goldstein siedział w rogu kanapy, co jakiś czas obijając kolanem o udo Newta. Choć kanapa była stosunkowo długa, pozostała dwójka z jakiegoś powodu skupiła się w jego rogu mebla. Bliskość Newtona nie wadziła mu jednak w żaden sposób.
Porpentine nie uczestniczył zbyt aktywnie w słuchaniu wspominek z czasów nauki. Coraz bardziej poddając się upojeniu alkoholowemu, tonął we własnych myślach, a dokładniej w jednej.
W kółko rozgrywała mu się scena, gdy w Ilvermorny złożył Quinnowi obietnicę, że nigdy go nie opuści i zawsze stanie po jego stronie.
Okoliczności były wtedy nieco inne, znacznie bardziej błahe. Wątpliwej męskości osierocony blondynek padł wtedy ofiarą dziecięcych dogryzań ze strony jego rówieśników. Zaledwie trzynastoletni Tini, niedługo po stracie rodziców, obiecał wtedy na mały maluszek , że na zawsze pozostaną razem, ramię w ramię przeciw światu.
Czy teraz będzie w stanie dotrzymać tej obietnicy, czy będzie zmuszony ją złamać?
Czy Quinn o niej pamięta?

Nagłe ożywienie Lety wyrwało go z zawieszenia i spojrzał w stronę dwójki. Leta poprawiła się na kanapie, podwijając nogę pod siebie i zaczęła opowiadać, na co z początku Newt siedział spokojnie, ale w kolejnej chwili znacznie się zawstydził. Goldstein starał się wyobrazić sobie nastoletniego Newtona, ale jedyne co udało mu się osiągnąć to nieco odmłodzona twarz mężczyzny, która w gruncie rzeczy wyglądała tak samo jak teraz.

Uśmiechnął się na reakcje Scamandera, którą przerwał opowieść.
Czy polubiliby się, gdyby poznali się dziesięć lat temu?
Musiał niechętnie przyznać przed samym sobą, że był wdzięczny Lecie za bycie tak dobrą przyjaciółką dla Scamandera. Z tego, co zdołał podłapać o ich przeszłości, gdyby nie ona - Newt byłby całkowicie sam. Wyglądało na to, że nawet w postaci starszego brata nie miał zbyt dużego oparcia.
Noga Porpentine’a od jakiegoś czasu przestała już nerwowo się ruszać, ale została niejako stłumiona przez Newta. Może tylko mimowolnie, a może specjalnie.

Auror wbił wzrok w swoją szklankę i przejechał palcem po obrzeżach szkła. Śmiech Lety uspokoił się i zapadła na moment cisza. W końcu czarne oczy Lestrange wbiły się w niego zza Newtona. Być może spostrzegli się, że od początku Porpentine praktycznie się nie odezwał, gdyż kobieta zaczęła wypytywanie o jego pierwsze spotkania z alkoholem, zmuszając świdrującym wzrokiem do odpowiedzi.

Goldstein zaśmiał się krótko. Nie miał ciekawych historii do podzielenia się nimi. Czy raczej były one zabawne jedynie dla tych, którzy w ów wydarzeniach uczestniczyli.
Należał do typu zwykłego nastolatka, który wraz z kumplami od około szesnastego roku życia próbował coraz to nowszych napojów procentowych w jeszcze różniejszych szemranych miejscach.
Z tą jednak różnicą, że zawsze miał u swego boku dwa lata młodszą blond czuprynę, z którą nie rozstawał się na dłużej niż było to konieczne. Quinn był akceptowany w towarzystwie starszych od siebie bardziej, niż wśród swoich równolatków. Smaczków dorosłego życia jednak spróbował dopiero gdy faktycznie stał się dorosłym. Mimo łobuzerskich zachowań, Tini był przykładnym starszym bratem, stojącym na straży morali braciszka.
Ilvermorny cechuje się pewną zasadą, że do siedemnastego roku życia uczniowie nie mogą posiadać różdżki poza budynkiem szkoły. W związku z czym, banda z czarodziejskiego domu dziecka, prawdziwy zlepek osobowości, obmyślała zaskakujące rozwiązania problemu z dostaniem tego zakazanego napoju.
Aż do wakacji około 1918 roku, gdy część z nich dostała już swoje różdżki, a nawet nauczyła się zaklęć glamour, co umożliwiło im wchodzenie do skrytych w cieniach ślepych uliczek barów i pubów dla niemagów.
Porpentine był zwyczajnym nastoletnim łobuzem.
Wzruszył ramionami. Był dopiero wstawiony, ale gdyby podjął temat, mogłyby wyjść na jaw pewne fakty niegodne szanowanego aurora.

– Jak to chłopcy żyjący amerykańskim snem pod koniec wojny. To tu, to tam. To to, to tamto – uśmiechnął i pokręcił głową. – Nic ciekawego.

Nieco zawiedziona brakiem pikantnych smaczków Leta wyprostowała się, ale nie przestała wiercić dziury w brzuchu Porpentine’a. Ten również wyprostował się i dopił ostatni łyk. Okazję tę wykorzystała oczywiście kobieta, która nie zwlekając, magicznym ruchem dolała więcej mu whiskey. Auror ze zrezygnowaniem obserwował jak jego kieliszek dopełnia się złocistym płynem.

W takim tępie powinien już zacząć wybierać najmniej wstydliwą historię z tamtego okresu.
Może o tym, gdy nałożyli na siebie glamlur i jako bardzo starzy mężczyźni weszli do irlandzkiego baru.
Ponad wszystko nie chciał, by Newt patrzył na niego przez pryzmat jakiegoś głupiego wybryku z młodzieńczych lat, dlatego musiał wybrać jak najstaranniej


Ostatnio zmieniony przez Askella dnia Sob Gru 29, 2018 5:35 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#39PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyWto Gru 25, 2018 7:20 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

– Newt, ty służyłeś w wojsku – przypomniała sobie nagle Leta, gdy Porpentine wydał się być zbyt trudnym celem. Doskonale przecież wiedziała jak wyciągać sekrety ze swojego przyjaciela, więc dlaczego miałaby nie zacząć od niego?
Newt zamrugał szybko, bowiem był to temat, którego zazwyczaj wolał unikać.
– Na froncie wschodnim, prawda? – dopytywała Leta, na co Newton skinął jej głową.
To był tajny program, Leto. Wątpię, żeby…
– Bzdura! – przerwała mu dziewczyna. – Mój narzeczony jest szefem Biura Aurorów, a Tini Aurorem. Myśle, że możesz swobodnie mówić o czymkolwiek zechcesz.
Newt wzniósł oczy błagalnie do nieba, a następnie to samo spojrzenie utkwił na chwilę w kolanie przyjaciela, które spoczęło przy jego udzie.
Chwilę wcześniej odruchowo pozwolił przyjacielowi na to, by ich nogi mogły się stykać, ale nie sądził, że był przy tym na tyle nieuważny, by zdać sobie sprawę z bliskości, na którą sobie pozwolili dopiero teraz.
– Opowiesz mi o tym, jak wrócę z toalety, Newtonie – powiedziała, zerkając na ich desperackie próby utrzymania fizycznego kontaktu. Następnie uśmiechnęła się ciepło do Scamandera i puściła mu konspiratorsko oczko.

Newt oraz Tini zostali sami.
W głowie Scamandera zapanował chaos, gdy różne strumienie myśli skrzyżowały się w jego głowie. Było w tym trochę pijackiej zuchwałości, nieco zdrowego rozsądku oraz szczypta tego, co wynikło z ich poprzedniej rozmowy.
Przypomniało to Newtonowi o ich nieudanym pocałunku i mężczyźnie w jedną chwilę zrobiło się okropnie gorąco.
Do tego stopnia, że Scamander zręcznie podniósł się z kanapy, by w przeciągu niewiele ponad jednej sekundy znaleźć się przy otwartym oknie, zza którego nadeszła ulga w postaci powiewu zimnego powietrza.
Newt cicho odetchnął, przymykając powieki i rozpinając kolejny guzik swojej koszuli.
Musiał wyglądać okropnie nieporządnie nawet jak na siebie.
Jego szelki wisiały teraz zupełnie nieprzydatnie przy jego biodrach, a wymięta koszula miała zdecydowanie zbyt wiele rozpiętych guzików, by zostało to uznane za eleganckie.
Do tego jeszcze jego włosy wydawały się być nawet bardziej niesforne niż zazwyczaj.

Jesteś wspaniałym starszym bratem – odezwał się Newt, gdy odetchnął kilka razy świeżym powietrzem, a jego nerwy się nieco ukoiły i niemal swobodnie był w stanie się wyrażać. – Dlatego pewnie myślisz, że to twoja wina, że tak to się potoczyło – mówił dalej Scamander. Jego spojrzenie wbite było w ziemie pod jego stopami. Nie sprawiało to jednak, że Newt brzmiał niepewnie. Jego głos mógł być słaby, ale jego serce było silne.
Ale nie pozwolę na to, żebyś się obwiniał za coś, co nie stało się z twojej winy nawet w najmniejszym stopniu.

Newt nie wiedział czy jest cokolwiek, co mógłby powiedzieć, by rozwiało to jakiekolwiek wątpliwości w umyśle jego przyjaciela.
Przyjaciela.
Oczywiście, że mogli być przyjaciółmi, ale czy Newt jest w stanie być dla Tiniego na tyle ważny, by być w stanie upewnić chłopaka w tym, że wszystko będzie dobrze? Że to nie jego wina? Że nie powinien dźwigać tego ciężaru sam?
Gdyby tylko istniał sposób, by się dowiedzieć…
By dowiedzieć się…co Porpentine do niego czuje?

***

Dłuższą chwilę później do pokoju wróciła Leta.
Na widok, który zobaczyła mogła się jedynie uśmiechnąć, bo był to niezwykle malowniczy obrazek.
Tini spał wsparty na głowie Newta opartej o ramię przyjaciela.
Leta nie miałaby serca, by budzić tych dwóch, zakochanych mężczyzn, dlatego jedynie przykryła ich kocem, zgasiła światło i zniknęła we własnej sypialni, po drodze po raz ostatni przed snem odwiedzając Tezeusza.
Dziewczyna złapała jego dłoń w swoje własne i ścisnęła, by następnie nachylić się nad jego twarzą i ucałować delikatnie jego usta.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#40PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyWto Gru 25, 2018 9:11 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Wyjście Lety dało Goldsteinowi trochę wytchnienia, jako że w końcu zdjęty został z linii ognia. Podwinął rękawy koszuli i poprawił włosy, obserwując jak Newt łapczywie czerpie nocnego powietrza i uspokaja się. Widocznym było, że zrobił się nieco nerwowy, gdy wstawał.
Słowa Scamandera sprawiły, że Porpentine mocniej zacisnął palce na szklance. Po rozmowie z Jacobem, nie był pewien, czy był w stanie jeszcze o tym rozmawiać. A zwłaszcza teraz, gdy pod wpływem procentów nie do końca mógł kontrolować samego siebie.

Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie ponosił winy za przebiegłość Grindelwalda. Nikt z tu obecnych nie mógł sobie jej przypisać nawet w niewielkim kawałku. To jednak w jego obowiązku leżało zajmowanie się Quinnem, nieważne od ilu lat chłopak był w stanie zająć się sam sobą.

Upił ostatni łyk i odstawił szklankę daleko od siebie. To miał być już ostatni łyk tego wieczora. Znał swoje granice i wiedział, że kolejna szklanka nie przyniesie wiele dobrego.
Odetchnął powietrzem, które Brytyjczyk wpuścił do starego pokoju i pokręcił głową.

– Nie o to chodzi, Newt – uśmiechnął się smutno. – Gdybym w pierwszej kolejności go odnalazł, zamiast rzucać się za martwą od lat historią jakiejś rodziny… – Porpentine przetarł powieki, które nagle przypomniały sobie o tym, jak zmęczone były nim otwarta została whiskey. – Bycie bratem od zawsze było dla mnie ważniejsze, niż jakakolwiek kariera aurora. Gdy raz w życiu postawiłem pracę wyżej… widzisz, co się stało – spojrzał ciemnymi oczami przepełnionymi smutkiem na zmartwione oblicze Scamandera. – Nie mogę się nie obwiniać.

Nie mógł zaprzeczyć, że sama obecność Newtona niejako odciążała jego pęknięte serce. A do tego zapewnienia o jego niewinności, wychodzące z ust osoby, którą darzył czymś więcej niż zwykłą sympatią, nieco koiły jego zszargane nerwy.
Dopóki jednak nie odzyska blond Goldsteina - nie uspokoi się.

Westchnął ciężko. Nic nie był w stanie zrobić ani Newt, ani on sam.
Przybitym wzrokiem obserwował, jak Scamander wraca na swoje miejsce na kanapie, również odstawiając kieliszek daleko od siebie.
Porpentine skrzyżował ręce na piersi i wbił wzrok w ziemię. Zapadła między nimi cisza, której jednak auror nie mógł określić jako niekomfortowa.
Żaden z nich nie był wyjątkowo gadatliwą osobą, co jednak nie przeszkadzało Lecie w prowadzeniu z nimi dyskusji. Z dwóch amerykańskich braci, to ten młodszy miał gadane. Jeśli chodziło o Scamanderów, wedle obserwacji Porpentine’a, ten młodszy rozgadywał się w niewielu sytuacjach, najczęściej dotyczących magicznych stworzeń.
A Tini wyjątkowo lubił o tym słuchać.
Sam dorastając chciał posiadać zwierzątko, jednakże w Ameryce było to niedozwolone. A potem spotkał osobę, która w swej walizce trzymała więcej okazów, niż Goldsteinowi kiedykolwiek marzyło się zobaczyć na raz. To był także jeden z powodów do odwiedzenia Newta w jego londyńskim domu, gdzie z pewnością miał jeszcze więcej zwierząt. Tam mógłby spędzić cały dzień tylko i wyłącznie na słuchaniu pełnego pasji głosu Newtona Scamandera, mówiącego o sposobach odżywiania się szczuroszczetów czy żądlibąków.
Mimo tak prędkiego opuszczenia Londynu, jeszcze z tego nie zrezygnował. I nie zrezygnuje tak łatwo.

Poczuł na swoim ramieniu ciężar, który okazał się był głową Newta. Zaraz po tym, usłyszał  jego uspokajający się oddech.
Porpentine uśmiechnął się.
Brytyjczyk tak zawzięcie walczył, by oddać aurorowi kanapę, a teraz sam pierwszy zasnął.
Nim jednak Goldstein się obejrzał, jego głowa oparła się o brązowo rudą czuprynę i sam również odpłynął.

***

Porpentine obudził się około dziesiątej, jak powiedział mu nieco zdezelowany zegarek na biurku.  Nie śniło mu się absolutnie nic. Leżał niezbyt wygodnie oparty o podłokietnik z twardą poduszką pod głową i zbyt ciepłym kocem na sobie. Na jego kolanach leżała głowa Newta. Podniósł się do siadu i rozmasował kark.
Pokój w świetle dnia sprawiał niewiele różniące się wrażenie od tego w półmroku. Widoczne nacieki na ścianach dodatkowo tylko postarzały go, podobnie jak i stara podłoga.
Przyjrzał się więc twarzy śpiącego mężczyzny. Wschodzące słońce padało mu bezpośrednio w oczy, rozświetlając jego bladą cerę. Był spokojny, nie nosił żadnych śladów nerwów ostatnich wydarzeń. Beztroska malująca się na piegowatym obliczu Anglika na moment pozwoliła aurorowi zapomnieć o Grindelwaldzie i Quinnie.
Sięgnął do zmierzwionych włosów Newta i delikatnie odgarnął mu je z czoła. Za wszelką cenę nie chciał go obudzić.

Sielanka nie trwała długo, bo organizm Porpentine’a przypomniał sobie, że zasypanie w stanie upojenia alkoholowego powinno przynosić konsekwencje. Momentalnie do bolącego karku dołączył także ból głowy.
Potrzebował napić się wody.

Ostrożnie podniósł głowę Scamandera ze swych kolan i podsunął pod nią tę nieszczęsną twardą poduszkę, samemu usuwając się z kanapy. Ponownie odgarnął kosmyki, które spadły na śpiącą twarz i poprawił koc, przejeżdżając czule dłonią po ramieniu mężczyzny.
Uśmiechnął się blado i czmychnął z pokoju w poszukiwaniu jakiekolwiek wody.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#41PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyWto Gru 25, 2018 10:03 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Tej nocy miał wiele snów – niektóre straszniejsze od innych, inne zupełnie pozbawione sensu.
Jeden z nich szczególnie wyrył się w jego pamięci, atakując umysł Newta swoim realizmem.
Był to sen, w którym Newt staje w nierównej bitwie przeciwko Grindelwaldowi, który po długiej i męczącej walce, pokonuje Scamandera i na jego oczach torturuje bliskich czarodzieja.
Jedną z sylwetek, której nie potrafił ochronić był Tini.

Kolejny ze snów skupił się na Credence’ie i odnalezieniu go. Była to raczej wizja, a nie sen, która została podstępnie umieszczona w głowie Newta.
Pod powiekami Scamandera pojawiło się opuszczone poddasze. Na drewnianej, zakurzonej podłodze leżały dwa postrzępione materace okryte cienkim kocem.
Dwie sylwetki – kobieca i męska – stały przy wybitej szybie niewielkiego okna. Stamtąd przyglądały się ulicom Paryża.
Newt słyszał nawet słowa, który rozbijały się po jego czaszce nawet w momencie pobudki.
„Udamy się do Londynu. Tam będziemy bezpieczni.”

Newt rozejrzał się po pokoju, ale jego oczy zaatakowała jasność poranka, a po chwili również pustka, która panowała wokół.
Nie było śladu po Tinim, na którym zasnął zeszłej nocy, ostatecznie przegrywając tym samym bitwę o to, gdzie będzie spał.
Mężczyzna podniósł się do siadu i dopiero wówczas uderzył go tępy ból głowy, spowodowany ilością alkoholu, którą pochłonął zeszłej nocy.
Odszukał wzrokiem swoją różdżkę, by następnie zamachać nią delikatnie nad swoją głową i pozbyć się kaca.
Teraz musiał tylko znaleźć Tiniego i powiedzieć mu o swoim śnie, w którym pojawił się Credence.
No…być może mógłby się najpierw jeszcze wykąpać.

***

Po tym jak Newt opowiedział wszystkim o swoim śnie – wszyscy stwierdzili zgodnie, że to nie był przypadkowy sen i ktoś z pewnością chciał, by ta wiadomość dotarła do Newta.

– Wracajmy do Londynu zatem – stwierdził słabo Tezeusz, sadowiąc się wygodniej w łóżku.
– Jesteś pewien, że twoje ciało wytrzyma skutki teleportacji? – spytała zaniepokojona Leta, zerkając po chwili pytająco na Flamela.
Ten od razu pospieszył z odpowiedzią.
– Jest w wyśmienitym stanie. Myślę, że nie powodu do zmartwień.
Leta uśmiechnęła się na tę wiadomość, a jej wszelkie niemal obawy ewoluowały w pokłady nadziei na to, że pewnego dnia już nic nie będzie groziło życiu Tezeusza i zapomną o tym całym bólu.

Newt oraz Tini wrócili do swojego niewielkiego pokoju, by się spakować.
Scamander nie był do końca pewien czy to właśnie do Londynu Tini chciał się obecnie udać. Z pewnością wolałby gonić za Grindelwaldem, ocalić Quinna.
I Newton wsparłby go w tym, a nawet poszedł z nim, gdyby nie to, że obecnie ślad po czarnoksiężniku zaginął, a oni obydwaj potrzebowali odpoczynku.
Poza tym…musieli odnaleźć Credence’a przed Gellertem.
Chłopak wydawał się mężczyźnie niezbędny do osiągnięcia sukcesu, więc była to priorytetowa kwestia.
Newt wierzył, że Tini zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę.

W końcu spędzisz w Londynie nieco więcej czasu – stwierdził Scamander, magicznie składając swoje ubrania, które poszybowały przez pokój do wnętrza walizki czarodzieja.
Będziesz miał nawet do dyspozycji własną kanapę – dodał Newt, uśmiechając się do Tiniego z napięciem widocznym na twarzy.
Oczywiście, że mężczyzna nieco stresował się wizytą przyjaciela w jego domu. Nikogo, poza Quinnem oraz Jacobem, jeszcze tam nie gościł.
Oraz Bunty – jego asystentką i pomocniczką, którą zatrudnił do opieki nad zwierzętami pod własną nieobecność.
Ale żadne z tych ludzi nie było tak wymagającym gościem, jak Porpentine.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#42PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyWto Gru 25, 2018 11:29 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Porpentine dołączył do Newta w bijącym starością pokoju dopiero po chwili. Musiał wcześniej upewnić się, że Jacob będzie podążał ich planem, a przynajmniej nie spróbuje wziąć spraw w swoje ręce. To mogło by skończyć się źle nie tylko dla niego samego. Dwie rzeczy jednemu niemagowi udałoby się w obliczu pełnej armii bezwględnych czarodziejów, to umrzeć lub dać się schwytać jako zabawkę.

Mieli wyruszyć za godzinę, co dawało im jeszcze mnóstwo czasu. Ani Newt, ani Jacob nie mogli skorzystać z najwygodniejszego środka transportu między ministerstwami różnych krajów, ponieważ jeden z nich nie miał nawet prawa wstępu do tego rodzaju placówek czarodziejskich, a drugi… przebywał poza granicami swego kraju nielegalnie.
Tezeusz i Leta wybrali oczywiście oficjalną drogę. Gdy dotrą na miejsce, dodatkowo spojrzy na niego jakiś lekarz. Nikt nie kwestionował umiejętności alchemika. To jedynie brzmiało jak rozsądne przedsięwzięcie, zaaprobowane przez Flamela.
Pozostali zdecydowali się na niemagiczny środek transportu - prom. Scamander nie mógł zostać zauważony przez żadnego brytyjskiego aurora, więc wmieszanie się w tłum niemagów był rozsądną dezycją.
Bezpieczną, to na pewno.
Porpentine już rok temu stracił nadzieje na to, że jeszcze kiedykolwiek będzie przykładnym, rozsądnym i przestrzegającym prawa aurorem. Przyjaźń z Newtonem Scamanderem zdecydowanie w tym przeszkadzała.

***

O swej chorobie morskiej Porpentine przypomniał sobie dopiero gdy statek odbił od brzegu. Początkowo starał się ów zamaskować pod zamyśleniem, ale im dalej od stałego lądu się znajdowali, tym trudniej mu było. Miarka przebrała się, gdy Newt spytał go, czy dobrze się czuje.
Siedział nieruchomo na ławce przy barierce. Sztywno wyprostowany, pokręcił głową i przetarł sobie usta. Z ciężarem przełknął ślinę i zebrał się w sobie, by się odezwać.
– Znasz jakieś zaklęcia na chorobę morską?

Śmiech Newta bynajmniej pomógł. Z zawstydzonym uśmiechem ukrył się w dłoni przed spojrzeniem dwójki towarzyszących mu mężczyzn. Przetarł twarz i ciałem odwrócił się od Scamandera i Kowalskiego, demonstrując swe obrażenie się na nich.

Gdyby jego żołądek umiał mówić, nakrzyczałby na niego za chęć podróży z przyjaciółmi. Mógł uniknąć tego, gdyby zdecydował się wrócić z Tezeuszem i Letą. Wtedy jednakże podróż osobno uznał za niedorzeczną.
A teraz się doigrał.
Znowu.

Gdy Goldsteinowi wydało się, że miał już swe wnętrzności jakkolwiek pod kontrolą, do jego nozdrzy dotarł zapach… ryby.
Automatycznie podniósł się i dwoma rękami chwycił mocno drewnianej poręczy, starając ze wszystkich sił zamaskować smród morską bryzą.
Na ramieniu poczuł dłoń Scamandera.
Teraz mógł sobie teraz tylko dziękować, że praktycznie nie tknął śniadania. W przeciwnim razie, ten rejs skończyłby się zbyt kolorowo.
A zwymiotowanie przed Newtem było, oczywiście, ostatnią rzeczą na jego liście do zrobienia razem.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#43PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptySro Gru 26, 2018 12:20 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Tini najwidoczniej posiadał coś takiego, jak „choroba morska”. Było to oczywiście uleczalne i Newt mógłby pozbyć się tej dolegliwości jednym eliksirem. Niestety złożyło się tak nieszczęśliwie, że niestety nie miał przy sobie ani jednego flakonika gotowej mikstury. Wątpił też w to, że rozbujany statek był dobrym miejsce do warzenia eliksiru magicznego.
Newt mógł zatem jedynie współczuć przyjacielowi i wspierać go w tej trudnej chwili, ale rozbawienie Jacoba stanem czarodzieja udzieliło się i Scamanderowi.
Tak więc w ten sposób ściągnęli na siebie uwagę pozostałych pasażerów, którzy z obawą spoglądali na bladego Goldsteina.
Gdy zaś mężczyzna gwałtownie się podniósł i wychylił za barierkę – Newt był niemal pewien, że to już ta chwila.
Oczywiście, ruszył za przyjacielem, by w razie czego wesprzeć jego osłabioną sylwetkę.

Położył dłoń na jego ramieniu, by następnie przetransportować ją na plecy mężczyzny i czule je pogładzić.
Wybacz, że nie jestem w stanie ci pomóc… – mruknął Newt, sunąc dłonią uspokajająco po plecach bruneta. – Myślę, że to oznacza iż będziesz zmuszony zamieszkać w Londynie – zażartował czarodziej. Dopóki Newt jest pozbawiony możliwości podróżowania, Tini będzie musiał zdecydować się czy woli by ich relacja ponownie stała się jedynie listowną.
Newt miał ogromną nadzieję, że Porpentine nie skaże go na kolejne miesiące tęsknoty i nie opuści kraju od razu po tym, jak znajdą Credence’a.
Scamander w końcu nie wytrzymałby tej samotności i wybrałby się w kolejną nielegalną podróż.
I właśnie w tej chwili, gdy zastanawiał się nad wszystkimi tymi możliwościami – umysł mężczyzny spłatał mu figla.
Co jeżeli…Tini się ożeni pod jego nieobecność? Co jeżeli Newt dowie się tego dopiero wówczas, gdy dostanie zaproszenie na wesele?
Rzeczywisty strach opanował jego ciało, a dłoń na plecach Tiniego zatrzymała się w miejscu.
Jesteś homoseksualistą, prawda? – spytał, a po chwili zawstydził się okropnie, bowiem mijająca go dama rzuciła mu zdegustowane spojrzenie.
Co to w ogóle za pytanie?!
Przepraszam – powiedział po chwili, a jego cała twarz spłonęła rumieńcem.

***

Do portu w Anglii dotarli jakiś czas później. Newt nie wiedział ile dokładnie trwała podróż, ale wydawała mu się być najdłuższą, jaką miał okazje przebyć.
Na szczęście, gdy znalazł się na terenie Wielkiej Brytanii problemem już dłużej nie była teleportacja, więc złapał obydwu przyjaciół za dłonie i w jednej chwili przeniósł ich na środek salonu w swoim domu, który dopiero na chwilę przed swoim wyjazdem zdołał w pełni urządzić.
Czujcie się jak u siebie – powiedział Newt, ale w sekundę później już go nie było bowiem był w drodze do piwnicy, gdzie znajdował się ogromny teren poświęcony jedynie zwierzętom.
Tak bardzo za nimi tęsknił…

– Panie Scamander! – usłyszał pisk Bunty, gdy ta wreszcie dołączyła do niego w piwnicy.
Newt, nadal trzymając w ramionach dwa żmijoptaki, odwrócił się ku dziewczynie, która wyglądała jakby miała zemdleć na jego widok.
Witaj, Bunty – przywitał się cicho Newt, a następnie posłał jej niepewny uśmiech.
– Tak się o pana martwiłam! – pisnęła, podbiegając do Newtona, a gdy tylko ten odłożył żmijoptaki na ziemię – ta rzuciła się mężczyźnie w ramiona.
Newt nie spodziewał się tego rodzaju powitania ze strony kogokolwiek…

Na schodach nagle pojawił się Porpentine, więc Newt jak najszybciej odsunął od siebie czarownicę i upewnił się, że nie ma na jego koszuli niczyjego śluzu.
Bunty, poznaj mojego…przyjaciela, Porpentine’a – przedstawił jej mężczyznę, wahając się nieco przy tym, jak tytułować Goldsteina. Byli przyjaciółmi, tak, ale czasami to słowo zupełnie nie pasowało Newtowi, gdy miał opisać swój stosunek do Amerykanina.
Istniało bowiem wiele lepszych określeń na tego człowieka, które nie były jedynie niezobowiązującym „przyjacielem”.
Tini, poznaj Bunty, moją asystentkę.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#44PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptySro Gru 26, 2018 1:08 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Goldstein spróbował uśmiechnąć się na zawstydzenie się mężczyzny. W duchu zaśmiał się szczerze, ale nie potrafił przełożyć tego na mimikę.
Spojrzał na kurczowo zaciskającą się na barierce dłoń Newta.
Nigdy nie zastanawiał się na tym. Nawet w obliczu homoseksualnego związku jego brata, nie przyszło mu do głowy zastanowić się, jakieś właściwie jest orientacji. Quinn z drugiej strony był określony odkąd Porpentine pamiętał.
Starszy Goldstein miał swoje sytuacje zarówno z kobietami, jak i mężczyznami; w różnych konfiguracjach. Najdłuższy jego związek był z kobietą, chociaż miał wtedy zaledwie osiemnaście lat, a to trwało około roku.
A teraz od kolejnego czuł coś do pewnego mężczyzny.

– Z pewnością nie jestem hetero, o tym cię mogę zapewnić – słaby uśmiech pojawił się na jego bladej twarzy z pewnym odcieniem zieleni. Podniósł wzrok wyżej, na twarz Brytyjczyka. – Dlaczego pytasz?

***

Rozejrzał się po obszernym pokoju, który stanowił salon.
Tak, jak go sobie wyobrażał.
Newt nie przywiązywał zbytniej uwagi do wyglądu, a tyle co do funkcjonalności pomieszczenia. Zupełnie inaczej, niż jego brat, który to urządził samodzielnie ich mieszkanie, nie dopuszczając do słowa Tiniego.

Jacob, znający już mniej więcej rozkład mieszkania, ruszył za swoimi sprawami. Porpentine został sam na środku pomieszczenia, nie bardzo wiedząc, co powinien ze sobą zrobić. Miał czuć się jak u siebie, więc wybrał podążenie za gospodarzem, który zniknął za drzwiami do piwnicy.

Stanął u szczytu schodów, przysłuchując się odgłosom z wewnątrz. Oprócz masy zwierzęcych odgłosów, w uszy rzucił mu się także kobiecy głos.
Zmarszczył brwi i zszedł parę kroków w dół.
Magiczne stworzenie o ludzkim głosie, czy też Newt posiadał w swoim domu kobietę?

Zatrzymał się, gdy tylko zauważył dwójkę ludzi. Niska kobieta tuliła się do Newta. Swego rodzaju dreszcz przebiegł mu po lędźwiach. Quinn nazwałby to ukłuciem zazdrości.
Choć Newton czym prędzej odsunął Bunty od siebie, Porpentine nie ruszył się dalej.

Byli tylko przyjaciółmi, więc dlaczego, gdy Scamander wypowiedział to na głos, spowodowało taki dyskomfort?
Goldstein zacisnął wargi i chowając ręce w kieszeniach spodni, skinął dziewczynie głową. Kontynuował schodzenie dopiero, gdy gospodarz głową dał mu znak, żeby wszedł dalej.
Zatrzymał się przed gniazdem, w którym rozkładał się Niuchacz, wraz z… małymi kopiami?
Porpentine uniósł brwi i spojrzał w stronę Newta.
– Nie mówiłeś, że ten mały złodziejaszek dorobił się potomstwa – uśmiechnął się, po raz pierwszy od zejścia z promu.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#45PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptySro Gru 26, 2018 3:42 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Gdy tylko na horyzoncie pojawił się Tini – wszystko jakby zaczynało blaknąć naokoło dla Newta. Działo się tak właściwie już od początku ich znajomości, że gdy tylko widział mężczyznę – cała reszta stawała się znacznie mniej istotna.
Bunty, mogłabyś pójść zobaczyć co u…? – Newt nie do końca wiedział, jak sprawić, by Bunty na chwilę zniknęła, ale nie był człowiekiem, który zawracałby sobie głowę dobrą wymówką.
Dziewczyna wydawała się pojąć aluzję i szybko wycofała się ze sceny.

Tini zatrzymał się przy gnieździe Niuchacza i jego potomstwa.
Młode Niuchacza były tak samo psotne jak ich rodzic i Newt nie był pewien czy poradzi sobie z tak wymagającymi zwierzętami.
Miał w swoich zbiorach gromoptaka, ale…Cóż, być może nie były tak wielkie jak on, ale były prawie równie tak samo wymagające, co Frank.
Mogłem zapomnieć wspomnieć… – przyznał Newt, uśmiechając się pod nosem, gdy małe Niuchacze zakwiliły na jego widok.
Newt miał jednak wiele do pokazania przyjacielowi, więc chwycił dłoń Porpentine’a i zaprowadził bliżej zbiornika wodnego.
Widok tutaj był nadzwyczaj malowniczy, ale nie było rzeczy, której Newt nie umiałby zrobić, by stworzeniom żyło się lepiej.
Oczywiście, najlepiej byłoby im w środowisku naturalnym, ale czasami byłyby tam zagrożone przez kłusownictwo lub zbyt ranne, by poradzić sobie same.
Newt jednak starał się, by stworzenia te zazwyczaj wracały tam, gdzie przynależały.

Nieopodal brzegu znad tafli wody wynurzyło się stworzenie, które powszechnie uważano za bardzo niebezpieczne.
Sam Newt miał początkowo problemy z okiełznaniem tego morskiego rumaka, ale ostatecznie kelpie stało się posłuszne Newtowi.
Obecnie przyglądało się czarodziejom z pewnej odległości.
Newt puścił dłoń Goldsteina, ale jego ręce przeniosły się na talię mężczyzny, gdy obchodził jego sylwetkę dookoła, by podejść bliżej jeziora.
Następnie powoli sięgnął do drewnianego pudła, w którym Bunty chowała przysmaki dla tego wyjątkowego rezydenta.
Gdy zaś Scamander wyjął z wnętrza pudła kawałek surowego mięsa – z miejsca, w którym znajdowało się stworzenie dało się słyszeć cichy acz przejmujący pomruk.
Po chwili Newt cisnął kawałkiem mięsa w powietrze, a kelpie wyskoczyło z wody i pochwyciło kąsek w locie, by uderzyć z powrotem o taflę wody i zniknąć w jej głębinach.

Newt odwrócił się przodem do przyjaciela, który miał na twarzy wyraz podziwu i oczarowania, co było nadzwyczajną cechą Tiniego.
Tylko on – oraz Newt – potrafili być najzupełniej w świecie oczarowani czymś, czego każdy inny człowiek się bał.
To samo tyczyło się niebezpiecznych przygód, rzeczy niemożliwych.
Chyba właśnie dlatego Newt nie potrafił zapomnieć o tym mężczyźnie ani na chwilę przez ostatni, niemalże, rok.
Teraz zaś, gdy miał go przy sobie…nawet nie był w stanie sięgnąć po to, czego pragnął. Szlag trafiłby całe to niebezpieczeństwo!
Jak Newt mógłby wątpić w to, że będą szczęśliwi nawet, gdy cały świat będzie przeciwko nim? Przecież to on – Newt – całe życie był sam przeciwko wszystkim. Dopóki nie pojawiła się Leta, a później też Jacob, Quinn oraz…Tini.
Wcale nie musiał być sam.
Ostatnie pare dni nauczyło go, że rzecz, której można żałować najbardziej na świecie to milczenie i niewykorzystane okazje.
Te wszystkie niewykorzystane okazje i to całe milczenie, które sprawiło, że Tini był pewien, że Leta i Newt są zaręczeni.
To całe milczenie między Newtem i jego starszym bratem, które doprowadziło do tego, że ze względu na Letę nie rozmawiali ze sobą od lat.
Ile razy jeszcze Newt będzie musiał powtórzyć swoje błędy nim nauczy się, że to prowadzi go coraz dalej w las?
Była to dobra chwila, by położyć takiemu działaniu kres.

Newt skrócił dystans między sobą, a Porpentine’m do minimum.
Spod długich rzęs przyglądał się spokojnej, pięknej twarzy mężczyzny.
Jego oddech przyspieszył natychmiast, gdy tylko Newt postanowił, że zrobi to, do czego zmierzał ostatnio Goldstein.
Że w końcu go pocałuje.
Nie wiedział, że sama myśl o tym będzie miała taki wpływ na działanie całego jego ciała.
Nigdy wcześniej nie był tak…zestresowany.

Jego dłonie niepewnie ujęły oblicze Tiniego, głaszcząc delikatnie jego policzki kciukami.
Biodra mężczyzny zaś przylgnęły do tych drugich, a przyspieszony oddech zniknął na chwilę zupełnie.
Ich usta dzieliły niewielkie centymetry.
Długie palce Scamandera powoli wsunęły się między ciemne kosmyki przyjaciela, by przyciągnąć jego twarz do swojej własnej.
I to wszystko stałoby się sekundę później, gdyby nie niesforność Bunty, która na widok tej sceny wypuściła z rąk wiadro pełne ryb, które rozbiły się o łydki obydwu mężczyzn.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#46PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptySro Gru 26, 2018 4:44 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Z jedną uniesioną brwią, obserwował jak najpierw Bunty pośpiesznie opuszcza pomieszczenie, a następnie Scamander zbliża się do niego i łapie za rękę. Porpentine umieścił swoje palce pomiędzy tymi Newta i bezwiednie pozwolił pociągnąć gdzieś dalej, do coraz to cudaczniejszych stworzeń.
Zatrzymali się w końcu przed nieskończonym zbiornikiem wodnym, a przynajmniej czymś, co tak wyglądało. Gdyby nie brak kołysania, auror mógłby dostać nawrotu choroby morskiej.
Po chwili jednak wynurzyła się głowa stworzenia, a zaraz potem reszta.
Amerykanin stał oniemiały. Choć był czarodziejem, w życiu nie wyobraziłby sobie czegoś podobnego. Stwór był zwyczajnie piękny, pełen gracji nawet gdy uderzał ogromnym cielskiem o taflę wody. Jakim cudem Newt oswoił tak niesłychane stworzenie, było dla Tiniego prawdziwą magią.

Czuł koło siebie bliskość drugiego mężczyzny. Mimowolnie pochylił się jeszcze bardziej ku niemu. W tej chwili nie pamiętał już że Credence znów uciekł, że Grindelwald zbierał armię, ani nawet że jego brat miał stanąć w tej armii.
Czuł się na miejscu po raz pierwszy od długiego już czasu. Absolutnie bezpieczny, wyciszony.
Szczęśliwy. Chociaż w tym jednym momencie.

Dystans między dwójką czarodziejów drastycznie się skrócił. Tini uśmiechnął się, widząc przed sobą już tylko obsypaną piegami twarz. W końcu był to uśmiech bez cienia trosk w kąciku oka.
Pochylił nieco głowę, bardziej opierając policzek na dłoni Newta.
Czuł, że mężczyzna był zestresowany. On także był. Jeśli to miał być ich pierwszy pocałunek, po takim czasie błędnych znaków i źle odczytanych sytuacji - Tini chciał, by było to idealne.
Jedną rękę wciąż miał w kieszeni, ale drugą, którą wcześniej trzymał w swojej Scamander, zacisnął na boku koszuli mężczyzny, gniotąc niewyprasowany w pierwszej kolejności materiał. O ile to było możliwe, przysunął się jeszcze bardziej.
Serce waliło mu do tego stopnia, że był absolutnie przekonany, że jego przyjaciel mógł je poczuć na swojej klatce piersiowej, przyciśniętej do tej jego.

Ostatnim razem, gdy Porpentine spróbował pocałować Newta, nie wyważył odpowiednio okoliczności. W tej chwili były one bardziej niż idealne. Lepiej nie będzie jeszcze przez długi czas, póki Grindelwald był na wolności, werbując sobie armię.
Przyjemny dreszcz przebiegł mu po karku.
Dopiero teraz, gdy był tak blisko, Tini zdał sobie sprawę z tego, od jak długiego czasu tego chciał.  

Nagły hałas zwrócił uwagę Newta, a Goldstein puścił materiał koszuli.
Była to przeurocza asystentka magizoologa, która wróciła za wcześnie. Z jakiegoś powodu, auror pomyślał, że już wyszła nie tylko z pomieszczenia, ale w ogóle z domu.
Uśmiechnął się z zawstydzeniem i odsunął na krok. Schylił głowę i przetarł powieki.
Oparł się o ścianę, chowając nonszalancko drugą rękę do kieszeni spodni i zupełnie bagatelizując fakt, że miał na nogawce resztki ryby.
Przeszło go wrażenie, że jeszcze długo poczeka na ten moment, gdy w końcu uda mu się pocałować Newtona Scamandera.

Dziewczyna zawstydziła się o wiele bardziej, niż Tini i Newt razem wzięci. Od razu rzuciła się do zbierania obrzydliwego pokarmu z ziemi, w czym chciał pomóc jej Scamander.
Goldstein nie wiedział, co ma robić, więc jedynie stał i patrzył, czekając aż gospodarz ponownie zwróci na niego uwagę.
Gdy w końcu to zrobił, auror, jak gdyby nigdy nic, odepchnął się od ściany i odwrócił w stronę głębi komnaty.
– Co jeszcze za fantastyczne stworzenia tutaj masz? – zagadnął, oglądając się przez ramię na Newta.

Nie było mu wstyd. Nie miał czego. To wszechświat powinien się wstydzić za te wszystkie kłody, które rzucał dwójce czarodziejów pod nogi.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#47PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptySro Gru 26, 2018 5:20 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Jego obecność sprawiała, że był szczęśliwy, a bliskość do reszty utwierdzała go w tym, że nie pozwoli temu człowiekowi uciec ze swojego życia.
Newt nigdy nie był szczególnie posesywny względem jakichkolwiek stworzeń, a już na pewno nie ludzi. Był zdania, że nikt nigdy nie powinien ograniczać niczyjej wolności do żadnego stopnia.
A jednak, gdy pojawiała się możliwość, że Tini mógłby chcieć opuścić go…Newt nie potrafił po prostu pozostać w zgodzie z tym, co do tej pory uważał.

Parsknął z rozbawieniem, pomagając Bunty zbierać ryby z ziemi.
Dziewczyna wyglądała jakby lada chwila miała się rozpłakać ze wstydu.
– Przepraszam, panie Scamander. Ja nie chciałam… – bełkotała pod nosem.
Nic nie szkodzi, Bunty – odparł szczerze Newton, posyłając jej ciepły uśmiech.
Teraz, gdy wiedział, że byłby w stanie to zrobić, a jego uczucia i intencje wreszcie są jasne…nie bał się, że była to jedyna okazja, której nie wykorzystał względem Tiniego.

Gdy pomógł kobiecie zanieść pokarm tam, gdzie zmierzała i wrócił do przyjaciela – wiedział, że raczej nie będą w stanie kontynuować tego na czym stanęli. Newt był bardziej niż pewien, że zapach ryb, którym Newt był cały pokryty, był średnio zachęcający.
Słysząc pytanie, które uciekło z ust przyjaciela – zaśmiał się krótko.
Gdzie by tu zacząć? – spytał.
Znajdowała się pod jego opieką…duża ilość stworzeń.

***

Tini oraz Newt spędzili w piwnicy większą część dnia. W którymś momencie dołączył do nich Jacob, który wydał się nawet w nieco lepszym humorze niż poprzedniego dnia. Też bardzo cenił pasję Newta i również lubił słuchać o tym wszystkim, co ten młody i genialny mężczyzna ma do powiedzenia.
Bo to, w jaki sposób Newt mówił o wszystkich tych stworzeniach było równie magiczne, co niezwykłe.
Z pewnością był kimś, kto całe swoje życie dotychczasowe poświęcił właśnie tym zwierzętom.
Nie było wątpliwości, że umrze kochając je.

Późnym wieczorem zjedli posiłek, który przygotował dla nich Jacob.
Następnie Newt postanowił rozlokować swoich gości.
Oczywiście – dom, w którym mieszkał był nieco za duży jak na jedną osobę, a zatem i sypialni było wystarczająco dla wszystkich jego gości.

Na koniec wycieczki Newt dotarł wraz z Tinim do miejsca, gdzie Goldstein miał odpoczywać.
Stanął w drzwiach, przyglądając się temu, jak Tini stawia swoją torbę na kanapie, a następnie zerka w kierunku okna wychodzącego na podwórze.
Mój pokój jest tuż obok – odezwał się Newt, robiąc krok w głąb pomieszczenia. – Łazienka jest nasza wspólna – dodał i rozejrzał się po sypialni. Chyba nigdy tutaj nawet nie był.
Nie był właściwie w połowie pomieszczeń tego domu.
Jego sypialnia była nadal niemal całkowicie pusta, co różniło ją znacznie od tej, którą zajmował w swoim domu rodzinnym.
Tamta była cały czas okropnie zagracona, a ściany obwieszone rysunkami, szkicami, rękopisami książki.
A skoro mowa o książce…
Newt sięgnął po zapakowany w szary papier przedmiot w kształcie…książki.
Na papierze starannie nakreślone zostało imię – Porpentine.
Scamander przez chwilę przyglądał się temu napisowi nim wyciągnął dłoń z książką ku Tiniemu.
Mężczyzna ostrożnie wziął ów w swoje palce i obejrzał z każdej strony.
Obiecałem, że wręczę ci ją osobiście – przypomniał Newt. – Nie wiedziałem, że stanie się to tak późno.
Tak, na początku Newt miał zamiar przyjechać z egzemplarzem książki do Ameryki, ale gdy tylko wrócił do kraju został wystosowany przeciwko niemu zakaz opuszczania kraju.
To ostatecznie ograniczyło jego możliwości i pokrzyżowało plany.


Odpocznij – odezwał się po chwili milczenia, a następnie zrobił kilka kroków wstecz, do wyjścia z sypialni. – Do…zobaczenia – mruknął i zostawił czarodzieja samego, by natychmiast zniknąć we własnym pokoju.
Nie chciał być przy tym, jak Tini przeczyta dedykację od autora na pierwszej stronie.
Zarówno tę odręcznie napisaną jak i…wydrukowaną w każdym egzemplarzu, który niebawem zakupi pewna ilość czarodziejów i czarownic.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#48PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptySro Gru 26, 2018 11:53 pm

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Tygodnie mijały, a Goldstein nie przybliżył się do odnalezienia Quinna ani o krok. Początkowa ilość żalu opadła jednak. Porpentine powoli musiał przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości, gdzie nie ma u swego boku braciszka. I obecność pewnego czarodzieja znacznie pomagała.

Przybytek Scamandera był przytulny, ale jednocześnie na tyle duży, że żaden z trójki mężczyzn nie wadzili sobie w codziennym życiu i pracy.
Technicznie, Porpentine nie był na urlopie. Chociaż większość dni spędzał wraz z Newtem w domu, to jednocześnie współpracował z brytyjskim ministerstwem, a dokładniej z szefem aurorów, Tezeuszem. Dwa tygodnie minęły głucho, ale ta dwójka aurorów nie przestała badać każdego najdrobniejszego śladu. Tezeusz mógł nie odzyskać dawnej pełnej sprawności, ale jego wytrwałość tuszowała niesprawność i prawdopodobnie już na zawsze pozostanie nieco… utykający.

Gellert Grindelwald w tym czasie zaszył się gdzieś i słuch po nim zaginął. Panowała cisza przed burzą. Aurorzy postanowili jednak nie rzucać się z motyką na słońce i zaczekać na jego pierwszy ruch. Zupełnie nie wiedzieli, czego się spodziewać, co uprzykrzało im pracę.
Jedynym ich widocznym i zrozumiałym celem teraz byli teraz Credence i Nagini. Choć ministerstwo nadal kierowało się nakazem zamordowania chłopaka, Tezeusz był coraz bardziej skłonny rozwiązaniu Porpentine’a i Newta. Póki jeszcze nie przyłączył się do Grindelwalda - a najwyraźniej nie zamierzał - można było wykorzystać go przeciw czarnoksiężnikowi. Nawet biorąc pod uwagę niestabilność obskurodziciela, nie można było pozwolić, by stał bezczynnie z boku tej wojny. Musiał wybrać stronę i jeśli sam tego nie zrobi, Grindelwald zdawał się być wyjątkowo chętny do pomocy mu w zdecydowaniu.

Prywatnie Goldstein robił się coraz bardziej sfrustrowany. Choć przebywał ze Scamanderem niemalże całe dnie, nie potrafił zebrać się w sobie, by ponownie spróbować go pocałować. Żadna okoliczność nie była wystarczająco dobra, a przynajmniej tak powtarzał sobie Porpentine, by przed samym sobą nie wyjść na tchórza.  
Sam jednak jakoś wyjątkowo nie starał się doprowadzić do odpowiedniej sytuacji, niejako onieśmielony. Nie chciał przekroczyć jakiejś granicy. Wolał w tym przypadku siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż Newt da mu jakiś sygnał.
A sygnałów między nimi było od groma i tylko oni zdawali się ich nie zauważać.


Porpentine oparł się o framugę, przyglądając z odległości plecom Scamandera, który kręcił się przy biurku w piwnicy.
– Więc zazwyczaj jesteś sam w tym ogromnym domu? – uśmiech napłynął na jego usta, gdy Newt podskoczył, zaskoczony nagłym pojawieniem się aurora. Po dwóch tygodniach powinien się już przyzwyczaić, że Amerykanin poruszał się tutaj bezszelestnie.

Tego ranka nadeszła w końcu wieść od Dumbledore’a, na którą tak długo czekali. W końcu będą mogli pozbyć się medalionu zawierającego Pakt Krwi pomiędzy dwoma najsilniejszymi czarodziejami tych czasów. Gdy profesor z Hogwartu w ostatecznie złamie ów pakt, będą mieli szansę przeciw Grindelwaldowi, a może nawet zyskają nieznaczną przewagę.
Nie było wątpliwości, że Dumbledore stanie teraz do otwartej wojny.

Goldstein od rana nie mógł usiedzieć w miejscu. Był podekscytowany nie tylko poznaniem tego słynnego czarodzieja, który uchronił Newta przed wyrzuceniem ze szkoły, ale także na samo zobaczenie Hogwartu na własne oczy. Słyszał różne opinie na jego temat, ale wszystkie zgadzały się co do okazałości zamku, w którym brytyjscy uczniowie kształcili się. Oczywiście, widział fragmenty na zdjęciach, ale to z pewnością nijak miało się do rzeczywistości.
Chciał raz, a porządnie rozwiązać spór, która ze szkół była lepsza, chociażby poczynając na lokacji.
Nie miał wątpliwości, że nie zrobi na nim wspanialszego wrażenia, niż jego własne Ilvermorny, ale był w stanie dać Hogwartowi szansę. W końcu Newt tak cenił to miejsce.

Powolnym krokiem Porpentine zbliżył się do biurka Scamandera i oparł o blat, spoglądając w szmaragdowe oczy. Goldstein nie chciał przeszkadzać mu w pracy, ale… nudził się.
– Jacob chce wiedzieć, o której mamy zamiar wrócić – mruknął, biorąc do rąk pierwszy lepszy przedmiot i dokładnie studiując go.
Powrót do góry Go down
Voldemort

Voldemort

Liczba postów : 802
Join date : 06/07/2015
Age : 98
Skąd : Alaska

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#49PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyCzw Gru 27, 2018 12:59 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 97a208fe5ad9a448d9791716642bd941

Czas płynął – jak to miał w zwyczaju.
Minęło może coś około dwóch tygodni bardzo intensywnej pracy nad różnymi badaniami. Tezeusz mimo swoich obrażeń nie ustąpił jako szef Biura Aurorów. Jego samozaparcie i determinacja zdała się zdobywać szacunek każdego nawet bardziej niż tytuł „bohatera wojennego”. Teraz Newt już mógł być pewien, że nigdy się nie stanie większym czarodziejem niż on, ale pierwszy raz od dawna…nie próbował. Zdał sobie sprawę z tego, że byli różni i w różnych jednostkach mierzona była ich wielkość.
Newt nie miał prawa jeszcze być z siebie dumnym, ale przynajmniej wiedział, że trafił w końcu na dobrą ścieżkę.

Pomimo, że ich praca nie skończyła się ani na chwilę – Newt czuł się znacznie bardziej spokojny i wypoczęty. Nie wiedział czy powinien był doszukiwać w tym zasługi tego, że w końcu był wolny od zarzutów oraz presji zostania Aurorem, jeżeli z powrotem chciał mieć możliwość podróżowania, czy może w obecności przyjaciół – Jacoba oraz Tiniego.
Najpewniej obydwie te rzeczy miały wpływ na samopoczucie Newta.
Jacob był zdania jednak, że to w pełni zasługa Porpentine’a.

Newton z całą pewnością był w stanie stwierdzić, że ekscytował go powrót do Hogwartu oraz ponowne spotkanie z Albusem.
Choć widzieli się zaledwie trzy tygodnie wcześniej, spotkanie to przebiegło w pośpiechu oraz w ukryciu. Nie mieli czasu porozmawiać o niczym innym, co nie było związane z nielegalną wyprawą Newta do Francji.
Tym razem czas nie będzie naglił ich tak okrutnie.
Okoliczności jednak nadal nie były zupełnie sielankowe, bowiem warzyły się losy świata.
Mogli zapobiec wojnie.
Scamander pozostawał spokojny dzięki temu, że miał w sobie ogromne pokłady wiary w Dumbledore’a oraz we wszystkich tych ludzi, którzy będą chcieli walczyć.
Chciał wierzyć, że dobro jest silniejsze od szaleństwa Gellerta Grindelwalda.

Jego rozmyślania przerwało wtargnięcie jego współlokatora, który poruszał się po domu ciszej niż jakikolwiek drapieżnik w swoim środowisku naturalnym.
Newt nadal próbował rozwiązać zagadkę tej nadzwyczajnej umiejętności Tiniego.

Ehh… – jęknął, przypominając sobie, że ten zadał jakieś pytanie. – Nie – wykrztusił. – Znaczy… – Newt spróbował sformułować swoją myśl. – Nie jestem sam. Mam… – Mężczyzna spojrzał znacząco w podłogę, zaznaczając obecność setek stworzeń żyjących w piwnicy czarodzieja. – Poza tym…dopiero się wprowadziłem. Wcześniej mieszkałem z mamą – dodał i zamknął notatnik, w którym zapisał kilka ostatnich słów.

Przyglądał się szczupłej sylwetce Tiniego jak ta zbliżała się coraz bardziej.
W końcu mężczyzna przystanął przy biurku i wsparł się o jego blat.
Newton mieszkał z przyjacielem przez krótko podczas swojej wizyty w Ameryce, więc Anglik nie miał okazji doświadczyć na swojej skórze każdej „odsłony” Goldsteina.
Nigdy, na przykład, nie widział Tiniego, gdy ten był zrelaksowany lub śpiący.
Nigdy nie zobaczył jak ten drzemie na kanapie z otwartą książką w dłoni.
Nigdy nie spostrzegł kątem oka jak mężczyzna przechadza się po pokoju z jedynie ręcznikiem zawiązanym wokół bioder, wyszedłszy z kąpieli.
Wszystkie te szczegóły sprawiły, że Newt zechciał odkryć jeszcze więcej z tego, co sprawiało, że Tini był, cóż, sobą.

Newt zorientował się, że być może znów trochę za długo już przygląda się twarzy przyjaciela i ponownie zapomina o tym, że kierowane są ku niemu jakiekolwiek słowa.
Zdążymy na kolację – odparł cicho Scamander, wzrokiem śledząc podnoszony przez dłoń Tiniego przedmiot.
Swoje spojrzenie znów w zamyśleniu utkwił w swoim przyjacielu.
Nadal nie był pewien co ich łączyło i czy ta sympatia przerodzi się kiedyś w coś, co można będzie uchwycić słowami.
Jeżeli tak…to w jaki sposób powinien traktować to, co dzieje się teraz?

Po chwili ciszy – odezwał się ponownie.
Jak wyglądały twoje poprzednie…? – Newt wbił swoje spojrzenie z powrotem w zamknięty notatnik. To były rzecz, z którymi absolutnie miał niewiele do czynienia. – …związki? – dodał niepewnie.
Powrót do góry Go down
Askella

Askella

Liczba postów : 285
Join date : 24/05/2016
Skąd : planet Glamtron

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#50PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 EmptyCzw Gru 27, 2018 2:01 am

...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 2d9898759219ed65df5f5799ce1d94c5
Czuł na sobie spojrzenie Scamandera. Porpentine uśmiechnął się delikatnie i na moment zerknął na Newta, wracając jednak do trzymanego przedmiotu. Podnosząc go, nie był przygotowany na takie zaskoczenie. Żaden z elementów nie był w stanie naprowadzić Tiniego na to, co to właściwie jest lub do czego służy. Dom Scamandera, a zwłaszcza jego pracownia, pełne były przeróżnych bibelotów i urządzeń o nieznanej funkcji. Przekładał więc zabawkę z dłoni do dłoni, udając, że doskonale wie, czym się właśnie bawi.

Pytanie Newta było zdecydowanie niespodziewane. Goldstein odruchowo wyprostował się i wsunął jedną rękę do kieszeni.
Skąd takie pytanie?
Porpentine otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zamknął je po chwili. Wzruszył ramionami i pokręcił głową, wydymając dolną wargę.

– Byłem w czterech… – podrapał się po brwi, unosząc drugą.
Dwie z relacji nosiły nazwę związku, gdy w gruncie rzeczy były jedynie szczeniackimi wygłupami. Trzeci z nich trwał prawie rok, a czwartego nie do końca uznawał jako prawdziwy związek - przez kilka miesięcy spotykał się z jednym czarodziejem z innego departamentu MACUSy, ale niechętny do zaangażowania się w coś więcej, Goldstein zakończył to niedługo przed poznaniem Newtona. Poza tym - jednonocne przygody.

– Nie jestem typem związkowym – mruknął. Quinn zawsze wypominał mu, że ma zbyt małą strefę komfortu i powinien z niej w końcu wyjść. Nigdy jednak nie brał go na poważnie i tylko machał na to ręką. Wygodniej mu było samemu. – Widzisz… Jestem pracoholikiem. Ciężko jest zaangażować się w romans, gdy twoją miłością jest praca.

Od długiego już czasu Goldstein nie potrafił uczestniczyć emocjonalnie w niczym, co nie dotyczyło jego kariery zawodowej. Zmieniło się to dopiero, gdy na horyzoncie pojawił się dziwny Brytyjczyk z walizką pełną magicznych stworzeń.
Teraz zdawało mu się, że był już gotowy.
Być może dlatego, że ich spotkania w głownej mierze dotyczą bieżących spraw świata magicznego. Może chodziło o coś innego.
Jedno wiedział - dla pewnego czarodzieja byłby w stanie nawet zmniejszyć procent emocjonalnego zaangażowania, jaki pokładał w bycie aurorem.

Zapadła cisza. Tini nie był w stanie stwierdzić czy jego odpowiedź zadowoliła pytającego, czy tylko zafrasowała.
Uniósł wyżej ustrojstwo, które miętosił w dłoni.
– Co to właściwie jest? – zadał pytanie, przyznając się jednocześnie do swej porażki. Nie żeby Newt w którymkolwiek momencie uwierzył, że auror wie, co trzyma w ręku. Prawdopodobnie nikt poza samym Scamanderem nie zgadłby celu tego nieszczęsnego urządzenia.
A może to tylko figurka?

Długie palce chwyciły niewielki przedmiot i odsunęły go od Goldsteina. Scamander zaprezentował niekwestionowaną funkcjonalność sprzętu, na co Amerykanin jedynie zmarszczył czoło.
Zamiast jednak przyglądać się odpowiedzi na pytanie, auror wolał przyjrzeć się skupionej twarzy Anglika.
Uwielbiał Newta i jego zabawki.

Uśmiechnął się i wstał. Dopiero teraz zauważył, że praktycznie siedział na blacie, chociaż w zamiarze miał tylko się oń oprzeć. Położył dłoń na ramieniu mężczyzny. Jak chłodno było w pomieszczeniu, odczuł dopiero, gdy dotknął zimnego ramienia mężczyzny swą ciepłą ręką.
– Nie chcę ci przeszkadzać. Właściwie przyszedłem tylko z pytaniem od Jacoba.

Odszedł na parę kroków i zatrzymał się. Brak czegoś do roboty sprawiał, że miał ochotę położyć się na środku korytarza i w takiej pozycji zaczekać, aż coś się pojawi. Dlatego też nie chciał jeszcze opuszczać Newtona i wracać do pustego i cichego domu. Wolał posiedzieć ze Scamanderem, nawet w milczeniu.
Z drugiej jednak strony, nie chciał się narzucać gospodarzowi. Przynajmniej jeden z nich miał w co ręce włożyć.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty
#51PisanieTemat: Re: ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]   ...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn] - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
...with love. [boyxboy; FBaWtFT; genderbend; 2os.; bn]
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
»  f a k e love ( romans_dramat_mieszane )
» In street we trust •• 2 os • b.nab. • boys love
» i don't need your help • 2os • bn • boys love • szkolne
» Love and theft [ 2 os. | kryminał | b. nab. ]
» Bet about love ||romans, dramat, bn||

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Escriptors :: Opowiadania grupowe :: Dwuosobowe-
Skocz do: